PBF - Zatracone wspomnienia
-
- Reactions:
- Posty: 2226
- Rejestracja: 07 stycznia 2011, 09:44
-
- Reactions:
- Posty: 401
- Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 05:53
Kiedy to już kompanija cała przy strawie zasiadła i trunku opiła się nie mało, powrócił rosły mężczyzna i nie witając się z nikim ku dwóm wielkim psom podążył. Te na widok jego łby podniosły i uszy wyprostowały. Rozpoznały pana i wyraźnie oczewiła na jego powrót.
Półolbrzym wyciągnął z plecaka trochę mięsiwa i najpierw jednemu wydał komendę, a później uczynił to samo z drugim. Kiedy psy zajadały się, pogłaskał je po boczkach i podrapał za uszami.
Następnie usiadł obok nich i sięgnął po bukłak by napić się wody. Nie odezwał się ni słowem, ni spojrzenia nie rzucił na grupę.
Półolbrzym wyciągnął z plecaka trochę mięsiwa i najpierw jednemu wydał komendę, a później uczynił to samo z drugim. Kiedy psy zajadały się, pogłaskał je po boczkach i podrapał za uszami.
Następnie usiadł obok nich i sięgnął po bukłak by napić się wody. Nie odezwał się ni słowem, ni spojrzenia nie rzucił na grupę.
Dura lex sed lex
-
- Reactions:
- Posty: 6267
- Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
- Has thanked: 121 times
- Been thanked: 81 times
Barth pojawił się w drzwiach chatki o świtaniu. Z chatki dochodziło donośne chrapanie mężczyzn. Nie byl w najlepszym nastroju, ból głowy przeszywał ciało dreszczem. Opróżnił pęchcerz w progu po czym udał się do studni. Zaczerpnął i polał głowę chłodną, krystaliczną wodą. Potem znów zaczerpnął i raz jeszcze. Po chwili przed chatką pojawiła się naga kobieta, którą zresztą wszyscy poznali dzień wcześniej. Oczy szlachcica błysneły, przywołał dziewkę ruchem ręki. Ta podeszła bez słowa. Tan złapał ją:
- Do kroćset, ależ mam chuć na kacu Kayo - po czym przystąpił do dzieła nie zwracając uwagi na siedzącego w pobliżu niemowę i jego psy. Gdy skończył rzekł do dziewki: - Przynieś tego piwa bo mi łeb pęka! - kobieta oddaliła się posłusznie. Z położonej nieopodal stodoły poczeły dochodzić babskie chichoty. Po chwili rozwarły się wrota i stanął w niej Tan Tsholo obejmując kolejną dziewkę. Z gestów, czułych spojrzeń i zachowania Barth od razu zauważył że tych dwoje ma się ku sobie. Oddalił kłebiące się myśli, bo z domku właśnie wyszła Kaya niosąc dzban piwa. Veydher przechylił naczynie i pociągnął kilka solidnych łyków. Od razu poczuł się lepiej:
- Tsholo, dośc tych amorów z karczemną dziwką. Szykuj ekwipunek i konie. Aha, i pobudź towarzystwo. Jak nie będą chcieli wstawać to nahajką strugaj tak mężczyzn jak i baby! Za godzine wyjeżdżamy! Podejdź no tu! - skierował rękę w stronę Tsholo. Giermek podszedł posłusznie. Barth szepnął do ucha młodzieńca:
- Tylko ani mi się waż zakochiwać w byle wioskowej kurwie Tanie Tsholo. Musisz szukać kogoś lepszego stanu, a takie zawsze będziesz mógł chędożyć po karczmach i bękarty płodzić.
Chwilę później rozpoczęły się iście dantejskie sceny. Pobudka towarzystwa nie należała ani do łatwych, ani przyjemnych. Chatka wypełniła się wrzaskami mężczyzn i piskami kobiet. Barth przegnał kilka murew z chaty: reptilionkę, półorczyce i półelfkę (chyba że któryś z kolegów protestuje, tedy niepotrzebną skreślić). Z pewnością domek leśnika jak długo stoi takich osobliwości nigdy nie gościł. Do chatki przybiegł, nie wiadomo skąd, wystraszony hałasami leśnik - ubrany jeno w koszuline, wstydliwie kryjąc przyrodzenie.
- Na co czekasz łachudro! Ciupciałeś pół nocy, to weź się i szykuj strawę poranną, zamiast ośle miny w drzwiach stroić. Nie widzisz, że towarzystwo głodne i złe? - zrugał leśnika Barth. Potem rozsiadł się wygodnie w łożu i gestem wskazał wciąż nagiej Kayi by podała mu znów piwa. Upił znów i podał reszcie drużyny:
- Czas goni nas Panowie. Szybkie śniadanie i ruszajmy! Olgrion czeka na nas.
W stronę miasta oddalało się 6 osobliwych przedstawicielek najstarszego zawodu świata, chojnie obdarowanych przez szlachcica złotem...
- Do kroćset, ależ mam chuć na kacu Kayo - po czym przystąpił do dzieła nie zwracając uwagi na siedzącego w pobliżu niemowę i jego psy. Gdy skończył rzekł do dziewki: - Przynieś tego piwa bo mi łeb pęka! - kobieta oddaliła się posłusznie. Z położonej nieopodal stodoły poczeły dochodzić babskie chichoty. Po chwili rozwarły się wrota i stanął w niej Tan Tsholo obejmując kolejną dziewkę. Z gestów, czułych spojrzeń i zachowania Barth od razu zauważył że tych dwoje ma się ku sobie. Oddalił kłebiące się myśli, bo z domku właśnie wyszła Kaya niosąc dzban piwa. Veydher przechylił naczynie i pociągnął kilka solidnych łyków. Od razu poczuł się lepiej:
- Tsholo, dośc tych amorów z karczemną dziwką. Szykuj ekwipunek i konie. Aha, i pobudź towarzystwo. Jak nie będą chcieli wstawać to nahajką strugaj tak mężczyzn jak i baby! Za godzine wyjeżdżamy! Podejdź no tu! - skierował rękę w stronę Tsholo. Giermek podszedł posłusznie. Barth szepnął do ucha młodzieńca:
- Tylko ani mi się waż zakochiwać w byle wioskowej kurwie Tanie Tsholo. Musisz szukać kogoś lepszego stanu, a takie zawsze będziesz mógł chędożyć po karczmach i bękarty płodzić.
Chwilę później rozpoczęły się iście dantejskie sceny. Pobudka towarzystwa nie należała ani do łatwych, ani przyjemnych. Chatka wypełniła się wrzaskami mężczyzn i piskami kobiet. Barth przegnał kilka murew z chaty: reptilionkę, półorczyce i półelfkę (chyba że któryś z kolegów protestuje, tedy niepotrzebną skreślić). Z pewnością domek leśnika jak długo stoi takich osobliwości nigdy nie gościł. Do chatki przybiegł, nie wiadomo skąd, wystraszony hałasami leśnik - ubrany jeno w koszuline, wstydliwie kryjąc przyrodzenie.
- Na co czekasz łachudro! Ciupciałeś pół nocy, to weź się i szykuj strawę poranną, zamiast ośle miny w drzwiach stroić. Nie widzisz, że towarzystwo głodne i złe? - zrugał leśnika Barth. Potem rozsiadł się wygodnie w łożu i gestem wskazał wciąż nagiej Kayi by podała mu znów piwa. Upił znów i podał reszcie drużyny:
- Czas goni nas Panowie. Szybkie śniadanie i ruszajmy! Olgrion czeka na nas.
W stronę miasta oddalało się 6 osobliwych przedstawicielek najstarszego zawodu świata, chojnie obdarowanych przez szlachcica złotem...
-
- Reactions:
- Posty: 660
- Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 7 times
Winny jestem sprostowanie:
Gdy wrócił rosły mężczyzna wyście już balowali. Jednak nie była to wielka uczta, również nie było na niej tej pierwszej murwy. Ona wróciła za mury miejskie. Co do innych to przyszły ale też nieco później. Hucznie zakrapialiście strawę jaką leśnik wam polecił i podał. Impreza była w najlepsze, nawet pogoda dopisała. Księżyc pokazał swoja lewa połowę oświetlając trochę zimno szare pola i łąki. Nawet nie zauważyliście gdy czerwono żółte płomienie ogniska przycichł i zrobiły się blade w stosunku do wstającego na wschodzi słońca, które powoli przebija się przez warstwę chmur.
Wszyscy obudziliście się wraz hukiem spadającego garnka na kamienna ścieżkę.
Oj!. Przepraszam najmocniej- odpowiedziała piękna czarno włosa kobieta, a ślicznej sylwetce, podniosła garnek i ruszyła w stronę murów miasta. Widoki jej pełnych kształtów zadziwił was.
Gdy wrócił rosły mężczyzna wyście już balowali. Jednak nie była to wielka uczta, również nie było na niej tej pierwszej murwy. Ona wróciła za mury miejskie. Co do innych to przyszły ale też nieco później. Hucznie zakrapialiście strawę jaką leśnik wam polecił i podał. Impreza była w najlepsze, nawet pogoda dopisała. Księżyc pokazał swoja lewa połowę oświetlając trochę zimno szare pola i łąki. Nawet nie zauważyliście gdy czerwono żółte płomienie ogniska przycichł i zrobiły się blade w stosunku do wstającego na wschodzi słońca, które powoli przebija się przez warstwę chmur.
Wszyscy obudziliście się wraz hukiem spadającego garnka na kamienna ścieżkę.
Oj!. Przepraszam najmocniej- odpowiedziała piękna czarno włosa kobieta, a ślicznej sylwetce, podniosła garnek i ruszyła w stronę murów miasta. Widoki jej pełnych kształtów zadziwił was.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071
**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353
--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071
**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353
--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.
-
- Reactions:
- Posty: 401
- Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 05:53
Półolbrzym przetarł twarz i odgarnął włosy do tyłu. Zerwał się na równe nogi i podszedł do studni. Zaczerpnął z niej, napił się i obmył twarz, a następnie zaczął wrzeszczeć:
- Wstawać kurwie syny! Świt już leniwe gnoje - ryknął na nich - Prędko zwijać toboły i rzycie swe ryszać! Czego się kurwa patrzysz? - zamachnął wiadrem by oblać wszystkich lodowatą wodą - Wstawać kurwa! Pobudka!
Kopnął którego, gdzie noga mu się wpasowałą i pogromem przeszedł przez legowisko. Powrócił do swoich tobołków i podniusł je z ziemi, a następnie skierował się do wozu..
- Wstawać kurwie syny! Świt już leniwe gnoje - ryknął na nich - Prędko zwijać toboły i rzycie swe ryszać! Czego się kurwa patrzysz? - zamachnął wiadrem by oblać wszystkich lodowatą wodą - Wstawać kurwa! Pobudka!
Kopnął którego, gdzie noga mu się wpasowałą i pogromem przeszedł przez legowisko. Powrócił do swoich tobołków i podniusł je z ziemi, a następnie skierował się do wozu..
Dura lex sed lex
-
- Reactions:
- Posty: 660
- Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 7 times
Do RHN: dochodząc do wozu zauważyłeś kilka dodatkowych tabołów - namiot, kila kocy, beczka wody i trochę racji podróżnych w drewnianym koszu.
Do 8art: Wstałeś również i będąc przy studni zauważyłeś tą sytuacje z oblewaniem wodą. Rozglądałeś się również za leśnikiem jednak nigdzie nie sposób było go ujrzeć. Gdzieś natomiast w borze słychać była miarowe uderzenia siekiery w drzewo.
Do reszty: Zimna woda wstawiła co niektórych na równe nogi. Co z jednej strony powozlilo się wyrwać ze szponów snu, a z drugie przerwało ta rozkosz nieświadomości.
Wstając na równe nogi każdy z was odczul w swojej głowie wczorajsze biesiadowania.
Do 8art: Wstałeś również i będąc przy studni zauważyłeś tą sytuacje z oblewaniem wodą. Rozglądałeś się również za leśnikiem jednak nigdzie nie sposób było go ujrzeć. Gdzieś natomiast w borze słychać była miarowe uderzenia siekiery w drzewo.
Do reszty: Zimna woda wstawiła co niektórych na równe nogi. Co z jednej strony powozlilo się wyrwać ze szponów snu, a z drugie przerwało ta rozkosz nieświadomości.
Wstając na równe nogi każdy z was odczul w swojej głowie wczorajsze biesiadowania.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071
**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353
--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071
**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353
--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.
-
- Reactions:
- Posty: 6267
- Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
- Has thanked: 121 times
- Been thanked: 81 times
Barth smial sie dlugo i donosnie z pobudki jaka zgotowal pololbrzym towarzystwu.
- No tos wyprzedzil me mysli ta pobudka. A jam myslal zes niemowa.
Potem podszedl do domku i wciaz rozbawionym tonem oznajmil:
- Panowie! Wybaczcie me rozbawienie ale wasz sluga niebywala inicjatywa sie wykazal i nie byl to moj pomysl. Jakby mi moj sluga taka pobudke zgotowal to bym go najpierw nahajka ale potem jak juz by mi zlosc przeszla to bym zlotem obsypal za taki koncept! Mysmy tu z sikorkami figle czynili po nocach a tu lesnik, nasz gospodarz spyze i wszystko na nasz odjazd przygotowal! Ja mu nagrody nie poskapie! I dajciez w koncu tego piwa bo mi leb peka!
- No tos wyprzedzil me mysli ta pobudka. A jam myslal zes niemowa.
Potem podszedl do domku i wciaz rozbawionym tonem oznajmil:
- Panowie! Wybaczcie me rozbawienie ale wasz sluga niebywala inicjatywa sie wykazal i nie byl to moj pomysl. Jakby mi moj sluga taka pobudke zgotowal to bym go najpierw nahajka ale potem jak juz by mi zlosc przeszla to bym zlotem obsypal za taki koncept! Mysmy tu z sikorkami figle czynili po nocach a tu lesnik, nasz gospodarz spyze i wszystko na nasz odjazd przygotowal! Ja mu nagrody nie poskapie! I dajciez w koncu tego piwa bo mi leb peka!
-
- Reactions:
- Posty: 401
- Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 05:53
Półolbrzym zachrząkł się, plecak z ramienia zdiął i wrzucił na wóz, po czym energicznie obrucił się i do rycerza zwrócił:
- jak jakiego niewolnika spotkam to ci go w rzyć wsadzę, albo wokół szyji obwinę co byś mógł się dobrze przyjrzeć, a tera jak mnie ino raz jeszcze nim obzwiesz to sam cię nahajką..
Obnarył spiłowane zęby i warknął krótko.
- jak jakiego niewolnika spotkam to ci go w rzyć wsadzę, albo wokół szyji obwinę co byś mógł się dobrze przyjrzeć, a tera jak mnie ino raz jeszcze nim obzwiesz to sam cię nahajką..
Obnarył spiłowane zęby i warknął krótko.
Dura lex sed lex
-
- Reactions:
- Posty: 401
- Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 05:53
Mężczyzna pochylił głowę, a tłuste, ciemne włosy opadły leniwie w dół. Jedną ręką odgarnął je do tyłu i obrócił twarz w stronę reszty obozowiczów.
- ktoś coś mówił, czy piard słyszałem ? - zadrwił.
Przestąpił z nogi na nogę i kątem oka obserwował rozwój sytuacji.
Przygotowuję się do drobnego hokus-pokus, dobycia broni i pewnie wydania komendy dla psów.
- ktoś coś mówił, czy piard słyszałem ? - zadrwił.
Przestąpił z nogi na nogę i kątem oka obserwował rozwój sytuacji.
Przygotowuję się do drobnego hokus-pokus, dobycia broni i pewnie wydania komendy dla psów.
Dura lex sed lex
-
- Reactions:
- Posty: 2226
- Rejestracja: 07 stycznia 2011, 09:44
Shagrat wstał oblany wodą i nie był tym zachwycony, ale podniósł się powoli i podszedł do studni nabierając wody do wiadra i wylewając ją na swój łeb. Rozejrzał się i ruszył w stronę swojego ekwipunku.
Przebieram mokre ubranie, zakładam ekwipunek i szykuje się do śniadania.
-"No to śmy trochę czasu zmitrężyli trza nam szybko nadrobić ten stracony czas, i ruszać czym prędzej w drogę"
Przebieram mokre ubranie, zakładam ekwipunek i szykuje się do śniadania.
-"No to śmy trochę czasu zmitrężyli trza nam szybko nadrobić ten stracony czas, i ruszać czym prędzej w drogę"
"Stara?em si? tak ?y?, abym w godzinie ?mierci móg? si? raczej cieszy? ni? l?ka?..."
- W rzyć jeb...e ! Co się k...a stało?! - Alvareth subtelnością wypowiedzi wpasował się niechcący w sposób bycia reszty zacnej kompaniji... Otrząsnął mokrą głowę i rozglądnął się dookoła - wzrok jego padł na dwójkę towarzyszy, którzy patrzyli na siebie spod byka i widać szykowali się właśnie do wzięcia za łby.
- Wiecie, ja wszystko rozumiem. Nie ma to jak naprać kogoś dla rozrywki. Ale może byście sobie łaskawcy znaleźli kogoś z obcych, a nie tak między sobą? W końcu mamy jeszcze coś do zrobienia, a na dobrą sprawę nawet nie zaczęliśmy...
- Wiecie, ja wszystko rozumiem. Nie ma to jak naprać kogoś dla rozrywki. Ale może byście sobie łaskawcy znaleźli kogoś z obcych, a nie tak między sobą? W końcu mamy jeszcze coś do zrobienia, a na dobrą sprawę nawet nie zaczęliśmy...
-
- Reactions:
- Posty: 660
- Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 7 times
Okolice Tagary Czarnej, Dzień 1
Ranek przyniósł ubłagane krople rosy, które dodały trawie soczystego koloru. Wiatr wieje leniwie od strony wschodu niosąc w kłębkach wolno wielkie obłoki szarych chmur. Zapowiada się na pochmurny, może deszczowy dzień - co w porównaniu z poprzednim napawa was radosną myślą choć pobudka tego dnia nie należała do najprzyjemniejszych.
Po chwili krzątania się i tu i ówdzie. W końcu wszyscy zauważyli, że wóz jak i konie i wasz ekwipunek przegotowany jest do drogi. Pozostaje jedynie ubrać portki na tyłek, podkasać rękawy i osiąść miejscem gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę na siedzeniach wozu.
Wasz środek transportu jest dość obszerny, nawet po zapakowaniu tobołów i innych rzeczy, spokojnie 4 postacie będą mogły "wygodnie" przeboleć drogę w umówione miejsce.
Gdy byliście prawie gotowi do drogi, zauważyliście jak leśnik z siekierą wyszedł z lasu. Za nim pojawił się krępej postury młodzieniec niosący na barkach obszerny kloc drewna.
Podeszli do komórki, młodzieniec zwolnił barki z ciężaru i usiadł spokojnie na klosu. Leśnik natomiast wbił ostrze szybkim ruchem w stojący kloc. Uśmiechnął się i rzekł najpierw do chłopca a później do was.
- No chyba zostaniesz sam na gospodarstwie przez kilka dni, możliwe że będę musiał poprowadzić ta grupę przez okolice. Powiedział stanowczo, po czym z uśmiechem powiedział do was.
- Jeżeli zachcą Panowie to ja poprowadzić mogę. Okolice znam jeno musiałbym wiedzieć gdzie podążacie, żeby najlepsza drogę wybrać.
Techniczna sprawa
1. Zauważyłem, że Arke chyba jest zajęty - natłok pracy jak pisał, mi to nie przeszkadza, bedize odpisywał kiedy będzie mógł. Mogę go przez pewien okres prowadzić jak NPC - jeżeli nie macie nic przeciw.
2. Powiedzcie mi jak wyglądają wasze przygotowania do drogi oraz chcę utrzymać deklarację kto gidze na wozie siedzi (dwa miejsca z przodu dwa na lewej i prawej burcie), a kto podróżuje konno, oraz jak wygląda wasza "karawana".
Ranek przyniósł ubłagane krople rosy, które dodały trawie soczystego koloru. Wiatr wieje leniwie od strony wschodu niosąc w kłębkach wolno wielkie obłoki szarych chmur. Zapowiada się na pochmurny, może deszczowy dzień - co w porównaniu z poprzednim napawa was radosną myślą choć pobudka tego dnia nie należała do najprzyjemniejszych.
Po chwili krzątania się i tu i ówdzie. W końcu wszyscy zauważyli, że wóz jak i konie i wasz ekwipunek przegotowany jest do drogi. Pozostaje jedynie ubrać portki na tyłek, podkasać rękawy i osiąść miejscem gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę na siedzeniach wozu.
Wasz środek transportu jest dość obszerny, nawet po zapakowaniu tobołów i innych rzeczy, spokojnie 4 postacie będą mogły "wygodnie" przeboleć drogę w umówione miejsce.
Gdy byliście prawie gotowi do drogi, zauważyliście jak leśnik z siekierą wyszedł z lasu. Za nim pojawił się krępej postury młodzieniec niosący na barkach obszerny kloc drewna.
Podeszli do komórki, młodzieniec zwolnił barki z ciężaru i usiadł spokojnie na klosu. Leśnik natomiast wbił ostrze szybkim ruchem w stojący kloc. Uśmiechnął się i rzekł najpierw do chłopca a później do was.
- No chyba zostaniesz sam na gospodarstwie przez kilka dni, możliwe że będę musiał poprowadzić ta grupę przez okolice. Powiedział stanowczo, po czym z uśmiechem powiedział do was.
- Jeżeli zachcą Panowie to ja poprowadzić mogę. Okolice znam jeno musiałbym wiedzieć gdzie podążacie, żeby najlepsza drogę wybrać.
Techniczna sprawa
1. Zauważyłem, że Arke chyba jest zajęty - natłok pracy jak pisał, mi to nie przeszkadza, bedize odpisywał kiedy będzie mógł. Mogę go przez pewien okres prowadzić jak NPC - jeżeli nie macie nic przeciw.
2. Powiedzcie mi jak wyglądają wasze przygotowania do drogi oraz chcę utrzymać deklarację kto gidze na wozie siedzi (dwa miejsca z przodu dwa na lewej i prawej burcie), a kto podróżuje konno, oraz jak wygląda wasza "karawana".
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071
**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353
--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071
**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353
--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.
Wóz jest wygodniejszy niż trzęsienie tylka na koniu. Konia przywiązuję do burty wozu. A gdzie siedzę? Byle gdzie - tam gdzie najwygodniej... rozkładam sobie derkę pod tyłek i zalegam. Mam na sobie zbroję, miecz gdzieś pod ręką, ale tarczę, broń strzelecką itd gdzieś odłożyłem - nie jestem aż takim paranoikiem, żeby przez cały tydzień wytrzeszczać oczy w krzaki przy drodze...
-
- Reactions:
- Posty: 660
- Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 7 times
Arke:
Ork wstał i rześko odrzekł.
Panowi nie czas na machanie mieczami. Jeszcze będzie czas na rozlew krwi.
Są wazniejsze sprawy. Wstał podszedł w strone wozu wyciągnął kawałek suchego mięsa i rzucił.
Trochę pobalowaliśmy a umowa jest umowa nie wyrobimy się w czas to nie dostaniemy nagrody.
- Porponuje trochę odpuścić i wytyczyć drogę bo do Olgrionu szmat ziemi jest. Ktoś ma pomysły którędy wybrać się w drogę? rozłożył ręce w przyjaznym geście. Wzrokiem szybował od jednego do drugiego powoli żując mięso i czekając na odpowiedź.
Ork wstał i rześko odrzekł.
Panowi nie czas na machanie mieczami. Jeszcze będzie czas na rozlew krwi.
Są wazniejsze sprawy. Wstał podszedł w strone wozu wyciągnął kawałek suchego mięsa i rzucił.
Trochę pobalowaliśmy a umowa jest umowa nie wyrobimy się w czas to nie dostaniemy nagrody.
- Porponuje trochę odpuścić i wytyczyć drogę bo do Olgrionu szmat ziemi jest. Ktoś ma pomysły którędy wybrać się w drogę? rozłożył ręce w przyjaznym geście. Wzrokiem szybował od jednego do drugiego powoli żując mięso i czekając na odpowiedź.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071
**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353
--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071
**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353
--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.