Proszę o spostrzeżenia i uwago co do mojego najnowszego, poniższego dzieła. U po raszam o wyrozumiałość, to moj debiut i próba piasarska w poważnej formie za razem. Wszelkie uwagi mile widziane. :/uklon
Tomek był zmęczony. Piekielnie. Te kilkanaście godzin lotu z Australii potrafiłoby wykończyć każdego kto tka jak on nie potrafił zdrzemnąć się podczas przelotu airbusem. Klasa samolotu nie dawała jednak tego komfortu jakiego się spodziewał. Trudno, odeśpię jak już dotrę na Nowy Świat. Powiedział sobie w duchu. Rzucił szybko wzrokiem na zegarek i pociągnął lekką aluminiową torbę podróżną w kierunku postoju dla taksówek. Czuł jak w drugiej ręce ciążyła mu jego elegancka skórzana torba w której miał laptop i trochę firmowych dokumentów niezwykłej wagi. Katem oka zauważył lekko skośne oczy taksówkarza i wydatne wargi, było mu jednak wszystko jedno. Dzisiaj nie przebierał, mógł pojechać nawet i z mieszańcem byle tylko szybciej wydobyć się z Okęcia. Intensywnie myślał o tym jaką przyjemnością będzie skorzystanie z prysznica. Oddał bagaż i wsiadł do taksówki.
Drzwi zatrzasnęły się od strony siedzenia kierowcy i w końcu silnik czarnego mercedesa zawarczał. W tle słychać było kilka pierwszych taktów piosenki młodego Wagla.
Podkład muzyczny:
Fisz Emade - "PYŁ"
- Z bajerem czy bez? - zapytał prowadzący pojazd "Złotówa" tak bowiem zwykło się w stolicy określać taksówkarzy. Co ciekawe każde większe miasto miało swoje określenie, zauważył w myślach Tomek.
- Z bajerem... - powiedział bez przekonania. Wiedział, że nawet jakby zaprzeczył to zaciągający z wyraźnym praskim akcentem rodem z za wschodniej Wisły i tak by gadał. Dlatego nie lubił półroków. Ciapatych, mieszańców, popłuczyn ludzkiej krwi i zwykłych orków. To nie to samo co wyniośli Uruk-hai mieniący się panami tego świata. Zresztą nie tylko tego, poprawił się w myślach.
- Pan to jesteś przyjezdny? Pierwszy raz w stolicy? - zagaił Złotówa ale nie doczekał się odpowiedzi. Tomkowi nie chciał się korygować, że mieszka, że ma tu żonę i dzieciaki. Ze znudzeniem obserwował mijane witryny sklepów. Oriak Shop AGD przeczytał ze znużeniem na jednym z mijanych neonów.
- Pan jesteś el Kowalski? Odczytałem na walizce - nie dawał za wygraną półork.
- Tan... - poprawił zmęczonym głosem Tomek.
Półork cmoknął i podgłosił radio gdzie zaczęły się właśnie wiadomości.
[center]
....dzisiaj mamy rocznicę otwarcia portalu. Równo dwadzieścia lat temu na warszawskiej Pradze w niepozornej bibliotece ktoś wyrecytowal wszystkie dwanaście tomów sławetnej sagi. Otworzyło to portal i sprowadziło szczęście którym dzisiaj wszyscy możemy się cieszyć... Krasnoludzki Holding Węglowy będzie ten dzień obchodził szczególnie...[/center]
Tomek zanurzył się w myślach odkąd panowie tego świata spacyfikowali śmiertelnie katowickich górników, i zmieniwszy ich w martwiaki zmusił do dalszej pracy, wszyscy co jeszcze mieli złudzenia co do nowej rzeczywistości w jednej chwili pozbyli się mrzonek.
... to były wiadomości Radia Set....
Półorok ściszył radio.
- Okrągłą rocznica, hę? - zagaił znowu -Kto by się spodziewał że to taks szybko zleci nie? I ta wojna, to było coś. Wasze F-16 kontra czerwone smoki, to było coś nie? Choć muszę przyznać że tą bronią nuklearną to trochę nas zaskoczyliście. Ale od czego są przemiany i cofanie czasu, nie? - taksówkarz mrugnął porozumiewawczo okiem - Jeszcze tylko Azja została do podbicia. Trzeba przyznać że Chiny jako jedyne wystawiły odpowiednio dużo wojska, my milion to oni półtora, my dwa to oni trzy. Ale nie mają astrologów, i magicznych kałasznikowów i to ich zgubi. Teraz jest rozejm handlujemy, ale jeszcze przyjdzie że stopa orcza stanie nie żółtej gardzieli.
Byłą to prawda, rozejm trwał, handlowali ze wschodem. Mijali właśnie Dworzec Centralny który przebudował się na miedzywymiarowa bramę do innych światów. Codziennie tysiące chińskiego szajsu przybywało transportem do bramy by stamtąd zalać tanim plastikiem wszystkie znane światy. Tnie śmierdzące bibeloty, czerwone plastikowe kulki, rowerki, odzież, szło wszystko, cały badziew na ptęgę. Nawet zabawki na baterie. Pewnie odbiorcy nawet nie wiedzieili czym są baterie i że trzeba je mieć do zabawek. Nad dworcem górował wielki pałac, niegdyś zwany pałacem kultury obecnie pałacem Katanów. Przebudowany rozrósł się mocą przemian i został zaadaptowany pod nową władzę. Władzę, która w jednej krótkiej inwazji zajęła zachodnich sąsiadów Polski, jedną z największych światowych gospodarek na świecie. Tam uzbrojona w nowoczesną broń masowego rażenia wyciągnęła rękę na wschód po surowce. I parła z taką mocą magii i przemian półboskich, aż udało się jej zrobić to czego żadnemu ludzkiemu geniuszowi nie, zdobyć Syberię.
- A wy co tak milczycie? Z pielgrzymki z Krakowa wracacie? Słyszałem że reptilioni od miesięcy szukają śladów po smoku wawelskim, mówią że miejsce święte. Że jak znajda to niechybnie go wskrzeszą po tym całym zatruciu...
- Nie ja z Australi wracam... - powiedział Tomek i przez chwilę z przyjemnością napawał się dziwnym lękiem jaki w jednej chwili ściął mrozem serce półorka. Australia, jedyny obszar nie zdobyty przez orczą stopę. A wszystko to z powodu pierwotnego i nieopisywalnego lęku orków przed torbaczami takimi jak kangury. Podobno nawet sam Katan stwierdził, że jest to kraina zajęta przez zbyt obrzydliwe i niebezpieczne istoty by przeprowadzać tam inwazję, więc zakazał wszelkich prób. Tym samym otworzył drogę dyplomatom takim jak Tomek do negocjowania warunków rozejmu. Strach, największa broń świata. Do dzisiaj orcze matki straszą małe orczeta, że jak będą nieposłuszne to przyjdzie kangur i schowa je do torby i zabierze.
Tomek potarł oczy, czuł potworne zmęczenie. Tymczasem poranek wstawał nad Warszawo-Garem, nową stolicą planety.
Tak się zastanawiałem nad tymi multiświatami do KC i... Dlaczego najgłupsze pomysły przychodzą mi zawsze na trzeźwo? Mam nadzieję że się podobało, że nie zanudziłem
.