Mumblesje czyli sesje na mumble'u
Ave!
Po przymiarkach zagraliśmy wreszcie wczoraj. Prowadzący - mastug, gracze - mua (człowiek zabójca), Maniuś (hobbit złodziej), Czegoj (reptillion kapłan). Leo był przez moment ale z przyczyn jak tuszę rodzinnych odpadł jeszcze przed rozpoczęciem sesji.
Graliśmy zaledwie 3 godziny, od 21-24, ale jako że była to przymiarka to wystarczy. Scenariusza nie skończyliśmy, został odwieszony na haczyk z opcją dokańczania za 3 tygodnie.
O co cho?
Dostaliśmy zlecenie uwolnienie rozbrykanego synalka bogatego krasnoluda z Wysp Kupieckich. Tkwi ów syn uwięziony w jakimś ponurym kaszteliszczu kilka dni na północ od Ostrogaru, w Górach Wapiennych o ile dobrze pamiętam. Znęciła nas nieprecyzyjna, niedookreślona wizja obfitych gratyfikacji w złocie. Pojechaliśmy, ale zanim wyjechaliśmy z miasta... Ktoś nam bruździł jeszcze w karczmie zupełnie jakby nie chciał dopuścić do wyjazdu albo co najmniej mocno go opóźnić. Wróg docenił naszą potęgę Były więc iluzje pewnych nierzeczywistych zdarzeń - pies rozszarpujący żebraka (w rzeczywistości bawiący się z nim), gnojek strzelający z kuszy do uwiązanego ma sznurku kota, i coś tam jeszcze. Zareagowaliśmy adekwatnie do sytuacji. Dopiero w trakcie zorientowaliśmy się, że coś tu nie gra. Potem było jeszcze morderstwo w karczmie na piętrze (tajemnicza dama) i walka na dole z kieszonkowcem (kapłan czegoja prosił mojego bohatera by go zabić choć ja nie chciałem). Po pewnych perturbacjach ze zniecierpliwioną strażą wydostaliśmy się promem z miasta. Na statku zignorowaliśmy prośbę elfiego prowokatora. Knajpa na drugim brzegu znów była miejscem bardzo bliskiej rozróby, jednak rozsądnie wycofaliśmy się kosztem 3 sz kapłana. Ekipa pojechała dalej w las. W puszczy dopadła nas wichura ale udało nam się ukryć w zagłębieniu terenu przed jej skutkami. Rankiem zwinąwszy obóz pojechaliśmy dalej na północ. Krótko potem natknęliśmy się na wiszącą na drzewie klatkę z zamkniętym w niej więźniem (jak w Willow Lucasa). Kapłan uparł się by go uwolnić, choć zamknięto go za zarżnięcie swojej rodzinki - słusznie czy nie, nie mnie tego dochodzić. Wsiąkł jako sługa w ekipę.
Ta odsłona scenariusza zakończyła się odnalezieniem na polanie w lesie spękanej, dużej płyty kamiennej zamykającej wejście do podziemnej chyba krypty. Tu przerwaliśmy. Cd raportu w odpowiednim czasie.
Dodajcie coś panowie.
Po przymiarkach zagraliśmy wreszcie wczoraj. Prowadzący - mastug, gracze - mua (człowiek zabójca), Maniuś (hobbit złodziej), Czegoj (reptillion kapłan). Leo był przez moment ale z przyczyn jak tuszę rodzinnych odpadł jeszcze przed rozpoczęciem sesji.
Graliśmy zaledwie 3 godziny, od 21-24, ale jako że była to przymiarka to wystarczy. Scenariusza nie skończyliśmy, został odwieszony na haczyk z opcją dokańczania za 3 tygodnie.
O co cho?
Dostaliśmy zlecenie uwolnienie rozbrykanego synalka bogatego krasnoluda z Wysp Kupieckich. Tkwi ów syn uwięziony w jakimś ponurym kaszteliszczu kilka dni na północ od Ostrogaru, w Górach Wapiennych o ile dobrze pamiętam. Znęciła nas nieprecyzyjna, niedookreślona wizja obfitych gratyfikacji w złocie. Pojechaliśmy, ale zanim wyjechaliśmy z miasta... Ktoś nam bruździł jeszcze w karczmie zupełnie jakby nie chciał dopuścić do wyjazdu albo co najmniej mocno go opóźnić. Wróg docenił naszą potęgę Były więc iluzje pewnych nierzeczywistych zdarzeń - pies rozszarpujący żebraka (w rzeczywistości bawiący się z nim), gnojek strzelający z kuszy do uwiązanego ma sznurku kota, i coś tam jeszcze. Zareagowaliśmy adekwatnie do sytuacji. Dopiero w trakcie zorientowaliśmy się, że coś tu nie gra. Potem było jeszcze morderstwo w karczmie na piętrze (tajemnicza dama) i walka na dole z kieszonkowcem (kapłan czegoja prosił mojego bohatera by go zabić choć ja nie chciałem). Po pewnych perturbacjach ze zniecierpliwioną strażą wydostaliśmy się promem z miasta. Na statku zignorowaliśmy prośbę elfiego prowokatora. Knajpa na drugim brzegu znów była miejscem bardzo bliskiej rozróby, jednak rozsądnie wycofaliśmy się kosztem 3 sz kapłana. Ekipa pojechała dalej w las. W puszczy dopadła nas wichura ale udało nam się ukryć w zagłębieniu terenu przed jej skutkami. Rankiem zwinąwszy obóz pojechaliśmy dalej na północ. Krótko potem natknęliśmy się na wiszącą na drzewie klatkę z zamkniętym w niej więźniem (jak w Willow Lucasa). Kapłan uparł się by go uwolnić, choć zamknięto go za zarżnięcie swojej rodzinki - słusznie czy nie, nie mnie tego dochodzić. Wsiąkł jako sługa w ekipę.
Ta odsłona scenariusza zakończyła się odnalezieniem na polanie w lesie spękanej, dużej płyty kamiennej zamykającej wejście do podziemnej chyba krypty. Tu przerwaliśmy. Cd raportu w odpowiednim czasie.
Dodajcie coś panowie.
Ostatnio zmieniony 07 marca 2011, 08:25 przez Mrufon, łącznie zmieniany 1 raz.
Czyli dosyć długo siedzieliście. Ciekawe jest to że można - bez przeszkadzania - posłuchać gry
A podsumowując - Mrufon - da się grać? Czy niekoniecznie.
Ze swojej strony dodam jedno - jeśli ktoś ma źle ustawione głośniki lub mikrofon to uszy atakuje kakofonia bardzo męczących dźwięków. Bez tych zbędnych efektów dźwiękowych efekt jest taki jakby się siedziało w jednym pomieszczeniu - tylko buziek nie widać.
A podsumowując - Mrufon - da się grać? Czy niekoniecznie.
Ze swojej strony dodam jedno - jeśli ktoś ma źle ustawione głośniki lub mikrofon to uszy atakuje kakofonia bardzo męczących dźwięków. Bez tych zbędnych efektów dźwiękowych efekt jest taki jakby się siedziało w jednym pomieszczeniu - tylko buziek nie widać.
-
- Reactions:
- Posty: 1697
- Rejestracja: 03 grudnia 2009, 23:24
- Has thanked: 14 times
- Been thanked: 12 times
ja dodam od siebie - że technicznie grało się przyjemnie - mumble spisuje się bardzo dobrze.
Zróżnicowanie charakterów w grupie nadało kolorytu przygodzie. Nawracający swoich średnio praworządnych ;)towarzyszy kapłan czegoj + miłosierny inaczej, zajadający się pączkami złodziej manius + nielitościwy,posępny zabójca mfufon stanowili drużynę która bardzo dobrze dała sobie radę z przecinościami losu (czytaj MG). Bardzo podobała mi się także chęć gry i zaangarzowanie chłopaków - naprawdę miło prowadzi się taką drużynę.
Zróżnicowanie charakterów w grupie nadało kolorytu przygodzie. Nawracający swoich średnio praworządnych ;)towarzyszy kapłan czegoj + miłosierny inaczej, zajadający się pączkami złodziej manius + nielitościwy,posępny zabójca mfufon stanowili drużynę która bardzo dobrze dała sobie radę z przecinościami losu (czytaj MG). Bardzo podobała mi się także chęć gry i zaangarzowanie chłopaków - naprawdę miło prowadzi się taką drużynę.
Ostatnio zmieniony 07 marca 2011, 10:41 przez mastug, łącznie zmieniany 1 raz.
Gdyby nie problemy z łączem oraz ogólnie ciężki weekend - miałem ochotę się przyłączyć.
Widzę że jakiegoś czarusia brakuje.
p.s.
Widzę że jakiegoś czarusia brakuje.
p.s.
Pan Doktór pewnie w koszulce z odwróconym krzyżem obsługujeMrufon napisał/a:
(..)Dla mnie problemem było tylko to, że byłem w robocie na dyżurze i co pewien czas musiałem wstawać by obsłużyć jednego z drugą. (..)
Ostatnio zmieniony 07 marca 2011, 10:47 przez ghasta, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Site Admin
- Reactions:
- Posty: 3837
- Rejestracja: 18 listopada 2008, 23:34
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 10 times
- Kontakt:
W tej drużynie nie da się grać. Nie chcą się modlić przynajmniej dwa razy dziennie. Wymierzają samosądy, popełniają grzech obżarstwa itd. Tutaj trzeba tyrać żeby zmienić tę grupę. Najważniejszej rzeczy już ich nauczyłem. Kapłan musi przesypiać całą noc i nie powinno się go przemęczać głupimi wartami. Popracuję nad nimi i wyjdą z nich porządne istoty przysposobione do życia w społeczności.
Jak wchodzą do środka to muszą pocałować odwrócony krzyż i sprofanować hostię Inaczej nie wpuszczamPan Doktór pewnie w koszulce z odwróconym krzyżem obsługuje
My jesteśmy wdzięcznym materiałem dla praktyk kapłańskich. Ja na przykład bez przerwy zmawiam modlitwy w duchu.Nie chcą się modlić przynajmniej dwa razy dziennie
Tak, po tym jak już Mrufon zrobił coś ze słuchawkami nawet było wszystko słychać (łącznie z klientem zamawiającym coś na żołądek ), mastug po raz kolejny podołał niesfornej drużynie, ogólnie było bardzo fajnie i chciałoby się więcej.
czegoj, nauczyłeś nas, że jeśli się z Tobą pomówi otwarcie, to jesteś gotów spier... nam nawet najbardziej misterny plan Dlatego trzeba ściemniać, kręcić i ważyć słowa (co w sumie jest całkiem zabawne ). Twojego wartowania nie wspomnę, bo mój hobbit nie raz jeszcze nie dośpi przez Ciebie
Leo luz. Szkoda, bo twój magik by nam się przydał a i siła w boju naszej drużyny jest teraz praktycznie żadna.
Ghasta, miejsce się znajdzie a magik zawsze mile widziany
czegoj, nauczyłeś nas, że jeśli się z Tobą pomówi otwarcie, to jesteś gotów spier... nam nawet najbardziej misterny plan Dlatego trzeba ściemniać, kręcić i ważyć słowa (co w sumie jest całkiem zabawne ). Twojego wartowania nie wspomnę, bo mój hobbit nie raz jeszcze nie dośpi przez Ciebie
Leo luz. Szkoda, bo twój magik by nam się przydał a i siła w boju naszej drużyny jest teraz praktycznie żadna.
Ghasta, miejsce się znajdzie a magik zawsze mile widziany
Ostatnio zmieniony 07 marca 2011, 18:19 przez Manius, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Reactions:
- Posty: 1697
- Rejestracja: 03 grudnia 2009, 23:24
- Has thanked: 14 times
- Been thanked: 12 times
Przez najbliższe 2 tygodnie nie będę miał możliwości prowadzić jednak chętnie bym posłuchał sesji(prawdopodobnie będę miał taką możliwość). Więc jeśli znajdzie się jakiś odważny MG to chętnie podpatrzę (w sęsie podsłucham) jak prowadzi przygodę.Ciekawe jest to że można - bez przeszkadzania - posłuchać gry