DeG - kultury (nacje)

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 10 kwietnia 2016, 15:27

Poniższy wątek posłuży nam do przybliżenia występujących w grze "państw", przez autorów określanych mianem kultur, mogących w mojej opinii uchodzić za narody bądź nacje (przede wszystkim z powodu łączącego ich przedstawicieli języka).

W grze występują Borkanie, Pollanie, Frankowie, Bałkanowie, Hybrispani, Purgaryjczycy i Afrykanie.

W miarę możliwości (szczególnie czynnika czasu) postaramy się z Bartkiem przybliżyć Wam stosowne nacje.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 10 kwietnia 2016, 15:59

[center]DZIEDZICTWO STAROŻYTNYCH[/center]
[center]BORKA[/center]

Silne podmuchy wiatru omiatają zbocza kraterów. Wnikają głęboko w grube warstwy sproszkowanego gruntu, wprawiają w poruszenie morze czerwonego pyłu, po czym unoszą w górę całe jego chmury niosąc je poprzez kontynent. Wrony kręcą głowami wypatrując śladu zagrożenia. Wyczuwają nadciągające chmury. Rozkładają skrzydła, przeskakują z nogi na nogę, a potem podrywają się znienacka w górę. Uciekają. W ostatniej chwili.

Czerwona kurtyna pyłu przesłania słońce.

Wiatr przestaje w końcu wiać i czerwone chmury opadają na ziemię pokrywając drobinami pyłu Borkę. Opadając w dól odsłaniają skupiska bladych monolitów. Niektóre z nich już się rozsypały albo nadgryza je ząb erozji, żelazne zbrojenia sterczą w górę z morza betonu niczym pnie martwych drzew. Większość góruje ponad starożytnym rumowiskiem. Żółtawe porosty wspinają się na spękane ściany walcząc o miejsce z mchem. Zdrewniałe krzewy sterczą z pozbawionych szyb okien, brzozy wyrastają na ruinach zapuszczając korzenie głęboko w grunt, w labirynt zapomnianych tuneli i piwnic. W miejskich kanionach gromadzą się wysokie diuny czerwonego piasku. Krążą po nich niewielkie żuki, wprawiające w ruch swe skrzydła i latające w poszukiwaniu pożywienia.

Borka to kraina kamieni i pyłu pełna wielkich budowli, niekończących się podziemnych labiryntów, zarośniętych krzewami kraterów i rozległych pustkowi. Zżarte rdzą drogowskazy, obwieszone girlandami porostów, wskazują ku wymarłym miastom.

Pogrzebane przed wiekami, ukryte pod skorupą wyprażonej słońcem ziemi, cuda dawnej technologii czekają na zgrzyt wbijanych w grunt szpadli. Ludzie w tej krainie są twardzi z natury i konsekwentni w działaniu, niczym źdźbła trawy wyrastające wszędzie wokół na przekór piaskowym wydmom. Ludzie ci nie widzą wokół siebie dowodów cywilizacyjnego upadku, tylko ogrom możliwości. Ruiny i ukryte w nich artefakty są dziedzictwem Borkan, ale nie ich przyszłością. Kawałek po kawałku Borkanie budują nowy świat, przeistaczając ruiny w metropolie takie jak Justitian, Katedralne Miasto czy Osman, dzieląc krainę na segmenty przeznaczone pod uprawy i zabudowę.

Lecz w okolicznych cieniach czai się śmierć. Jej zęby są ostre, jej usta zaciśnięte, jej skóra przebita przewleczonymi przez ciało kawałkami kości. Silne dłonie zaciskają się na kamiennych nożach, drewnianych włóczniach i żelaznych prętach. Dzicy byli tu od zawsze, zamieszkując te ruiny jako wolny lud. Pobici i zapędzeni w podziemia przez zwycięskie nacje, teraz powrócili. Zamierzają odebrać to, co uważają za swoje - i wiele więcej.

[center]Obrazek[/center]

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 10 kwietnia 2016, 16:46

Jedno ciało w dwóch połowach

Wszystko jest w ruchu. Ognista poświata rozświetla od spodu zachmurzone niebo, które wygląda przez to jakby samo stało w płomieniach. Pomiędzy skamieniałymi jęzorami lawy, z wysokiej po kolana warstwy żużlu przykrywającej bezdenne rozpadliny, w górę wystrzeliwują gejzery pary i wrzącej wody. Grunt ustawicznie drży, skały kruszą się i pękają. Tu i ówdzie z trzewi ziemi wylewa się magma oświetlająca jałową krainę swym piekielnym blaskiem. Ziemia, która rodziła niegdyś złote zboże jest teraz twarda niczym węgiel i równie co węgiel urodzajna. Nad usypanym wysoko żużlem unoszą się obłoki żółtego dymu. Pozbawione osłony respiratora, płuca nigdy nie zniosą tego śmiercionośnego powietrza. Zwierzęta i ludzie obracają się tutaj po równi w proch i popiół.

Nic tu już nie wykiełkuje.

To Cięcie Rzeźnika. Ten tektoniczny fenomen bierze swój początek wysoko na skutej ludem północy Borki, przecina w poprzek łagodnym łukiem Alpy i dociera do wybrzeża Afryki po przeciwnej stronie Morza Śródziemnego. Wzdłuż tej linii ziemia jest pęknięta, tworzy gigantyczną bliznę na obliczu kontynentu. Wyrwane ze swych koryt rzeki spadają kaskadami z poszarpanych krawędzi gigantycznej przepaści, by pojawić się w innych miejscach w postaci ogromnych gejzerów. Magma wytryskuje z czeluści ziemi, wypływa z wulkanów.

Borka została rozczłonkowana Cięciem Rzeźnika - niczym bliźnięta, obie części zachowały te same wspomnienia Minionych Czasów, swe przekonania etyczne i korzenie kulturowe. Lecz ludzie z wschodu i zachodu różnią się między sobą znacząco, gdyż bliźnięta dorosły spędzając czas w separacji.

Zachodnia Borka

Wielkie północne morze zniknęło, w jego miejscu pojawiła się ściana pełznącego na południe lodu. Śnieg pada tutaj niemal przez cały rok. W lecie lodowce topnieją, z ich masywu ścieka świeża woda rozlewająca się po południu siecią rzek i jezior. Woda ta nie wystarcza do wypłukania z gruntu ogromu zaległej w nim soli, toteż nigdy nie stanie się urodzajna.

Dalej na południu natura powraca z wigorem.

Pożółkła trawa porasta tundrę upstrzona żółtymi i czerwonymi plamami mchów i porostów. Brzozy i świerki rosną na starych ruinach umarłych miast.

Robi się coraz cieplej. Stepowe trawy tańczą gładzone dotykiem wiatru, tafle jezior skrzą się w blasku słonecznych promieni. Drobiny czerwonego pyłu unoszą się w powietrzu, spadają na ziemię łapane gałązkami krzewów, usypują się w wydmy. Zdziczałe psy - gendo - grasują w rumowiskach szukając szczurów bądź podążając tropami złomiarzy kopiących w ruinach w poszukiwaniu prastarych artefaktów.

Asfaltowe drogi przecinają krajobraz prowadząc ku kamiennym labiryntom miast. Im dalej na południe zmierza wędrowiec, tym wyżej wznoszą się prastare budowle.

Chmury są mocno zrudziałe. Ziemia stara się pozbyć zaścielającego ją pyłu. Wiatry podrywają go w górę, przenoszą z miejsca na miejsce. Kiedy dostaje się do ludzkich oczu, te łzawią i zaczynają ropieć. Płuca nie potrafią sobie z nim poradzić. Tylko ci, którzy noszą gogle i maski bądź przesłaniają twarze chustami, mogą przeżyć piaskową zadymkę. Zwierzęta są sprytniejsze od ludzi. Wyczuwając nadciągające chmury pyłu i na czas się ukrywają. Nawet roje owadów pierzchają wówczas do swych kryjówek.

Czerwony pył pochodzi z Krateru Wupper i kilku mniejszych miejsc upadku meteorytów. Czasy, gdy ustawicznie terroryzował szkarłatnymi tumanami ocalałych z kataklizmu ludzi już przeminęły. Teraz piaskowe burze należą do coraz większej rzadkości.

Wielka w tym zasługa przyrody. Korzenie roślin trzymają wydmy w ryzach. Świerkowe lasy wyłapują drobiny pyłu z powietrza. Tylko w miejskich kanionach wciąż pozostaje wysoko usypany i podatny na podmuchy silnego wiatru.

Borkanie przystosowali się do życia w tych warunkach. Nosząc grube odzienie i wierzchnie futra przydające im wszystkim aparycji olbrzymów, mozolą się co dzień w pocie czoła. Dziesiątki tysięcy wyrusza do industrialnych kamieniołomów po bogactwo teraźniejszości: złom. Wydrapują na murach ruin swoje znaki, informując o przeszukanych miejscach bądź ostrzegając przed zagrożeniami. Swą zdobycz zanoszą do miast, gdzie cenne artefakty są wyławiane przez Kronikarzy, a reszta ulega przetopieniu i odlaniu w nowe formy albo trafia do magazynów Złomiarzy.

Metal jest wszędzie i jest tani. Buduje się z niego mosty, wzmacnia nim drzwi i ściany. Metalowymi płytami wykłada się ulice. Rdza trzaska cicho pod podeszwami butów, dźwięczą metalowe dzwonki zwisające ze ścian budynków. Ludzie jedzą zupę z metalowych misek.

Drewno dla odmiany jest rzadkie i trzeba je sprowadzać z daleka. W pobliżu ludzkich skupisk pozostały jedynie mokradła i nieliczne przeoczone jak dotąd zagajniki.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 02 maja 2016, 11:09

Justitian

Pośród morza ruin można natrafić na największą metropolię Borki: Justitian Praworządny, źródło porządku i prawdziwie charyzmatyczne miejsce.

Miejscy farmerzy znakują swe parcele drucianymi ogrodzeniami i toczą wojnę z nieustępliwym pyłem. Po żniwach muszą stawić czoła Szpitalnikom. Jeśli ich ziarno jest wolne od zanieczyszczeń, zostanie certyfikowane, a opatrzone stemplami worki będzie można sprzedać. Jeśli ziarno okaże się skażone, farmer straci rok ciężkiej pracy.

Farmerzy są wykorzystywani na każdym kroku. Kupują środki grzybobójcze od Szpitalników, czerpią wodę z pomp, które działają tylko wtedy, gry wrzuca się do nich metalowe żetony sprzedawane przez Kronikarzy. Lecz miarka zaczyna się przebierać. Rolnicy zbierają się w grupy, wylewają wzajemnie swe żale, dyskutują. Jeden z nich zdobywa się na odwagę, proklamuje Farmerski Kolektyw. Jego członkowie wciąż trudzą się pod rządami Justitianu, ale lont bomby już się tli.

W dzielnicach metropolii wrze kulturowa mieszanka. Anabaptyści czekają w Kwartale Krzyżowym na zmiany w stołecznej polityce obserwując jednocześnie podejrzliwie ku Kwartałowi Jehammedańskiemu. Apokaliptycy wyciągają na wszystkie strony swe dyskretne macki monopolizując uliczne grzechy. Dziecięce gangi podbiły Kwartał Stukova i podzieliły jego ulice między swe strefy wpływów.

Umocowane na wieżach głośniki Kronikarzy wyrastają ponad domy w centrum miasta, ponad baraki w dzielnicy dla przyjezdnych oraz pokryte płytkami dachy jehammedańskich kamienic. Z głośników płynie pompatyczna muzyka, przerywana od czasu do czasu komunikatami. "Uwaga, obywatele! Klaster przemówi!". Na miejskich murach oraz metalowych mostach przerzuconych ponad ulicami krążą Sędziowie, palący skręty i obserwujący tłum przechodniów poniżej, sprawujący nad metropolią pełnię kontroli.

Pośród labiryntu skorodowanych blaszanych szop, wąskich uliczek, ścian wzniesionych z gruzu i kawałków maszyn oraz przesłoniętych płachtami materiału nor wyrasta okaleczony monolit. Jest częściowo zrujnowany, oszpecony oderwanymi w wielu miejscach zewnętrznymi ścianami, przypominający bardziej górę niż ruiny: budynek Techno-Centrali. Tysiące Złomiarzy gnieżdżą się w jego wnętrzu na podobieństwo karaluchów, remontując piętra, wzmacniając konstrukcję, poszerzając fundamenty. Tam właśnie jednoczą się na jakiś czas ci, którzy na co dzień preferują samotność. Pokryte pyłem Samotne Wilki wloką do budowli worki pełne artefaktów kaszląc przy tym nieustannie; Niedźwiedzie szukają żon czując się niepewnie wśród tylu ludzi po latach izolacji; Myszy kręcą się przy Borsukach próbując wywrzeć na nich wrażenie swymi talentami. Manufakturzyści z Techno-Centrali są znani nawet poza granicami Borki. W ich warsztatach powstaje nie tylko doskonałe uzbrojenie bądź narzędzia i pułapki najwyższej klasy, ale i legendarne mechaniczne cuda, bezbłędnie funkcjonujące urządzenia dowodzące geniuszu swych twórców.

Inny kamienny kolos wydaje się strzec dostępu do centralnej części Justitianu: Uptown Plateau. To Stalowy Monolit. Kowalskie młoty Stalomistrzów biją tam nieustannie dzień i noc, wypełniając całe miasto wibrującym odgłosem uderzeń metalu o metal. W kuźniach nigdy nie gaśnie ogień.

Uptown jest enklawą Sędziów i Kronikarzy. Znajduje się na wzniesieniu terenu i dostać się tam z Downtown można jedynie za pośrednictwem spalinowych platform służących za windy. W Uptown znajdują się oficjalne budowle Sędziów, wśród nich Judicarium. Tam też znajduje się Centralny Klaster Kronikarzy. Trójkątne panele słoneczne, linie kolejki, wieże transformatorów, przekaźniki energii i baterie głośników - wszystko to nadaje Klasterowi wyglądu miejsca z zupełnie innych czasów.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 08 maja 2016, 19:20

Protektorat

Dawno temu Justitian przyniósł coś zamieszkującym te ziemie ludziom, zakorzenił pewne wartości w pełnej ruin panoramie Czarnych Płuc - miejsca, w którym Sędziowie spotkali się z Kronikarzami. Miasto stało się oazą bezpieczeństwa w morzu drapieżników i pasożytów. Każdy, kto do niego przybywał i zdawał się na osąd Sędziów mógł liczyć na ich pomoc. W tamtych czasach Sędziowie byli silni. Ramię w ramię przemierzali Czarne Płuca pędząc przed sobą klany na podobieństwo uciekających przed młotami karaluchów. W kanionach pomiędzy zniszczonymi wieżowcami rozbrzmiewały bitewne zawołania, setki zdziczałych barbarzyńców rzuciły się wprost pod plujące ołowiem lufy muszkietów. Kiedy ostatni z nich zginęli, zakrwawione młoty zostały w końcu złożone na pylistym gruncie.

Pokój miał smak krwi.

Kodeks stał się podstawą powszechnego systemu prawnego. Nikt, nawet pracujący na polach Justitianu farmerzy, nie mogli unikać narzuconych wszystkim reguł. Szpitalnicy kontrolowali dostawy żywności w obawie przed sepsis, certyfikowali te przeznaczone do sprzedaży. Zasady, mnóstwo zasad. Ci, którym się to nie podobało mogli próbować swego szczęścia na pustkowiach. Ci, którzy przeciwko prawu się buntowali bądź je łamali kończyli w obozach pracy, gdzie odpracowywali długi wobec Sędziów. Kodeks dokonał jasnego podziału ludzi na obywateli i wyrzutków. I w pewnej chwili Sędziowie przeoczyli, że zaciskając żelazną pętlę praworządności na gardłach ludności uniemożliwili im oddychanie.

Lecz Justitian wciąż cieszył się dobrobytem, wysyłał Sędziów do sąsiednich osad, oferował protekcję i narzucał zwierzchnictwo. Miejscowości takie jak Mobilis, Ferropol, Wetzlar i wiele innych dołączyły do Justitianu nie widząc innej alternatywy.

Tak powstał Protektorat, z każdym rokiem powiększający swą strefę wpływów, anektujący osadę za osadą.

Na ryneczkach miejscowości wzniesione zostały kamienne tablice z wyrzeźbionymi symbolami młotów, zbudowane budynki lokalnych sądów.

Lecz tak było wczoraj.

Stare porachunki

Klany zostały przetrzebione, ale nie zniszczono ich całkowicie. Barbarzyńcy ukrywali się w ruinach, kładli wypolerowane kamyki na mogiłach swych przodków i wykrzykiwali ból jestestwa w czerń długich nocy.

Kiedy Praga upadła pod naporem Koroziatora i jego hordy, barbarzyńcy pilnie chłonęli wieści. Praga od zawsze uchodziła za twierdzę nie do zdobycia; cały otaczający ją kraj był fortecą. Żaden obcy nie zdołał przedostać się przez wzgórza, choćby tylko po to, by popatrzeć na lśniące w oddali złote dachy. Nawet Szpitalnicy zostali odesłani z kwitkiem. Praga cieszyła się reputacją potężnej metropolii. Tak samo jak Justitian.

Teraz klanyci znów się gromadzą w odludnych miejscach, opuszczają swe kryjówki uzbrojeni po zęby w zapiekłą nienawiść. Malują symbole insektów na swych ciałach, ostrzą groty włóczni i czyszczą samopały. Z nieludzką zajadłością atakują konwoje niszcząc wszystko, co kojarzy im się z Justitianem.

Uderzają na centralnych obszarach Czarnych Płuc, zasypując patrole Sędziów strzałami albo wciągając je w pułapki. Włócznie przeciwko młotom, pękające drewno i kości.

Jest ich znowu tak wielu. Sędziowie są zwlekani z siodeł, mogą się tylko osłaniać rękami przed gradem ciosów zadawanych kamiennymi maczugami. Ciała są znajdowane wiele dni później przez podróżnych. Wiszą na ścianach zrujnowanych budynków, przynitowane do nich metalowymi prętami wbitymi w piersi lub brzuchy. Połamane szczęki opadają na torsy zabitych, roje insektów gnieżdżą się w martwych ustach.

Brutalność klanów budzi grozę wśród mieszkańców Protektoratu. Osady upadają jedna po drugiej, kamienne tablice pękają rozbijane w drobny mak. W tej wojnie nie chodzi już o miejskie kaniony czy podziemne pieczary, również nie o miejsca pochówku przodków. Dzicy odcinają Sędziom linie zaopatrzeniowe i nie poprzestaną, dopóki nie przejmą na własność wszystkich utraconych niegdyś ziem. Chcą Justitianu.

Lecz w tej godzinie największej próby zawiązane zostały ważne sojusze. Tym razem Sędziowie, Szpitalnicy, Kronikarze, anabaptyści i jehammedanie stoją po tej samej stronie. Złomiarze raportują z pustkowie, Helveci strzegą konwojów.

Zachodnia Borka znajduje się w stanie wojny.

ODPOWIEDZ