Razem z nim zdecydował się wyruszyć Galdor, strażnik z północy. Hastamir i Praciaen chcieli chwilę odpocząć i wrócili do swych domów. Misja Ulfhedina również się skończyła - za to inny z beorningów, wdzięczny za uratowanie swojego ziomka zechciał towarzyszyć Dwalinowi - a przynajmniej do Buhr Ailgra, gdzie miał zamiar zawiązać nowe kupieckie znajomości.
Pierwszy punkt docelowy wyprawy to wędrówka do Buhr Widufiras, niewielkiej osady leśnych ludzi przy zachodnich rubieżach Mrocznej Puszczy - 50 mil na wschód od dworu Beorna. Tam drużyna postanowiła uzupełnić zapasy i przygotować się na przeprawę przez Mroczną Puszczę...
***
Nargototumotomutanituton pierwszy raz w swoim krótkim życiu czuł się taki bezradny. Zabłądził w lesie i zupełnie nie miał pojęcia, gdzie iść. Jedzenia zaczynało mu brakować, a pech chciał, że w okolicy nie było zwierząt. Wydawało się to nieprawdopodobne, ale tak było. Powoli zaczynał żałować, że ominął wioskę na skraju lasu, gdzie mógł uzupełnić zapasy. Wciąż nie ufał innym. Stojąc tak w bezruchu i rozmyślając nad swoją sytuacją, ukryty pomiędzy gęstymi krzakami i malinowymi chruśniakami, usłyszał ruch. Wciągnął powietrze, wyczuwając w nim nieznany dotąd zapach. Ostrożnie wyjrzał zza krzaków.
Leśnym duktem wesoło szło ludzkie dziecko. Coś jednak zaniepokoiło Nagro, więc zbliżył się jeszcze bardziej. Owo dziecko miało rude, kręcone włosy. Twarzą zaś przypominało dorosłego człowieka, a jego stopy były bujnie owłosione i dwa razy większe, niż jego własne! Na plecach zaś dyndała luźno zawieszona, ludzka kusza! Wos zdziwił się na tyle, że przypadkiem nadepnął na gałązkę, powodując jej trzask. Nie-dziecko podskoczyło i szybko ściągnęło kusze, mierząc w krzaki, za którymi ukrywał się leśny człowieczek.
- Kto to? Kto tam jest?! - krzyknął we wspólnym języku nie-dziecko, rozglądając się gorączkowo.
***
Wilbur trząsł się ze strachu. Od tygodnia błądził po tutejszym lesie, a przecież według mapy do Buhr Widufiras było niedaleko, raptem 10 mil. I teraz coś czaiło się w krzakach na małego hobbita.
***
Dwalin, Galdor i Den'ver siedzieli cicho na pobliskim wzgórzu, skryci za skałami. Las nie był gęsty i obserwowali z zaciekawieniem hobbita, którego śledzili od jakiegoś czasu. Nagle hobbit ściagnął kuszę i celował do czegoś w krzakach. Galdor postanowił, że lepiej pomóc niziołkowi, niż później żałować. Wszyscy pognali w dół, szykując się do walki.
***
- Kim jesteś? - odpowiedział Wos, powoli dobywając swojego łuku. - Nigdy nie widziałem takich wyrośniętych dzieci.
- Nie jestem dzieckiem! Jestem Hobbitem! - odkrzyknął Wilbur.
- Ho.. co? Nie znam takich.
- Hobbit! Wyjdź z krzaków, pogadamy jak ludzie...