Cwetan wcisnął do deski pedał gazu Mercedesa S Class ignorując znaki ograniczenia prędkości. Kilka kamer monitorujących prędkość już zdążyło błysnąć fleszami, ale co to obchodziło kierowcę. Nie miał wiele czasu...
Przed kilkunastoma minutami ostatecznie przekonał się, że Londyn nie był miłym miejscem... Nie dla Cwetana. Słowo gościnność nabierało w spowitych mgłą ulicach miejskiego molocha zupełnie nowego znaczenia. W istocie nieumarli nie należeli do istot przesadnie miłych i hołdujących zasadzie "gość w dom, Bóg w dom", ale Londyn przebijał wszystko z czym do tej pory Bułgar miał do czynienia jako kainita. Czas płynął nieubłaganie na zegarku, na który Cwetan spoglądał nerwowo. Nie zostało mu go wiele. Jeśli nie zdąży... To już będzie jego ostatnia noc...
***
Tradycja Piąta mówiła aby przedstawić się Księciu. Tak nauczono go w Mediolanie i do tej pory Cwetan, wiedziony dotychczasowym doświadczeniem sądził, że zwyczaj ten jest zwykłą formalnością. Ale nieumarły, który stał naprzeciw roztrzygał coś w myślach.
Nosferatu, gdyby nie potworny, zaschnięty czerep, mógłby od biedy uchodzić za samego angielskiego króla. Może Henryka Piątego. Strój, jaki przywdział stary kainita z pewnością pochodził z tamtej epoki, a odór rozkładu jaki rozsiewał wampir, w przekonaniu nerwowo przedtępującego z nogi na nogę Cwetana, sugerował, że Nosferatu umarł bardzo dawno temu.
Niezręczna cisza przedłużała się. Nosferatu świdrując rozmówcę oczyma koloru zgniłej gruszki w końcu kiwnął kościstym palcem na Cwetana. Szorstki, majestatyczny głos Księcia Londynu wydał wyrok
- Jesteś persona non grata, rzekłem. Nie ma w Londynie miejsca dla ciebie młodę szczenię. Moje Praxis. Masz godzinę na opuszczenie miasta. Potem rozpoczną się Krwawe Łowy w granicach mej domeny.
Zaskoczony wampir otworzył usta, ale nic nie odpowiedział. Godzina była prawie jak wyrok i próżne gadanie tylko trwoniło czas. Odwrócił się i niemal wybiegł z komnaty. Chwilę później z piskiem opon opuścił rezydencję w dzielnicy Chelsea.
***
Niebo na wschodzie już zaczynało jaśnieć, gdy Mercedes zatrzymał się przed drzwiami hotelu Marriott w Bournemouth. Kilka minut później nocny portier wręczył zaprogramowaną dla pokoju 110 kartę-klucz. Nieludzko zmęczony Cwetan, wywiesił na drzwiach wywieszkę "do not disturb", a gdy tylko zmalazł się w środku, zabarykadował wejście. Potem zamknął się w zaciemnionej łazience i zasnął momentalnie w wannie...
Witam graczy Wampira Maskarady. Powolli będziemy ruszali z tą sesją, ale słowo klucz to POWOLI;) wciąż zostało kilka małych spraw do domknięcia jeśli chodzi o Wasze postaci. Także jeszcze proszę o odrobinę cierpliwości (szczególnie Koszala, którego paluchy świerzbią do klikania w wampirycznym pbf;)).
W kwestii technicznej prosiłbym grających jeśli wiedzą, że nie będzie ich na forum i nie będą mogli przez jakiś czas aktywnie uczestniczyć w sesji o stosowną informację w dziale PBF - Absencja.
Mam nadzieję, że będziecie zaangażowani w tego PBFa, zarówno emocjonalnie jak i twórczo (ładne fabularne są zawsze ozdobą, a uznanie MG będzie mieć wymierne korzyści w postaci DUUUŻO PD;)) zwracam tylko uwagę na jeszcze jedną sprawę. To tylko zabawa i pamiętajcie aby jej niepotrEbnie nie psuć innym graczom.
Jak coś mi jeszcze wpadnie do głowy w kwestiach organizacyjnych to będę pisał:)