PBF - Czarny Świt
-
- Reactions:
- Posty: 1552
- Rejestracja: 26 października 2012, 07:18
-
- Reactions:
- Posty: 12615
- Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
- Has thanked: 138 times
- Been thanked: 84 times
- Kontakt:
Kocie Miasto, schron pod hotelem
- Co to za harmider? - zapytał Telibor, znieruchomiały w przyklęku przed rozsuniętymi częściowo drzwiami - To jakaś bitwa?
Stojący za jego plecami Yuran złapał mocniej za przewieszony przez bark kulomiot i przechylił głowę na bok próbując usłyszeć coś więcej pomimo utrudniającego mu sprawę ciężkiego hełmu. Niczym na życzenie, gdzieś w oddali ponownie gruchnął dziki półzwierzęcy wrzask, wyraźnie wibrujący nutą rozumnej radości.
Złej tryumfalnej radości.
- To bitwa - potwierdził Polanin przepychając się niezgrabnie przez szczelinę w skrzydłach wrót - Ale walą, słyszycie? Z mnóstwa luf! Głowę daję, że to dzicy z miastowymi.
Elementy niewygodnego pancerza oraz wciągnięty na grzbiet plecak nie ułatwiały przejścia przez właz, ale zdeterminowany myśliwy dopiął swego i ściągnąwszy z dolnej części twarzy niemal całkiem opróżnioną maskę tlenową wciągnął w płuca haust zapylonego powietrza. Smakowało wybornie, niczym prawdziwie niebiański nektar.
Po drugiej stronie włazu znajdował się rozległy podziemny parking, podobny do tego pod ruinami hotelu, ale zaopatrzony w częściowo zawalone rampy rozładunkowe dochodzące do wejścia. Tutaj też rdzewiały całkowicie przeżarte korozją wraki ciężarówek, a światło słoneczne przedostawało się do środka podziemi przez kilka szerokich otworów w popękanym sklepieniu.
- Wjazdy są zablokowane gruzem - rzucił ostrzegawczo Yuran, kiedy reszta zwiadowców przepchnęła się przez szczelinę we włazie - Ale wystarczy podsadzić jednego z nas, żeby wylazł górą na zewnątrz i pomógł wciągnąć następnego. Damy radę.
- To co, podpalać? - spytał Bruni, stojący w rozkroku w szczelinie wejścia - Puszczamy wszystko z dymem, Yuran?
Bayer Werk tylko jęknął słysząc te słowa, postukał się rękawicą w bok hełmu dając dobitnie do zrozumienia, co myśli o pomyśle Polanina.
- Co to za harmider? - zapytał Telibor, znieruchomiały w przyklęku przed rozsuniętymi częściowo drzwiami - To jakaś bitwa?
Stojący za jego plecami Yuran złapał mocniej za przewieszony przez bark kulomiot i przechylił głowę na bok próbując usłyszeć coś więcej pomimo utrudniającego mu sprawę ciężkiego hełmu. Niczym na życzenie, gdzieś w oddali ponownie gruchnął dziki półzwierzęcy wrzask, wyraźnie wibrujący nutą rozumnej radości.
Złej tryumfalnej radości.
- To bitwa - potwierdził Polanin przepychając się niezgrabnie przez szczelinę w skrzydłach wrót - Ale walą, słyszycie? Z mnóstwa luf! Głowę daję, że to dzicy z miastowymi.
Elementy niewygodnego pancerza oraz wciągnięty na grzbiet plecak nie ułatwiały przejścia przez właz, ale zdeterminowany myśliwy dopiął swego i ściągnąwszy z dolnej części twarzy niemal całkiem opróżnioną maskę tlenową wciągnął w płuca haust zapylonego powietrza. Smakowało wybornie, niczym prawdziwie niebiański nektar.
Po drugiej stronie włazu znajdował się rozległy podziemny parking, podobny do tego pod ruinami hotelu, ale zaopatrzony w częściowo zawalone rampy rozładunkowe dochodzące do wejścia. Tutaj też rdzewiały całkowicie przeżarte korozją wraki ciężarówek, a światło słoneczne przedostawało się do środka podziemi przez kilka szerokich otworów w popękanym sklepieniu.
- Wjazdy są zablokowane gruzem - rzucił ostrzegawczo Yuran, kiedy reszta zwiadowców przepchnęła się przez szczelinę we włazie - Ale wystarczy podsadzić jednego z nas, żeby wylazł górą na zewnątrz i pomógł wciągnąć następnego. Damy radę.
- To co, podpalać? - spytał Bruni, stojący w rozkroku w szczelinie wejścia - Puszczamy wszystko z dymem, Yuran?
Bayer Werk tylko jęknął słysząc te słowa, postukał się rękawicą w bok hełmu dając dobitnie do zrozumienia, co myśli o pomyśle Polanina.
Na zewnątrz ewidentnie panuje jakaś bitwa, mnóstwo strzałów, krzyków, wciąż słychać odgłos pracującego parowego samojezdnika. Musicie znajdować się w bliskim sąsiedztwie dworca, chociaż trudno Wam oszacować, w jakiej odległości od hotelu się znaleźliście. Z podziemnego parkingu po tej stronie schronu można się wydostać jedynie przez dziury w suficie, wjazdy są zawalone gruzem. Przy odrobinie kombinowania dacie radę wyjść stamtąd wszyscy. Powietrze za włazem jest wystarczające do przywrócenia Wam normalnego oddechu. Co teraz, podpalacie i w górę? Czy najpierw w górę na zwiad, a potem ewentualnie podpalacie? Czy siedzicie na dole, dopóki bitwa się nie skończy albo nie zapadnie noc? Albo inne propozycje?
-
- Reactions:
- Posty: 6267
- Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
- Has thanked: 121 times
- Been thanked: 81 times
Yuran mruknął coś niezrozumiale pod nosem i stuknął pięścią w betonowy mur. Bitwa była zarówno szansą, darem Koronapana dla swych wyznawców, ale też wielkim niebezpieczeństwem, szczególnie dla objuczonych Koronapan.
- Trza nam uchodzić, czekać nie ma na co, tylko musimy się zorientować czy dorga czysta. Pójdę z Draganem i damy znać czy droga wolna. - szepnął do reszty: - Dragan do mnie. Czekajcie na nas a znaku życia nie dawajcie. Damy znać kiedy magazyn podpalać.
- Trza nam uchodzić, czekać nie ma na co, tylko musimy się zorientować czy dorga czysta. Pójdę z Draganem i damy znać czy droga wolna. - szepnął do reszty: - Dragan do mnie. Czekajcie na nas a znaku życia nie dawajcie. Damy znać kiedy magazyn podpalać.
Yuran z Draganem, pójdą na szybki zwiad niedaleko, tylko tak aby sprawdzić czy w ogóle da się opuścić budynek i przedostać do następnych kwartałów. Podem podpalimy magazyn, mam nadzieje, że detonacje, huk wystrzałów będzie dobrym odciąnięciem uwagi od grupki uciekających obcych. Pewno Karaluchy wzięły się za łby z uciekinierami z Pragi czy skąd tam tylko
-
- Reactions:
- Posty: 1552
- Rejestracja: 26 października 2012, 07:18
-
- Reactions:
- Posty: 1552
- Rejestracja: 26 października 2012, 07:18
-
- Reactions:
- Posty: 12615
- Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
- Has thanked: 138 times
- Been thanked: 84 times
- Kontakt:
Kocie Miasto, przedsionek schronu
Podsadzony przez Dragana, Yuran podciągnął się z wysiłkiem na krawędzi wyrwanej w sklepieniu dziury, wychynął na zewnątrz, prosto w blade światło słońca. Odczołgawszy się od wyrwy myśliwy przypadł na brzuch i jął się bacznie rozglądać na wszystkie strony w poszukiwaniu niebezpieczeństwa.
Znajdował się na otoczonym częściowo zburzonymi ścianami rumowisku, porośniętym kępami drzewek, zagraconym stertami kompletnie nierozpoznawalnego złomu. Do jego uszu docierały dźwięki toczonej gdzieś niedaleko bitwy, teraz już w całej krasie. Suchy trzask wystrzałów z broni palnej zlewał się w jedno z wrzaskami płynącymi z wielu gardeł, po części prawdziwie zwierzęcymi i mrożącymi swym brzmieniem krew w żyłach.
Niczym niezgrabny czarny żuk, Yuran przysunął się z powrotem do dziury, a kiedy czekający w dole Dragan podskoczył ku wyciągniętym rękom brata, ten pochwycił go z głuchym bolesnym stęknięciem.
Wciągnięty na górę, Dragan przykucnął obok Yurana łapiąc za swojego ciężkiego glojka.
- Widziałeś kogoś? - zapytał ściszonym głosem, ledwie słyszalnym spod hełmu - Są gdzieś w pobliżu?
Zamiast odpowiedzieć, Yuran wskazał dłonią w głąb rumowiska, ku wielkiej pryzmie gruzu przylegającej do jednej z wyższych ścian ruin. Obaj bracia popełzli na jej szczyt, przywarli do krawędzi zmurszałej ściany wyglądając na jej przeciwną stronę.
Widok rozpościerający się przed oczami obu myśliwych odebrał im na krótką chwilę mowę.
Podsadzony przez Dragana, Yuran podciągnął się z wysiłkiem na krawędzi wyrwanej w sklepieniu dziury, wychynął na zewnątrz, prosto w blade światło słońca. Odczołgawszy się od wyrwy myśliwy przypadł na brzuch i jął się bacznie rozglądać na wszystkie strony w poszukiwaniu niebezpieczeństwa.
Znajdował się na otoczonym częściowo zburzonymi ścianami rumowisku, porośniętym kępami drzewek, zagraconym stertami kompletnie nierozpoznawalnego złomu. Do jego uszu docierały dźwięki toczonej gdzieś niedaleko bitwy, teraz już w całej krasie. Suchy trzask wystrzałów z broni palnej zlewał się w jedno z wrzaskami płynącymi z wielu gardeł, po części prawdziwie zwierzęcymi i mrożącymi swym brzmieniem krew w żyłach.
Niczym niezgrabny czarny żuk, Yuran przysunął się z powrotem do dziury, a kiedy czekający w dole Dragan podskoczył ku wyciągniętym rękom brata, ten pochwycił go z głuchym bolesnym stęknięciem.
Wciągnięty na górę, Dragan przykucnął obok Yurana łapiąc za swojego ciężkiego glojka.
- Widziałeś kogoś? - zapytał ściszonym głosem, ledwie słyszalnym spod hełmu - Są gdzieś w pobliżu?
Zamiast odpowiedzieć, Yuran wskazał dłonią w głąb rumowiska, ku wielkiej pryzmie gruzu przylegającej do jednej z wyższych ścian ruin. Obaj bracia popełzli na jej szczyt, przywarli do krawędzi zmurszałej ściany wyglądając na jej przeciwną stronę.
Widok rozpościerający się przed oczami obu myśliwych odebrał im na krótką chwilę mowę.
...
-
- Reactions:
- Posty: 12615
- Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
- Has thanked: 138 times
- Been thanked: 84 times
- Kontakt:
Kocie Miasto, ruiny nad schronem
Ruiny wznoszące się nad głównym wejściem do schronu sąsiadowały z dworcem kolejowym Kociego Miasta, wyrastały na kilkanaście metrów ponad stare torowisko. Rozpłaszczeni na gruzowisku bracia zyskali tym samym doskonały punkt obserwacyjny, z którego mogli chłonąć oczami wszystkie szczegóły epickiej bitwy.
Gromady noszących prymitywne skórzane stroje dzikusów wylewały się z ulic po przeciwnej stronie torowiska, skacząc ponad resztkami ogrodzenia i zmurszałymi murkami, ciskając przed siebie oszczepami i kamieniami, wrzeszcząc wniebogłosy. Witał ich grad kul wypluwanych przez rozgrzane lufy kulomiotów wszelakiej maści, dzierżonych przez noszących gogle i szyte na miarę kombinezony obrońców stacji. Stębnowani pociskami, dzicy przewracali się na ziemię, coraz gęściej zaścieloną ich zakrwawionymi trupami, a mimo to bez cienia wahania parli w kierunku stojącego na najbliższym stacji torze parownika.
Klęczący na dachach wagonów ludzie robili wszystko, aby zatrzymać zdziczałą falę najeźdźców, ewidentnie kupując czas swoim pobratymcom ładowanym pośpiesznie do pociągu. Z komina samojezdnika buchały kłęby czarnego dymu, a jego gwizdek przeszył powietrze co chwila przeraźliwym skowytem upuszczanej pary.
- Kobiety i dzieci - rzucił Dragan pokazując dłonią na ludzi wyprowadzanych w pośpiechu z budynku stacji - Starcy i ranni. Wywożą ostatnich swoich!
Kipiąca nienawiścią horda wciąż parła w kierunku pociągu, zdecydowana zapłacić każdą cenę za zatrzymanie zbiegów i rozdarcie ich na strzępy. Oszołomiony rozmiarami tej heroicznej konfrontacji, Yuran z grubsza ocenił siły napastników na kilkuset dzikusów - kilkuset żywych!
Ruiny wznoszące się nad głównym wejściem do schronu sąsiadowały z dworcem kolejowym Kociego Miasta, wyrastały na kilkanaście metrów ponad stare torowisko. Rozpłaszczeni na gruzowisku bracia zyskali tym samym doskonały punkt obserwacyjny, z którego mogli chłonąć oczami wszystkie szczegóły epickiej bitwy.
Gromady noszących prymitywne skórzane stroje dzikusów wylewały się z ulic po przeciwnej stronie torowiska, skacząc ponad resztkami ogrodzenia i zmurszałymi murkami, ciskając przed siebie oszczepami i kamieniami, wrzeszcząc wniebogłosy. Witał ich grad kul wypluwanych przez rozgrzane lufy kulomiotów wszelakiej maści, dzierżonych przez noszących gogle i szyte na miarę kombinezony obrońców stacji. Stębnowani pociskami, dzicy przewracali się na ziemię, coraz gęściej zaścieloną ich zakrwawionymi trupami, a mimo to bez cienia wahania parli w kierunku stojącego na najbliższym stacji torze parownika.
Klęczący na dachach wagonów ludzie robili wszystko, aby zatrzymać zdziczałą falę najeźdźców, ewidentnie kupując czas swoim pobratymcom ładowanym pośpiesznie do pociągu. Z komina samojezdnika buchały kłęby czarnego dymu, a jego gwizdek przeszył powietrze co chwila przeraźliwym skowytem upuszczanej pary.
- Kobiety i dzieci - rzucił Dragan pokazując dłonią na ludzi wyprowadzanych w pośpiechu z budynku stacji - Starcy i ranni. Wywożą ostatnich swoich!
Kipiąca nienawiścią horda wciąż parła w kierunku pociągu, zdecydowana zapłacić każdą cenę za zatrzymanie zbiegów i rozdarcie ich na strzępy. Oszołomiony rozmiarami tej heroicznej konfrontacji, Yuran z grubsza ocenił siły napastników na kilkuset dzikusów - kilkuset żywych!
Nie wchodziłem za bardzo w szczegóły bitwy, bo bracia oglądają ją od bardzo krótkiej chwili, a czas jest teraz na wagę złota! Dzicy mają przytłaczającą przewagę, chociaż miastowi koszą ich ogniem broni palnej! Gromady wyprowadzanych z dworca cywilów są dosłownie wrzucane do przepełnionych już wagonów, w rozpaczliwej akcji ewakuacyjnej!
Chłopaki, zegar tyka! Co teraz?!
Chłopaki, zegar tyka! Co teraz?!
-
- Reactions:
- Posty: 6267
- Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
- Has thanked: 121 times
- Been thanked: 81 times
- Kurwości, nie ma co czasu mitrężyć! Bierzmy naszych, podpalmy ten przeklęty schron i uciekajmy z tego przeklętego miasta czym prędzej. - uznał szybko Yuran, choć zaczęły nachodzić go przez chwilę wątpliwości. Trzymał w ręku broń, która jawiła się rozwiązaniem wszelkich problemów, ostateczną boską karą, jaką można było zrzucać z hukiem wystrzeliwanych nabojów na kogo tylko się chciało. Przez krótką chwilę zastanawiał się czy wspólnie z wojownikami z parownika daliby odpór dzikim, ale co potem? Co z magazynem, co z Koronapanem? Czy mogliby bezpiecznie wrócić w rodzinne strony? Zacisnął dłoń na plastikowej rekojeści karabinku i przesunął drugą dłonią po głądkim pancerzu z tajmniczym napisem POLIZEI.
Jak wygląda sytuacja? Czy Yuran jako wojownik ocenia, że wspierając broniących się ogniem broni maszynowej daliby radę odeprzeć atak, na tyle dobrze, że pociąg nie odjedzie zostawiając Koronapańczyków na przeciw hordy dzikich? Jesli nie, to jedyną pomoc jaką mogą otrzymać będzie wysadzenie schronu i tym samym skierowanie uwagi atakujących w inną stronę (być może nawet wystraszenie ich na tyle, że się cofną). Tak czy owak chodzi o to żeby nam ułatwić ekstrakcje.
-
- Reactions:
- Posty: 12615
- Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
- Has thanked: 138 times
- Been thanked: 84 times
- Kontakt:
Kocie Miasto, ruiny nad schronem
Owładnięty chorobliwą fascynacją Yuran zapomniał o własnym bezpieczeństwie, podnosząc się z klęczek i wodząc szeroko otwartymi oczami na heroicznym polu bitwy. Nigdy w swym życiu młody Polanin nie widział równie wielkiej konfrontacji, nigdy jeszcze nie miał sposobności zobaczyć w jednym miejscu tak wiele martwych ciał. Huk wystrzałów z przeróżnych glojków goglarzy ogłuszał, wręcz wywoływał ból głowy i dzwonienie w uszach.
- Oni zaraz stąd uciekną! - krzyknął ponad hukiem wystrzałów i wrzaskami dzikich Dragan - Tym samojezdnikiem?!
Yuran próbował intensywnie myśleć, co przy takim natężeniu hałasów oraz rozpraszających uwagę scenach batalistycznych było naprawdę ogromnym wyzwaniem. Miastowi wciąż sprowadzali po wiodących do gmachu stacji schodach swoich ziomków, przede wszystkim kobiety i dzieci. Atakująca ich tłuszcza wydawała się nie mieć końca, oczywistym stało się też, że horrendalne straty od kul w niczym dzikusów nie zniechęcały.
Pijana żądzą krwi horda myślała wyłącznie o dopadnięciu miastowych w goglach!
Owładnięty chorobliwą fascynacją Yuran zapomniał o własnym bezpieczeństwie, podnosząc się z klęczek i wodząc szeroko otwartymi oczami na heroicznym polu bitwy. Nigdy w swym życiu młody Polanin nie widział równie wielkiej konfrontacji, nigdy jeszcze nie miał sposobności zobaczyć w jednym miejscu tak wiele martwych ciał. Huk wystrzałów z przeróżnych glojków goglarzy ogłuszał, wręcz wywoływał ból głowy i dzwonienie w uszach.
- Oni zaraz stąd uciekną! - krzyknął ponad hukiem wystrzałów i wrzaskami dzikich Dragan - Tym samojezdnikiem?!
Yuran próbował intensywnie myśleć, co przy takim natężeniu hałasów oraz rozpraszających uwagę scenach batalistycznych było naprawdę ogromnym wyzwaniem. Miastowi wciąż sprowadzali po wiodących do gmachu stacji schodach swoich ziomków, przede wszystkim kobiety i dzieci. Atakująca ich tłuszcza wydawała się nie mieć końca, oczywistym stało się też, że horrendalne straty od kul w niczym dzikusów nie zniechęcały.
Pijana żądzą krwi horda myślała wyłącznie o dopadnięciu miastowych w goglach!
Podejrzewam (aczkolwiek nie jestem pewien), że gdybyście jak najszybciej uderzyli z flanki na dzikich ostrzeliwując ich i jednocześnie przesuwając się w stronę pociągu, goglarze zyskaliby potężny oddech, a nadto pewnie doceniliby odsiecz w wykonaniu tajemniczych sojuszników! Ale musicie się naprawdę sprężać! To jaki będzie finalny plan?!
-
- Reactions:
- Posty: 1552
- Rejestracja: 26 października 2012, 07:18
Mistrzu, boję się zawsze, gdy podsuwasz jakiś dobry plan. A ten wydaje się wyjątkowo spoko.
Jeśli mogę coś dodać od siebie, to atakując z flanki obrzuciłbym agresorów tymi gaśnicami. Nie sądzicie, że taka wydobywająca się z nich pod samymi nogami napastników piana nieźle by łobuzów zdezorientowała? Samych lecących w ich stronę niczym kamienie gaśnic zapewne się nie wystraszą, ale jak takie coś upadłszy pod nogi zasyczy i wysmarka się podejrzaną pianą na wyglancowane trzewiki? Przewiduję pełne zaskoczenie, co może nam (i goglarzom) dać cenne sekundy na akcję, ponadto taka pomysłowość z całą pewnością wywołałaby zachwyt u goglarzy, nagrodzony miejscówką przy oknie w samojezdniku. Dobrze kombinuję? Pomysł petarda?
Jeśli mogę coś dodać od siebie, to atakując z flanki obrzuciłbym agresorów tymi gaśnicami. Nie sądzicie, że taka wydobywająca się z nich pod samymi nogami napastników piana nieźle by łobuzów zdezorientowała? Samych lecących w ich stronę niczym kamienie gaśnic zapewne się nie wystraszą, ale jak takie coś upadłszy pod nogi zasyczy i wysmarka się podejrzaną pianą na wyglancowane trzewiki? Przewiduję pełne zaskoczenie, co może nam (i goglarzom) dać cenne sekundy na akcję, ponadto taka pomysłowość z całą pewnością wywołałaby zachwyt u goglarzy, nagrodzony miejscówką przy oknie w samojezdniku. Dobrze kombinuję? Pomysł petarda?
-
- Reactions:
- Posty: 6267
- Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
- Has thanked: 121 times
- Been thanked: 81 times
Ja się obawiam jednego. Że kolejorze (zapewne w jakiś sposób związani z lechujami z zaginionego miasta Posen), mogą nam się zrewanżować dając więcej pary i odjeżdżając w siną dal zostawiajàc nas z problemem dezynsekcji karaluchów, a my drugiego ekspresu nie mamy... A nawet jeśli nie, to mogą zacząć zadawać niewygodne pytania. I co im powiemy, że jesteśmy tajmniczymi mścicielami?
-
- Reactions:
- Posty: 660
- Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 7 times
Jestem za odsieczą. Pomsył z gaśnicami ciekawy! Możemy sprawdzić co z naszymi pukawkami jest. Czy dzialają czy tylko wyglądają. Widząc taką chmare dzikich tutaj mozemy spodziewać się ich za kilkanaście dni pod bramami Koronapanu i wtedy będzie po ptakach :/ Dodatkowo jeżeli to jeleniogłowi lechuje to będziemy mogli zrewanżować się za atak na moście.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071
**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353
--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071
**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353
--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.