Pisanie dialogów

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 31 marca 2016, 16:40

Dialogi i opisy są dwoma sprawami, których pisanie jest właściwie nieodzowne dla graczy i absolutnie koniecznie w przypadku MG. Jeśli masz dobrą fabułę, umiesz pisać niexłe opisy i prowadzić ciekawe dialogi - masz znakomite widoki na udaną sesję.

Zwykle niektórzy piszą lepiej opisy, inni konwersację... W każdym razie poniżej znajdziecie porad kilka, pomagających pisać dialogi:

1. Dialogów nie pisze się językiem literackim: język literacki zarezerwowany jest dla opisów, postacie natomiast muszą wypowiadać się w miarę naturalnie. Tak więc ich wypowiedzi muszą symulować swobodny język mówiony, na tyle, na ile to możliwe (oczywiście nie całkowicie, bowiem w przypadku języka mówionego dochodzi do głosu także mowa ciała: gesty, mimika etc, która może zawierać informacje, jakich nie zawiera tekst.)

Ponadto język literacki jest ogólny. Język mówiony zaś zawiera cechy osobiste postaci, a więc sposób wypowiadania się. Może więc dopuszczać błędy językowe, powtórzenia, przekleństwa, zabawne lub głupawe powiedzonka i wtręty. Tak więc młody ulicznik nie powie do graczy:

- Tam za rogiem, w kałuży krwi, leży ciało czterdziestoletniego mężczyzny, postrzelonego w głowę.

Lecz raczej:

- Ło Boże! Toż go widziałem! Łon nie żyje! Nie żyje! Tam! Tam leży! - krzyczał, drżącą ręką wskazując za róg kamienicy.


2. Pamiętaj o cechach osobistych: charakter postaci i jej wiedza mają wpływ na sposób wypowiadania się. Inaczej wypowiada się osoba wykształcona a inaczej ktoś pozbawiony edukacji. Zwróć uwagę także na wiek czy płeć bohatera: np. dama w realiach siedemnastowiecznej Francji raczej nie pozwoli sobie na przekleństwa, prawda? Podczas gdy jej woźnica może kląć jak szewc.
Na sposób mówienia wpływa także temperament oraz stan emocjonalny. Ta sama fraza inaczej zabrzmi wykrzyczana w stanie wzburzenia a inaczej, gdy ktoś powie ją spokojnie, np istnieje różnica między:

- Pospieszcie się, cholera!

a wypowiedzią:

- Czy moglibyście nieco się pospieszyć?

W stanie wzburzenia ludzie klną i skracają wypowiedź do kilku słów, które mogą się powtarzać. Często też pod wpływem zdenerwowania ich wypowiedzi mogą być niespójne, poplątane i mało czytelne. Spokojni bohaterowie mówią dłuższymi zdaniami i częściej ukazują cechy osobiste (np. umiłowanie dziwnych powiedzonek czy pojedynczych słów).

Pamiętaj także, że osoba wykształcona z zasady posługuje się językiem literackim w wypowiedziach. Osoba bez tego balastu zaś mówi często dialektem lub gwarą.


3. Wyobraź sobie mówiącego: jeśli masz problem z oddaniem emocji czy cech osobistych, wyobraź sobie jak wygląda bohater, który wygłasza kwestie. Jak się porusza, zachowuje? Jakim tonem mówi? Jakie emocje okazuje innym a jakie odczuwa naprawdę?
W przypadku, w którym ciężko Ci to wszystko poczuć, postaraj sobie wyobrazić jakaś znajomą Ci osobę, odpowiadającą charakterowi postaci: może kogoś z rodziny, albo znajomego? Ewentualnie możesz zawsze skorzystać z postaci filmowych, których ruch i zachowanie możesz obejrzeć na ekranie. Pomyśl: jak zareagowali by w danej sytuacji? Co by powiedzieli? I co najważniejsze: W jaki sposób?
Postaraj się by Twoje postacie żyły i zachowywały się jak autentyczne osoby - nie jak anemiczne twory na papierze.


4. Czytaj dialogi na głos: to bardzo ważne na początku, gdy jeszcze nie czujesz się swobodnie z tą formą. Coś może wyglądać całkiem nieźle na papierze, lecz jeśli spróbujesz to odczytać okaże się, że cała fraza brzmi płasko, sztucznie lub po prostu głupio... Czytając posłuchaj siebie. Zadbaj o ton i pomyśl w jaki sposób zmienia on wypowiedź.


5. Dialog nie musi przekazywać informacji: czasami jest on po prostu dopełnieniem sceny, opisu, lub pewną zasłoną. Po mistrzowsku realizowała to w swych opowiadaniach Mary E. Wilkins Freeman. Jeśli chcesz wiedzieć, jak to wykorzystać powinieneś koniecznie sięgnąć po zbiór jej opowiadań "Zagubione duchy". Ja pozwolę sobie jedynie na nieśmiałą próbkę tego rodzaju:

- Czy myślisz że...? - pytanie zawisło w powietrzu, podczas gdy spojrzenie Marry zatrzymało się na drzwiach pokoju.

- Nic nie myślę - odparła szybko Emma, mieszając energicznie herbatę.

- Tak, masz rację. - spojrzenie Marry najwyraźniej nie mogło odkleić się od tajemniczych drzwi.

- Powinnaś przejść się na spacer. Zbyt rzadko wychodzisz na powietrze, to niedobrze - łyżeczka stuknęła o spodeczek tak głośno, iż biedna Marry wzdrygnęła się nerwowo.

Mamy tutaj opis sytuacji, który pod osłoną nic nie mówiącego dialogu informuje nas o prawdziwych emocjach bohaterek: obie są zdenerwowane i obawiają się czegoś. Ponadto dialog zarysowuje ich charakter - Marry boi się czegoś za drzwiami i nie radzi sobie z tym dobrze, Emma jest zdenerwowana, lecz i zdecydowana by stawić temu czoła sama. Wysyła więc przyjaciółkę (siostrę czy kogokolwiek zechcecie) na spacer. Jest to na pewno ciekawsza forma przedstawienia sytuacji niż nudny opis:

Marry była bardzo zdenerwowana i wpatrywała się w drzwi do pokoju, bojąc się tego co działo się za nimi. Emma starała się zachować kontrolę nad emocjami.


Mam nadzieję, że te wskazówki pomogą na początek tym, dla których pisanie dialogów jest przygodą z konwencji grozy. ;) Myślę, że zawarłem tu to, co najważniejsze. Jak widać nie ma tego dużo, więc każdy powinien sobie poradzić. Pisanie konwersacji wymaga po prostu nieco praktyki. Po pewnym czasie stanie się dla Was naturalne i sami często poczujecie się zdziwieni tym, jak żywe mogą okazać się Wasze postacie. ;)
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 07 maja 2018, 22:00

[offtopic]Remigiusz Mróz - bardzo poczytny pisarz młodego pokolenia, który ostatnio święci triumfy tak samo wśród zwykłych zjadaczy chleba jak i wśród stetryczałych i wrednych profesorów polonistyki. Wiem bo mam swojego kreta w tym ostatnim środowisku ;). Autor cyklu publicystycznego "Kurs pisania" i o nim wałśnie będzie dalej mowa. Poniższy fragment artykuł pochodzi z bloga pisarza:

http://blog.remigiuszmroz.pl/kurs-pisan ... ilka-slow/

Na który to warto zajrzeć by przeczytać kilka innych ciekawych warsztatowo tekstów. Poniżej znajduje się fragment części pierwszej i jest tu zamieszczana bez zgody autora. Wszelką odpowiedzialność z tytułu publikacji biorę na klatę, choć mam cichą nadzieję, że autor nie miałby nic przeciwko. Zachęcam też do sięgnięcia po twórczość Pana Mroza. [/offtopic]


Kurs pisania #1 - o dialogach kilka słów

Tytułem krótkiego wstępu: kurs przeznaczony jest dla osób, które przymierzają się do napisania pierwszej książki, bądź są na wstępnym etapie jej tworzenia. Piszących dłużej zapraszam tu za jakiś czas, gdy przejdziemy przez parę lekcji.

Do omówienia mamy całkiem sporo, a Wasz czas jest cenny - zabierajmy się więc do roboty!

....


Lekcja pierwsza

Chcemy opisać sytuację, w której nasz bohater (nazwijmy go Staszkiem) rozmawia ze swoją narzeczoną (nazwijmy ją Marią – kto wie, dlaczego tak ich nazwaliśmy, dostaje dziesięć punktów na wstępie).

Staszek chce powiedzieć Marii, że jej papierosy - marki Egipskie - ohydnie śmierdzą, jednocześnie zaciągając się swoim, marki Silesia (dla ciekawskich - narzeczeni siedzą w Café Adria, jednym z lepszych warszawskich wyszynków).

Na początek konstruujemy ten dialog błędnie, zarówno pod względem formy, jak i meritum:

- Egipskie capią jak knur. - Powiedział Staszek i zaciągnął się swoim papierosem.

- Twoje silesie nie lepsze, barani łbie - odparła Maria.

Co jest nie tak?

Z punktu widzenia technicznego, nie stawiamy kropki po wypowiedzi, w której informujemy, że ktoś coś powiedział. W przypadku Staszka powinno to więc wyglądać tak:

- Egipskie capią jak knur - powiedział Staszek i zaciągnął się swoim papierosem.

Możemy zrobić to w inny sposób, nie używając tej atrybucji:

- Egipskie capią jak knur. - Staszek zaciągnął się swoim papierosem.

Zbliżamy się tym samym do ważnej rzeczy - im mniej elementów w atrybucji dialogowej, tym lepiej. Muszę tę myśl rozwinąć, bo stanowi clou dzisiejszego programu.

Istnieją dwie szkoły atrybucji, nazwijmy je na potrzeby tego minikursu klasycznąi nową.

Szkoła klasyczna mówi, że czytelnik nie widzi wstawek typu - powiedział/odparł/rzekł - i im podobnych. Według niej, w trakcie czytania stajemy się tak pochłonięci lekturą, że nasz umysł machinalnie omija te zwroty. Wniosek z tego płynie prosty - nie ma żadnych przeciwwskazań, by masowo stosować atrybucje dialogowe. Innymi słowy, lepiej podkreślić, kto daną kwestię wypowiedział, niżby miało być odwrotnie.

Tym samym traktujemy czytelnika nieco po macoszemu, gdyż wychodzimy z założenia, że trzeba na każdym kroku informować go, kto co mówi.

Nowa szkoła (która, obiektywnie rzecz biorąc, bynajmniej nie jest nowa) mówi o tym, by używać jak najmniej atrybucji dialogowych. Opiera się na założeniu, że przeszkadzają one w czytaniu, spowalniają akcję, a także uświadamiają czytelnikowi, że... czyta. Stanowią więc czynnik sprowadzający na ziemię - czy raczej na karty powieści.

Większość współczesnych autorów wyznaje drugą szkołę (i ja także do nich należę). Częstokroć z sytuacji jasno wynika, kto co rzekł, a nieraz - jeśli mamy wyraziste postacie - z samego sposobu mówienia można to wywnioskować. Cała sztuka tkwi w tym, by czytelnik ani przez chwilę nie zastanawiał się, która postać wypowiada daną kwestię. W przypadku Staszka i Marii nie mamy żadnego problemu - dopóki konwersują między sobą, odmiana przez rodzaje załatwia sprawę.

Nasz dialog zatem wedle zasad nowej szkoły powinien wyglądać tak:

- Egipskie capią jak knur. - Zaciągnął się papierosem.

- Twoje silesie nie lepsze, barani łbie.

Pominęliśmy więc nie tylko atrybucję informującą, kto wypowiada ostatnią kwestię, ale także wycięliśmy imię chłopaka. Było niepotrzebne, skoro mamy odpowiednią formę czasownikową. Wyplewiliśmy też zaimek dzierżawczy ("swoim" ) - wszak Staszek nie zabrał papierosa rozmówczyni. Moglibyśmy też wyrzucić samego papierosa i zostawić jedynie zaciągnięcie się, bo wedle wszelkiego prawdopodobieństwa z kontekstu wynikałoby, czym się zaciąga.

Jak wspomniałem, co do zasady jestem zwolennikiem nowej szkoły - czasem jednak estetyka i pewien... rytm książki aż prosi o to, by umieścić tam atrybucję. I jeśli nie spowalnia to tempa narracji, uważam, że możemy sobie pozwolić na sięgnięcie - przynajmniej od czasu do czasu - po szkołę klasyczną. Byleby nie przesadzić. Nie wiem, jak Was, ale mnie irytuje, gdy na kartach powieści spotykam się z atrybucyjną nawałnicą.

Wiem, że stosując je, autor czuje się bardziej wysublimowanym konstruktorem dialogów.

Wiem, że to naturalny odruch.

Wiem, że wydawać się może, że czytelnik nie wyłapie kto co mówi.

Ale to wszystko bzdury. Rzadko kiedy zdarza się, by przy odpowiednio skonstruowanym dialogu (i rysie sytuacyjnym) osoba czytająca pogubiła się w wymianie zdań. Chyba że mamy do czynienia z rozmemłanym memłaniem, niemającym żadnego sensu - wówczas rzeczywiście można się w nim zagubić.

Jaki z tego płynie wniosek?

Stosujmy wszystko z umiarem. Zdajmy się na intuicję, wyczujmy tempo książki. A przede wszystkim, wyczujmy sytuację i postacie. Z konstruowaniem dialogów jest tak, jak ze wszystkim innym... jeśli włoży się w to serce, efekt będzie zadowalający.


Lekcja druga

Przysłówki w atrybucjach dialogowych.

O zgrozo. Ktokolwiek czytał porady Stephena Kinga dla początkujących pisarzy, wie, że jest to zło, które należy tępić wszelkimi możliwymi sposobami. Są to chwasty, które należy wyrywać bez zastanowienia i bez litości.

Poważnie.

Jeśli cokolwiek w trakcie pisania można robić bezrefleksyjnie, to właśnie to - usuwać przysłówki w atrybucjach dialogowych. I generalnie usuwać przysłówki. Im więcej ich zniknie, tym lepiej.

Skonstruujmy zatem nasz dialog jeszcze raz, tym razem zasadzając w nim pełno chwastów.

- Egipskie capią jak knur - powiedział poirytowany Staszek, nerwowo zaciągając się swoim papierosem.

- Twoje silesie nie lepsze, barani łbie - odparła z przekąsem Maria.

Dialog jest oczywiście sprzeczny już na płaszczyźnie intuicyjnej - wszak Staszek ewidentnie nie jest ani poirytowany, ani niczego nie robi nerwowo - ale przymknijmy na to oko. Większe znaczenie ma to, co dodaliśmy do wypowiedzi Marii.

Lepiej uwydatnić to na innym przykładzie.

- Rzuć broń! - krzyknął nerwowo Christian.

Załóżmy, że ze sceny wynika, kto krzyczy - wówczas wystarczyłoby nam samo:

- Rzuć broń!

Ot, i cała filozofia. Niektórzy sypią przysłówkami na prawo i lewo, wychodząc z założenia, że czytelnik nie zrozumie intencji. Tylko jak można byłoby inaczej zrozumieć wyrażenie "rzuć broń!" Nikt nie powie tego spokojnie, ani tym bardziej nie wyszepcze. A jeśli miałoby tak być - wówczas faktycznie, należałoby dodać atrybucję dialogową.

Zatem konkluzja z tej lekcji jest prosta - wyplewiajmy przysłówki i konstruujmy zdarzenia tak, by wynikał z nich ładunek emocjonalny. Zawsze lepiej pokazać czytelnikowi, co się dzieje, niż to opisywać (jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało).

Lekcja trzecia

Ostatnia i najkrótsza, dotycząca pewnej kwestii technicznej.

- Egipskie capią jak knur - zaczął Staszek - ale moje silesie nie lepsze. - Popatrzył na Marię, czekając, aż okaże uznanie. - No? Co jest? - zapytał.

Mamy tu przeplatany dialog i atrybucje. Im więcej takich rzeczy, tym gorzej dla czytelnika - chyba, że wpadnie w wir, płynie z prądem, etc. Wówczas istnieje szansa, że ich nie zauważy. Jeśli jednak akcja pełznie, nadmiar atrybucji i wypowiedzi przeszkadza.

Do tego musimy pamiętać o odpowiedniej konstrukcji - jeśli wplatamy atrybucję w zdanie "Egipskie capią jak knur - zaczął Staszek - ale moje silesie nie lepsze" to nie stawiamy kropki po atrybucji, a później nie zaczynamy wielką literą (a już nigdy, przenigdy nie "z wielkiej litery"). Sam nie lubię tej formy, bo wizualnie nie prezentuje się najlepiej. W moim przekonaniu wcale nie gorsze jest rozwiązanie "Egipskie capią jak knur - powiedział Staszek. - Ale moje silesie nie lepsze" - powoduje ono, że odnosimy wrażenie, jakby Staszek zawiesił głos po pierwszym członie, może zrobił krótką, znaczącą pauzę, etc. W każdym razie lepiej prezentuje się pod względem estetyki, ale ostatecznie to kwestia gustu.

Powyższa zasada - podobnie zresztą jak wcześniejsze - nie jest żelazna. Piszcie tak, jak uznacie za stosowne (najwyżej będziecie później bronić swoich racji przed redaktorem, który sprawi, że Wasze argumenty nagle skurczą się do niepewnych przypuszczeń).

Jeśli jednak decydujemy się na odstępstwa, warto pamiętać o konsekwencji - czytelnik wybaczy nam wiele, ale po co utrudniać mu lekturę? Chodzi nam przecież o to, by forma była jak najbardziej przystępna. Sami najbardziej cenimy książki, w których strony same się przewracają, a nie takie, gdzie raz po raz zatrzymujemy się na jakichś zgrzytach.

....
Mam nadzieję, że przydał się Wam ten tekst do dziergania naszych skromnych postów. ;) Jeśli tak tutaj dogrywka o tym jak relalistyczne powinno być w dialogach:

"Kurs pisania #8 - no, także tego... śmiechłem, bo zwała totalna"

http://lubimyczytac.pl/profil/326641/re ... -totalna
Ostatnio zmieniony 07 maja 2018, 22:09 przez Suriel, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

ODPOWIEDZ