Wątek Techniczny

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 09 maja 2018, 22:29

"uśmiechnął się Algol, wielkodusznie ignorując kłamstwa Cezara" Rozumiem, że są to odczucia Algola bo z prawdą jakby się... rozmijają.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 09 maja 2018, 23:01

No tak. Przecież to chyba jasne. Wiesz, wklejasz porady o pisaniu dialogów, to myślałem, że ten rodzaj narracji nie sprawi Ci problemu w odbiorze. Jest to chyba dość wygodne, by jasno przedstawić podejście postaci, prawda?

A tak na marginesie: gdyby Algol Ci uwierzył musiałbym chyba testować Ścieżkę. Więc to się nie stanie w tej epoce. ;)

Mam jednak nadzieję, że członkowie Camarilli obudzą się i wybawią Twą postać z tej niekomfortowej sytuacji. W sumie fajna scena do odegrania Człowieczeństwa się zrobiła z tego. ;)
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Gohan
Reactions:
Posty: 81
Rejestracja: 29 listopada 2016, 15:24

Post autor: Gohan » 09 maja 2018, 23:12

No ja też czekam na reakcje Isabeli, Clausa i Mortena, bo mogą być ciekawe.
Reszta na razie raczej nic nie słyszała i nie wie co jest w planie. No może Bradley miał szanse, bo nadal nie wiem gdzie się ruszył po tym jak wstał z gleby.
Więc póki go serio nie zaczniecie kroić albo nie zacznie się drzeć, że chcą go pokroić to pewnie nie zareagujemy.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 09 maja 2018, 23:37

Porady nie są moje tylko imć Mroza. ;) Myślę, że są trafne i wartościowe więc się podzieliłem, aby bardziej leniwi też mieli okazję podciągnąć się warsztatowo na jego tekście. Mam nadzieję, że i Tobie się spodobał, choć wątpię by cokolwiek nowego wniósł akurat w tym wypadku.

Gohan, nie zacznie się drzeć możesz zapomnieć o tym. Chyba, że z niekontrolowanego bólu.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Gohan
Reactions:
Posty: 81
Rejestracja: 29 listopada 2016, 15:24

Post autor: Gohan » 09 maja 2018, 23:55

Ale ja wcale tego nie chcę Surielu :P
Napisałam tylko, że póki co nie wiemy co chcą Cezarowi zrobić, więc na jakiekolwiek reakcje w tej sprawie z naszej strony na razie nie ma co liczyć.
Czekam z niecierpliwością jak zareagują inni i co z tego wyniknie.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 10 maja 2018, 05:42

Właśnie mi uświadomiłas moja droga, że chyba nie do końca wiem, kto gdzie stoi i co słyszy.

Uściślając chodzi mi o odległość od drugiej koterii etc.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Gohan
Reactions:
Posty: 81
Rejestracja: 29 listopada 2016, 15:24

Post autor: Gohan » 10 maja 2018, 08:32

No jak sam Sigil w swoim ostatnim poście podkreślił nie krzyczał do Giovaniego, więc ci co są dalej i nie używają Nadwrażliwości z pewnością nie słyszą,

Ja to widzę mniej-więcej tak:
- Giovani stoją w swoim kręgu niedaleko wejścia.
- Algol z Isabelą do nich podeszli, więc stoją tuż obok, bo jak Sigil podkreślił Algol nie chciał krzyczeć.
- Następnie podeszli tam zawołani Claus i Morten przyprowadzając Cezara, więc też tam są.
- Krzaki z płotem są nieco dalej w którąś stronę i tam stoi Kapitan z Michelle.
- Gdzieś również nieco dalej nie mam pojęcia, w którą stronę jest gruzowisko, z którego wykopali Cezara i tam siedzi Karen i leży ten odkopany ziomek.
- Bradley był gdzieś na środku pomiędzy Giovanimi, a krzakami, ale do tej pory nie wiadomo co zrobił, więc gdzie jest teraz to mi ciężko powiedzieć.

Zakładam, że wszystkie odległości są dość małe, ale też jest to zawsze te kilkanaście(?) metrów, więc jak ktoś siedzi na tych gruzach, albo jest przy krzakach z płotem to bez Nadwrażliwości nie słyszy co mówią normalnym głosem ci koło Giovanich.

Oczywiście mogę się całkowicie mylić i tylko MG może w pełni rozwiać twoje wątpliwości.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 10 maja 2018, 08:58

Też tak to mniej więcej widzę, w tym Twoją postać gdzieś tam przy gruzach.

Pytanie do graczy będących przy obecnej scenie, czy coś zamierzacie pisać czy jechać dalej z dialogiem. Wypadałoby mi dać szansę i poczekać, ale może nikt nie zechce się trudzić...
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 10 maja 2018, 09:55

Też to tak widzę.

Nie no, dajmy im jeszcze chwilę. Większość pisaliśmy wczoraj wieczorem, nie każdy miał czas zapoznać się z postem. Ja bym poczekał jeszcze przynajmniej jeden dzień.

A co do przecinków, to popatrz na liczbę orzeczeń w zdaniu (czyli: "Co się z nim dzieje?" "Co robi?" - najczęściej orzeczenie to czasownik). Każdy fragment zdania (fraza) z orzeczeniem, powinien być oddzielony przecinkiem od innych. Wyjątkiem są sytuacje, gdy te fragmenty łączy spójnik "i". Przed pierwszym "i" w zdaniu nie stawiasz przecinka, ale przed każdym kolejnym już tak. Poza tym zawsze stawia się przecinki przed: "że" "jaki" i "który", oraz przed okolicznikami miejsca i czasu.

To są oczywiście bardzo skrócone zasady, ale już przestrzeganie ich powinno Ci zdecydowanie pomóc i poprawić czytelność Twych postów.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Ferre
Reactions:
Posty: 60
Rejestracja: 14 czerwca 2015, 19:42

Post autor: Ferre » 10 maja 2018, 19:19

Dodatek do rozmowy od Isabeli

Isabela w końcu otrząsnęła się z szoku. Przez chwilę tylko zaledwie zastanawiała się, jak zaradzić sytuacji i ocalić Cezara. Zaczęła mówić cicho do Czarownika.

- Panie hrabio. Zdaje sobie Pan sprawę, że jeżeli Cezar zginie z naszej winy to będzie to kosztowało nas wszystkich nasze nieżycia. Po cóż nam wejście do Sorte Kirke, jeśli potem książę skaże nas na ostateczny koniec. I będzie to pańska zasługa. Nie dość, że zrobi pan jedną przysługę zdejmując klątwę z Sorte Kirke, to jeszcze uczyni pan drugą skazując na śmierć ostateczną pretendentów do terenu Klasztoru za morderstwo członka Camarilli. Taki strzał w kolano a potem w głowę. Jestem przeciwna tak destruktywnemu działaniu. Nie odwołuję się do pańskiego człowieczeństwa, bo widzę, że jest panu ono obce, aczkolwiek bardzo chciałabym się mylić w tej kwestii.

- Ależ madame - odparł czarownik, nie tracąc nic ze swej pewności siebie. - ostateczny cios zada pan Oscar lub Scipione. Obaj są członkami klanu niezależnego i naprawdę nie sądzę, by Andreas miał zrobić z tego powodu większą awanturę. W końcu nikt z Camarilli nie będzie bezpośrednio zamieszany w zejście pana Cezara. Zawsze zresztą możecie powiedzieć, że zgłosił się na ochotnika. Poza tym śmiem mniemać, że Książę pogodził się już z możliwością, iż nigdy nie ujrzy na oczy tych, którzy tej nocy odwiedzą Sorte Kirke. Więc, choć z pewnością twa troska o jego dobre samopoczucie jest wzruszająca, uważam, że jakoś to przeboleje.

- I będą o tym wiedzieć wszyscy tutaj, czyli przedstawiciele chyba wszystkich klanów w mieście. Oznacza to tyle, że wieści się rozniosą, kainici się wzburzą, zaczną protestować swoim primogenom i książę będzie musiał podjąć odpowiednie kroki. Nie zgadzam się na takie decyzje. Na dodatek nie macie pewności, czy to pomoże, czy zaszkodzi. Myślicie, że możecie decydować o czyimś losie jak dzieci w piaskownicy o losie piaskowych ludzików? To głupie, nie odpowiedzialne, nieludzkie a nawet bestialskie. Zastanówcie się, hrabio lepiej nad innym rozwiązaniem.

Hrabia nie próbował nawet udawać, że zachowuje powagę. W momencie, w którym Degeneratka wspomniała Primogenów wybuchnął po prostu śmiechem. Kontynuując swą wypowiedź Izabela zmuszona była więc podnieść głos, by zagłuszyć napady wesołości Starszego.

- Pozwoli pani, że dam jej pewną poradę - odezwał się Algol, gdy już nieco ochłonął - Jeśli chce się trafić do serca mężczyzny, należy zacząć do czegoś, czego on pożąda. A nie od dość nudnej politycznej tyrady, której mówiąc prawdę nie chce mi się poświęcać drugiej myśli. Uważałbym to za marnowanie tej uroczej nocy. Poza tym, gdzie pani miłość do sztuki? Oto rysuje się możliwość podziwiania połączonych kunsztów Nekromancji i Czarostwa. I to z pierwszego rzędu, że się tak wyrażę. Zapewniam, że wielu członków Klanu Róży, których znam, umiałoby docenić to widowisko.
Ostatnio zmieniony 10 maja 2018, 21:54 przez Ferre, łącznie zmieniany 1 raz.
Sanity is for the weak!

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 10 maja 2018, 19:38

Suriel, może jednak faktycznie, aby nie pisać tasiemcowych postów wklej na razie tą część którą wyżej napisaliśmy? Bo widzę, że w dialog włączyła się Torreadorka, więc rozmowa późniejsza może pójść w kolejnym poście. Wygodniej się to będzie czytało.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

zmarly
Reactions:
Posty: 239
Rejestracja: 10 maja 2015, 20:56

Post autor: zmarly » 10 maja 2018, 21:53

[center]Dziedziniec przed Sorte Kirke, po zmierzchu, 14 maja 1996 roku[/center]

Nadal bolał go cały obtłuczony bok, ale wiedział, że to chwilowe uczucie. Przeżywał już większe bóle, jednakże nigdy do nich nie przywykł. Mocne ramię pomogło Cezarowi wstać do pionu. Po czym wespół z Mortenem ruszyli w stronę kręgu Giovanni, by dowiedzieć się, co dalej. Uścisk Clausa był mocny ale nie bolesny, choć i tak obrażenia ciała dawały o sobie znać przy każdym, stawianym z trudem krokiem.

- Dziękuję. - powiedział szeptem lecz trudno było wiedzieć czy zwraca się do całej ekipy ratunkowej czy jedynie do medyka.

Ze względu na rany, szedł nie spiesznie ale też bez odciągania się. Zmierzając tak ku przeznaczeniu Cezar patrzył na przepastne wrota i zastanawiał się, co też dokładnie mogły kryć się w głębi kościoła. Zdawało mu się, że dziwna czerń biła od budowli, wywołując na jego skórze nieprzyjemne, ostrzegawcze mrowienie. Lecz wkrótce, o tym co się kryło za bramą, miał przekonać się osobiście.

Kiedy podszedł, przywitał się taktownie z zebranymi.

- Witam szanowne gremium. Obawiam się, że niestety nie zdążyłem ostrzec na czas, że... tuż prze poczułem jak To się gwałtownie do nas zbliżało ale... chyba po prostu zaczęło ode mnie.

- Nic nie szkodzi - uśmiechnął się Algol, wielkodusznie ignorując kłamstwa Cezara - Osobiście uważam, że zjawił się pan w samą porę, by wydobyć nas z kłopotów. Poszukiwaliśmy bowiem właśnie kogoś, kto nadawałby się na ofiarę. Cieszę się więc z naszego spotkania, gdyż spełnia pan wszystkie wymagania. Z pewnością zna pan maksymę: bene mori praestat, quam turpiter vívere? Wierzę, iż obecni tutaj zapamiętają pańskie poświęcenie - pomimo oczywistej groźby zawartej w tych słowach, czarownik zdawał się sprawiać sympatyczne wrażenie. Tak, jakby nie tyle informował ofiarę o planowanym morderstwie, co dzielił się uwagami, na temat zdrowia i sposobów spędzania wolnego czasu. Jedynie chłód bijący z jego oczu, zadawał kłam tej urokliwej masce, mającej imitować ludzkie oblicze.

Gdyby Scypione był przedstawicielem innego klanu, zapewne w tej chwili zaprotestowałby, lub okazał swe zniesmaczenie. Ewentualnie jedno i drugie. Nic takiego się jednak nie stało. Giovanni kompletnie nie wyglądał jakby przejmował się czyimś życiem, lub jak kto woli - samą śmiercią. Po słowach Algola, szef koterii Klanu Śmierci przemówił:

- Twój łysy czerep błyszczy w świetle księżyca Cezarze... Idealnie... Nigdy nie przepadałem za wariatami.

Głos Nekromanty nie zdradzał nawet cienia emocji. Scypione zwrócił się do Algola:

- Proponuję namalować na jego głowie Pieczęć Rozdarcia, aby jego dusza trafiła w odpowiednią paszczę. Oscar może się tym zająć... Ufam, że będzie potrafił pan nawiązać nić porozumienia z istotą, która znajduje się wewnątrz...?

- Nić jakiegoś porozumienia, na pewno - zachichotał czarownik. - W końcu mówimy podobnym językiem... Ale, ale, po cóż malować, jeśli można wyciąć? - w półmroku dziedzińca oczy Starszego lśniły niczym ślepia głodnego drapieżnika - W tych sprawach cenię sobie klasykę. Odrobina krwi i cierpienia zawsze działa ożywczo na początku ceremonii...

- Wybornie - odrzekł Scipione. Oscar jedynie skinął z aprobatą głową, szukając w czarnej torbie sztyletu rytualnego.

- Można by wykorzystać później ten płat skóry... - zaproponował z zawodowym zainteresowaniem.

Cezar dochodził do siebie po szokującej dla niego wiadomości. Jego istnienie miało się zaraz skończyć, przy cichej zgodzie pozostałych obecnych. Dlatego unikał do tej pory odczłowieczonego świata Kainitów przedkładając inne towarzystwo.

- Rozumiem, że jest pewność iż ofiara nie wzmocni Tego Który Jest w Kościele, a jest gwarantem uzyskania jego przychylności? Pytam, albowiem podczas ataku odniosłem wrażenie, iż to miejsce ciągnie siłę z zadawania bólu i cierpienia. Tym samym po rytuale stanie się silniejsze, prawda? I jest pewne, że wzmocnione, na pewno dotrzyma swojej strony umowy, kiedy będziecie już w środku. Proszę wybaczyć, że zapytam jeszcze o jedną rzecz. Nie mam tak dużego pojęcia jak Wasza trójka, ani pod względem doświadczenia, ani estymy w okultystycznym świecie jakim zasłużenie się cieszycie, ale jak mniemam nie przychodzi Państwu do głowy, żadne inne rozwiązanie sposobu na wejścia do kościoła, choćby było dużo bardziej ambitne i wymagające?

- Oczywiście, że nie mamy takiej pewności - uśmiechnął się szeroko czarownik - ale bez ryzyka nie ma zabawy, prawda? Przemawia przez pana rozsądek, który sugeruje powstrzymać się od działania. Jednakże, pozwolę sobie zauważyć, iż mądrość wypływa z wiedzy, a wiedza jest owocem starań ludzi niemądrych. Uważam więc, iż właśnie w obliczu naszej ignorancji, powinniśmy zdecydowanie podjąć tą próbę, chociażby po to, by zdobyć wiedzę i pogłębić mądrość. Grzechem byłoby zmarnować taką okazję, czyż nie?

- Cretino... Przehandluję twoją duszę za wolność dla mojego brata, a hrabia nam w tym pomoże... - dodał Scipione. Oskar pokiwał entuzjastycznie głową, sprawdzając kciukiem ostrość sztyletu rytualnego.

- Możesz już przejść do błagania o litość - poradził Cezarowi Algol - zawsze bardzo sobie cenię dobrą grę wstępną...

[center]* * *[/center]

Isabela w końcu otrząsnęła się z szoku. Przez chwilę tylko zaledwie zastanawiała się, jak zaradzić sytuacji i ocalić Cezara. Zaczęła mówić cicho do Czarownika.

- Panie hrabio. Zdaje sobie Pan sprawę, że jeżeli Cezar zginie z naszej winy to będzie to kosztowało nas wszystkich nasze nieżycia. Po cóż nam wejście do Sorte Kirke, jeśli potem książę skaże nas na ostateczny koniec. I będzie to pańska zasługa. Nie dość, że zrobi pan jedną przysługę zdejmując klątwę z Sorte Kirke, to jeszcze uczyni pan drugą skazując na śmierć ostateczną pretendentów do terenu Klasztoru za morderstwo członka Camarilli. Taki strzał w kolano a potem w głowę. Jestem przeciwna tak destruktywnemu działaniu. Nie odwołuję się do pańskiego człowieczeństwa, bo widzę, że jest panu ono obce, aczkolwiek bardzo chciałabym się mylić w tej kwestii.

- Ależ madame - odparł czarownik, nie tracąc nic ze swej pewności siebie. - ostateczny cios zada pan Oscar lub Scipione. Obaj są członkami klanu niezależnego i naprawdę nie sądzę, by Andreas miał zrobić z tego powodu większą awanturę. W końcu nikt z Camarilli nie będzie bezpośrednio zamieszany w zejście pana Cezara. Zawsze zresztą możecie powiedzieć, że zgłosił się na ochotnika. Poza tym śmiem mniemać, że Książę pogodził się już z możliwością, iż nigdy nie ujrzy na oczy tych, którzy tej nocy odwiedzą Sorte Kirke. Więc, choć z pewnością twa troska o jego dobre samopoczucie jest wzruszająca, uważam, że jakoś to przeboleje.

- I będą o tym wiedzieć wszyscy tutaj, czyli przedstawiciele chyba wszystkich klanów w mieście. Oznacza to tyle, że wieści się rozniosą, kainici się wzburzą, zaczną protestować swoim primogenom i książę będzie musiał podjąć odpowiednie kroki. Nie zgadzam się na takie decyzje. Na dodatek nie macie pewności, czy to pomoże, czy zaszkodzi. Myślicie, że możecie decydować o czyimś losie jak dzieci w piaskownicy o losie piaskowych ludzików? To głupie, nie odpowiedzialne, nieludzkie a nawet bestialskie. Zastanówcie się, hrabio lepiej nad innym rozwiązaniem.

Hrabia nie próbował nawet udawać, że zachowuje powagę. W momencie, w którym Degeneratka wspomniała Primogenów wybuchnął po prostu śmiechem. Kontynuując swą wypowiedź Izabela zmuszona była więc podnieść głos, by zagłuszyć napady wesołości Starszego.

- Pozwoli pani, że dam jej pewną poradę - odezwał się Algol, gdy już nieco ochłonął - Jeśli chce się trafić do serca mężczyzny, należy zacząć do czegoś, czego on pożąda. A nie od dość nudnej politycznej tyrady, której mówiąc prawdę nie chce mi się poświęcać drugiej myśli. Uważałbym to za marnowanie nocy. Poza tym, gdzie pani miłość do sztuki? Oto rysuje się możliwość podziwiania połączonych kunsztów Nekromancji i Czarostwa. I to z pierwszego rzędu, że się tak wyrażę. Zapewniam, że wielu członków Klanu Róży, których znam, umiałoby docenić to widowisko.


[center]* * *[/center]

Bez zbędnej zwłoki zabrał Cezara do towarzystwa skupionego wokół Giovanni. Słuchając jednak coraz to nowszych pomysłów odnośnie Świra Claus sam zaczął się zastanawiać z pewnym niepokojem, kto tutaj właściwie jest największym wariatem. Nie, żeby nie był przyzwyczajony do widoku śmierci, ale zgon w wyniku rytuałów okultystycznych to nie było coś, co chciał oglądać na żywo. Mało tego, nie chciał nawet o tym wiedzieć. Zachowując jednak cały czas kamienną twarz,rzekł do pozostałych:

- Nie przemawia do mnie idea poświęcania tutaj kogokolwiek, drodzy panowie. Nie wiemy nawet, co dokładnie jest w środku kościoła, a już chcemy detonować możliwe opcje. Może po prostu sprawdzimy szczęście klanu wariatów? Puśćmy go po prostu przodem przez wrota i sprawdźmy, co się stanie. Kto wie, może nawet przetrwa?


Myśl, że będzie świadkiem bestialskiego morderstwa sprawiała, że medyk czuł się coraz bardziej zaniepokojony. Cholera, jeśli teraz już mają takie pomysły, co strach pomyśleć, co wymyślą po drugiej stronie wrót... Miał zatem nadzieję, że uda się ocalić Cezara od przedwczesnej nicości, choć osobiście nie zrobił on wcześniej zbyt dobrego wrażenia podczas ich poprzedniej rozmowy.
---

If history is to change, let it change! If the world is to be destroyed, so be it! If my fate is to be destroyed... I must simply laugh.

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 10 maja 2018, 22:10

Wiecie co, jak mamy zacząć pisać części kolejne, jako oddzielone gwiazdkami, to ja proponuję przejść już na normalny mode pisania postów, ok? Bo to nie ma większego sensu po prostu. Sens to miało tylko w przypadku dialogów. Więc może Ferre wklej to co napisaliśmy wspólnie?
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 13 maja 2018, 15:14

Mam prośbę. Proszę nie pisac że Cezar gdzieś idzie, ani że wierzga i krzyczy. To moja postać i mam możliwości by wyciszyć tego typu zachowanua. Generalnie nie należy zakładać, że się wie jak zachowa się wariat. Taki powergaming skutecznie mnie zniechęca, tym bardziej kiedy staram się zachować jakieś tam resztki godności tej postaci. Przecież zawsze można zapytać wcześniej przez pw. To chyba nie problem napisać zdanie prawda?
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 13 maja 2018, 16:10

True, ja też tego nie lubię jak mi ktoś za mnie moje reakcje opisuje. I zawsze zwalczam tego typu próby. Więc tak jak rzeczesz - warto pytać wcześniej. Po to przecież jest PW. No ale posta można też zedytować zawsze. :)

Niemniej z drugiej strony warto się wczuć w postać - naprawdę trudno mi wyobrazić sobie, że zachowujesz pełną godność w takiej sytuacji, zwłaszcza, jeśli Twoja postać ma wcześniejsze dramatyczne doświadczenia w jakimś obozie jenieckim. Takie doświadczenia uczą słuchać osób agresywnych i uzbrojonych, a nie stawiać się im. Umysł przestawia się wtedy na program przeżycia i jest to normalna reakcja. Brawura w tej scenie w mym odczuciu byłaby mało realistyczna. Tak samo jak to, że w momencie gdy ktoś chwyta Twoją postać w opisany sposób jest ona w pełni w stanie panować nad sobą. Z doświadczenia wiem, że to mało możliwe - zawsze w takiej sytuacji się wyrwie jęk, czy jakiś odruch ciała. To normalne przecież.

Niezależnie jednak od tego, co napisałem wyżej nadal popieram, aby nie pisać za innych, a jeśli już to by ustalać z nimi, co robi ich postać.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

ODPOWIEDZ