PBF - Czarny Świt

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 10 października 2017, 23:39

Keth! Pisz co dalej, bo mi pazurow do obgryzania zaraz braknie! :o

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 12 października 2017, 17:19

Kocie Miasto, schron pod hotelem

Yuran podrapał się powątpiewająco w głowę, spojrzał z ukosa na całkowicie przeświadczonego o swej racji Werka.

- Drugie wejście? - powtórzył Polanin, któremu zwałowisko w jednym ze ślepych korytarzy w niczym nie kojarzyło się z nową drogą odwrotu - Jesteś pewien?

Bayer westchnął z politowaniem, wycelował snop światła latarki na wiszącą na jednym haku metalową tablicę. Elektryczne urządzenie nie pracowało na pełnej mocy, co wcale nie dziwiło zważywszy na czas jaki upłynął od Eshatonu, ale zapewniało dość oświetlenia, by Yuran dostrzegł rzędy dziwnych znaczków na tablicy.

- To jest plan schronu - wyjaśnił Borkanin mentorskim do bólu tonem, kusząc Yurana do złego wizjami obitego pałką mechanika - Tu masz ten składzik z puszkami zepsutego mięsa, a tutaj ten z zapleśniałymi ciuchami. A my jesteśmy tutaj, widzisz? Za tym zawałem było kiedyś inne wejście, a przed nim jeszcze wielki hol. Tak naprawdę z planu wynika, że myśmy tu weszli drzwiami awaryjnymi, takimi zapasowymi. Dlatego właz był taki mały, rozumiesz? Wszystkie te towary wwozili do środka główną bramą, z drugiej strony.

- Ale czy my się przez to przebijemy? - w głosie Telibora pobrzmiewał jeszcze większy sceptycyzm niż u Yurana - Takie wielkie bloki budulca, a wszystko trza będzie rękami przerzucać. I jeszcze może się nam na głowy obsunąć jak nieopatrznie źle się wkopiemy.

- Wolisz się przebijać przez miastowych? - spytał szorstko Werk - To takie same dzikusy jak ci z lasu, tylko sprawiają wrażenie cywilizowanych. Jak nas opadną całą zgrają, mogą wytłuc jednego po drugim i nawet nam te wielkie glojki nie pomogą. Zresztą oni też mają samopały, wiecie?

- Widziałem w skrzyniach narzędzia - podpowiedział Bruni - Wielkie młoty. I wiadra też. Jak się wszyscy do roboty weźmiemy, mamy szansę... o ile wszystko się tam po drugiej stronie nie zawaliło. Yuran, co myślisz?

Nim przemęczony i osłabiony utratą krwi myśliwy cokolwiek odrzekł, przy zwałowisku pojawili się znienacka Dragan z Gerardem. Obaj nieśli coś w rękach potrząsając znaleziskiem z ekscytacją, toteż z miejsca zwrócili na siebie uwagę rozmówców.

Trzymali w rękach niewielkie metalowe walce pomalowane ciemnozieloną farbą, zakończone po jednej stronie sworzeniami z drucikami. Ciągi znaczków na obudowach przedmiotów nic nikomu nie mówiły, ale tryumfalny uśmiech Dragana zdradzał, że młodszy z braci ma doskonałe pojęcie o znalezisku.

- Patrzaj, Yuran, takie same jak żeśmy we Wrocławiu widzieli! - zakrzyknął Polanin - Tylko dużo mniejsze. Już wam tłumaczę, co to. To się nazywa gaśnice, tylko te są dużo mniejsze od tych z Wrocławia. Ktoś to przywozi z południa, podobno Czerwone Krzyże je robią. Jak się coś pali, to trzeba pociągnąć za zawleczkę i ze środka leci piana, co natychmiast dusi płomienie. I ognia zaraz nie ma! Jakbyśmy takie mieli w Koronapanie, toby Markus spichlerza nie dał rady spalić, bo by pożar gaśnice w trymiga ugasiły.

- A skąd ta piana leci? - zainteresował się Werk, który żwawo zarekwirował Gerardowi jeden z walców - Dziura się gdzieś robi? Co tu pisze... f-r-a-g-g-r-m-46?

- Ciul z tym, co pisze, skoro wiem jak działa - odparł Dragan - Wyciągnij zawleczkę, to sam zobaczysz.
Takie gaśnice mogą być wiele warte na wolnym rynku!

namakemono
Reactions:
Posty: 1552
Rejestracja: 26 października 2012, 07:18

Post autor: namakemono » 12 października 2017, 17:34

To może na razie tych gaśnic nie sprawdzajmy, póki nie ma co gasić. :P
Pytanie: a z planu nie wynika czasem, że są jakieś inne boczne wejścia/wyjścia? Po co pchać się od razu do frontowych drzwi, jeśli znajdzie się jakaś wyjściowa mała dziura?
A jeśli nie ma tylnej furtki, to do roboty przy głównej.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 13 października 2017, 21:50

- Głupiś Dragan! - fuknął na brata Yuran wyrywając mu z dłoni gaśnicę i chowając do przytroczonej do uda sakwy, ponacinanej w charakterystyczne prostokątne dziury, do ktorych można było chyba doczepiać jakieś inne rzeczy: - Po co będziesz tyle dobra psował, jak się nie pali?! Sprzedamy taki towar we Wrocławiu i worek zboża kupimy wór Reńskiej Pszenicy jak nic!

Polanin rozważał szanse na wydostanie się głównym wejściem i oceniał, że nie mają nic do stracenia. Obcy pilnowali teraz wrót którymi się tu dostali jak oka w głowie i nawet jeśli udałoby im się przebić, to okupili by to dużymi stratami, a każda kula, była na wagę złota. Zostawała jeszcze kwestia tego co zrobić ze sprzętem, którego nie zdołają zabrać. Yuran nie przejmował się spleśniałymi plecakami, czy koserwami, ale nie chciał żeby broń wpadła w ręce obcych.

- Spróbujemy przejść na drugą stronę. - stwerdził w końcu drapiąc się po brodzie: - Tyko pamiętajcie żeby mieć wystarczający zapas amunicji do broni, bo bez niej to można co najwyżej komuś w łeb przywalić jak kijem. Czego nie wieżmiemy, trza będzie zniszczyć, przedsamym wyjściem, albo żeby się zniszczyło jak już wyjdziemy.
Czy Werk będzie potrafił zrobić bombę z opóźnionym zapłonem, żeby wysadzić schron w powietrze jak już opuścumy miejsce?

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 14 października 2017, 10:33

Gerard jest rozgoryczony. Tyle demonicznych rzeczy ma na sobie, tyle ich tu jeszcze zostało. I one wszystkie będą dostępne dla INNYCH. Zaproponuje zatem aby zapieczetoeac ten grobowiec na wieki wieków, amen..
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 14 października 2017, 13:31

Kocie Miasto, schron pod hotelem

Z Yuranem rzadko kiedy wchodziło się w bezpieczną dla zdrowia oponenta dyskusję, toteż miłośnicy gaśnic z wielką niechęcią pochowali swe wspaniałe łupy do plecaków i instruowani przez Werka wzięli się żwawo do odgruzowywania zawalonego odcinka korytarza. Obciążeni ciemnymi zbrojami piekielnych "Polizei" - najpewniej przeklętych przez dobre duchy centurionów Demonicznej Matki Merkel - i zamknięci za ciasnymi klaustrofobicznymi maskami, wszyscy dosłownie ociekali potem. Co chwila ktoś musiał przysiadać na boku, by zebrać siły czy upić oszczędzanej skrupulatnie wody z manierki.

Czerwona poświata alarmowych lamp kilkakrotnie wyraźnie przygasła, budząc tym samym ogromne zaniepokojenie osadników. Werk nie miał pojęcia, jakie uśpione źródło zasilania włączyło się po wiekach przerwy pobudzone starterem ANSUMO, ale w głowie mechanika rosło podejrzenie, że magia elektryczności nie była zjawiskiem permanentnym i że w każdej chwili schron mógł się przemienić w zalany smolistą ciemnością grobowiec.

Pokruszone bloki betonu odciągane były w tył korytarza, ciskane pomiędzy pełne pradawnych skarbów regały i stelaże. Bayer Werk wciąż nie potrafił uwierzyć w ogrom bogactw zgromadzonych w podziemnym kompleksie, toteż kiedy Yuran w trakcie zarządzonej dla wszystkich przerwy oznajmił, jaki ma pomysł, Borkanin sądził, że myśliwy stroi sobie z niego żarty.

- Jak to, zniszczyć? - wystękał zza zaparowanych okularów maski - Wszystko? Jak to?

- Goglarze już wiedzą, że tutaj coś jest - odparł siedzący na metalowej skrzynce Yuran - Może to dzicy z miasta, ale na pewno nie głupki. Widzieliście ich parowe samojezdniki. Tacy jak oni na pewno wiedzą, do czego to wszystko tu służy, zwłaszcza samopały. I te mosiężne bełciki do nich. Jak tu za nami wlezą i zgarną to wszystko, staną się nie do pokonania.

- A nie możemy wykluczyć, że za jakiś czas się z nimi zetkniemy - wtrącił przysłuchujący się rozmowie Nikodemus, który dotąd przytakiwał głową Yuranowi - To bardzo niebezpieczne skarby, bardzo. Czego nie zdołamy wynieść, musimy zniszczyć, a najlepiej zawalić to wszystko dokumentnie.

Wstrząśnięty wizją profanacji schronu Werk złapał się obiema rękami za głowę, ścisnął hełm w daremnej próbie uspokojenia mętliku myśli.

- To szaleństwo - wybąkał - A nawet gdybym się zgodził, to jak chcecie to zrobić? Jak to zawalimy?
Werk nie zna się na materiałach wybuchowych, zwłaszcza nowoczesnych. Reszta zresztą też, nawet tak naprawdę nie wiecie, że wzięliście granaty za gaśnice (ten wątek koniecznie musi gdzieś w fabule wypłynąć, na przykład w scence gaszenia ogniska czy coś w ten deseń). Teoretycznie nie macie szans na realizację tego pomysłu, aczkolwiek zastanowię się jeszcze, czy jakoś nie mogę Wam pomóc.

Na tę chwilę proponuję skoncentrować się przede wszystkim na odgruzowaniu przejścia do odciętej części schronu, albowiem awaryjne światła już parę razy zdążyły zamigać, więc chyba coś jest nie tak z zasilaniem!
Ostatnio zmieniony 14 października 2017, 14:36 przez Keth, łącznie zmieniany 1 raz.

namakemono
Reactions:
Posty: 1552
Rejestracja: 26 października 2012, 07:18

Post autor: namakemono » 14 października 2017, 17:09

A gdyby tak rozpalić ognisko,
postawić obok niego skrzynkę z ammo (żeby opóźnić wybuch), a dalej w tym pirotechnicznym łańcuchu postawić kilka gaśnic,
żeby ogień zanadto się nie rozprzestrzenił?
Edit 8art: Też myślałem zdecydowanie o podłożeniu ognia, niż skomplikowanych pracach górniczo-inżynieryjnych. Jak zajmie się amunicja, to już powinno wystarczyć.
Ostatnio zmieniony 14 października 2017, 21:33 przez namakemono, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 14 października 2017, 22:46

ognisko to dobry pomysł, niech ogień strawi piekielne moce dawnych grzesznych ludzi! Jednakże najpierw znajdżmy drogę ucieczki, a później wysadźmy schron! A może Gerard czytal w książkach coś na temat wielkich wybuchów? Granatów Int +
Science ma ;)
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 20 października 2017, 18:52

Kocie Miasto, schron pod hotelem

- Jesteście obłąkani - wyrzucił z siebie rozżalonym tonem Bayer Werk, w przypływie desperacji nic sobie nie robiąc z groźnego spojrzenia Yurana - Chcecie zniszczyć takie cuda tylko dlatego, że nie damy radę ich wynieść? Przecież to są bezcenne artefakty, to są relikwie! Popatrzcie tylko na to! A-E-D. Co to za urządzenie? Co potrafi? Na pewno potrafi cuda nie z tej ziemi! Ze sto ich tu chyba jest w tych torbach! A wy to wszystko chcecie spalić?!

- Nie wrzeszcz tak, bo cię na zewnątrz słychać - skrzywił się Dragan - Yuran i Niko mają rację, Gerard też. Diabelskie z natury czy nie, te cuda nie mogą nikomu innemu wpaść w ręce i koniec dyskusji. Będziesz dalej darł japę, to po niej dostaniesz. A teraz dźwigajcie zadki i bierzmy się do roboty, bo chyba tu zaczyna brakować powietrza. Czasu mamy coraz mniej, samo się to przejście nie odgruzuje.

- Pewnie i tak stąd nie wyjdziemy - rzucił zrozpaczony mechanik, siadając pod ścianą korytarza i rzucając przed siebie w geście rezygnacji łopatę - Przyjdzie nam tutaj umrzeć, w tym wspaniałym grobowcu Dawnych Ludzi. Pamiętajcie, co wieszczyła ta stara baba, co ją Markus żywcem spalił? Czarny świt przyjdzie i nas wszystkich pochłonie, tak jakoś gadała. Na zewnątrz pewnikiem słońce już wzeszło, przyszedł nasz kres.

- Póki we mnie Pneuma pulsuje, póty się nie poddam - odpowiedział tonem furiata Gerard Hayte, zrywając się ze swego miejsca i łapiąc za odstawiony pod jedną ze ścian młot - Na chwałę Stworzyciela i pohybel Demiurgowi, rozwalmy to gruzowisko!
Szacuję, że potrzebujecie jeszcze około dwóch godzin, żeby odblokować zawalony odcinek przejścia!

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 05 listopada 2017, 21:56

Kocie Miasto, schron pod hotelem

Wcześniejsze podejrzenia osadników co do permanentności oświetlenia szybko się sprawdziły, bo po ponad godzinie względnie poprawnego funkcjonowania czerwone lampy w schronie zaczęły bez ostrzeżenia przygasać, bardzo powoli, ale nieubłaganie. Świadomość uciekającego czasu wywołała w części Koronapańczyków czarną rozpacz, w pozostałych dziką wściekłość, wszyscy jednak zdwoili pełne determinacji wysiłki dosłownie rzucając się na zawalony gruzem korytarz.

W podziemiach ubywało też powietrza, przez co wszystkim kręciło się w głowach, a domagające się tlenu płuca płonęły żywym ogniem pod ciężkimi czarnymi napierśnikami.

I kiedy już wszystkim zaczęło się udzielać przeświadczenie Werka o nieuniknionej śmierci wedle proroctwa starej kobiety z lasu, ciągnący za blok pokruszonego betonu Dragan wydał z siebie przeciągłe stęknięcie, a potem wpadł w powstałą nagle dziurę gdzieś w czole zawału.

Ścigające go snopy światła rzucanego przez latarki towarzyszy wychwyciły w ciemności leżącą płasko postać myśliwego, wyciągniętą na brzuchu w jakimś pomieszczeniu po drugiej stronie zawalonego odcinka.

- Żyjesz, Dragan? - rzucił zdenerwowany Yuran, wsadzając w przejście jedną nogę - Co tam jest?

- Magazyn jak te wcześniej - odkaszlnął jego brat świecąc wokół siebie latarką - Pełno tu skrzyń i pudeł... jakieś szafy... i właz! Ja pierdolę, to jest właz! Chodźcie tu i sami zobaczcie jaki wielki! Prędzej się zesramy niż go otworzymy!
Brawo, po intensywnym wysiłku udało Wam się przebić przez zawał do sąsiedniej hali, dużej i zaopatrzonej w drugiej wejście, tym razem znacznie większe (przynajmniej według Dragana)!

namakemono
Reactions:
Posty: 1552
Rejestracja: 26 października 2012, 07:18

Post autor: namakemono » 08 listopada 2017, 21:43

Jupi!
Kilka oczywistości: zalecam ostrożność, póki się nie upewnimy, że ktoś się do hali nie dostał inny wejściem. Więc broń w pogotowiu. Jeśli oczywistym jest, że drugie wejście jest jedyne, do tego zamknięte i od dawna nieotwierane, to warto w pierwszej kolejności ogarnąć możliwość otwarcia włazu, dopiero potem zajmijmy się oględzinami zawartości magazynu. Bo nie wiemy na ile starczy nam tlenu. O sposobach spopielenia tego, czego nie da się wynieść możemy pomyśleć później.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 24 listopada 2017, 15:22

Kocie Miasto, schron pod hotelem

Kilka sąsiadujących z odgruzowanym przejściem pomieszczeń należało do tego samego podziemnego magazynu, czego dowodziły jawnie rozliczne szafy, regały i skrzynie piętrzące się dookoła coraz bardziej zmęczonych i apatycznych mężczyzn. Większości osadników kręciło się od wysiłku w głowach, wszyscy łapali resztki powietrza na podobieństwo wyrzuconych na brzeg stawu ryb. Pitna woda skończyła się już jakiś czas temu, jeszcze bardziej pogarszając samopoczucie Koronapańczyków.

- Damy radę to otworzyć? - zapytał zrezygnowanym głosem Telibor, stojący przed wielkim włazem z młotem w opuszczonej wzdłuż uda ręce - Z pomocą tego twojego cudownego ustrojstwa? Ręcznie nie rozwalimy takiego zamka, nie mielibyśmy szans nawet wypoczęci.

Wzrok Telibora spoczął na starterze ANSUMO, przeciągniętym rękami Werka przez cały kompleks aż pod drugie wejście. Borkański mechanik uległ już wcześniej fatalistycznemu nastrojowi, niemal przyprawiony o obłęd planami Yurana i Nikodemusa co do zniszczenia reszty zawartości schronu. Teraz po prostu usiadł na starterze, wpatrując się w oświetlony kilkoma latarkami właz.

- Nie wiem - odparł po chwili wzruszając ramionami - Nie chce mi się. I tak tu umrzemy. Lepiej tu umrzeć, wśród tych wszystkich cudowności, zamiast grzeszyć ich spaleniem.

- Yuran, mogę dać mu w japę? - spytał rozdrażniony nad wszelką miarę Dragan - Jesteśmy prawie na zewnątrz, to ostatnia przeszkoda, a ten kurwi syn chce, żebyśmy tu zdychali!

- Uspokój się, młody - odpowiedział starszy z braci przesuwając ukrytymi w rękawicach dłońmi po metalu masywnych wrót osadzonych w szerokiej ścianie na samym końcu hali - Na bicie jeszcze przyjdzie czas. Daj mi pomyśleć.

Słysząc tę odpowiedź osadnicy rozeszli się powoli po holu magazynu, zaglądając bez większego zainteresowania do najbliższych szaf. W każdych innych okolicznościach wciąż dygotaliby z ekscytacji na widok takiego mnóstwa dobrze zachowanych artefaktów Minionych Czasów, teraz jednak nadmiar emocji po prostu ich przytłoczył, otępił ponad wszelką miarę.

- Nie umrzemy tutaj - dodał Dragan przerywając ciężkie milczenie - Przecież zawsze możemy otworzyć mniejszy właz. Trzeba się będzie przebić na siłę przez tamtych zasrańców, ale przecież mamy te wszystkie wunderwafy! Zmieciemy skurwieli jak północny wiatr, zobaczycie.

- Werk, przestań jęczeć - Yuran obejrzał się w stronę siedzącego z ukrytą w dłoniach twarzą mechanika - Eleni zawsze była tobą zachwycona. Chciałbyś, żeby cię teraz widziała? Takiego żałosnego posrańca ryczącego w rękaw jak pięciolatek? Wstawaj, zanim cię kopnę i chodź tu do mnie. Na tych panelach ciągle się świecą diody, tu i tam. To znaczy, jest moc. Może wystarczy ponaciskać jakieś guziki, co? Od cholery ich tutaj jest, sam nie odważę się wciskać na chybił trafił.
Drugi odkryty przez Was właz, znacznie większy od pierwszego, miał zapewne umożliwiać ciężarówkom wjazd prosto do głównego holu schronu, w którym właśnie stoicie. Jest ewidentnie zablokowany elektronicznymi ryglami i chyba faktycznie nie da się go sforsować ręcznie, ale pomimo coraz bardziej szwankującej elektryczności w kompleksie panele sterujące włazu wciąż mają zasilanie (ledowe wyświetlacze bardzo słabo świecą). Jeśli Werkowi wyjdą odpowiednie rzuty, może uda się otworzyć wrota komputerem. Jeśli nie, będziecie musieli wracać na drugą stronę kompleksu, by wywalczyć sobie kulami drogę na zewnątrz hotelu. Chcecie w międzyczasie organizować wielką rozpałkę?

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 24 listopada 2017, 22:37

- Werk do roboty mówię! - ponaglił chłopaka Yuran, po czym kiwnął do reszty: - Dobra, trzeba to wszystko spalić w cholerę. Przygotujmy ile się da...

Polanin w pośpiechu zaczął układać łatwopalne rzeczy na stertę pośrodku magazynu. Do przygotowanego kotła chciał wrzucić tyletyle amunicji ile się tylko dało. Pozostawało tylko mieć nadzieję, że ogień przeniesie się na drugą stronę zwałowiska, ale jeśli wysiłky Werka przedłużałyby się, to wtedy można się było cofnąć do poprzedniej komory i zadbać o odpowiednie dla destruckji warunki i tam.
Zdecydowanie organizujemy wielką rozpałkę!
Ostatnio zmieniony 24 listopada 2017, 22:52 przez 8art, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 28 listopada 2017, 15:41

Kocie Miasto, schron pod hotelem

Spiętrzone pośrodku holu łatwopalne materiały utworzyły wielką górę śmieci, zniesioną przez coraz bardziej zmęczonych Koronapańczyków z wszystkich zakątków podziemnego kompleksu. Jakieś ubrania, meble ze sztucznych tworzyw, skrzynki z amunicją do większych i mniejszych glojków. Zadowoleni ze swego dzieła i ociekający zarazem potem, osadnicy zgromadzili się ponownie pod masywnym szerokim włazem, przy którym siedział na podłodze studiujący książeczkę Markusa Bayer Werk. Kiedy snopy światła latarek padły na ukryte pod przyłbicą hełmu oblicze borkańskiego mechanika, ten zamachał oślepiony rękami, podźwignął się naprędce na nogi.

- Wymyśliłeś coś czy mam cię zlać? - zapytała czarna opancerzona sylweta Dragana, postukująca złowróżbnie palcami po obudowie przewieszonego przez ramię kulomiotu - Stos całopalny już gotowy, pora się stąd wynosić.

- A żebyś wiedział, że wymyśliłem! - wrzasnął histerycznym tonem Werk - Beze mnie bylibyście w czarnej dupie, ot co! Więc nie zadzieraj mi tu nosa, kozi cycu!

Telibor postąpił o krok do przodu, położył czarną rękawicę na ramieniu kompletnie rozstrojonego nerwowo młodzieńca, posłał złemu Draganowi ostrzegawcze spojrzenie.

- Bayer, weź się w garść - powiedział Koronapańczyk - Wszyscy zaczynamy tu wariować, ale razem damy radę, słyszysz? Weź się w garść. Co to za sposób?

Borkanin wymamrotał coś pod nosem, coś tam pomarudził, potem poświecił trzymaną w ręce latarką na swoją kartkę. Czerwone żarówki w kompleksie przygasły już tak mocno, że przypominały przyćmione rubinowe punkciki.

- Moc się wyczerpuje - podpowiedział niepotrzebnie Bruni - Bayer, działaj.

Młodzieniec odwrócił się bez słowa do szerokiego panelu kontrolnego we framudze włazu, zaopatrzonego w gładki szklany ekran i pełną przycisków klawiaturę. Otrzymany od Schillera rozrusznik ANSUMO stał na podłodze obok wrót, podpięty kablami do panelu w taki sam sposób jak wcześniej przy tylnym wejściu schronu.

- Módlcie się do kogo tylko chcecie, żeby to zadziałało - burknął spod hełmu Bayer, przekręcając pokrętło na starterze. Wszyscy obserwujący go osadnicy westchnęli równocześnie widząc jak ledwie dostrzegalne na ekranie panelu znaczki nagle przybrały na jaskrawości, zaczęły pulsować zieloną poświatą.

- Jest impuls - rzucił sobie tylko zrozumiałym zaklęciem Werk, w maniakalnym pośpiechu uderzając pozornie na chybił trafił w klawiaturę urządzenia.

Zatrzaśnięte od stuleci wrota wydały z siebie donośny szczęk, od którego spod sklepienia posypał się pył i kurz. Jakieś mechanizmy ukryte we wnętrzu drzwi - a może w futrynie włazu - zaczęły się przemieszczać, zmieniać swoje położone. A potem, niczym twór obdarzony własnym życiem, podwójne skrzydła wrót rozsunęły się powolutku na boki, zaledwie na kilkadziesiąt centymetrów, zanim znieruchomiały ponownie.

Panel kontrolny zgasł w ułamku sekundy, podobnie jak ledwie tlące się czerwone alarmowe światła. Schron pogrążył się w nieskazitelnych ciemnościach, ale zza jego progu, z zewnętrznego świata, na twarze osadników padła poprzez szczelinę w drzwiach leciutka blada poświata.

Światło dnia.

Wraz z nim do wnętrza kompleksu przedostały się dźwięki, które wcześniej skutecznie powstrzymywała solidna podziemna konstrukcja obiektu.

Stłumione krzyki, odgłosy wystrzałów z samopałów, powtarzający się co chwila ostry wizg parowych gwizdków. Jakiś chóralny wrzask, nie przypominający niczego, co mogło opuścić ludzkie usta.
...

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 29 listopada 2017, 22:27

Czy to bardziej jakieś odgłosy walki, czy czegoś innego? Bo nie bardzo wiem jak zareagować Yuranem

ODPOWIEDZ