Plebania w Dźwirzynie, niedziela 28 lutego 2016
Wieczór nadszedł zaskakująco szybko, przygnany do miasteczka burzowym wiatrem. Rozciągające się na niebie czarne chmury sprawiały wrażenie wiszących tuż na wyciągnięcie ręki, nad szczytem kościelnej dzwonnicy, powyżej wierzchołków kołyszących się na wietrze bezlistnych drzew. Deszcz nie ustawał w próbie zatopienia Dźwirzyna, zalania jego ulic, placów i ogrodów bulgoczącą melodyjnie wodą. Uderzające w szkło okien krople wypełniały wnętrze plebanii rytmicznym dźwiękiem przywodzącym na myśl uporczywe pukanie.
- Nic więcej dzisiaj nie zdziałamy - oznajmił w końcu zmęczony proboszcz pocierając kciukami powieki - Dopóki nie przyjdą e-maile i nie zadzwonią nasi znajomi, będziemy tylko spekulować i puszczać coraz dalej wodze wyobraźni. Bóg mi świadkiem, sam ciągle myślę o szatańskich mocach, ale powinniśmy pozostawać otwarci na racjonalne wyjaśnienia tych tragicznych zdarzeń.
- Od początku zakładałem, że kot w przychodni nie został opętany - oznajmił równie zmęczonym głosem Ordycz, siląc się na nieśmieszny w gruncie rzeczy żart - Nie był czarny, nie pasował do stereotypu.
- W tej sprawie nic nie pasuje do stereotypu - wtrąciła wyłamująca sobie ze stawów palce Natalia - Nie potrafię uwierzyć w to, że Wiktor Kruk nie żyje. Zginął w mojej placówce, to tak straszne, że prawie nie pozwala mi myśleć o reszcie... wydarzeń. O tym czymś...
Spojrzenie wyraźnie przejętej kobiety pobiegło ku leżącemu na stole ostrzu w oprawie z bursztynu. Nóż leżał cały czas w miejscu, gdzie upadł wypuszczony przez skaleczonego Zalewskiego, upstrzony plamkami ściemniałej ludzkiej krwi.
- To krwawienie było nienaturalnie silne - powtórzyła dziewczyna - Nie miało prawa nastąpić. Być może w solnym osadzie na ostrzu zgromadziły się jakieś chemiczne substancje, pozostałości po skażeniu morskiej wody? Może one zmniejszyły krzepliwość krwi tego starszego pana? Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale chyba nie powinniśmy zwlekać z oddaniem tego noża do policyjnego laboratorium.
Ordycz zdołał na podstawie zdjęć określić numery brakujących stron w zniszczonych książkach. Mając dostęp do kopii jest w stanie bez trudu sprawdzić, co zostało wyrwane. W internecie nie znalazł w zamian żadnej informacji o ewentualnym włamaniu do szwedzkiego muzeum, żadnego newsa o kradzieży bursztynowego noża. Opcją jest zadzwonienie tam w poniedziałek z rana, żeby sprawdzić to ostatecznie. Jakby nie było, szwedzki nóż ze zdjęcia wygląda na identyczny z tym na Waszym stole.