- Puka się do cholery jasnej! Panie Price, właśnie drugi raz tej nocy zaskoczył mnie pan swoimi manierami. Rozumiem, że za chwilę znów pan przypomni sobie z jakiego jest klanu i zachowa się jak na niego przystało. Przeprosi pan i wyjdzie. Ale zanim pan to zrobi, pozwoli pan że się zrewanżuje i także zapytam o coś, równie nieelegancko.
Twarz Ventrue nie kryła zaskoczenjia, gdy Tremere ostro zaczął swoją wypowiedź. Narkotyk dalej krążył w ciele Arystokraty, wpływając na jego emocje i myśli: To miejsce powoli zaczyna się Thomasowi udzielać! Trzeba mu koniecznie pomóc. Na wszystkie piękne kobiety, trzeba je natychmiast opuścić! Wyczuwam tutaj jakieś negatywne wibracje i należy szybko złagodzić stan mojego przyjaciela. On nawet nie zaoponował, gdy zapytałem o więzy krwi, a co gorsze zachowuje się jakbym zepsuł jego pierwszą romantyczną kolację. Teraz rozumiem, dlaczego tutaj przyjechał, a nie do mojej Domeny. Ona faktycznie magnetyzuje swoim widokiem... Nie patrz na nią więcej w taki sposób. Tylko Viven miała to coś...
Price oderwał wzrok od Matki, po czym spojrzał wzrokiem narkomana na bazgroły na ścianach pisane przez szalony umysł i zrobiło mu się niedobrze. Czy on nie widzi tego co ja? Tutaj jest okropnie ponuro i jakoś... niezdrowo. Niechybnie, to złe, malkaviańskie Feng Shui tak na niego działa. Biedny Thomas musi być pod wpływem więzów krwi. Kto normalny chciały przebywać z swoim stwórcą w środku zepsucia i brudu? Wiem jak się czuje... biedak. Trzeba go natychmiast ogarnąć. Wtem Thomas rzucił pytania:
- Co się naprawdę stało w Rhino? I co z Korwievem?
- Oj najmocniej przepraszam za to jakże niemiłe wtargnięcie. Z całego serca i gorąco przepraszam... - powiedział przyjaźnie Ventrue. - Naprawdę, nie wiedziałem, że tutaj jesteś... Zapewniam cię, że Malkavianowi nic nie teraz nie grozi. Po co te nerwy Thomasie? Rozluźnij się, przecież jesteśmy przyjaciółmi. Teraz potrzebujemy więcej rozsądku i otwartego dialogu, niż słownej przemocy.
Xavier podszedł bliżej do Thomasa i położył mu rękę na ramieniu.
- Nie gniewaj się na mnie. Przeprosiłem cię wcześniej w samochodzie i zrobię to zawsze, gdy popełnię błąd. Nikt nie jest bez winy i każdemu czasem się noga podwinie. Nie dąsaj się jak ostatnia dama tego wieczoru. Zapominasz ile ci zaoferowałem? Przecież wiesz, że zrobiłem to bo cię lubię Thomasie i naprawdę zależy mi na całej koterii, której jesteś częścią.
Ventue uśmiechnął się przyjacielsko zdając sobie sprawę, że dawno już się tak szczerze i emocjonalnie otworzył.
- Przyszedłem porozmawiać z Elzą. Potwierdzam wszystko, co o niej mówiłeś... i na pewno sporo wie. Przepraszam, ale nie czuję się godny, by wyciągać nóż z jej serca. Czy mógłbyś... - to powiedziawszy Xavier spojrzał przez ramię na leżące za plecami Steinbacha, ciało Matki.