[center]
Gabinet Szeryfa, przed północą, 13 maj 1996[/center]
Gdy tylko Kapitan Galaktyka zamknął za sobą drzwi od Szmaragdowej Komnaty, Michelle powiedziała szeptem:
- Myślę, że nie ma sensu zawracać Księciu głowy takimi sprawami. Lepiej od razu chodźmy do Thora. On będzie wiedział co dalej zrobić.
- Racja, ruszajmy - powiedział Świr.
Gdy szli korytarzami pałacu, Michelle przeprowadziła swój monolog:
- Przez tego bufona tracimy cenny czas. On myśli tylko o sobie... Niby wspomina o Algolu i jego ekipie, a z drugiej strony jest jedynym czynnikiem, który blokuje nasze postępy. Chwilami mam wrażenie, że pracuje dla Algola i jego zadaniem jest nas skłócić - nie kryła oburzenia związanego z zachowaniem Cezara.
W końcu dotarli do drewnianych drzwi, za którymi znajdowało się biuro Szeryfa. Michelle zapukała trzy razy, a po chwili usłyszeli niski głos Thora:
- Proszę wejść.
[center]
[/center]
Gdy weszli do środka ujrzeli ogromnego mężczyznę siedzącego na fotelu za masywnym drewnianym biurkiem, znajdującym się na końcu podłużnego gabinetu. Thor ubrany był w ciemnoniebieski szyty na miarę garnitur. Pomieszczenie urządzone było gustownie - ściany wyłożone orzechową boazerią harmonizowały z meblami z ciemnego dębu. Wiele miejsca zajmowały regały z książkami, o tematyce rozpoczynającej się gdzieś w okolicach prawa i historii, a kończącej na relacjach z podróży do egzotycznych krajów. Thor był jednym z niewielu Szeryfów, którzy dbali o otoczenie w jakim spędzają swój wolny czas. Jak przystało na członka klanu Ventrue, cenił sobie luksus i wygodę. Po lewej stronie ustawione były średniowieczne zbroje rycerskie, centralne miejsce zaś zajmował herb rodowy Thora, zawieszony na ścianie.
Masywny mężczyzna wstał z fotela, kierując swe kroki w stronę gości.
- Witaj madame - powiedział zmiękczając głos, całując podaną przez Michelle dłoń. Następnie uścisnął dłoń Kapitana Galaktyki.
- Proszę się rozgościć - powiedział z uśmiechem na grubo ciosanej twarzy. Ruchem dłoni zaproponował stolik z fotelami, znajdujący się po prawej stronie.
Gdy wszyscy rozsiedli się wygodnie, Thor zadał pytanie:
- Co państwa do mnie sprowadza?
[center]***[/center]
Tremerka przedstawiła sytuację opisując zachowanie Cezara, chwilami cytowała wręcz te fragmenty wypowiedzi Malkaviana, które wstrząsnęły nią najbardziej. Starała się przekazać jak najwięcej detali, aby Thor nie musiał zadawać dodatkowych pytań. Kapitan Galaktyka, również dodał kilka zdań potwierdzając prawdomówność Czarodziejki.
Ventrue pogładził prawą dłonią białą brodę, zastanawiając się od czego zacząć:
- Czy Kraftfuld o tym wie?
- Przyszliśmy z tym do ciebie, gdyż uznaliśmy że tak będzie najlepiej - opowiedziała Michelle.
- Posłuchajcie... Wiem, że sprawa Sorte Kirke budzi ogromne emocje, ale czy aby trochę nie przesadzacie? Naprawdę ciężko mi uwierzyć, że jakiś Świr ma takie pomysły. Mam nadzieję, że to nie jest żaden żart z strony Klanu Księżyca - mówiąc ostatnie słowa skrzywił się lekko.
- Gdzie jest teraz ten cały Cezar? - zadał pytanie, będąc wyraźnie zażenowany poziomem problemu.
- W Szmaragdowej Komnacie - odpowiedziała lekko speszonym głosem Michelle.
- Dobrze. Będę w gabinecie jeszcze przez pół godziny. Przekażcie Cezarowi, że do tego czasu ma się tu osobiście stawić. Oczywiście jeżeli to co mówicie okaże się prawdą, będę wam ogromnie wdzięczny za pomoc. A teraz żegnam państwa i życzę sukcesów z Sorte Kirke.
Obecni: Thor, Michelle, Kapitan Galaktyka.