Sesja PBF - Posłaniec

Awatar użytkownika
venar
Reactions:
Posty: 1590
Rejestracja: 11 listopada 2008, 12:01

Post autor: venar » 11 października 2009, 13:48

- Tak Panie, ja mam. Jeżeli ten człowiek nie jest prorokiem to poparcie dla niego wystawi Cię Panie w późniejszym czasie w najlepszym wypadku na kpiny jeśli udzielisz mu swego poparcia. Natomiast jeśli okaże się, że nim jest a nie uzyska Twego poparcia może mieć o wiele bardziej przykre konsekwencje. Radzę w tej chwili podejście dyplomatyczne. Dać mu odrobinę wsparcia takiego jak uznałeś w pierwszej chwili i na tym poprzestać. Przekazanie mu glejtu o jakim mowa, może spowodować niepotrzebne krucjaty wobec innych bóstw. A tego na pewno nam nie potrzeba. Jedyne na co powinniśmy mu pozwolić to w spokoju kontynuować walkę z zarazą i krzewić wiarę w Katana. To na pewno nie przyniesie nam problemów, no może poza ewentualnym odwróceniem się od Ciebie Panie w jego kierunku. Nie wiemy przecież co tak naprawdę nim kieruje. DLatego musimy go mieć cały czas na oku. To chyba wszystko co mam w tej chwili do powiedzenia Wielki Hyrtanie.
Nie zgadzam si? z Twoimi pogl?dami, ale po kres moich dni b?d? broni? Twego prawa do ich g?oszenia

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 11 października 2009, 16:54

Książę-przedstawiciel pokiwał głową na dźwięk wypowiedzi arcymaga, gestem dłoni dał Vehnarrowi do zrozumienia, że podziela jego opinię na temat żądań posłańca.

- Zatem jedynie glejt swobodnego przejazdu, zaprzęg i wojskowa eskorta - powtórzył nieco zamyślonym tonem - Nie uczynimy niczego, co Ostrogar mógłby nam później zarzucić jako nieodpowiednie potraktowanie Głosu Katana, ale zachowamy głęboką ostrożność. Kalamarsh, co myślisz?

Stary skarbnik poruszył się niespokojnie, podrapał po głowie.

- Khe, khe... kim jestem, mój panie, bym mógł sugerować wielkiemu hyrtanowi...

- Nie pleć bzdur, starcze, tylko gadaj, co ty o tym wszystkim myślisz! - sarknął Tshegoj.

- Me serce raduje się i troska zarazem - odrzekł Kalamarsh - Jeśli to prawda, co ów człek rzecze, dostąpiłem największego zaszczytu jakiego może oczekiwać za życia katanita: ujrzałem jego awatara. Lecz jeśli to fałszywy prorok, może wieścić nadejście ciężkich czasów. Ja też nie pojmuję jak Najwyższy mógł posłać w swym imieniu człowieka miast uruka, ale próby pojęcia boskich zamiarów są nie tylko niemożliwe do wykonania, lecz też świętokradcze. Co do próśb mistrza Hrobakka... gotów jestem dać wiarę jego troskom o bezpieczeństwo proroka, wielki i czcigodny panie. Czciciele innych bogów mają... mają pewne wpływy i moce, które mogą zaszkodzić osobie posłańca i nawet jeśli nie utrudnią mu świętej misji, to być może ją spowolnią.

Kalamarsh umilkł na chwilę, odczekał aż hyrtan przemyśli jego słowa, potem podjął swój wywód.

- Racz też przemyśleć, panie, zasadność powiadomienia o wszystkim Ostrogaru. Miłościwie panujący katan może mieć... może mieć ci za złe, jeśli wieści o pojawieniu się proroka dotrą do Ostrogaru zbyt późno lub dotrą tam poprzez kogoś innego niż książę-przedstawiciel. To wiadomość ogromnej wagi, ale może wywołać różnorakie komplikacje. Jeśli katan uwierzy w jej wagę, możesz się spodziewać rychłej wizyty wysokich dostojników cesarskiego dworu, mój książę. Ostrogar bez wątpienia wyśle tu swoją delegację, mającą potwierdzić prawdomówność lub fałsz oświadczeń proroka. Tacy delegaci mogą przypisać sobie bezpodstawnie większość zasług i odsunąć w cień osobę prawdziwie zasłużonego księcia-przedstawiciela. Lecz jeśli będziemy zbyt długo zwlekać z powiadomieniem stolicy, ktoś wielce tobie nieprzychylny, mój panie, mógłby oskarżyć cię o opieszałość lub wręcz o zamierzone zatajenie tych wieści.

Kalamarsh ponownie umilkł, ale i tym razem Tshegoj się nie odzywał, rozważając w myślach słowa doradcy.

- I zechciej jeszcze rozważyć wagę tego, co powiedział mistrz Hrobakk. Za osobą posłańca podążają jego uczniowie. Musimy dowiedzieć się jak najszybciej, czego dokładnie on naucza i jak wielu za nim zdąża. Jeśli pociągnie za sobą zbyt dużą rzeszę katanitów, kto będzie pracował na twych polach, mój książę, kto będzie uprawniał ziemię, wypasał bydło i wycinał puszczę? Ja sam oddaję cześć Jedynemu, lecz czynię to w zwyczajowy sposób, w świątyni, przed ołtarzem Najwyższego.

Awatar użytkownika
venar
Reactions:
Posty: 1590
Rejestracja: 11 listopada 2008, 12:01

Post autor: venar » 11 października 2009, 17:48

- Zgadzam się, a sprawdzaniem tego o czym naucza Marneus winien zająć się Lheobarre jako najbardziej biegły w tej kwestii. Powiadomieniem o pojawieniu się proroka mogę zająć się osobiście. Co więcej jeszcze dziś na dworze Kartana będą wiedzieć o tym fakcie, w końcu dla mnie to żaden problem w sposób magiczny przekazać te wieści. Oczywiście wiadomość ta będzie zawierała takie informacje aby postawić Cię Panie w jak najlepszym świetle.
Nie zgadzam si? z Twoimi pogl?dami, ale po kres moich dni b?d? broni? Twego prawa do ich g?oszenia

Hans696
Reactions:
Posty: 210
Rejestracja: 10 stycznia 2009, 11:05

Post autor: Hans696 » 12 października 2009, 01:46

Generał Hrantz długo milczał, wsłuchując się w opinię każdego z członków rady. Wiadomym jest że jako uruk-żołnierz sprawy religii traktuje raczej drugorzędnie, ograniczając się do przestrzegania katanickich przykazań, dziennej modlitwy i medytacji oraz płacenia tzw. "rygynickiego" (podatek wysokości 10% przychodów na świątynie nałożony przez miłościwie panującego By-Rygyn'a Szóstego). Jednak Hrantz przedewszystkim jest wybitnym strategiem, mistrzem elitarnej gry Sha'hy i znawcą pradawnych traktatów sławnego uruka tan Sun-Pin'a. Jego najważniejszym zadaniem jest zatem planowanie naprzód oraz przewidywanie zdarzeń. Kiedy zapadła cisza po wypowiedzi arcymaga, generał przemówił:

- Czcigodni, jak wiecie żaden ze mnie autorytet w kwestii wiary. Niemniej potrafię oszacować skutki zaszłych wydarzeń. Zanim to jednak uczynię... Naszą niewiadomą jest prawdziwość lub też nieprawdziwość historii Marneusa, ściślej kwestia tego czy jest awatarem naszego boga czy też nie. Ustalenie tej jednej kwestii jest priorytetem. Powtarzam: priorytetem. Wszystkie późniejsze nasze działania powinny opierać się właśnie na tej informacji. Pojawienie się Mareusa zaburzyło wszystkie moje plany, wprowadziło zamęt w srystalizowaną wizję przebiegu kampanii tryglodyckiej i korsarskiej. Zapewne wasze plany też będą musiały ulec modyfikacjom z powodu naszego gościa. Jak jednak modyfikować plany nie wiedząc najważniejszego. W moim mniemaniu należy zaryzykować opóźnienie leczenia pozostałych ognisk choroby i przetrzymać tutaj marneusa dłużej i dowiedzieć się kim jest. Przecież i tak liczyliśmy się z pewnymi stratami...
Jak dociec czy oszust czy posłannik boga? Ja mam parę pomysłów i wskazówek:
- Jako że wojsko brało udział w polowaniach na demony (np dzieci Hasar-Gruna lub syjamitki Nata-Kranty) wiem że są one jakoby cząstkami swych bogów-twórców na Orchii. Często przybierały postacie niebezpieczne potrafiące pokonać cały regiment wojska, a rzadziej opętywały pojedyncze osoby i czyniły bardziej wyrafinowane szkody. W obu przypadkach można wykryć takiego demona wyczuwając zachwianie równowagi świata, czy też wykrywając jego tzw "ewidętność" sposobu myślenia czy światopoglądu. Tłumaczył mi to swego czasu pewien kapelan katanicki. Nasz gość jeżeli jest tym za kogo się podaje powinien wykazywać powyższe cechy.
- Drugi sposób to zapytać u źródła... przecież boska rodzina Katana przebywa na tym padole. Kto inny jak nie oni będą wiedzieć najlepiej kto zacz.
- Arcykałanie radzę przewertować księgi w poszukiwaniu odpowiednich metod weryfikacji boskiego pochodzenia. Przecież to musi być gdzie opisane! ...zresztą może właściwie przygotowana uroczysta modlitwa zesłała by wieszczą wizję zawierającą odpowiedzi na nasze pytania?
- Kolejna możliwość to przesłuchanie uczniów naszego gościa. Jeżeli to czego naucza, nie zgadza się z Księgą Katana to jak dla mnie jest to znaczący dowód że kłamie.

- Podsumowując jeżeli chociaż dwie z powyższych metod potwierdzą boskie pochodzenie Marneusa to dla mnie wystarczy żeby uwierzyć... I powiem szczerze jeżeli okaże się to posłaniec Katana to fakt czy jest z wyglądu człowiekiem, hobbitem, opasem czy reptyllionem [kolejność istotna:P] nie robi dla mnie żadnej różnicy - uklęknę przed nim i oddam honory.
- Mam również przygotowane scenariusze działań które należy podjąć dla obu możliwości aby osiągnąć z tego faktu jak najwięcej korzyści. Ale to narazie nie czas żeby się rozdrabniać. Może macie jakieś inne propozycje jak można sprawdzić naszego gościa?

Przepraszam za moją nie obecność. Tak jak napisał Czegoj jestem na delegacji za granicą, przez co mam utrudniony dostęp do sieci. Powinno to się teraz zmienić i mimo że znowu wyjeżdżam będę starał zaglądać codziennie. Pozdrawiam:)
Windswept landscape, desolated mountain plateaus..

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 12 października 2009, 17:22

W ramach zamkniętej narady padło kilka interesujących wniosków, rad bym zatem usłyszeć odpowiedź księcia-przedstawiciela. Generał Hrantz sugeruje w zasadzie internowanie proroka do czasu potwierdzenia jego boskiej tożsamości, arcymag i arcykapłan woleliby raczej puścić go wolno, ale w dobrze dobranej asyście – nie tylko z wojskową ochroną, ale i kapłanem lub kapłanami Katana na dodatek, monitorującymi nauki posłańca i raportującymi wszelkie odkrycia bezpośrednio Orwin-garowi.

Pozostaje również otwarta kwestia powiadomienia Ostrogaru - czy to uczynić, jak szybko (lub z jakim opóźnieniem), co dokładnie przekazać? Oczywiste jest, że kiedy tylko katan się o tym dowie, zaraz wyśle na Orkus Mały specjalistyczną delegację badaczy świeckich i kościelnych (swoją droga, czy ktoś mógłby mi podać jak zwie się obecnie panujący katan? Wiem, że mógłbym to sprawdzić w MiMach Nospe, ale z poziomu komputera w pracy nie mam możliwości przeglądania tych plików).

Czegoj, cóż zatem uczynisz? Wypuścisz Marneusa wraz z "ochroniarzami" czy wsadzisz w cztery ściany pałacu i zamkniesz na klucz?
Ostatnio zmieniony 12 października 2009, 17:23 przez Keth, łącznie zmieniany 1 raz.

Hans696
Reactions:
Posty: 210
Rejestracja: 10 stycznia 2009, 11:05

Post autor: Hans696 » 12 października 2009, 20:57

Katan By-Rygyn Szósty:)
Windswept landscape, desolated mountain plateaus..

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 12 października 2009, 21:00

Hans696 napisał/a:
Katan By-Rygyn Szósty:)
Serdeczne dzięki :-) W nagrodę tak pokieruję fabułą, byś jeszcze w tej przygodzie miał sposobność stanąć przed jego obliczem... pytanie tylko jakie temu będą towarzyszyły okoliczności :P
Ostatnio zmieniony 12 października 2009, 21:15 przez Keth, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
czegoj
Site Admin
Reactions:
Posty: 3837
Rejestracja: 18 listopada 2008, 23:34
Has thanked: 5 times
Been thanked: 10 times
Kontakt:

Post autor: czegoj » 12 października 2009, 23:17

Na narracyjny tryb nie mam siły.

Opcja trzymania tutaj proroka zupełnie nie przypadła mi do gustu. Wybacz generale. Zdecydowani niech idzie spacerować. Glejt wystawiony na jednego z zaufanych uruków, wybierze Hrantz. Trochę ochrony wojskowej, wóz, trochę prowiantu i trochę złota. Arcymag i arcykapłan jeśli mają taka ochotę niech dorzuca kogoś z własnej ekipy. Słowo ochotę niech rozumieją jako powinność.

Jeśli chodzi o list do stolicy to oczywiście pójdzie on możliwie jak najszybciej. Sprawę przedstawiam tak jak ona stoi. Znaczy - zgłosił się człowiek, który śmie się tytułować prorokiem Katana. Tożsamość jego potwierdza jeden z duchownych niejaki mistrz Hrobakk. Ja sam oprócz świadectwa, iż uleczył kilka osób chorych na nieznaną zarazę, z którą nie radzili sobie inni, nic nie widziałem. Uważam, że sprawa powinna trafić jak najszybciej na dwór władcy itd. itp. Coś w tym stylu, bez zbytnich wyjaśnień i entuzjazmu. Relacjonowanie suchych faktów. Wiadomość może przekazać Venharra pod warunkiem, że zna kogoś blisko władcy, komu można zaufać. O ile magom można ufać:( Jeśli nkogo nie zna list idzie zwyczajnym kurierem, co da nam trochę czasu.
Ostatnio zmieniony 12 października 2009, 23:19 przez czegoj, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 12 października 2009, 23:26

Kilka słów co do wysłania ostrzeżenia do Ostrogaru. Venharr ma trochę rozmaitych znajomości na cesarskim dworze, ale pamiętajcie, w tym okrutnym świecie nawet uruk urukowi nie może za bardzo ufać ;) Jeśli zależy Ci na szybkim wysłaniu wiadomości, możesz to zrobić drogą magiczną, ale Venharr nigdy nie będzie pewien, czy przekaz nie trafił przypadkiem również w niepowołane ręce (telepatyczne transmisje nadawane do Ostrogaru monitorowane są przez kilka różnych wpływowych instytucji).

Jeśli chcesz trochę zyskać na czasie, proponuję zakodowanie przekazu w magicznym nośniku danych (z pomocą Venharra), załadowanie go na szybki żaglowiec i wysłanie do Get-warr-garu, a stamtąd imperialnym pocztem kurierskim do stolicy, na ręce szambelana dworu katana. Na miejsce dotrze za jakieś dwa tygodnie, to dość czasu, by zbadać głębiej sprawę proroka, a jednocześnie zawsze będziesz się mógł usprawiedliwić chęcią "zachowania najgłębszej dyskrecji".

Awatar użytkownika
czegoj
Site Admin
Reactions:
Posty: 3837
Rejestracja: 18 listopada 2008, 23:34
Has thanked: 5 times
Been thanked: 10 times
Kontakt:

Post autor: czegoj » 12 października 2009, 23:38

No i o to chodzi. Magicznie i długo, czyli wilk syty i owca cała. Tak jak lubię.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 13 października 2009, 21:30

Książę-przedstawiciel uniósł dłonie w górę, potarł nimi skronie w geście bezradnej frustracji, którą członkowie rady hyrtańskiej nieczęsto mieli okazję u swego pana oglądać.

- Nie, generale, puścimy go wolno - zdecydował po chwili namysłu - Niech sobie idzie precz, dalej czynić cuda pod okiem naszych nadzorców. Lheobarr, Venharr, dołączcie do wojskowej ochrony swoich zaufanych ludzi, niech nie odstępują od tego proroka nawet na chwilę. Mają go obserwować w dzień i w nocy, podczas podróży, modłów i spoczynku. Chcę wiedzieć, co gada, co robi, co je i kiedy się załatwia. Rozumiecie?

Ton głosu hyrtana nie pozostawiał żadnych wątpliwości co do jego nastroju, toteż żaden zausznik nawet się słowem nie odezwał, wszyscy skinęli jedynie głowami dając możnowładcy do zrozumienia, że zastosują się do rozkazu.

- Venharr, jeszcze dzisiaj dostaniesz ode mnie treść sekretnego listu do szambelana cesarskiego dworu w Ostrogarze. Umieścisz ją w krysztale pocztowym, a sam list zniszczysz. Wyznacz swojego najlepszego człowieka, niech osobiście popłynie na Orkus Wielki i dostarczy kryształ na dwór By-Rygyna. W porcie stoi mój bryg, kapitan będzie do dyspozycji kuriera. Ile czasu może zająć ta podróż, pół miesiąca?

- Około dwóch tygodni - odezwał się generał Hrantz - Tydzień morzem do Get-war-garru i drugie tyle przez Orkus Wielki do stolicy. Wyposażysz posłańca w swe plenipotencje, panie? Jeśli tak, będzie mógł zmieniać w każdej stanicy konia i żądać wojskowej ochrony od wybrzeża aż po Ostrogar.

Tshegoj skinął z aprobatą głową, dając jednocześnie dłonią umówiony znak Kalamarshowi. Skarbik pojął od razu życzenie swego pana: miał jak najszybciej przygotować odpowiednie listy uwierzytelniające dla wysłannika hyrtana, opieczętowane dość obficie, by władze Get-warr-garru niezwłocznie zapewniły mu wszystko, czego zażąda.

- Pół miesiąca to dość czasu, aby samemu zbadać dokładnie osobę tego... proroka - oznajmił książę-przedstawiciel - Jeśli dołożymy odpowiednich starań, potwierdzimy lub odrzucimy jego rzekomą boskość jeszcze przed przybyciem ostrogarskiej delegacji... bo nie wolno wam wątpić, że By-Rygyn kogoś tutaj przyśle. Kogoś, kto może przy okazji wściubiać nos w nieswoje sprawy i węszyć tam, gdzie nie powinien.

Hyrtan zamilkł ponownie, potem klasnął znienacka w dłonie.

- Nie każmy Marneusowi czekać. Kalamarsh, przekaż Blerihowi, że może już wprowadzić proroka.

Sędziwy uruk ukłonił się nisko i udał się zadziwiająco żwawym krokiem za drzwi. Tshegoj odprowadził go wzrokiem, po czym spojrzał ponownie na swych doradców.

- Chcecie mi służyć jaką jeszcze radą, zanim ten samozwaniec się tutaj zjawi? - spytał nieco sarkastycznym tonem pan i władca Orkusa Małego.
Ostatnio zmieniony 13 października 2009, 21:32 przez Keth, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 14 października 2009, 00:30

Moi drodzy, jutro najpewniej żadnego updatu nie będzie, bo mam i dniówkę i nockę, więc wieczorem w domu będę góra godzinkę i raczej nie podejdę wtedy do kompa. Pomyślcie, czy chcecie coś jeszcze hyrtanowi doradzić, w razie potrzeby zarzućcie postem w trybie taktycznym. W czwartek napiszę scenkę fabularną przedstawiającą odprawienie z Orwin-garu proroka, toteż chętnie bym się dowiedział, jak silną eskortę zechce przydzielić Marneusowi generał Hrantz (pragnę zwrócić uwagę na fakt, że pierwotnie miał się tym zająć generał Blerih, ale w jednym z ostatnich postów Czegoj przerzucił to zadanie na Hansa), ilu kapłanów dołączy do orszaku Lheobarr, jakie środki obserwacji zastosuje Venharr? Należy się liczyć z faktem, że prorok najpewniej zaraz po opuszczeniu pałacu wsiądzie na sprezentowany mu przez księcia-przedstawiciela wóz i odjedzie do Uzuaru.

Zakładam też, że omówione podczas narady postanowienia pozostają w mocy: podatek nałożony na gnomy (i wzmocnienie garnizonu w enklawie) oraz przygotowania do uderzenia na Wyspy Korsarskie?

Awatar użytkownika
czegoj
Site Admin
Reactions:
Posty: 3837
Rejestracja: 18 listopada 2008, 23:34
Has thanked: 5 times
Been thanked: 10 times
Kontakt:

Post autor: czegoj » 15 października 2009, 10:34

Wszystkie zarządzenia pozostają w mocy. Jeśli chodzi o eskortę to max 10 gwardzistów wśród nich ten najbardziej zaufany, na którego będą wypisane dokumenty. Jeśli Generał Hrnatz będzie zbyt zajęty (Hans nie zdąży się wysłowić) to niech wybiera Blerih (dla mnie to bez różnicy)

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 15 października 2009, 22:11

Dwaj gwardziści rozwarli szeroko drzwi komnaty i szarooki posłaniec boskiego Katana wszedł ponownie do sali narad, stąpając po chłodnym marmurze w towarzystwie zgarbionego mistrza Hrobakka. Tym razem nie oddał żadnego pokłonu, po prostu zatrzymał się przed stołem rady wsparty na swej lasce i wpatrzony prosto w oblicze księcia-przedstawiciela.

- Niechaj stanie się wiadomym, głosicielu słowa Najwyższego, że udzielę ci pisemnego prawa do swobodnego wstępu na każdą pędź ziemi na tej wyspie - oznajmił twardym tonem Tshegoj - Czyń swą świętą powinność i lecz wyznawców Katana w imię naszej wiary. Abyś mógł czuć się bezpieczny, otrzymasz straż złożoną z wybornych żołnierzy oraz przedniego sortu jadło i napitki na czas twej podróży. Kiedy dokończysz swą misję, chętnie powitam cię ponownie w swych progach, by w znacznie spokojniejszych czasach móc zgłębić w dyspucie okoliczności twego nieoczekiwanego objawienia.

- Bądź pochwalony, ukochany synu Katana - odpowiedział Marneus unosząc lewą dłoń i kreśląc w powietrzu jej palcami symbol, który wstrząśnięty Lheobarr rozpoznał z miejsca jako katanicki znak błogosławieństwa, wręcz świętokradczy w wykonaniu człowieka - Twa mądrość i roztropność nie ma sobie równych. Nasz Pan wynagrodzi ci troskę o powodzenie mej misji, zarówno w tym świecie jak i niebiańskim.

Marneus podniósł zaciśniętą dłoń do czoła i pochylił lekko głowę, tym razem oddając księciu stosowny ukłon.

- Udaj się wraz z mistrzem Hrobakkiem i dostojnym Kalamarshem ku bramie mego pałacu - dodał hyrtan - Dołączą tam do ciebie członkowie mej świty, którzy będą ci odtąd towarzyszyć i wspierać w zbożnym dziele. Idź w imię Najwyższego.

Prorok odwrócił się i odszedł bez słowa, poprzedzany przez Kalamarsha, a kiedy zamknięto za nim drzwi, hyrtan opadł na swe wysokie krzesło i ścisnąwszy skronie milczał przez dłuższą chwilę, pogrążony w niespokojnych rozmyślaniach.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 16 października 2009, 15:56

Stojąc na blankach pałacu książę-przestawiciel spoglądał w milczeniu na zjeżdżający ku rogatkom Orwin-garu orszak katanickiego proroka. Wielki wóz wyładowany darami hyrtana podskakiwał na nierównościach drogi, ale Tshegoj podejrzewał, iż nie to było powodem, dla którego Marneus nie skorzystał z wolnego miejsca w koźle. Prorok szedł na piechotę na przedzie orszaku, ze swą laską w prawicy, otoczony grupką mnichów o wyglądzie orków, bez wątpienia wyznawców Katana z klasztoru mistrza Hrobakka. Dziesięciu starannie dobranych gwardzistów hyrtana jechało konno w ślad za wozem, ich pancerze i tarcze lśniły w promieniach słońca, a wielki proporzec z insygniami księcia-przedstawiciela furkotał na drzewcu dzierżonym przez setnika Jerresha, zastępcy generała Bleriha i jednego z najbardziej zaufanych oficerów hyrtańskiej gwardii przybocznej.

Tshegoj nie widział powodu, dla którego miałby wysyłać wraz z Marneusem większy oddział, chociaż w pałacu stacjonowało trzystu wyborowych gwardzistów. Listy wiezione przez Jerresha, nakreślone śpiesznie przez Kalamarsha i opieczętowane ręką samego hyrtana, dawały dowódcy eskorty pełnomocnictwa stawiające go na równi z Blerihem i Hrantzem. Setnik mógł zażądać w każdym forcie i w każdej warowni takiego wsparcia, jakiego tylko by sobie zażyczył, zarówno w żołnierzach jak i zaopatrzeniu, miał też prawo wstępu do każdego miejsca na Orkusie Małym z wyjątkiem prywatnych apartamentów księcia-przedstawiciela. Hyrtan w krótkich słowach poinformował wezwanego przez swe oblicze oficera jak wielką pokłada w nim ufność i dał jasno do zrozumienia, że nie będzie tolerował ani niekompetencji ani nadużycia tak potężnego narzędzia władzy, toteż przekonany był, że Jerresh spełni co do joty jego oczekiwania, za wszelką cenę chcąc zachować głowę na karku.

Nieco w tyle orszaku, za plecami gwardzistów, sunęło dalszych czterech jeźdźców, wciąż otrząsających się z zaskoczenia i próbujących poukładać w głowach rozbiegane myśli. Jedną parę tworzyli orwingarski mag Sukreth, jeden z akademickich zauszników Venharra, oraz jego osobisty sługa, drugą zaś wyrwany brutalnie z teologicznej lektury katanicki diakon Mruukh wraz z młodym i pełnym nerwowości nowicjuszem.

Obaj dostojnicy zostali sprowadzeni do pałacu w zadziwiająco krótkim czasie, dosłownie przywleczeni przed oblicze rady hyrtańskiej przez nie do końca uprzejmych i nie znoszących ani sekundy opóźnienia gwardzistów generała Bleriha. W czasie, gdy służba przygotowywała obiecany prorokowi wóz z prowiantem, a on sam modlił się pod bramą pałacu i błogosławił obserwujących go z kamiennymi minami strażników, Sukreth i Mruukh stali z zszokowanymi minami przed księciem i jego doradcami, wysłuchując niezwykłych instrukcji i nie ważąc się nawet głośno odetchnąć. Tshegoj odniósł wrażenie, że z całej czwórki jedynie sługa czarodzieja zachował stosowany spokój, reszta wciąż potrzebowała nieco czasu, by ochłonąć po spotkaniu z hyrtanem, a także, by przywyknąć do obcego im na co dzień siodła.

Książę-przestawiciel zmarszczył czoło dostrzegając w dole drogi większą grupę osób w podróżnych strojach, stojących na poboczu z wyraźnie dostrzegalnym nawet z wysokości murów ożywieniem, ewidentnie oczekujących nadejścia proroka. Kiedy ten zbliżył się do nich i uniósł w geście powitania laskę, kilkudziesięciu uczniów - bo teraz Tshegoj był już pewien, że ma do czynienia z wzmiankowanymi przez Hrobakka uczniami posłańca - pokłoniło się głęboko swemu nauczycielowi, a następnie otoczyło go zewsząd i wszyscy razem podążyli ku przedmieściom stolicy, gdzie już gromadziły się grupki żądnych widoku proroka mieszkańców.

- Chcę być informowany o każdej ważnej rzeczy - hyrtan odwrócił się w kierunku stojących za nim doradców - Ufam, że niczego przede mną nie zataicie ani nie przeinaczycie, od tego bowiem zależy los nas wszystkich. Venharr, ty jeszcze pozostań, mus nam rozmówić się szerzej na temat owej finansowej kompensaty dla skarbca. Eminencjo, generale, nie będę was dłużej zatrzymywał jako że z pewnościa wzywają was rozliczne obowiązki. Hrantz, za dwa dni oczekuję wstępnego planu rajdu na Wyspy Korsarskie. Możecie odejść.

ODPOWIEDZ