PBF - Krwawe wilki

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 24 września 2013, 15:31

Zaskoczony Nirgan ruszył szukając zasłony. Obawiał się, że wpadli w zasadzkę. Jedynie opatrzności kataniej dziękował, że nie rozstrzelano ich bez pardonu. Szybko ściągnął łuk z pleców i nasadził na cięciwę strzałę. Dopiero teraz czuł się gotów do pertraktacji.

- A Ty kto! Czego nas zaczepiasz? - odpowiedział pytaniem za pytanie.

Awatar użytkownika
mastug
Reactions:
Posty: 1697
Rejestracja: 03 grudnia 2009, 23:24
Has thanked: 14 times
Been thanked: 12 times

Post autor: mastug » 24 września 2013, 19:35

Znowu w tym samym miejscu kilkanaście małych kamieni poturlało się zdradzając ruch. Zza skały wyłoniła się rosła postać. Pierwsze co zauważyli to grube tygrysie futro narzucone na goły tors oraz przewieszony przez plecy ciężki miecz. Krótkie postrzępione blond włosy nie jak nie pasowały do gęstej brody. Całości wizerunku dopełniała całkiem świeża czerwona szrama nad prawym okiem. W chwili gdy zaczął schodzić w ich stronę kamyki zaczęły toczyć się zewsząd. Jedna za drugą wyłaniały się kolejne postacie. Uzbrojeni w kusze i łuki stali skałami. Na pierwszy rzut oka zarośnięci, ubrani w futra i skóry wydawali się być jakąś zdziczałą bandą. Jednak po dłuższej chwili dostrzegli że większość nosi także metalowe zbroje i rzemieślniczo wykonaną broń. Nirgan miał całkiem niezłą zasłonę i zza niej na szybko tych co widział uliczył ośmiu.

- Może wasz druch? A może wróg? Zależy coście za jedni. Jak was zwą? I co za licho was tu przywiodło? - powidzeł donośnym niskim głosem, będąc już nie dalej niż rzut kamieniem od kryjówki Nirgana.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 25 września 2013, 12:17

Nirgan zmrużył oczy wrogo przypatrując się schodzącym ze zbocza góry barbarzyńcom. Prawdopodobnie byli na wyprawie łupieskiej. Jeżeli nie zaatakowali od razu to dlatego, że mają z którąś ze stron, konfliktu piracko-katańskiego, układy. Z tego co Nirgan słyszał o tego typu ludziach to ponad wszystko cenią sobie siłę, więc postanowił nie okazywać żadnej słabości i dbać o rezon.

- Cośmy za jednie? - odparł hardo - Może wasz druh. A może Wróg! To już zależy kim wy jesteście. Mnie zwą Nil Szkorbutnikiem, tamten to Ghar Wyjec, a ten koło konia to Ahus Sokole Oko . Idziemy z tej strony gór na tamtą.

Młody gwardzista opuścił nieco łuk.

Awatar użytkownika
mastug
Reactions:
Posty: 1697
Rejestracja: 03 grudnia 2009, 23:24
Has thanked: 14 times
Been thanked: 12 times

Post autor: mastug » 26 września 2013, 00:50

- Szkorbutnik , Wyjec i Sokole Oko - powtórzył wskazując każdego z was kolejno palcem. -Trzech orczych synów, co przez nasze góry chcą przejść! - krzyknął do towarzyszy - co mam z nimi zrobić!?- rzucił nie oczekując odpowiedzi.

Zrobił jeszcze kilka kroków w waszą stronę i kontynuował.

- My tu orków dzielimy na dwoje, na tych co z nami i tych co przeciwko nam. Tych co przeciwko nam znowu dzielimy na dwoje: na głowę i resztę - przyłożył pięść do szyi i przeciągnął kciukiem od lewej do prawej strony - Ci co z nami to rodzina i są nam jak bracia, prawda Graduk?.

- Prawda! - odpowiedział jedyny ork z pośród obecnych.

- Idziecie na lodowe turnie i mroźne szczyty a to droga dla tych co im życie nie miłe. Jeśli tylko góry przejść chcieliście to po stokroć bezpieczniejszymi drogami mogliście. Coś was gonić musi żeście tę drogę obrali. Mówcie więc przed kim uciekacie ?

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 26 września 2013, 07:02

Nirgan nadal udając twardziela rzekł.

- Nie my uciekamy. Nie my. To przed nami uciekają. W góry lezie jeden taki co na na odcisk dotkliwie nadepnął. Widać srogo się zląkł skoro tak trudne drogi wybiera.

- My zwady z miejscowymi nie szukamy. Dziś jesteśmy, a jutro już nas nie będzie - dodał bardziej pojednawczo.

Awatar użytkownika
mastug
Reactions:
Posty: 1697
Rejestracja: 03 grudnia 2009, 23:24
Has thanked: 14 times
Been thanked: 12 times

Post autor: mastug » 26 września 2013, 09:57

- A kogo i za co ścigacie? Bośmy ostatnio jednego takiego złapali co tędy lazł i ciekaw jestem czy nie łże. - powiedzał z wyraźnym zainteresowaniem.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 26 września 2013, 10:20

Nirgan popatrzał po swoich, oni jednak milczeli. Sam musiał podjąć decyzję co dalej robić. Manewrował na ostrzu noża. Nie wiedział jak autochtoni nastawieni są do orków katańskich, choć z ich wypowiedzi wynikało, że w ogóle nie przepadają za orkami. Z czytanych przez niego książek wynikało, że barbarzyńcy są chorobliwie negatywnie nastawieni do jakichkolwiek praw. Katańskie orki niosły ze sobą prawa i na terenach przez nich okupowanych wdrażały je ze bezwzględną stanowczości. Można też podać się za piratów. Trudno było określić jakie stosunki łączą ich z barbarzyńcami. Pewnie są swojego rodzaju konkurencją. jednak podanie się ze niezwiązanych z żadną frakcją, mogło osłabiać pozycję negocjacyjną. Trudno powiedzieć czy Czerwoni Korsarza wystąpiliby przeciw barbarzyńcom za zabicie swoich. Pennie nie. Chyba, że szukają do tego pretekstu. O ile łączą ich z barbarzyńcami jakieś pakty o nieagresji. Tylko czy piraci przestrzegają taki umów?
Zabicie żołnierzy katańskich nie uszło by im na sucho. O ile ktoś by się o tym dowiedział...

Po dłuższej chwili Nirgan postanowił podać się za pirata, skoro użył już pirackich imion należało ciągnąć maskaradę dalej.

- Ścigamy jednego orka. Przez niego wybili niemal całą załogę naszej krypy. Chędożnik jeden. Z wyglądu pirat - łysy z tatuażami. Z zachowania - zdrajca i kłamca. Świetny materiał na żarcie dla rekinów, bo taki mu zaplanowaliśmy los.

Awatar użytkownika
mastug
Reactions:
Posty: 1697
Rejestracja: 03 grudnia 2009, 23:24
Has thanked: 14 times
Been thanked: 12 times

Post autor: mastug » 26 września 2013, 10:50

- To nasi bracia! Niech im włos głowy nie spadnie! - krzyknął do towarzyszy - Czułem, że tamten łże. Do jaskiń go zabraliśmy. Chcecie waszą zgubę odzyskać to chodźcie z nami, tam pieczyste i piwo na nas czekają.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 27 września 2013, 08:51

Nirgan widząc, że negocjacje idą w dobrym kierunku, postarał się, żeby na jego twarzy zagościł radosny uśmiech.

- To my jednak swoi! I na dodatek macie tego kłamliwego gada. Same dobre wieści. No to ruszajmy.

Awatar użytkownika
mastug
Reactions:
Posty: 1697
Rejestracja: 03 grudnia 2009, 23:24
Has thanked: 14 times
Been thanked: 12 times

Post autor: mastug » 01 października 2013, 21:51

Nieznajomy uśmiechnął się szeroko i równie szeroko rozłożył ręce.

- Czasy trudne, to i trudno swoich od wrogów odróżnić. Nie żywcie więc urazy za lute powitanie - mówił przyjaznym głosem - Naszej starszyźnie musicie o tym ścierwie opowiedzieć bo gotowi uwierzyć w te jego łgarstwa.

Wydawało się, że maskarada udała się nader skutecznie. Ludzie gór uśmiechali się do "piratów" i klepali ich po plecach. Część wojów poszła przodem , środek korowodu stanowił dowódca i goście, reszta szła za nimi. Przednia staż wspinała się na skały wypatrując zagrożeń ci którzy byli za wami szli praktycznie tyłem. Kimkolwiek byli owi "barbarzyńcy" znali się na wojennym rzemiośle. Nie zachowywali się jak dzika banda, tu każdy znał swoje miejsce i wiedział co ma robić. Porozumiewali się wyłącznie na migi zachowując całkowitą ciszę. Jedynym który mówił był ich dowódca.

- Wy tam na bezkresnych wodach nie macie pojęcia jak tu jest. Wy trochę jak wolne ptaki żyjecie. Jak wam źle tu to płyniecie sobie gdzie indziej. Wasze dzieci nie przez wasze żony są wychowywane. Razem po tej samej stronie walczymy i krew przelewamy ale losy nasze zupełnie inne. Was po morzach gonią i za wasze skalpy płacą, ale wy zawsze do swoich uciec możecie albo gdzieś na kraniec świata popłynąć. My tu na tej wyspie rodziny mamy i my o naszą ziemię walczymy. Odkąd się urodziłem nawet dnia bez wojny nie znam. Tu każdy dzień to mord i strach. Katańskie psy nasze rodziny mordują tak samo kobiety jak i dzieci. U nas jak tylko chłopiec ciężki nóż jest w stanie utrzymać to jak dorosły jest traktowany i razem z innymi w boju zaprawiać się musi. Dzieci u nas jak dorośli walczą, nie ma wyboru. Rodziny musimy chronić i naszą ziemię walczyć.

Szedł kilka chwil w milczeniu po czym znowu się odezwał

- Lepsze czasy idą. Święte ryje na miedzi kuć chcą bo złota im nie starcza. Na zachodzie ludzie się biorą za łby. Na południu elfy głowy podnoszą i krwią za stare sojusze płacą. Już niedługo Katańskie jarzmo nad nami, już niedługo ..

Oddział kluczył jakiś czas po górach. Niedługo przed tym jak słońce schowało się za horyzontem dotarli do wejścia obszernej jaskini. Zapalone pochodnie spłoszyły nietoperze podwieszone pod stropem. Wystraszone stworzenia niemiłosiernie hałasowały ale co gorsza zaczęły wydalać fekalia wprost na głowy piechurów. Szli plątaniną korytarzy. Słychać było kapanie wody i wiatr hulający w szczelinach góry. Musieli uważać gdzie się stawiają stopy gdyż z pod ich nóg uciekały węże i pająki. Kilka minut później weszli do obszernej hali. Na środku paliło się kilka ognisk, wokół których zgromadzeni byli ludzie. Było ich kilkudziesięciu. Brodate twarze dorosłych mężczyzn i gładkie twarze młodzików a nawet dzieci. Ludzie oraz mieszańce orków i olbrzymów. Nikt z nich jednak nie wstał a nawet nie poruszył się w geście powitania. Jedynie jakaś stara kobieta w łachmanach, obwieszona naszyjnikami z kostek małych zwierząt, piórami i czaszkami ptaków zbliżyła się do was.

- Znowu kogoś do nas prowadzisz - powiedziała głosem zachrypniętej ropuchy. Poczym nabrała w usta jakiegoś płynu z bawolego rogu i opluła wszystkich wydmuchując zawartość ust.

- Sardahu, Sardahu zło ze sobą wiedziesz po raz wtóry - wypowiedziała bardziej skrzecząc.

Dowódca zacisnął pięść i zamierzył się na kobietę. Ta skuliła się i zasłoniła twarz.

- Nie biadol tylko czyń co masz czynić albo ci łeb przetrącę wiedźmo - wypowiedział głosem nie akceptującym sprzeciwu.

Kobieta zapaliła źdźbło trawy i okadziła każdego z przybyłych odprawiając przy tym jakieś gusła.

- Gniewu pana gór i zwierząt i nas wszystkich nie doznacie, wejdźcie do jego groty - powiedziała stojąc do nich plecami.

Ruszyli wolnym krokiem zbliżając się do ognisk. Dopiero teraz kilku mężczyzn ruszyło w kierunku nowo przybyłych witając ich serdecznie. Ahran, Gharik i Nirgan prawe w tej samej chwili dostrzegli łysego półorka z wytatuowaną łuską na głowie. Siedział obok najstarszych mężczyzn przy środkowym ognisku. Obserwował ich i co chwila szeptał coś jednemu do ucha.

- Witaj, Sardahu - rzekł stary mężczyzna którego twarz poryta była głębokimi zmarszczkami. Ten sam któremu do ucha mówił półork.

- Witacie - odpowiedział , poczym jako jedyny usiadł przy ognisku - przyprowadziłem Wam gości.

- Cóż to za goście ? - wypowiedział dając znak dłonią półorkowi aby nie przeszkadzał mu mówić

- To są nasi czerwoni bracia i mają Wam coś do powiedzenia o tym tu szubrawcu - wskazał palcem na wytatuowaną głowę.

- Czy aby gniew cię nie zaślepia Sardahu? Czyś pewien jesteś swych słów i swoich nowych towarzyszy?

- Pewien! - powiedział podniesionym głosem - dajcie im mówić to zrozumiecie co to za jeden.

- Kim więc jesteście i cóż macie nam do powiedzenia? - odezwał się najstarszy pośród siedzących przy ognisku, patrząc na twarze "czerwonych piratów" oświetlone tylko przez słabe płomienie ogniska.
Ostatnio zmieniony 01 października 2013, 23:02 przez mastug, łącznie zmieniany 1 raz.

maciej
Reactions:
Posty: 1374
Rejestracja: 29 marca 2012, 21:53

Post autor: maciej » 02 października 2013, 09:55

-Zdrajce scigamy co nas katańskiej flocie wystawił i przez niego nasza łajba i druhowie straceni.-zaczał Gharik,popatrując na wytatuowanego łysola.
-W łaski i przyjaźnie się wkradł wśród załogi a po czasie katańscy nas dopadli jak się niczego nie spodziewalim. My tylko pomsty chcemy i zeby obwiesia morska sprawiedliwość dopadła. I patrząc na Was,drodzy gospodarze,losu wam podobnego do naszego oszczedzic co by wam ten gadzi język-tu Gharik palcem wskazał łysego-orkowym garnizonom nie wskazał.
"Mieli do wyboru wojn? lub ha?b?, wybrali ha?b?, a wojn? b?d? mieli tak?e"

Awatar użytkownika
mastug
Reactions:
Posty: 1697
Rejestracja: 03 grudnia 2009, 23:24
Has thanked: 14 times
Been thanked: 12 times

Post autor: mastug » 02 października 2013, 22:57

Orkus Czerwony 15/03/9455 - późny wieczór
Gdzieś w jednej z jaskiń Gór Kryształowych

Spoiler!
rzut na charyzmę 49 - nieudany
Pomimo udawanego gniewu głos Gharika nie był pewny a gesty wydawały się nader teatralne. Mimo to jego przemowa przyniosła skutek. Szmer podniósł się wśród zgromadzonych. Jeden z bardziej krewkich chwycił dłońmi za barki półorka znacznie ograniczając mu możliwość ruchu. Dezerter szarpnął się tylko ale nie powiedział słowa. Gniewne pomruki ucichły gdy jeden ze starszyzny uniósł rękę. Starzec milczał chwilę wpatrując się w żar ogniska po czym zapytał:

- Mówisz, że katańscy was dopadli ale wy żywi? Rozum każe też zapytać skąd pewność, że to on zdradził? Najbardziej ciekawi mnie jednak jak wam się aż tutaj za nim dojść udało? Tu daleko od morza a po drodze pełno katańskich patroli. Nikt też z naszych o trzech samotnych podróżnych nie mówił.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 03 października 2013, 06:30

Nirgan wysunął się do przodu, ab go wszyscy widzieli.

- Od morza daleko, a każda piędź ziemi usiana śladami stóp katańskich legionistów. Na nasze szczęści Sokole Oko, dobrynie tylko w wypatrywaniu z bocianiego gniazda, ale i trop zdrajcy potrafi pośród innych wypatrzeć. Wiele mieliśmy szczęścia, że z masakry uszliśmy i tylko łasce bogów możemy to zawdzięczać. Widać sam Bell wziął nas w swoją opiekę. Tak podczas masakry naszej załogi jak i podczas przedzierania się przez wyspę. Nie od razu jednak trafiliśmy na jego trop - przemawiał półork strojąc miny i zachowując się jak typowy marynarz. Gdy mówił chodził chwiejnym "marynarskim" krokiem i akcentował słowa tak jak to zwykli robić stare wilki morskie.

- Przypadkiem spotkaliśmy, jak to oni siebie nazywają, sowy. To oni nam pomogli przekradać się między patrolami. Wiecie co nam powiedzieli? Że ta szumowina była w garnizonie orków! jak to oni powiedzieli Wyjec? Wilczym Garnizonie? Mniejsza z tym, ważne jest, że ta sprzedajna szprotka z katańskimi weszła w układy. Do kroćset demonów morskich jak można być takim oślizłym śledziem.

Nirgan podszedł bliżej wpatrując się w oczy zdrajcy. Starał się go sprowokować.

- Ile im dałeś za życie parszywa meduzo. Sprzedajna makrelo. Oddałeś swoją duszę, czy dusze wszystkich tu obecnych? - szeptał zgrzytając zębami.

- Ale się przeliczyłeś. Bell po naszej stronie, nie po twojej. My nie spoczniemy póki nie przeciągniemy cię pod kilem i pościmy po trapie w paszcze rekinów.

Awatar użytkownika
mastug
Reactions:
Posty: 1697
Rejestracja: 03 grudnia 2009, 23:24
Has thanked: 14 times
Been thanked: 12 times

Post autor: mastug » 04 października 2013, 02:05

Spoiler!
rzut na charyzmę 62 - udany
Twarze słuchających Nirgana były gniewne. Ktoś krzyknął "Śmierć, zdrajcy!". Ktoś obnażył miecz.

- Mówiłem, że nie można mu ufać! - wtrącił się Sardah, zrywając się na równe nogi - Od razu wyczułem że łże!

- CCCIIIIII SSSZZZ AAA ! - uniósł się starzeć. Jego zdenerwowany głos uciszył wszystkich, nawet Sardah z powrotem usiadł przy ognisku. Znowu było słychać trzaskający ogień.

- Wszyscy słyszeli co chcieliście nam powiedzieć - powiedział spokojnym głosem starzec - Teraz dajmy przemówić temu którego tak srogo oskarżacie - wskazał dłonią na półorka.

Półork próbował się ruszyć lecz trzymający go mężczyzna nie pozwolił mu. Dopiero po znaku danym przez jednego ze starszych zwolnił uchwyt i pozwolił mu wstać. Tak go pamiętali, był przeciętnego wzrostu za to muskularny i żylasty. Ubranie podróżne i przypasana szabla wyglądały na sfatygowane. Nie wiedzieć czemu uśmiechnął się do nich po czym odwrócił się do nich plecami i zaczął przemawiać do wszystkich.

- Ja jestem Harg Burta - powiedział nader spokojnym jak na okoliczności głosem. - Nikt z tu obecnych mnie nie zna i nie może potwierdzić mych słów więc tylko jasności waszych rozumów pokładam nadzieję że prawdę od kłamstwa odróżnicie. Jak wiecie to co też i oni - wskazał na piratów palcem nie odwracając się - przychodzę z Wart-Warkir. Ta warownia armię krwawych wilków chroni przed waszym gniewem i waszym orężem - kimkolwiek był ten półork nie był zwykłym legionistą. Mówił płynnie i ze starannością dobierając każde słowo. Nie pasował do wizerunku typowego katańskiego egzekutora.
- Nie kryłem się przed nikim. Rozważcie sami jeśli byłem tam bezpieczny to czemu pierwszej nocy uciekłem? Tam w mnogości orków bym się krył przez lata pod katańskim płaszczykiem. Dla mnie wilczy obóz był tylko przystankiem w pielgrzymce na wschód do czerwonych twierdz. Pielgrzymce dalekiej bo przez pół świata. Bez grosza przy duszy w tą podróż wyruszyłem. Tu ciągła wojna i żeby jakiś kapitan chciał tu przypłynąć słono trzeba zapłacić. Za darmo tylko była tylko Katańska galera z wojskiem płynąca. Za rektura się podałem i mnie zaokrętowali, potem do obozu na piechotę doszedłem - mówił jak w transie. Nie jąkał się nie zastanawiał.
- Mądrzyście to zapytacie po cóż w taką wyprawę wyruszyłem , to już wam mówię - zrobił chwilę przerwy podnosząc rangę słów które za chwile wypowiedział - ojca szukam. Jedyne co o nim wiem to jego imię i że On w czerwonej twierdzy z katańskim legionami walczy. To wam jak pierwszy raz się spotkaliśmy powiedziałem, że Wart-Warkir uciekłem i na czerwonych ziemię chcę iść. Głupcem bym był gdybym do tych co według słów oszczerczych zdradziłem. Przecież gdybym piratów zdradził przed piratami bym uciekał a nie do piratów szedł. Zważcie sami że to co mówią prawdą być nie może.
W jaskini panowała cisza. Wszyscy słuchali jak zaczarowani. Burta wydawał się odgrywać sztukę dla jednego aktora, nie było w jego wypowiedzi nawet chwili wahania. Harg odwrócił się do oskarżycieli i z wyrazem pogardy na twarzy kontynuował:
- Powiem wam natomiast kim oni są. To katańskie ścierwa z obozu wilków za dezerterem wysłane. Chcą mnie zabić za zdradę ale nie piratów a katana. Pamiętam ich dobrze bośmy przez długi czas razem do warowni maszerowali. To nie ja zdrajca tylko ONI!.

Ponownie ktoś z tłumu krzyknął tylko tym razem "Śmierć, zdrajcom!". Ponownie ktoś miecz obnażył. Sardah w obronie gości stanoł miecz z pleców ściągając. Ktoś do Harga Burty z pięściami ruszył. Sarszyzna z miejsc wstała i ręce ku górze zaczeła podnosić aby wojów uspokoić.
- CCCIIIIII SSSZZZ AAA ! po raz wtóry - gardłował najstarszy.

Gdy cisza zapadła. Starszyzna między sobą rozmawiać zaczęła:
- Komu wierzyć? Komu ufać? - zapytał jeden
-Jeśli to piraci a ich zabijemy to przymierze zerwane. Więc może lepiej tego jednego ukatrupić? - rozmyślał głośno drugi
-A jak on naprawdę niewinny ? My niewinnej krwi nie przelejemy! - wtrącił się kolejny starzec

Nagle przestali rozmawiać gdyż do ogniska podeszła wiedźma:
- Nie my a oni krew niech przeleją - wypowiedziała żabim głosem - niech krew katańskich wilków na ich rękach będzie. Tak czy inaczej albo my albo oni ich zdrajcami okrzykną. Mówię wam pan gór i zwierząt i bestyj wszelakich śmierć w bitwie na zdrajcę sprowadzi.

Sardah bez wahania podszedł bliżej i odezwał się:
- Jutro czwarta część wilków na patrol wyruszy jak wszyscy ruszymy to ich w pień wytniemy.
Starszyzna zastanawiała się długo zanim jeden z nich powiedział:
- Weźmiesz trzydziestu i tych czterech i niedzwiedzie. Zasadzkę naszykujecie jak zawsze. My jak cierń w stopie giganta być musimy. Każdy jego krok po naszej ziemi krwią i bólem opłacić musi. Ludzi szykuj rano wyruszacie.

Sardah podszedł do trzech piratów.
- Ja wam wierzę nie jemu. Jutro bić się będziemy i swojej prawdomówności dowieźć będziecie mogli.
prośba o deklaracje co robicie
Ostatnio zmieniony 04 października 2013, 02:19 przez mastug, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 04 października 2013, 06:47

Nirgan poczuł się jak osaczony wilk. Sprawa poważnie się skomplikowała, aby dowieść swojej prawdomówności miał zabijać swoich. Nie wiedzieć czemu zaczął myśleć o ojcu, starym weteranie katańskiej armii. Ojciec za swoją nienaganną służbę i wiele sukcesów wojennych został nobilitowano i nadano mu ziemie. Co on by zrobił w takiej sytuacji? Bić swoich i doprowadzić misję do końca? Jakby się zamaskować lub wybić patrol do nogi, to może nikt by się o tej dywersji nie dowiedział. Wyjec i Sokole Oko też mogliby polec. Nie, nie, nie. Cóż to za myśli. Zaczynać karierę wojskową od zdrady. Iść po trupach do upatrzonego celu? Nirgan nie był na to gotów.

Trzeba będzie ostrzec patrol, tak żeby z ofiar przemianowali się na łowców. Zwycięstwo ku chwale Katana. Jednocześnie może uda się przeżyć. A kto wie, może z łaski Katana, uda się pojmać Harga Burte.

W czasie gdy w głownie półorka kłębiły się liczne sprzeczne myśli, maskarada trwała na całego.

- Ja legionistom - zaśmiał się Nirgan - wyobrażasz to sobie Wyjec? Jak robię te, musztery i salukuje. He, he.

- Ty Burta! Jak szukasz ojca to spróbuj w zdechłym bawole na brzegu rzeki. Tam pewnie siedzi. Wiesz jak się zwie? Węgorz. Oślizły wijący się w zgniliźnie padlinożerca, bez kręgosłupa. Wypisz wymaluj ty, bo resztę odziedziczyłeś po matce. Kimże ona mogła być? Pomyślmy? Łysa, z łuską, zdradliwa, puszczalska, brzydka jak gówno? Żmija! Tylko po której stronie gór siedzi ten twój ojczulek? Hmmm. Nie czasem w Wilczym Garnizonie? Nie po to tam polazłeś? Penie jak cię zobaczył to od razu się cienie wyrzekł i kazał przegnać. I teraz z podkulonym ogonem znowu chcesz wrócił do piratów. Tyle, że my przeżyliśmy i nie zapomnimy twojej zdrady.

W wolnej chwili staram się dowiedzieć od Sardaha czy przypadkiem Burta, nie wygadał imienia poszukiwanego ojca.
Kurna jak tu orków uprzedzić o zasadzce? Ani gołębia nie mamy, ani przydatnych czarów komunikacyjnych. Czy w katańskiej armii są używane jakieś dyskretne znaki ostrzegawcze? Mógłbym rzucić czar ognik to prawie jak flara. Czar dość prosty i działa na 51 metrów, może by się patrol zdążył przygotować do walki. Tylko czy MG wyrazi zgodę, żeby Nirgan rzuciła ten czar w zbroi? Ew, po usunięciu opancerzenia ograniczającego ruch rąk? W każdym bądź razie, Nirgan przed walką postara ostrzec swoich i przejdzie na ich stronę.

ODPOWIEDZ