Co czytacie?
Ekranizacja tak naprawdę nie powie ci wiele o tej książce, bowiem jest bardzo uboga w stosunku do pierwowzoru. Wiele wątków zostało pominiętych a wiele elementów spłyconych na tyle, by przeciętny widz zrozumiał fabułę filmu. Odradzam się więc trochę kierować wrażeniami ze srebrnego ekranu i zasiąść do lektury ze świeżym podejściem.
Myślę, że nie pożałujesz. Chociaż wstęp jest trochę mało dynamiczny - ale później książka zdecydowanie się rozkręca.
Myślę, że nie pożałujesz. Chociaż wstęp jest trochę mało dynamiczny - ale później książka zdecydowanie się rozkręca.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]
-
- Reactions:
- Posty: 1552
- Rejestracja: 26 października 2012, 07:18
Niezwykle rzadko się zdarza, by ekranizacja dorównywała książkowemu pierwowzorowi, choć kilka tytułów byłbym w stanie wymienić (a choćby "Planeta małp" czy "Imię róży" ). Dlatego wcale się nie dziwię, że i tym razem książka jest nieporównywalnie lepsza. Ale póki co jakoś mi ciężko sięgnąć po "To", chociaż znając autora jestem przekonany, że jeśli już to się stanie, to na pewno nie będę żałować.
Ekranizacja "Imienia Róży" była ciekawa, ale nie da się porównać prozy Eco nawet z najlepszą ekranizacją. Zwłaszcza słynna scena miłosna będąca arcydziełem tego typu opisów nie może niestety zostać przełożona na język obrazów bez straty dla swej unikalności...
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]
-
- Reactions:
- Posty: 1552
- Rejestracja: 26 października 2012, 07:18
Dla mnie literatura będzie literaturą a ekranizacja ekranizacją. Dlatego nie mówię o wierności odtworzenia a o podobnym poziomie wrażeń ogólnie (choć film zawsze będzie miał u mnie gorzej, bo książkę cenię o kilka leveli wyżej). Uważam, że ekranizacja "Imienia Róży" była bardzo dobra, co nie zdarza się często. Choć oczywiście pewne szczegóły, czasem nie tak mało istotne, jak właśnie słynna scena miłosna, siłą rzeczy muszę w filmie kuleć. Z drugiej strony współczesne możliwości techniczne przy odrobinie wysiłku mogą zaoferować prawdziwą ucztę dla oka. Byle ta uczta dla oka szła w parze z jakąś sensowną treścią. Po prostu między filmem a książką zawsze będzie przepaść bo inny jest nośnik, choć odbiornik zawsze jest osadzony w tym samym miejscu (gdzieś między sercem a rozumem). Zawsze też będą sceny absolutnie niemożliwe do sfilmowania, a nawet jeśli technika pozwoli, to wrażenie i tak będzie do dupy. Przykładem może być "Ptasiek" Whartona. Jestem w stanie wyobrazić sobie tak pokręconą psychikę, by człowiek obdarzył miłością kanarka i mogę sobie wyobrazić jakie fizyczne pragnienia może taki umysł mieć. Ale samego aktu miłosnego człowieka z kanarkiem wyobrazić sobie nie mogę, a teraz jeszcze niech ktoś spróbuje to sfilmować! Dlatego film był całkiem niezły, choć kompletnie inny niż książka.
W miarę odzyskiwania pamięci postaram się dodawać kolejne moim zdaniem dobre ekranizacje. Teraz wpadli mi jeszcze "Uśpieni". Książka Lorenzo Carcaterry, ekranizacja ze świetną obsadą.
W miarę odzyskiwania pamięci postaram się dodawać kolejne moim zdaniem dobre ekranizacje. Teraz wpadli mi jeszcze "Uśpieni". Książka Lorenzo Carcaterry, ekranizacja ze świetną obsadą.
Trudno się nie zgodzić z całością Twej wypowiedzi namakemono. Do książek mam jednak ogromny sentyment, ktorego nie udało mi się wyciszyć i musiałem wspomnieć o różnicach pomiędzy nimi a ich ekranizacją. Jednakże, cytując Marshalla McLuhana to "medium is the message". Można by więc dyskutować nad tym w jaki sposób przeniesienie powieści z celulozy na celuloid, zmienia jej zakres i sens - ale to chyba temat niekoniecznie do omawiania na forum RPG.
Jedynym naprawdę chyba udanym artystycznie romansem obrazu i tekstu jest komiks w tym znaczeniu, jakie nadał mu Gaiman np. w Sandmanie...
Jedynym naprawdę chyba udanym artystycznie romansem obrazu i tekstu jest komiks w tym znaczeniu, jakie nadał mu Gaiman np. w Sandmanie...
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]
-
- Reactions:
- Posty: 1552
- Rejestracja: 26 października 2012, 07:18
Nie chciałbym, żeby wyszła z tego wzajemna adoracja, ale z Tobą również trudno się nie zgodzić, Sigil. U mnie również książka zawsze będzie stała kilka poziomów wyżej od filmu. Celnie zauważyłeś, że ciekawą kwestią są różnice wynikające z transformacji tekstu w obraz. W sumie jesteśmy w offtopie, więc czemu by o tym tu nie dyskutować?
Ja jak już piszesz o komiksie, to można zahaczyć o przeniesienie obrazu papierowego na obraz filmowy. Mam na myśli "300" albo "Sin City". Moim zdaniem to bardzo udane ekranizacje.
A wracając do udanych ekranizacji książek, to wpadły mi do głowy kolejne:
1. "Wywiad z wampirem", bardzo lubię ten film, choć jeśli chodzi o wersję książkową, to wolę drugą ("Wampir Lestat" ) i trzecią ("Królowa Potępionych" ) część tej sagi, choć ta ostatnia z wymienionych książek doczekała się moim zdaniem bardzo słabej ekranizacji. A co z drugą?, chciało by się zapytać.
2. "Fight Club" - nie mam za dużo do powiedzenia, po prostu dobra książka i dobry film.
3. "Wyspa Tajemnic" - jak wyżej.
No i pozostaje jeszcze jeden temat - ekranizacja gier komputerowych. Ale obawiam się, że ciężko mi wygrzebać w pamięci warte wspomnienia pozycje. "Mortal Kombat"? "Street Fighter"? Nie sądzę. Czy ktoś ma jakiś rozsądny pomysł?
Ja jak już piszesz o komiksie, to można zahaczyć o przeniesienie obrazu papierowego na obraz filmowy. Mam na myśli "300" albo "Sin City". Moim zdaniem to bardzo udane ekranizacje.
A wracając do udanych ekranizacji książek, to wpadły mi do głowy kolejne:
1. "Wywiad z wampirem", bardzo lubię ten film, choć jeśli chodzi o wersję książkową, to wolę drugą ("Wampir Lestat" ) i trzecią ("Królowa Potępionych" ) część tej sagi, choć ta ostatnia z wymienionych książek doczekała się moim zdaniem bardzo słabej ekranizacji. A co z drugą?, chciało by się zapytać.
2. "Fight Club" - nie mam za dużo do powiedzenia, po prostu dobra książka i dobry film.
3. "Wyspa Tajemnic" - jak wyżej.
No i pozostaje jeszcze jeden temat - ekranizacja gier komputerowych. Ale obawiam się, że ciężko mi wygrzebać w pamięci warte wspomnienia pozycje. "Mortal Kombat"? "Street Fighter"? Nie sądzę. Czy ktoś ma jakiś rozsądny pomysł?
"300" i "Sin City" są w istocie bardzo interesujące graficznie, ale fabularnie raczej nie wznoszą się do poziomu literatury.
Zupełnie inaczej jest właśnie z serią Gaimana Sandman, który uważany jest obecnie za najbardziej ambitny komiks, stając się dla tego gatunku czymś w rodzaju kamienia milowego (oddzielającego rozrywkę od sztuki). Jako jedyny komiks w dziejach Sandman zdobył zresztą pierwszą w historii komiksu nagrodę literacką World Fantasy Award. Tak więc naprawdę polecam gorąco każdemu, kto jeszcze nie miał przyjemności się zapoznać. Zeszyty można sobie ściągnąć z internetu - większość została wydana po polsku.
Zupełnie inaczej jest właśnie z serią Gaimana Sandman, który uważany jest obecnie za najbardziej ambitny komiks, stając się dla tego gatunku czymś w rodzaju kamienia milowego (oddzielającego rozrywkę od sztuki). Jako jedyny komiks w dziejach Sandman zdobył zresztą pierwszą w historii komiksu nagrodę literacką World Fantasy Award. Tak więc naprawdę polecam gorąco każdemu, kto jeszcze nie miał przyjemności się zapoznać. Zeszyty można sobie ściągnąć z internetu - większość została wydana po polsku.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]
Ekranizacje gier? Hehe.
http://www.filmweb.pl/person/Uwe.Boll
Postal? Alone in the Dark?
Czasem dają coś wieczorem na TV Puls.
http://www.filmweb.pl/person/Uwe.Boll
Postal? Alone in the Dark?
Czasem dają coś wieczorem na TV Puls.
namakemono napisał(a):
Wielkie dzięki za polecenie tej pozycji.
Czytalem gdzieś, że Stop prawa doczeka się kontynuacji, z czego się cieszę, bo autor tutaj także się spisał.
Mój skromny dorobek jako gracza w PBF: http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=35
-
- Reactions:
- Posty: 435
- Rejestracja: 30 listopada 2008, 21:34