PBF - Śmierć i życie kami Ryby

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 18 października 2015, 01:08

Seibei skinął głową na znak, że nie ma nic przeciwko. Również uznał, że potrzebuje nieco czasu by pookładać w sobie te zaskakujące elementy które się właśnie objawiły. Spacer nad rzekę, mógłby go wyciszyć i być może podpowiedzieć coś więcej. Wydawało mu się, że rozumie Satsu z jego wrodzoną, klanową niechęcią do niezwykłych bytów z jakimi było im dane się spotkać. Do lisów, które były o tyleż intrygujące co złudne i przebiegłe.

- Choć Hitomi ruszymy nad rzekę by przyjrzeć się miejscu gdzie być może potopiono lustro.
Spoiler!
Żeby zbędnie nie przedłużać zamierzam podpytać wieśniaka czy nie wie gdzie było topione przez kapłanów lustro. Jeśli nie, to i tak ruszę nad rzekę. Che wykorzystać czas by być może rozwiązać sprawę lustra bez udziału lisów. Przed wieczorem wracam.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 19 października 2015, 22:17

- Hej, ty! - Mirumoto Seibei wskazał palcem na wpatrującego się wieśniaka. - Gdzie topicie stłuczone lustra ze świątyni Inari?

- yyyyyyy...! - wydukał mężczyzna i podniósł drżącą prawą rękę, wskazując na wschodni kierunek. - P... ppp... prowadzi-dzi-dzi... tam... go-go-gooościniec - wydukał w końcu, wciąż się trzęsąc. Groźne spojrzenie Satsu wcale nie pomagało.

- No długo mam na ciebie czekać, Hyashi? - zapytał nagle przechodzący kapłan. - No co tak się trzęsiesz, jakbyś kami zobaczył? Pielgrzymów nie widziałeś, czy co... - starzec machnął ręką i sam uniósł metalowe wiadro wypełnione różnymi owocami, głównie liczi.

Kapłan mamrotał coś jeszcze do dygoczącego Hyashi, gdy trzymając go pod rękę przechodzili przez dziękczynne portale. Hitomi ukryła zdenerwowany śmiech, kryjąc twarz w smukłych dłoniach. Młody mnich, który towarzyszył im od świątyni Kitinase również zachichotał, ale surowy wzrok jego patrona uciął śmiech niczym uderzenie pioruna ucinające ciszę przed burzą.

Mirumoto ruszyli wkrótce przed południem, wcześniej jednak dla pewności zaciągając jeszcze raz języka. Wieśniacy z szacunkiem odpowiadali na pytania: choć było poznać, że robią to jedynie z obowiązku. Wskazali kierunek do rzeki i udzielili szczegółowego opisu miejsca rytualnego zanurzania odłamków lustra. Seibei postanowił więc niezwłocznie ruszyć, zabierając przy tym siostrę. Potrzebował też chwili spokoju, by przemyśleć sytuację. Według instrukcji, droga powinna im zająć niecałą godzinę konno w jedną stronę.
Spoiler!
Droga była faktycznie całkiem prosta. Gościniec prowadził przez rzadki las iglasty, w którym pracowało kilku drwali i smolarzy. Jakieś dwadzieścia minut drogi od miasteczka na gościńcu zauważasz leżącą na brzuchu kobietę. Podjeżdżając bliżej widzisz, że kobieta jest cała mokra, jakby dopiero co wyszła z wody. Nie porusza się, wygląda jakby spała. Albo nie żyła. Zsiadasz konia i badasz sprawę?
Satsu został sam z mnichem, zażywając medytacji i odpoczywając w zajeździe. Spokój jednak przerywały mu gwar głosów oraz żywe nawoływania. W mieście trwały przygotowania do dzisiejszego nabożeństwa ku lepszym plonom. Mieszkańcy szykowali wielkie palenisko, inni zaś - budowali kolejny portal dziękczynny. Odgłosy młotków, stukania, przepychania i ogólnego rozgardiaszu działały Satsu na nerwy. Niemal z wdzięcznością wychylił kilka czarek sake, jakie zostały mu podane przez właściciela przybytku. Potem ronin postanowił się przejść i poszukać cichszego miejsca. Wziął więc swojego podopiecznego mnicha i pozwiedzał miasteczko, rozglądając się za spokojnym kątem.

Drewniane chaty pokryte były grubą strzechą. Na pierwszy rzut oka wszystkie były budowane na jedną modłę i z jednym zamiarem: dwie izby, wychodek i funkcjonalny strych, zaś ściany grube i ocieplane by trzymać ciepło z głównego paleniska wewnątrz domu. Główny plac został już zatłoczony ławami, stołami i stroikami a także wielkim paleniskiem. Ronin wyszedł poza główne zabudowania. W sumie naliczył siedemnaście chat. I dopiero teraz, z wyższego punktu obserwacyjnego, zauważył w oddali niewielkie wzniesienie, z dużą rezydencją. To tam zapewne musiał mieszkać właściciel tej ziemi.

Odszedł jeszcze kawałek dalej z mnichem, rozmawiając z nim krótko.
Spoiler!
- Mój ojciec cie po mnie nasłał? Zupełnie niepotrzebnie. I tak nie wrócę sam... - rzekł słabym głosem i zanim przerażony bezczelnością młokosa Satsu odpowiedział, ten ciągnął: - albo mnie zostawisz w spokoju, albo powiem Mirumoto kim jesteś i co zamierzasz. Seibei to człowiek honoru, z pewnością mnie zrozumie. Zrozumie, że serce nie pozostawia wyboru!

(mimochodem zauważyłeś, że na brzegu stoi osiemnasta chata - doszczętnie spalona, tak, że tylko kilka nadpalonych kikutów wystaje z ziemi). Co prawda w okolicy nie ma bambusowych kijków, ale są inne - głównie witki z drzew iglastych...
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 19 października 2015, 23:27

Nad rzekę zatem...

Obrazek
Spoiler!
Zsiadam z konia i przemawiam do niej spokojnym głosem.
- Hitomi zostań z tyłu. Hej, czy nic ci się nie stało? Żywaś czyś martwa, kobieto mów.
Jak nic to nie da, zsiadam z konia i podchodzę żeby zobaczyć czy oddycha. Jeśli nie mogę tego ustalić bo oddech za płytki to szukam jakiejś gałęzi żeby szturchnąć. Seibei posiada typową dla Rokugańczyków niechęć do dotykania zmarłych. Od tego są eto. Trzymając ręce blisko ostrza Seibei pilnuje się na wypadek ewentualnej niespodzianki sług Fu Lenga.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 20 października 2015, 13:07

- A może wspomnisz mu przy okazji gdziekolwiek się nie udasz ściągniesz za sobą istoty cienia, bo przeznaczono ci los Kraba? -Satsu zacisnął obie ręce na szyi mnicha wypluwając z siebie wściekłe przekleństwa. Wahał się chwilę, czy na miejscu nie udusić mięczaka. Powstrzymał wewnętrzną ochotę dopiero, gdy twarz Sukune nabrzmiała czerwienią.
- Gdybyś był mężczyzną popełniłbyś seppuku, choć na miejscu Twego ojca wręczyłbym Ci drewniany miecz. Może ci się wydaje, że twoje życie jest twoją własnością? - zaraz ci to wybiję z głowy. Zerknął na pobliski zagajnik upatrują solidnej witki, gdy nagła myśl nasunęła lepsze rozwiązanie.

- Nauka jest lepsza wtedy, gdy jest zarazem pożyteczna.- uśmiechnął się Satsu, Sukune przełknął głośno ślinę słusznie upatrując podstępu.

- Chodź. Razem poszukamy lustra nad rzeką.- ułapił kark mnicha i w przygarbionej pozycji zaciągnął go nad rzekę.

- No to szukamy!- ryknął wtykając łeb Sukune pod wodę. Mimo protestów ciało mnicha z łatwością uległo potężnemu samurajowi.

Podtapiam gówniarza. Co jakiś czas wyciągam mu głowę ponad wodę i zadaję proste pytania o wartość życia.

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 21 października 2015, 21:17

Ponieważ Satsu zrezygnował ze spoilera, rozumiem, że wydarzenia dotyczące jego postaci są jawne. Jeżeli Suriel również zrezygnujesz ze spoilerów, wydarzenia twojej postaci również będą jawne. Oczywiście wasze postacie nie wiedzą, co się dzieje w tym czasie. Spoilerów zaś używam by nikt nie miał pretensji, że odkryłem za wcześnie wasze karty, bądź że chcieliście to rozegrać inaczej.
Spoiler!
Nawoływania Mirumoto Seibei na nic się zdały. Kobieta dalej leżała na brzuchu, twarzą do ziemi. Młody samuraj podszedł do niej by wizualnie sprawdzić stan rzeczy. Trzymając swoją jedyną, choć niezbyt okazałą broń w pogotowiu, ostrożnie okrążył leżące ciało i kucając, spojrzał z odległości dwóch kroków na siną twarz młodej kobiety.

Zdecydowanie była martwa, o czym świadczyły wybałuszone w strachu oczy (a przynajmniej tak sobie to wyobraził samuraj, który widział ledwie kawałek prawego oka), sina skóra, brak widocznego ruchu i reakcji. Seibei chciał zobaczyć jej twarz i upewnić się, że nie była to sprawka istot cienia. Rozejrzał się wokoło - bo przecież nie będzie się plugawił i dotykał zwłok - w poszukiwaniu jakiegoś badyla. Hitomi siedziała na koniu w bezpiecznej odległości i przyglądała się z ciekawością ale i lekkim strachem. Wokoło panowała zwyczajna cisza przerywana lekkimi podmuchami wiatru i odgłosami lasu: śpiewającymi ptakami, szelestem liści, w oddali kopytkowaniem dzików czy innych parzystnokopytnych stworzeń.

W końcu Mirumoto znalazł dostatecznej grubości i wielkości badyl. Za jego pomocą przewrócił martwą kobietę na plecy. Potwierdziły się jego przypuszczenia: była martwa, zaś przyczyną śmierci było prawdopodobnie uduszenie. Seibei nacisnął jej płuca kijem. Z ust wylała się jej woda.
Satsu bez trudu złapał młokosa za kark i unieruchamiając rękę przy zastosowaniu prostej dźwigni, rozglądał się za możliwym strumieniem wody. Zaraz jednak sobie przypomniał, że w okolicy jest jedynie niewielki potok - mała odnoga z rzeki z pobliża - wiec tam skierował swoje kroki. Minął kilku rolników, którzy na jego widok odsuwali się z drogi i usilnie nie patrzyli się na ronina i jego "zakładnika". Oddali mu też należy pokłon, choć skinienie to było dalekie od uprzejmych.

Wyrywający się Sukune wołał o pomoc, ale nikt nawet nie kiwnął palcem, by odmienić los młodziana. Było to spowodowane wściekłością bijącą z oczu Satsu, któremu w tym momencie nawet istoty cienia schodziłyby z drogi.

Nad strumykiem bawiły się dzieci, ale i one szybko oddaliły się z miejsca, rozumiejąc powagę sytuacji. Wkrótce zaś Sukune wypluwał błoto i kamienie, które wchodziły mu do ust, gdy Satsu trzymając go za kark podtapiał w strumyku.

- Czym dla ciebie jest życie?! - zapytał wściekłym tonem. - Myślisz, że sam jesteś panem swojego losu? Że możesz robić co chcesz? Jaka jest wartość życia? Twojego życia?!

- Brllgg... fffggg.... blarg... - odpowiadał Sukune w krótkich momentach, gdy udało mu się wydobyć głos.

Jego kaźń trwała bardzo długą chwilę, nim Satsu pozwolił mu łaskawie odetchnąć. Gdy już miał brać się za drugą rundę, Sukune zmiękł.

- Wybacz mi, Satsu, wybacz! Głupi byłem, teraz to dostrzegam... spełnię wolę ojca! Tylko proszę, bądź moim mistrzem... Ojciec nie miał dla mnie czasu, nauczyciele bushi byli pobłażliwi... proszę! Będę winny ci przysługię! - skamlał ze łzami w oczach, wypluwajac co jakiś czas piach z ust.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 22 października 2015, 09:05

- ... proszę, bądź moim mistrzem... Ojciec nie miał dla mnie czasu, nauczyciele bushi byli pobłażliwi... proszę! Będę winny ci przysługię! - Sukune skamlał ze łzami w oczach, wypluwajac co jakiś czas piach z ust.

Ronin milczał dłuższą chwilę. Jego oczy niczym groty strzał przeszywały trzęsącego się mnicha. Wreszcie suche i ostre niczym katana słowa Satsu powoli cięły miekkie serce przyszłego ucznia.

- Składasz mi obietnicę ze strachu? Cóż jest warta? Jeśli kieruje tobą lęk przed śmiercią złożysz obietnicę każdemu, kto cię przestraszy. - Sukune skrzywił się z przerażenia, czując że Satsu lada moment go udusi, jednak ronin uwolnił uchwyt.

- Dobrze więc, zatem i ja złożę Ci obietnicę. Zawrzemy umowę. -Satsu wyczekał, aż mnich nieco się uspokoi, po czym oznajmił stanowczym, pozbawionym cienia wątpliwości tonem.

- Przez rok będziesz mym uczniem. Jeśli w tym czasie bez mego polecenia ustąpisz przeciwnikowi pola. Jeśli zaniechasz nauki, lub będziesz ją wykonywał niechętnie. Jeśli będziesz narzekał na swój los, lub uciekniesz.... odnajdę tę, która zmąciła twe myśli i skrócę ją o głowę, mówiąc jej przedtem że nie była dla ciebie warta więcej niż rok życia.

A pewnego dnia zapomnisz o niej i bez lęku spostrzeżesz, jak jakiś oni pożera twoje wnętrzności. Będziesz gotów i jeśli dopisze Ci szczęście, wcześniej pozostawisz po sobie potomków.- dokończył w myślach. Potomków, których z woli kami nie doczekał się Satsu.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 27 października 2015, 22:21

Droga była faktycznie całkiem prosta. Gościniec prowadził przez rzadki las iglasty, w którym pracowało kilku drwali i smolarzy. Jakieś dwadzieścia minut drogi od miasteczka na gościńcu zauważył leżącą na brzuchu kobietę. Podjeżdżając bliżej spostrzegł, że kobieta jest cała mokra, jakby dopiero co wyszła z wody. Nie poruszała się, wyglądała jakby spała.

Seibei zsiadł z konia.

- Hitomi zostań z tyłu. Hej, czy nic ci się nie stało? Żywaś czyś martwa, kobieto mów.

Nawoływania Mirumoto Seibei na nic się zdały. Kobieta dalej leżała na brzuchu, twarzą do ziemi. Młody samuraj podszedł do niej by wizualnie sprawdzić stan rzeczy. Trzymając swoją jedyną, choć niezbyt okazałą broń w pogotowiu, ostrożnie okrążył leżące ciało i kucając, spojrzał z odległości dwóch kroków na siną twarz młodej kobiety.

Zdecydowanie była martwa, o czym świadczyły wybałuszone w strachu oczy (a przynajmniej tak sobie to wyobraził samuraj, który widział ledwie kawałek prawego oka), sina skóra, brak widocznego ruchu i reakcji. Seibei chciał zobaczyć jej twarz i upewnić się, że nie była to sprawka istot cienia. Rozejrzał się wokoło - bo przecież nie będzie się plugawił i dotykał zwłok - w poszukiwaniu jakiegoś badyla. Hitomi siedziała na koniu w bezpiecznej odległości i przyglądała się z ciekawością ale i lekkim strachem. Wokoło panowała zwyczajna cisza przerywana lekkimi podmuchami wiatru i odgłosami lasu: śpiewającymi ptakami, szelestem liści, w oddali kopytkowaniem dzików czy innych parzystnokopytnych stworzeń.

W końcu Mirumoto znalazł dostatecznej grubości i wielkości badyl. Za jego pomocą przewrócił martwą kobietę na plecy. Potwierdziły się jego przypuszczenia: była martwa, zaś przyczyną śmierci było prawdopodobnie uduszenie. Seibei nacisnął jej płuca kijem. Z ust wylała się jej woda.

Seibei ocenił odległość do wioski. Wzywać teraz pomocy? Czy sprawdzić najpierw miejsce potopienia lustra? Wybrał to drugie ostatecznie kobiecie nic już nie mogło pomóc. Przyśle tu eta kiedy powróci do wsi. Ale co ją potopiło? Przez chwile przeszło mu przez głowę, że stwory ciemności zakaziły i ten okruch duszy z lustra. Po plecach przeszedł mu dreszcz.

- Hitom! Ruszamy nad rzekę, kiedy się do niej zbliżę zostaniesz nieco z tyłu. Gdyby się coś działo niebezpiecznego bez wahania wracaj do wsi i jadąc krzycz wołając Satsu.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 01 listopada 2015, 19:01

Mirumoto Seibei wsiadł z powrotem na pożyczonego od daimyo wierzchowca. Chwytając lejce uderzeniem pięt w boki kazał koniowi obejść martwą kobietę lekkim łukiem i pokazując Hitomi, że ma ruszyć za nim, pognał gniadosza do szybszego truchtu, chcąc jak najszybciej dotrzeć do rzeki.

Droga była zadbana i dobrze udeptana: szeroka zaś na tyle, by kilku jeźdźców mogło jechać swobodnie koło siebie. Jednakże młodsza Mirumoto jechała nieco z tyłu, pomimo strachu, jaki zaczął ją ogarniać. W ciągu ostatnich dni przeżyła więcej dziwnych zjawisk, niż jej rodzice i dziadkowie razem wzięci. Dodając do tego młody wiek i traumatyczne przejścia w dzieciństwie nakładały się na siebie, powodując totalne zepsucie humoru i otwarcie wrót ku kazamatom apatii.

Jadący z przodu Seibei wypatrywał bacznie zagrożeń. Rzuciło mu się w oczy, że w okolicy nie widział żadnej rzeki ani cieku wodnego, zaś ofiara była cała mokra, niby ledwo z wody wyjęta. Coś tu się wyraźnie nie zgadzało; jednakże sprawa ta będzie musiała zaczekać na swoją kolej.

Złota Rzeka płynęła leniwie. Gościniec faktycznie prowadził wprost ku niewielkiemu placowi z kilkoma dziękczynnymi portalami, otoczonymi zasadzonymi równo drzewami wiśni. Mirumoto upewniwszy się, że w okolicy nie ma żadnego zagrożenia, podszedł do lustra wody. Była krystalicznie czysta i trudno było ocenić jej głębokość. Na dnie, które mogło być metr lub pięć metrów poniżej, leżały duże kawałki odbijające światło.

Stłuczone lustro.

- Onii-san!* - zawołała Hitomi. - Ktoś się zbliża!

Seibei natychmiast odskoczył od rzeki i rozejrzał się. Zobaczył w oddali niewielką, poruszającą się plamkę. Biegnąc wskoczył na kamienny, łukowy most, z którego mógł zobaczyć wyraźniej co tak zaniepokoiło siostrę.

Jakieś pół godziny marszu stąd - jak ocenił Seibei - po gościńcu przecinającym ogromne pola ryżowe poruszała się kolumna ludzi: kilku jeźdźców, jakiś powóz a za nim maszerowało kilkunastu ludzi.

***

Młody przytaknął, powstrzymując szlochanie i ścierając rękawem łzy. Efektem tego było rozmazane błota po całej twarzy.

- Dziękuję, mistrzu - skłonił się, starając się trzymać w pionie. - Obiecuję naj najlepiej wypełniać daną obietnicę. Moja luba z pewnością mi wybaczy i po roku, widząc mój chart ducha i mężne ciało pokocha mnie jeszcze bardziej! - oczy Sukune niemal błysnęły wśród brudnobrązowej aureoli z błota.

Tymczasem w wiosce trwała prawdziwa gorączka przygotowań. Do ogromnego paleniska na środku wioski układano coraz więcej drew. Satsu zobaczył zbliżającego się szybko ku niemu starszego mężczyznę. Ten ów trzymał w dłoniach czapkę i co chwilę uderzał pokłonami, patrząc w kierunku Satsu. Gdy w końcu zbliżył się na odległość swobodnej rozmowy, znów przesadnie skłonił się i ugniatając w dłoniach czapkę ze stresu siląc się na twardy głos powiedział:

- Witajcie panie w naszej wiosce! Nazywam się Kafu, jestem starszym wioski Kyouzou, zaś panem tych ziem jest Akodo Korin. Wybaczcie mi panie, żeśmy nie przygotowali dla was gościny! Wybaczcie! Już kazałem przygotować wam miejsce honorowe! Dziś naszą wieś odwiedzi sam wielki Akodo Korin - ronin wyczuł strach w wypowiadanych słowach wieśniaka. Cały czas zwracał się też do niego; widocznie musiał uznać, że Sukune nie przeszedł jeszcze rytuału wejścia w świat dorosłych i traktował go z pobłażliwością, jak to do dzieci przystało. - Zapewne ucieszy się, że ktoś szlachetnej krwi dotrzyma mu towarzystwa! Chodźcie za mną, panie! Rozkazałem przygotować najlepsze kurczaki, owoce i sake!

Wieśniak w pozycji skłonu gestykulował żywo, zachęcając Satstu i Sukune, by podążali za nim.


* braciszku!
Ostatnio zmieniony 01 listopada 2015, 19:13 przez Dobro, łącznie zmieniany 1 raz.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 01 listopada 2015, 22:40

Satsu słuchał w milczeniu, a gdy eta skończył lekkim skinieniem głowy zaaprobował jego prośbę. Wyczuł podekscytowanie chłopa, który usiłował jak najlepiej wywiązać się ze swego zadania.
To dobrze-pomyślał zgadując po postawie chłopa, iż wspomniany Akodo musi być panem surowym i wymagającym. Oby tylko surowość gospodarza szła w parze z samodyscypliną, a nie wynikała z potrzeb napełnienia brzucha.

-Prowadź chłopie!

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 11 listopada 2015, 17:24

Wygląd to na znaczniejszy orszak, może nawet jakiegoś pomniejszego Daymio. Ciekawe kim są. Pomyślał Seibei. Przyłożył rękę nad brwiami osłaniając oczy od słońca spróbował wypatrzeć i określić ornamentykę na sztandarach.

- Dobrze Hotomi, poro poszukać jakiegoś dłuższego kija by zobaczyć jak tu jest głęboko.

Rozejrzał się za odpopiednio długim bambusem i jednym szybkim cięciem ściął go. Potem zanurzył ostrożnie w rzece badając ostrożnie jak głęboko do powierzchni.
No donbra. Jeśli są jakieś sękate kijaszki to spróbuję wydobyć te części samodzielnie. Jeśli nie jest głęboko to wejdę do wody. Jak jest głęboko to za pomocą ewentualnej liny z ekwipunku przywiąże się i spróbuję zanurkować. Jak jest zajebiście głęboko, to pora wrócić do wsi po fachowca od nurkowania w postaci jakiegokolwiek chłopa.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 29 listopada 2015, 13:34

Mirumoto mozolnie wyciągał kawałki lustra, składając je na podróżnym kocu, rozwiniętym na trawie obok brzegu. Rzeka była płytka; ledwie pół metra wody w najgłębszym miejscu. Była też krystalicznie czysta a nawet bardzo orzeźwiająca, co zauważyła Hitomi, biorąc kilka łyków wody. To musiał być jeden z bocznych nurtów rzeki, albo po prostu chłopi wykopali kanały do nawadniania pól, stąd taka płytkość. Nim połowa fragmentów została wydobyta i ułożona, przez most przejechali pierwsi konni żołnierze. Widocznie nie zauważyli - lub nie chcieli dostrzec - drogiego (jak na chłopów) i opatrzonego w rodowe barwy kimona rodziny Mirumoto.

- Padnijcie na kolana przed wielkim Akodo Korin, panem tych włości! Czyżbyście zapomnieli, kto wam żarcie do michy zapewnia?! - ryknął jeden z żołnierzy, zjeżdżając z traktu i zbliżając się do Mirumoto.

[center]***[/center]

Wieśniak kajał się jeszcze chwilę i gorliwie przepraszał za swoje niedopatrzenie, obiecując przy tym, że paru innych poniesie konsekwencje za to, że nie dali mu znać wcześniej. Cała trójka minęła spalone domostwo na uboczu i skierowała się do karczmy. Pozostali chłopi szybko schodzili z drogi małemu orszakowi, kłaniając się tym razem z szacunkiem przed Satsu.

Przygotowania do święta trwały w najlepsze. Mężczyźni zaczęli szykować wielkie palenisko, zaś kobiety i dzieci nakrywały stoły i układały ławy. Specjalna brygada kobiet ozdabiała sześć specjalnych miejsc, ułożonych na drewnianym podwyższeniu. Były to obite drogim materiałem krzesła, wyglądające na bardzo wiekowe, ale trwałe i bogate. Z pewnością musiały należeć do właściciela tych ziem.

W końcu Kafu, Satsu i Sukune weszli do wnętrza pustej karczmy. Właściciel tego przybytku tym razem niemal skakał z udawanej radości, usługując Krabom. Kafu zaś uniżenie przepraszając, opuścił budynek by doglądać przygotowań. Wszystko musiało być idealne przed przyjazdem Akodo Korin.

[center]***[/center]

Głośne krzyki i lamenty wyrwały Satsu z popołudniowej drzemki. Mężczyzna spał się wygodnie na swoim posłaniu w pokoju na piętrze bo dostatnim i smacznym posiłku, składającym się głównie z sushi, sake i kurczaku przygotowanym na ostro. Satsu otworzył oczy i wyjrzał przez okno na zewnętrzny plac.

Ludzie stali przed jednym z domów i kręcili głowami z niedowierzaniem. Przed drzwiami domostwa siedziała zapłakana starsza kobieta, obejmująca dwoje nastoletnich dzieci, które również były całe zapłakane.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 29 listopada 2015, 20:00

Seibei wysunął się do przodu i skinął głową żołnierzowi. Staral się by xaka hego sylwetja prezentowała się dumnie oraz by hego dwa miecze nie uszly uwadze żołdaka.

- Jestem Mirumoto Seibei z klanu Smoka. Oczywiście oddam twemu panu uszanowanie w sposób odpowiedni dla jego szacownej rodziny oraz mojego samurajskiego stanu. Siostro podejdź tu do mnie.
no dobra, hak do cholery powinien się zachować samuraj w takuej sytuacji :o
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 29 listopada 2015, 23:17

Spoiler!
- jeśli Ci samuraje nie rozpoznali monów- nieważne jakich- to są to jakieś niewykształcone ciołki, co na ziemiach Feniksa jest wielce dziwne, ponieważ tu nawet chłopów się kształci i jako Smok (jakby nie było sąsiad) będziesz o tym wiedział. Bardziej to wygląda na jakąś bandę zatem, ale.. może być tak, że ów dowódca jest pijany, lub popełnił straszny błąd. Nietaktem więc będzie mu go wytykać.

Wypadałoby po prostu wyeksponować mon prężąc pierś i w milczeniu odwrócić głowę, by nie patrzeć na jego wstyd, kiedy się zorientuje.
Popadam w żurawie obyczaje.. -skarcił się w myślach Satsu niezadowolony z siebie z powodu zbyt długiej drzemki. Cała ta przeciągająca się podróż, jak i brak codziennego, surowego rytmu najpotężniejszej machiny wojennej Rokuganu wytrącały go z utartych jak sądził nawyków. Czujnym okiem zlustrował okolicę. Płacz chłopów rzecz codzienna, choć w rodzinnych stronach Satsu zwykle nie trwał on długo. Eta zwyczajnie nie mogli sobie pozwolić na zbyt długą żałobę.

Skoro mąż nie karci swej żony za lament, niechybnie to nad jego stratą płacze owa wraz z dziećmi. Winni się szybko zabrać za pracę, wówczas smutek szybko przejdzie. -pomyślał Satsu wprawnie wkładając kimono.

- Sukune! Pora na trening! Migiem do mnie! -szkoda marnować całego dnia

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 01 grudnia 2015, 20:40

Wyzywający samuraj zamilkł, lustrując Mirumoto od góry do dołu.

- Wybaczcie, panie. Jam jest Akodo Fiji, najmłodszy z rodu Akodo - powiedział donośnie, chyląc głowę. - dużo się tu ostatnio kręci roninów i pospolitych bandytów. Lecz nic nie tłumaczy mego grubiaństwa i arogancji. Wybacz mi zatem - skłonił się ponownie.

Z czarnej, drewnianej karety jadącej w środku orszaku otworzyły się drzwiczki. Słudzy schylili się w ukłonie, zaś Akodo Fiji obrócił się wraz z koniem.

- Cóż się dzieje, że zatrzymujesz mój orszak, Fiji? - zapytał starszy mężczyzna, który wyszedł z wnętrza wehikułu. Słudzy jeszcze bardziej się ukłonili, nie śmiąc podnosić wzroku na pana. Samurajowie zaś bacznie przyglądali się całej scenie.

- Ojcze, chciałem sprawdzić, czy ta tutaj para nie jest poszukiwanymi przestępcami. To rodzina Mirumoto, z... - Fiji niedokończył.

- Zamilcz! Naraziłeś na szwank moją reputajcę! - ojciec Akodo niemal się opluł ze wściekłości. - Wracaj do pałacu i przez tydzień nie pokazuj mi się na oczy! - dodał już spokojniej, wciąż z gniewem wypisanym na twarzy. Jego twarz wyglądała zupełnie jak maska wędrownej trupy aktorskiej.

Fiji nie odezwał się nisłowem, tylko opuszczając wzrok odjechał, mijając milczących ludzi i sługi, sztywno pochylonych w najniższym ukłonie.

- Nazywam się Akodo Korin, i jestem panem tych ziem. Wszystko słyszałem - powiedział po chwili ciszy. - Wybaczcie, za grubiaństwo mego syna. Ma gorącą krew. Dołączcie zatem do mego orszaku i skorzystajcie z gościny, jaką wam udzielam. Dziś wieśniacy szykują się do święta żniw, będzie więc uczta i rozrywka.
Być może nie do końca jest to podręcznikowe zachowanie samurajów. Aczkolwiek uważam, że można nieco poluzować sztywną formułę etyki, by było łatwiej zarówno mi, jak i Surielowi.

[center]
***[/center]

Seibei nie zdążył policzyć do dziesięciu, gdy rozległo się pukanie do drzwi, a następnie i rozsunięcie. Do środka pomieszczenia wszedł Sukune, stając wyprężony jak struna i czekając na dalsze rozkazy. Jako chłystek nie pił sake i widocznie nie praktykował popołudniowej drzemki, na którą wyjątkowo pokusił się Seibei.

- Mistrzu - podjął Sukune, czekając w napięciu na dalsze rozkazy. - W okolicy widziałem niewielką polanę, może tam poćwiczymy? - zagaił, gdy obaj schodzili sprawnie po schodach.

Na zewnątrz zaś na przemian przenikały się dźwięki lamentów ze szlochaniem, płaczem i zażartą dyskusją.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 20 marca 2016, 14:31

PRZERWANA

ODPOWIEDZ