PBF - Memento mori

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 20 lipca 2014, 17:23

https://www.youtube.com/watch?v=XerhM9iRe64- podkładzik

Pogrążony w modlitwie trzydziestokilkuletni mężczyzna powstał z klęczek wspierając się na ramieniu syna. Obdarowany dobrotliwym uśmiechem żony i dzieci wyciągnął ku ukochanej rodzinie dłonie ochoczo pochwycone przez najmłodszego Tomasa.

Dobry ojciec i mąż. Szanowany mieszkaniec Pragi. Nadworny medyk księcia Wacława II cieszący się szacunkiem książęcego dworu z dumą opuszczał progi Katedry Świętych Wita Wacława i Wojciecha, gdy południowa msza dobiegła końca.

Wciągnął świeże jesienne powietrze. Lekka mżawka sączyła się z nieba, toteż z miejsca pospieszyli kroku ku domowi. Zachodząc ku posiadłości starszy już nieco Mikulas dostrzegł znajomą twarz dowódcy garnizonu miejskiego, niejakiego Przemysława, którego małoletnią córkę zeszłej zimy z bożą pomocą od ciężkiego przeziębienia wyratował.

Wojak pozdrowił go skinieniem głowy dając ukradkiem znać, że winni się rozmówić. Człowiek ów w oczach Mikulasa nie potrafił okazywać wdzięczności, toteż początkowo książęcy medyk udał, że gestu nie spostrzegł domyślając się, że Przemysław będzie mu się ponownie naprzykrzał wypraszając kolejnej darmowej porady.

Jednakże Przemysław nadto okazał się nachalny niemalże wpychając się w drzwi postąpiwszy w krok tuż za Mikulasem. Rozeźlony medyk już gotowił się do solidnej nagany, gdy Przemysław zakrywając usta dłonią wręczył mu potajemnie list, uprzednio upewniwszy się, że nikt ich nie widzi.

Moi ludzie znaleźli to wieczorem przy ciele człeka, którego rozszarpały wilki. Tuż przy bramie miejskiej. Zatrważające jak ostatnio zuchwała staje się okoliczna zwierzyna. Uczyniłeś mi wielką przysługę Panie, takoż i ja teraz Ci się wywdzięczam. O znalezisku tym nikt inny się nie dowie.

To rzekłszy oddalił się naprędce nie odwracając już głowy.

List był otwarty. Sygnowany pieczęcią Albrechta z Kładzka. Długoletniego przyjaciela i towarzysza naukowego Mikulasa, który lat niemalże osiem wstecz na rodzinne swe włości wrócił.
Obu przyjaciół dzieliła wspólna pasja, skrywana przed oczami ciekawskich, zwłaszcza duchownych oczu.
Niezadowolony z faktu otwarcia listu Mikulas czym prędzej pognał do swej samotni przepraszającym gestem dając do zrozumienia żonie, że owej niedzieli z rodziną nie spędzi.
Znała to spojrzenie. Nie protestowała. Kochała męża i szanowała jego zamiłowanie do zgłębiania wiedzy medycznej.

Rozłożył list pospiesznie przeskakując starannie spisane linijki. Zapalił świecę.
Nad ogniem wydobył jego prawdziwy sekret.
Spoiler!

Serdeczny Przyjacielu!

Wybacz mi mało wytworną formę, w jakiej ujmuję me słowa, lecz czas goni mnie nieubłaganie ciągnąc me zmęczone ciało ku ziemi. Jako człowiek dotknięty nagłą nieznaną mi chorobą, której natury nie sposób pojąć obawiam się, że nadto grzeszną wykazałem się ciekawością poszukując panaceum życia, o jakim wspólnie śniliśmy będąc jeszcze biednymi żakami praskiego universytetu.
Złożony chorobą nie mając nic już do stracenia ośmieliłem się nakłonić zaufanych ludzi do wykradzenia pewnej relikwii, w której upatruję swej nadzieji na ozdrowienie. Oczywistym nie mogłem polecić przywiezienia jej do mnie, z racji mego długotrwałego ubiegania się o nią, którego złośliwi wieśniacy z Wambierzyc nie chcieli uhonorować zgodą. Niech Bóg mi wybaczy! Lecz, nie dla dobra własnego jedynie nakazałem to świętokradztwo. Jeśli w istocie niesiona wieść prawdę mówi, drewniana figurka madonny niesie w sobie cudowną moc, która prostemu chłopu, niejakiemu Janowi z Ciechowa wzrok przywróciła. Takoż i mnie liczę pokornemu bożemu słudze ozdrowienie przyniesie.
Człek posłany przeze mnie tymże okaże się listem jako i figurkę świętą, jeśli taka będzie opatrzność losu na Twe ręce złoży. Jako, że dotrze do Ciebie Mikulasie późną jesienią błagam Cię, byś w podróż wyruszył niezwłocznie, gdyż obawiam się, że kolejnej nie ujrzę już wiosny biernie oczekując na Twe przybycie.
Wyruszę Ci naprzeciw, choć w nie tak pilnym jak bym sobie tego życzył pośpiechu. Spotkajmy się we wsi Złotym Stokiem nazwanej, od niedalekiej kopalni, w której wydobywa się ten drogocenny kruszec.
Wdzięczność moja będzie nieoceniona. List ten najlepiej spal, by nie naraził Cię na niepotrzebne nieprzyjemności.

z nadzieją i wyrazami szacunku

Albrecht z Kładzka
Ostatnio zmieniony 08 października 2015, 14:34 przez koszal, łącznie zmieniany 1 raz.

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 20 lipca 2014, 20:43

- Ola Boga! A gdzież ta relikwia? Czyżby ją wilcy zjedli? - zdumiał się praski medyk, chwytając się za siwiejące już włosy. Wstał sprzed dębowego stołu i przez chwilę krążył po swoim gabinecie, intensywnie myśląc. W końcu wziął list, przeczytał go uważnie jeszcze raz, a następnie wyszedł z pokoju i przywołał do siebie Łamignata.

- Spal ten list, ale tak, by nikt tego nie zobaczył - przykazał, podając mu zwój. - Wyskoczę do miasta, coś załatwić. Ty zaś powoli szykuj się do drogi. Długiej drogi, bowiem mus nam pojechać daleko.

To rzekłszy, zbiegł na dół, pocałował córeczkę, założył skórzaną kurtę i wyszedł na ulicę, omijając nieczystości zgromadzone w rynsztoku.
Spoiler!
Idę do Przemysława. Chcę się dowiedzieć, czy znaleźli jeszcze coś przy wilku; i żeby mnie nie okłamywał, powiem to bardzo poważnym tonem; w razie czego, mogę wysłupić praskiego dukata (czy co tam mieli za monety).
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 21 lipca 2014, 14:57

Spoiler!
Wielkim darzę cię panie szacunkiem, stąd pierwej tobie i tylko tobie pismo przekazałem. Nie znam ja się na uzdrawianiu, lecz trupów żem sporo w życiu widział toporem czy nożem katrupionych, a i jak wilcy matkę pożarli gdym jeszcze pachołkiem młodym był to i widziałem co z człeka prawego uczynić dzika bestia potrafi.
Panie dobry. Pan niech się lepiej zanadto nie rozpytuje, bo i mnie nie na rękę to będzie. Przy nieboszczyku niczegom więcej nie znalazł, a ze trzy zdrowaśki wcześniej przed tobą panie nawiedził mnie pościg, co jego śladem gnał i rozpytywał się u mnie o tego człeka. Niczego bym się z opisu nie domyślił, jedynie po resztkach zielonego kaptura żem się domyślił, że o nim mowa. Wilcy okrutnie go pogryzły, jakby złem jakimś opętane. Niebezpiecznie ostatnio na szlakach. Niebezpiecznie.

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 22 lipca 2014, 10:08

Spoiler!
- Pościg, powiadasz? - zasępił się medyk. Niedobrze, oj niedobrze się dzieje. Figurki brak, tedy i nie ma po co jechać do Albrechta. A jak oni wyglądali? To mnie powiedz i dam ci spokój, a i w razie potrzeby poratuje jeszcze medykamentami, tudzież poradą medyczną.
Spoiler!
Ja Ci dam "nie ma po co jechać". Naturę i postawę określiłeś jako odkrywca- pierwsze zdanie z opisu- "zawsze jest lepszy sposób na osiągniecie dowolnego celu, znajdziesz te lepsze metody".
Trzymaj się więc pomysłu. Do tego ścieżka człowieczeństwa. Do tego Wada Zadufanie- "bez zastrzeżeń ufasz swoim umiejętnościom". Opisałeś się też jako ciekawskiego.
Jesteś pewny, że zdołasz go wyleczyć znanymi sobie sposobami, a jeśli zajdzie potrzeba wymyślisz nową metodę
.
Spoiler!
Strażnik pobladł solidnie cofając się o krok.
Nie męcz Panie. Nie pytaj więcej, ja człek prosty, kłopotów nie chcę.
Rycerz Ci płąszcze białe mieli, z krzyżem czarnym jeden, a drugi z czerwonym. Zakonnymi się nazywali, jeno z oczu biła im raczej bitka, niźli...
ja nic złego nie powiem, bo w służbę Bogu się oddali. Tfu! Bodajże mnie kara nie dopadła. Źlem zrobił. Dość już! Nic nie chcę.
Pospieszym krokiem oddalił się, jakby sam diabeł siedział mu na ogonie.
Ostatnio zmieniony 22 lipca 2014, 12:55 przez Dobro, łącznie zmieniany 1 raz.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 22 lipca 2014, 14:14

Spoiler!
- Dziękuję, Przemysławie - powiedział, odchodząc. Miał teraz zamiar przystroić się i pójść na audiencje do króla Wacława...
Mikulas szedł szybkim krokiem przez brukowane ulice Pragi. Patrzył się pod nogi, myśląc intensywnie nad tym, co się wydarzyło, i co się wydarzy. Cała sprawa zaczęła go intrygować wielce.
Ubieram się w najlepsze szaty, psikam pachnidłami i idę do zamku, prosząc o audiencję u króla.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 22 lipca 2014, 14:56

Zaiste wdzięcznymi jesteśmy za okazane datki, lecz zrozumieć szlachetny Panie musisz, iż nadużywanie korzystania z ksiąg uniwersyteckich nadto wyczerpuje takoż same księgi jak i cierpliwość innych oczekujących.

Podobny wiekiem Rundstedtowi opiekun biblioteki przestąpił mu drogę. Otyły starzec wydawał się nieco niedołężny, lecz w oku jego błysnęła typowa młodziakowi nuta buty i czysto złośliwej satysfakcji. Niechęć, którą stary bibliotekarz przejawiał już od tygodnia wreszcie znalazła ujście. Niby przypadkiem odwrócił się jeszcze w kierunku dwóch prymitywnych osiłków.

Pora wracać do rodzinnej ziemi. Nic więcej z naszych ksiąg nie wyczytasz, a i litery poniszczą się od ciągłego wgapiania.

Czterdziestolatek cofnął się o krok zaskoczony surowością tonu. Niewiele jednak mógł zrobić. Powrócił na universytet praski w poszukiwaniu wiedzy i skutecznej metody leczenia.

Ze zgryzotą stwierdził, że uparty starzec miał jednak trochę racji. W ciągu ostatnich czterech tygodni Erchard nie dokonał żadnego istotnego odkrycia, nie znalazł nawet wzmianki o podobnych objawach. Jednakże, czy mógł wracać do domu z pustymi rękami?

W ciągu ostatnich kilku dni dostrzegł narastającą niechęć do obcych, zarówno tych zza wschodniej, jak i zachodniej granicy. Granicy, która dość często przesuwała się na korzyść czeskiego księcia Wacława. W Pradze zrobiło się z tego powodu dość duszno.

Stał tak w drzwiach biblioteki usiłując wymyślić, co czynić. Niemiły starzec wykorzystał jego konsternację wypychając go z szelmowskim śmiechem za próg. Drzwi trzasnęły z hukiem.

[center]***[/center]

Wieść o upadku Akki spędzała sen z powiek weterana walk o wiarę Chrystusową. Odkąd wraz z małym oddziałem powrócił do Europy miast spodziewanego wsparcia napotykał na obojętność i zadufanie w ziemskich sprawach. Rozczarowany niewielkim zaangażowaniem współbraci w sprawę obrony Ziemi Świętej ruszył ku kresom wschodnim pomny na ostatnie słowa wielkiego mistrza krajowego Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie

"Pomścimy się na niewiernych w Prusach i Inflantach."

Wielu pamiętał kompanów w bitwie z tego niemieckiego zakonu, który wspólnie z Templariuszami dźwigał boży sztandar. Jerozolima przepadła.
Nadto i tu w Pradze, zmierzając na wschód niewielu znalazł oddanych towarzyszy. Oddział jego nader okazał się szczupłym. Kilku jedynie braci podążyło za jego słowem, a żaden spośród nich ku skrywanej rozpaczy Alfonso Buonafiori nie okazał się Włochem.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 22 lipca 2014, 15:48

Jeszcze parę lat temu, Von Rundstedt pewnie kazał by wywlec grubego bibliotekarza na praski bruk i kazał okaładać bykowcami za uczyniony afront. Ale zbrojna gromada "rycerzy" jaka walczyła pod sztandarem rodowym wygubiła się w potyczkach, synkowie zginęli, a reszta rozeszła się na cztery strony świata, tym samym sprowadzając na Rundstedów "biedę", bo jakże miał ściągać z kupców haracz zwany mytem, jeśli nie miał zbrojnych.

Mógłby go wywlec sam i nauczyć moresu paroma kopniakimi. Wciąż zachował słuszną, można rzec niemal młodzieńczą posturę, był nadal przystojny jak na swój wiek, a na głowie miał ledwo kilka siwych włosów. Wydawało się że podstarzały bibliotekarz igrał z ogniem, nawet pomimo asysty swoich pomocników.

Mógłby go zdzielić buzdyganem, lub choć płazem miecza, albo po prostu wystraszyć groźnym huknięciem, ale groźna postura nie szła już w parze ze sprawnością. Starość przypominała o sobie, nawet jeśli dotknęła go z zewnątrz tylko sieizną. Reumatyzm, efekt lat spędzonych pod gołym niebiem sudeckich lasów i podagra meczyła jego stawy, z każdym ruchem przywołując na twarz Ercharda bolesny grymas..

Przeklął tylko cicho:

- Sodomicka czeska świnia... - potem powli ruszył spakować skromny podróżny dobytek zostawiony w zajeździe U Zlateho. Czas było wracać do domu...
Ostatnio zmieniony 22 lipca 2014, 16:06 przez 8art, łącznie zmieniany 1 raz.

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 22 lipca 2014, 15:56

Dziwny to człek był, co onego wieczoru nawiedził dom Konrada pod Ciechanowem. Choć późną porą w gościnę zaszedł z noclegu skorzystać nie raczył, narzekając na palącą potrzebę wyjazdu.
Dziwny człek a i złe nowiny w dom przyniósł. Wieść o śmierci małżonki mocno nadwątliła i tak już wysuszone siły witalne wuja, którego troski nie raczyły w życiu omijać.
Tegoż wieczoru jeszcze uprosił wuj Konrada, by na dwór księcia Wacława się udał, gdzie w gościnie uprzejmej małżonka jego przebywała. Nieznaną dotknięta chorobą przedwcześnie zmarła ostatnimi słowy wyrażając wolę spoczęcia przy boku męża, gdy i jego czas nadejdzie.

Ruszył wtedy Konrad, poniechawszy tymczasowo walki z Jaćwingami do Pragi. Źle się czuł w podróży, wciąż nękany niejasnym przeczuciem, że zewsząd otaczały go w ciemnościach oczy. Mimo, że nigdy nie wątpił by brakowało mu odwagi niemiłym mu było owe przekonanie.
Opatrzność jednak zdawała się czuwać nad jego losem. Raz tylko natknął się na rozbójników za dnia, których srogo przepędził.
Wielu natomiast odnalazł ubitych, trupów mieczami pociętych i srogo w walce potraktowanych ciał.
Przykrym było mu kraj rodaków przemierzać, zniszczony i wojnami nękany, króla jednego silnego pozbawiony, w którym krew bratobójcza częściej niźli obca się przelewała.

Do Pragi dotarł wczesną jesienią. Tamże zadziwiony wielce napotkał onego rycerza, co wuja wcześniej odwiedził. Tenże Zygfrydem von Feuchtwangen się mieniący zaproponował mu swą pomoc w podróży oferując kilkuosobową eskortę braci zakonnych, w podobną zmierzających stronę.

Gościnę zaproponował deklarując pierwej iż przodem dalekim, jako straż jechać będzie, stąd świtem wczesnym wyruszy.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 22 lipca 2014, 16:03

Witaj zacny Zygfrydzie von Feuchtwangen,
Bóg mi was zsyła, nie żebym samotnie bał się jechać, ale gościną i towarzystwem nie pogardzę, pacholik mój Hlava rad jest, że do Czech ruszylim, wszak to jego rodacy.

Co tam słychać w szerokim świecie? jakowaś krucjata na Saracenów się nie szykuje? Starta Akki nader bolesnym ciosem dla chrzescijaństwa jest.
Ostatnio zmieniony 22 lipca 2014, 16:08 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 22 lipca 2014, 16:21

Zaiste wielkim się odbije to echem w Europie i hańbę starym rodom Europy przynosi. Niezbadane się nasze losy Konradzie, a i przyszłość niepewna.

Nadmienić muszę przy tej okazji niezbyt radosnych niestety okoliczności naszego spotkania iż pozwoliłem sobie, by poczet nasz eskortował więcej niż jedną trumnę. Brat mój w jednej z nich spoczął śmierć z rąk Węgrów poniósłwszy. Prócz tego ciało szlachetnej Hildegardy chorobą pokonanej i ciotki Twej wespół wieźć będziem wraz z osobistymi ich kosztownościami. Stąd karocę odpowiednią zawczasu nająć kazałem.

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 22 lipca 2014, 16:29

Powróciwszy spiesznym krokiem ku domowi dostrzegł Mikulas przed domem Michała. Ucznia swego szpetnego o twarzy śladami po ospie ubrzydzonej.
Pospieszył ku niemy ledwie go spostrzegł.

Przyszli niezapowiedziani Panie i choć w stroje rycerskiemu stanowi odziani bardzo krzykliwi i nieuprzejmi się okazali. Nie przystoi rycerzowi na białogłowę głos podnosić, zwłaszcza w jej własnym domu.

Co takiego?! Kto? Do kroćset śmie?! -wzburzony Mikulas odtrącił pachołka przepychając się ku drzwiom, pewność jego nieco jednak opadła gdy minąwszy pomocnika usłyszał jeszcze:

Rycerze to jakowyś niemieccy w płaszczach białych z krzyżami. O kradzieży wykrzykują i figurki jakiejś żądają.
Ostatnio zmieniony 22 lipca 2014, 16:45 przez koszal, łącznie zmieniany 1 raz.

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 22 lipca 2014, 17:14

- Niech to kurtyzana kopnie - mruknął Mikulas, a pot zaczął mu spływać wielkimi kroplami po twarzy. Wilgośc z czoła starł szybko wierzchem dłoni i czym prędzej wszedł do wnętrza swego bogatego domu.

- Co tu się wyprawia, co to za gwałt?! - wykrzyknął pytanie, które echem odbiło się od ścian domostwa.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 22 lipca 2014, 17:52

Odpowiedziały mu ciężkie kroki. Ktokolwiek szedł do niego musiał być postury niedźwiedzia. Głos uwiązł w gardle podstarzałego znachora, lecz przemógł się, usiłując wyglądać możliwie stanowczo. W korytarzyku pojawił się rosły wojownik w ciężkiej zbroji, roznosząc wszędzie i tak mocno już naniesione błoto. Pierś jego zdobił czerwony krzyż, znak templariuszy, rycerzy w imię Boga nie wahających się dokonywać rzeczy najokrutniejszych.

Jeśli ten tutaj uznał Mikulasa za świętokradcę..

Tyś jest tu Panem? Gadaj natychmiast! -momentalnie znalazł się tuż przy nim. Palcem wskazującym puknął w pierś Mikulasa bodząc go boleśnie niczym calowym gwoździem.

Jeden gaduła rzekł nam, żeś z gościną na złodzieja oczekiwał. Na rany Chrystusowe lepiej byś miał coś mądrego do powiedzenia. Gdzie święta figura?

Wzrok mordercy w niczym nie przypominał bożego sługi, a z pewnością nie znane mu było miłosierdzie. Mikulas poczuł, jak kurczy się coraz bardziej świadom, że nie całkiem pozostaje tu bez winy. Nim zdołał wydusić słowo, zza wielkoluda odezwał się inny, spokojniejszy już głos.

Vladek! Puść Pana medyka, nie ma powodu być nieuprzejmym.

Tuż za plecami siłacza pojawił się mniejszy człowiek, znacznie mizerniejszej postury. Jego piwne bystre oczka poruszały się jak lisie dokładnie mierząc gospodarza wzrokiem, jak kamieniarz rachujący rozmiary grobowca.

Wybacz gniew mego kompana. Wiara w nim głęboka i żal wobec grzeszników przemawia przez niego nader łatwo.

Nazywam się Alfonso Buonafiori. Sługa Boży, co za wiarę krwawił i rozumie co Bogu miłe. Dostałeś Panie list znaleziony przy złodzieju, a adresowany do Ciebie, jako i statuetkę madonny Wambierzyckiej. Oddaj nam ją, a poniechamy gniewu.

Spoiler!
To nie jest najście Twojej postaci. Ktoś najwyraźniej podał się za Ciebie robiąc zamęt w domu szanowanego doktora!
Ostatnio zmieniony 01 listopada 2015, 14:40 przez koszal, łącznie zmieniany 1 raz.

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 22 lipca 2014, 19:06

- Co?! - niemal zakrzyknął Mikulas. Próbował opanować nerwy, więc zaczął się wczuwać, jakby miał robić zaraz poważną operację na królu Wacławie. - Jak śmiecie gwałtem nachodzić głównego medyka króla Wacława II! - sapnął wściekle, odzyskując rezon. - Primo, mości rycerzu, to nie godzi się tak nachodzić ludzi, gwałtem gospodynię straszyć, dzieci przerażać! To nie po chrześcijańsku! Secundo, żadnej figurki nie dostałem, a list okazał się marnym dowcipem, którą kazałem spalić memu słudze. Ktoś zakpił ze mnie, na durnia wyszedłem przy straży grodowej, a jeszcze oskarżacie mnie o figurę jakowąś! Jitka, córuchno moja kochana! Widziałaś, aby tatko miał jakąś nową figurę drewnianą? - spytał żałosnym - choć pozorowanym - głosem Mikulas, obejmując swoje najukochańsze dziecko. Ta wystraszona zdobyła się na jedynie pokręcenie głową. - Mości Alfonso, sami widzicie. Figury tu żadnej nie ma. A list, co mnie ze dostarczono, ze złością żem spalił. Pisali w nim, że jestem głąb i bucwał, co problemy gastryczne sodomią leczy! Czy coś jeszcze, szanowni rycerze? Bo rychło śpieszę się do króla na audiencję! - dodał ponaglającym tonem
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

Awatar użytkownika
Rikandur
Reactions:
Posty: 392
Rejestracja: 06 lipca 2013, 21:40
Has thanked: 36 times
Been thanked: 3 times

Post autor: Rikandur » 22 lipca 2014, 20:56

koszal napisał(a):
Wieść o upadku Akki spędzała sen z powiek weterana walk o wiarę Chrystusową. Odkąd wraz z małym oddziałem powrócił do Europy miast spodziewanego wsparcia napotykał na obojętność i zadufanie w ziemskich sprawach. Rozczarowany niewielkim zaangażowaniem współbraci w sprawę obrony Ziemi Świętej ruszył ku kresom wschodnim pomny na ostatnie słowa wielkiego mistrza krajowego Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie

"Pomścimy się na niewiernych w Prusach i Inflantach."

Wielu pamiętał kompanów w bitwie z tego niemieckiego zakonu, który wspólnie z Templariuszami dźwigał boży sztandar. Jerozolima przepadła.
Nadto i tu w Pradze, zmierzając na wschód niewielu znalazł oddanych towarzyszy. Oddział jego nader okazał się szczupłym. Kilku jedynie braci podążyło za jego słowem, a żaden spośród nich ku skrywanej rozpaczy Alfonso Buonafiori nie okazał się Włochem.
Spoiler!
"Nic to braciszkowie. Wiara w tych mdłych ludziach słaba ... więc odszukajmy rycerzy zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny. Poniesiemy płomień wiary pogańskim Prusakom jeśli taka będzie Wola Boża."

Brat kapelan zwrócił się do współbraci, zniechęconych bezowocnymi apelami do obrony wiary i Świętego Grobu zanoszonymi do tych pół-pogańskich Czechów. Zdecydowany skinął młodemu pół-bratu i wyruszył w poszukiwaniach brata-rycerza. Nieszczęsny Jakob źle znosił porażki I zalewał się podłymi trunkami w jakiejś pospolitej piwiarni. Alfonso był cierpliwszy. W końcu jak jakieś zbóje półgłówki ich napadły, wytłumaczył im grzeszność ich czynów gdy przerażeni grasanci poddali się rycerzom i udzielił ostatniego namaszczenia temu co się pokajał. On został czysto ścięty ... nim zgrzeszył ponownie. Reszta była przybita do drzewa za trzewia, by cierpienie choć trochę oczyściło ich dusze przed Bożym Osądem.

Techniczny:
Ooo! To ja na pal nabiję ! :D

ODPOWIEDZ