...dwa, jeden - Nyder odliczał spokojnym głosem - uderzenie...
Po ostatnim słowie Luciusa Nydera na mostku zapadła namacalna niemal cisza w oczekiwaniu na nadchodzące uderzenie. Kilka sekund później na mostku rozległ się zaskoczony głos Morgana Blackthorna.
- Czyżby nasi oficerowie mieli problemy z obliczeniem trajektorii wrogiej salwy ?
Krix nie zdążył odpowiedzieć na podszyte sporą dozą ironii pytanie Blackhtorne'a kiedy Królowa zadygotała od rufy po dziób. Natychmiast ponownie rozbrzmiały dzwonki alarmowe, a załoga mostka rzuciła się do konsol kogitatorów w pośpiechu uruchamiając procedury diagnostyczne i próbując oszacować skutki trafienia. Krix spokojnie skontrolował główne parametry lotu. Kurs i prędkość pozostała bez zmian a to oznaczało, że trafienie nie mogło być krytyczne. Kwestia czy w ogóle przyniosło jakieś straty i jak duże była w tej chwili drugorzędna.
- Status celu panie Nyder ? - spokojnie rozkazał - Czy możemy skontrować ?
- Niestety kapitanie. Pojawił się na naszych skanerach tylko na moment. To pewnie przez ten cholerny sztorm. Nie było szans na dokonani poprawnego namiaru - odrywając głowę od wskazań konsoli Nyder spojrzał na Koordynatora Mostka i wzruszył ramionami - Można spróbować oddać salwę na ślepo...
- Pełna salwa z makro-dział panie Nyder na prawdopodobne koordynaty celu - Krix skinął powoli głową - Naszym artylerzystom przyda się trochę ćwiczeń. Oszacowano skutki trafienia ?
- Mamy już wstępne dane - zameldował Lucius - Większość wrogiej salwy przeszła za rufą. Dostaliśmy tylko kilkoma głowicami, z których większość została zatrzymana przez nasze osłony. Trafiła nas tylko jedna głowica. To dziwne, ale wyglądało na to jakby ich pociski...wyskoczyły z Osnowy tuż przed osiągnięciem celu. Ta głowica, która nas trafiła wyskoczyła już za naszą osłoną. Uderzenie w okolicy rufowej. Teren jest już odizolowany. Nie doszło to dużej dekompresji. Trafiono nas w sekcję techniczno-remontową, w której nie było żadnej obsługi w momencie uderzenia. Pracują tam już ekipy usuwające szkody. Nie stwierdzono żadnych pożarów doszło to kłopotów z zasilaniem kilku sekcji w innych częściach okrętu z powodu uszkodzenia linii zasilającej przechodzącej przez tę sekcję, ale to nic krytycznego. Uruchomiono już obejścia.
Caruso Krix skinął głową przyjmując wstępny meldunek po czym skupił się na swojej konsoli usiłując dostrzec coś na ekranie nawigacyjnym. Mostek Królowej Cierni zadrżał po raz kolejny jednak tym razem powodem było oddanie salwy z makro-dział wzoru Mars. Kolejne kilkadziesiąt minut upłynęło na oszczędnym manewrowaniu fregatą i skanowaniu dalszej i bliższej przestrzeni. Artylerzyści oddali jeszcze dwie salwy po czym Krix rozkazał przerwać ogień by nie marnować niepotrzebnie amunicji. Nie pojawił się choćby ślad napastnika, nie zanotowano również kolejnych prób ostrzału w kierunku Królowej. Po czterdziestu pięciu minutach Krix zasugerował wciąż przebywającemu na mostku Morganowi odbój alarmu.
- W porządku panie Krix. Proszę ogłosić odbój alarmu. Informować mnie o postępach napraw - rzucił Morgan podnosząc się z fotela i kierując w stronę wyjścia - Byłbym wdzięczny, gdyby Magos nadzorował osobiście usuwanie szkód i szacowanie strat. Nie chciałbym, żeby mała awaria miała kiedyś przekształcić się niespodziewanie w dużą usterkę. Proszę wrócić na kurs na Silence.