Przygody z edycji dyskietkowej

garfields
Reactions:
Posty: 167
Rejestracja: 05 października 2009, 10:20

Post autor: garfields » 18 marca 2010, 12:58

venar napisał/a:
(..)bardzo często wykorzystywałem ja jako przygodę początkową dla wprowadzenia początkującej postaci. (..)
Tego typu przygody zwykle sprawdzają się dobrze przy wprowadzaniu jakichkolwiek nowych graczy w świat. Są proste jak drut ale MG może ocenić co zrobią jego gracze w stresowych sytuacjach (walka itp) no i oczywiście nauczyć ich mechaniki. Zwykle takie triki stosowałem tak w KC jak i w CP2020, Warhammerze czy Immortalu.
Pierwsza tego typu testowa przygoda często powodowała, że dani gracze nigdy już u nas nie zawitali z powodu podejmowania niepotrzebnego ryzyka i bycia po prostu denerwującymi ludźmi. Miałem takich 'magików', jeden chciał dłuższy czas u nas grać, a w czasie rozgrywki rozpie... całą sesję (drużyna trafiła do szpitala jeszcze przy wprowadzeniu do przygody przez gościa), a inny stwierdził po 3h grania (nocna sesja), że mu się system nie podoba i siedział jak debil do rana z nami.
Generalnie przygody AS też są proste i niskopoziomowe, ale pozwalają 'przetestować' zachowania BG.

Hauerine
Reactions:
Posty: 753
Rejestracja: 16 września 2009, 22:01
Kontakt:

Post autor: Hauerine » 18 marca 2010, 15:27

Zauwazcie, ze taka przygodę moze poprowadzić nawet poczatkujący MG i zarówno on jak i gracze będą się przy tym dobrze bawić :)

nospe
Reactions:
Posty: 189
Rejestracja: 20 listopada 2008, 15:08
Kontakt:

Post autor: nospe » 18 marca 2010, 16:16

Hauerine napisał/a:
Zauwazcie, ze taka przygodę moze poprowadzić nawet poczatkujący MG i zarówno on jak i gracze będą się przy tym dobrze bawić :)
Ostatnio prowadziłem dla początkującej grupy graczy - świetnie się przy tym bawili:)

Ale jak wcześniej powiedziałem: jedni graja, a drudzy narzekają:)))
Mój browar - SPECJAL, mój linuks - PLD, moje RPG - KC.

Treant
Reactions:
Posty: 1867
Rejestracja: 05 stycznia 2009, 10:15

Post autor: Treant » 18 marca 2010, 19:48

nospe napisał/a:
Ale jak wcześniej powiedziałem: jedni graja, a drudzy narzekają:)))
Albo tak naprawdę się lenią, bo można te schematyczne przygody wzbogacić o pewne poboczne wątki lub przeciwnie, wykorzystać je w tym charakterze we własnej kampanii.
Mój skromny dorobek jako gracza w PBF: http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=35

Awatar użytkownika
Oggy
Reactions:
Posty: 766
Rejestracja: 13 lipca 2009, 15:05
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/Oggy
Has thanked: 24 times
Been thanked: 10 times

Post autor: Oggy » 18 marca 2010, 20:51

Bez przesady z tymi entuzjastycznymi komentarzami. Przygody może faktycznie nadają się na pierwszy raz ale tylko pierwszy, z pewnością nie drugi a nigdy trzeci. Z "Demonicznej hordy" młody MG nauczy się, że fabułę należy budować liniowo, progresję wyznaczają coraz to nowi przeciwnicy a główny wróg pojawia się zupełnie bez wytłumaczenia i celu. Ponadto fabularne elementy niebatalistyczne są niepotrzebne.
Nie znaczy to, że AS nie potrafi napisać dobrej przygody. "Nieproszony gość" to już solidne roleplaying, jest tajemnica, jest trup w szafie, ciekawy przeciwnik o którego słabych i silnych stron można się domyślać (okrutnie twardy herbatnik z niego był) i teren pozwalający na spektakularne efekty specjalne. Ale to taka perełka była.
Coś co naprawdę chciałbym wiedzieć to to, czy AS ma w szufladzie chociaż jedną przygodę w której można wygrać nie zabijając nikogo. Bo jeżeli nie ma, to znaczy, że KCtey powstawały jako system o którym nie można powiedzieć, że każdy znajdzie w nim coś dla siebie. W tych przygodach już nic (lub prawie nic)nie znajduję.
astrolog/alchemik 10/10 POZ

Hauerine
Reactions:
Posty: 753
Rejestracja: 16 września 2009, 22:01
Kontakt:

Post autor: Hauerine » 18 marca 2010, 21:27

Z "Demonicznej hordy" młody MG nauczy się, że fabułę należy budować liniowo, progresję wyznaczają coraz to nowi przeciwnicy a główny wróg pojawia się zupełnie bez wytłumaczenia i celu.
Bez przesady z tymi krytycznymi komentarzami. Jezeli ktoś praktycznie nigdy nie gral w RPG, a zaczyna od prowadzenia i ma poprowadzić 3 sesje w zyciu to jaki ma poprowadzić scenariusz, jesli nie liniowy ?
Poza tym w "Demonicznej..." byo kilka ogólnych wskazówk i przestróg dla graczy, waznych przy poczatkujacych, a i doświadczonym cwaniakom czasem przydałoby sie przypomineć.
Poza tym pojawienie sie głownego wroga było w tym scenariuszu jak najbardziej celowe, nie wiem co jeszcze trzeba tłumaczyć ?
Coś co naprawdę chciałbym wiedzieć to to, czy AS ma w szufladzie chociaż jedną przygodę w której można wygrać nie zabijając nikogo.
Miniprzygody sla Silvarana czy Gnorika ? Szyndler i takie scenariusze robił.
KC to jednak zabijanie potworków, w tym swiecie wkoło pełno jest różnych niebezpiecznych stworzeń, a scenariusze często opierają sie na tym, ze ktos płaci za ich eliminację.
Coś co naprawdę chciałbym wiedzieć to to, czy AS ma w szufladzie chociaż jedną przygodę w której można wygrać nie zabijając nikogo. Bo jeżeli nie ma, to znaczy, że KCtey powstawały jako system o którym nie można powiedzieć, że każdy znajdzie w nim coś dla siebie.
Jeżeli to ci nie odpowiada to moze ułóż inny scenariusz, albo zmień MG. Właściwie każdy system da się sprowadzić do radonej rąbanki. To samo bedzie z KC, jak i z CP2020, "młotkiem", Zew Cthulhu, L5R czy Star Wars. To od MG zależy a nie od systemu.

Ja ostatnio tworze scenariusze w których nie trzeba nic zabijać, albo przynajmniej nie jest to wskazane, ale nie są to akurat scenariusze do KC :)
W tych przygodach już nic (lub prawie nic)nie znajduję.
Ot kilka zdań w podobnym tonie:
Najwyraźniej rower jest nie dla mnie. Ja w kazdym razie nie znajduje juz frajdy w jeżdzeniu na małym rowerku z doczepionymi kółkami :D
Narty też już nie są dla mnie, jeżdzenie po tej małej górce jest juz dla mnie nudne i nie wnosi nic fajnego.
Nie znajduje tez już nic dla siebie w pływaniu. To bez sensu pływac skoro woda i tak sięga poniżej pępka.
...itd.

Awatar użytkownika
Oggy
Reactions:
Posty: 766
Rejestracja: 13 lipca 2009, 15:05
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/Oggy
Has thanked: 24 times
Been thanked: 10 times

Post autor: Oggy » 18 marca 2010, 21:52

Miniprzygody sla Silvarana czy Gnorika
Faktycznie ale poproszę takie, gdzie jest to podyktowane wyborem graczy. Te przygody były pozbawione walki bo bohaterowie nie przeżyli by starcia z większym kotem.
To od MG zależy a nie od systemu.
Jeżeli system rozwijany jest pod kątem przygód w których bezustannie się walczy i jest to ich sedno to z czego mam tworzyć coś odmiennego? Nic innego nie ma w systemie? Sam ma to wszystko wymyślać? W takim razie wolę kupić system gdzie ktoś zrobił to za mnie. To nie jset tylko kwestia MG Hauerine. Każdy system da się sprowadzić do rąbanki ale nie każdy da się z niej wyciągnąć.
Najwyraźniej rower jest nie dla mnie. Ja w kazdym razie nie znajduje juz frajdy w jeżdzeniu na małym rowerku z doczepionymi kółkami
Mam zupełnie tak samo! Dlatego przerzuciłem się na duży rower (zostawiłem sobie tylko te fajne kilkające rzeczy na szprychach). Wyobraź sobie jak byłbym zawiedziony gdyby Pan w sklepie poinformował mnie, że nie ma takiego, bo myślał tylko o sprzedaży takich z trzema kółkami więc teraz muszę zbudować sobie taki samemu...
astrolog/alchemik 10/10 POZ

Hauerine
Reactions:
Posty: 753
Rejestracja: 16 września 2009, 22:01
Kontakt:

Post autor: Hauerine » 18 marca 2010, 22:28

Te przygody były pozbawione walki bo bohaterowie nie przeżyli by starcia z większym kotem.
Nawet Silvaran, bez użycia czarów, ma duże szanse zaciukac orka-wojownika (POZ 0), co dopiero Gnorik wymiatajacy tym swoim puginałem.
Jeżeli system rozwijany jest pod kątem przygód w których bezustannie się walczy i jest to ich sedno to z czego mam tworzyć coś odmiennego?
Rety, ile tych przygód tam było, że wyciągasz takie wnioski? 100 ? 200 ? 1000 ?
Nic innego nie ma w systemie? Sam ma to wszystko wymyślać? W takim razie wolę kupić system gdzie ktoś zrobił to za mnie.
Scenariusze sa takie, jakie ułoży MG. Na tym polega RPG, ze jest Miszcz, który ukąłda scenariusze pod swoja drużyne, zna jej historie, motywacje, zna graczy. Scenariusz publikowany w jakims dodatku (dyskietce) lub czasopismie nigdy nie bedzie pasował tak dobrze jak zrobiony przez MG na miare jego graczy.
To nie jset tylko kwestia MG Hauerine. Każdy system da się sprowadzić do rąbanki ale nie każdy da się z niej wyciągnąć.
Kazdy da się wyciagnąc. Niektóre jednak sa systemami heroic i z góry zakłdają, że BG raczej bedą walczyć z jakimiś potworami. W kazdym razie nie trzeba cały czas grac w jeden system.
Mam zupełnie tak samo! Dlatego przerzuciłem się na duży rower (zostawiłem sobie tylko te fajne kilkające rzeczy na szprychach). Wyobraź sobie jak byłbym zawiedziony gdyby Pan w sklepie poinformował mnie, że nie ma takiego, bo myślał tylko o sprzedaży takich z trzema kółkami więc teraz muszę zbudować sobie taki samemu...
RPG to jednak troche inna bajka niż rowerek. Uważasz, ze MG powinien ograniczac się tylko do oficjalnych scenariuszy i nic nie robić od siebie ? Po prostu jak chce poprowadzić nastepną przygode czy kampanię to musi kupić nowy dodatek do systemu, albo przynajmniej kolejny numer jakiegoś magazynu ?


Awatar użytkownika
Oggy
Reactions:
Posty: 766
Rejestracja: 13 lipca 2009, 15:05
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/Oggy
Has thanked: 24 times
Been thanked: 10 times

Post autor: Oggy » 19 marca 2010, 00:32

Rety, ile tych przygód tam było, że wyciągasz takie wnioski?
Zero zbudowanych inaczej niż wspominam. Tym samym nieskończenie więcej było tych "złych". Poza tym Hauerine pozwól że zacytuje Cię samego:
Bo najlepiej poznaje się swiat w przygodach i opowiadaniach, a nie samych opisach.
Więc ten świat nie widzi mi się zbyt dobrze i nie mogę znaleźć w nim tego, co jest potrzebne do nieco ambitniejszego rpg. Spójne relacje polityczno-gospodarczo-naukowo-społeczne. To czego podstawy powinny znaleźć się w podręczniku. Interesuje mnie tylko czy one faktycznie by tam były, bo to nie jest wcale (dla wszystkich) oczywiste.
Odnośnie Silvarana i Gnorkia może źle to przedstawiłem - tak naprawdę gdyby w ich przygodach magiczne pułapki, zwykłe pułapki, drzwi i mury zamienić na orczych wojowników to mielibyśmy przygodę dla żołnierza. To ten sam schemat. Pokonanie przeszkody, zgarnięcie skarbu. Chodzi mi o scenariusze w których osią fabuły są bohaterowie niezależni oraz sami gracze, ich wzajemne relacje i gdzie nikt nikogo nie bije. Czy takie rzeczy też tkwią w tajemniczych, zamkniętych jeszcze dziesięć lat szufladach.
Nie masz wrażenia, że heroic to nie tylko podliczanie statystyk i codziennie aktualizowany bodycount? W heroizmie tkwi ogromna dawka dramy której jakoś nikt nie zauważa (znowu wyjdzie że jestem dziwny).
RPG to jednak troche inna bajka niż rowerek.Uważasz, ze MG powinien ograniczac się tylko do oficjalnych scenariuszy i nic nie robić od siebie ?
No patrz a to Ty mi tą bajkę opowiedziałeś. Nie przesuwaj tego do ekstremum Hauerine, oczywiście że trzeba robić coś samemu ale gdzieś tkwi granica. Inaczej można by śmiało głosić, że po co w ogóle grać w jakieś systemy jak można zrobić własny?
Ostatnio zmieniony 19 marca 2010, 00:33 przez Oggy, łącznie zmieniany 1 raz.
astrolog/alchemik 10/10 POZ

Treant
Reactions:
Posty: 1867
Rejestracja: 05 stycznia 2009, 10:15

Post autor: Treant » 19 marca 2010, 00:39

Oggy napisał/a:
Faktycznie ale poproszę takie, gdzie jest to podyktowane wyborem graczy. Te przygody były pozbawione walki bo bohaterowie nie przeżyli by starcia z większym kotem.
Jeśli przez większego kota rozumiesz tygrysa, lwa lub panterę, to pewnie masz rację.
W przygodzie Gnorika jest przewidziana przemoc, jednak gracz może zdecydować o wyborze przeciwnika, a już co najmniej o sposobie walki z nim. Zagar również może uniknąć starcia, jeśli gracz jest przewidujący i w scenariuszu dla Aghara rąbanina jest też opcjonalna. Co innego jeśli chodzi o Sladuma i Cedryka, ale to przecież profesje, dla których walka jest sposobem na życie.
Mój skromny dorobek jako gracza w PBF: http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=35

Hauerine
Reactions:
Posty: 753
Rejestracja: 16 września 2009, 22:01
Kontakt:

Post autor: Hauerine » 19 marca 2010, 08:39

Chodzi mi o scenariusze w których osią fabuły są bohaterowie niezależni oraz sami gracze, ich wzajemne relacje i gdzie nikt nikogo nie bije.
Takie scenariusze powinien przygotowac MG indywidualnie dla swojej druzyny. Nie widze mozliwości, zeby napisac taka przygodę, która pasowałby zarówno dla reptilionów jak hobbitów, BG męzczyzny i kobiety, dla postaci szlachetnych i zwykłych łotrów itd. Nie mówiąc juz o samym indywidualnym charaterze i upodobaniach graczy.

Ostatnio do KC robiłem scenariusz w którym sporo trzeba pogłówkować, do tego jest tez walka i inne przeszkody, ale i liczne interakcje z BG. I wierz mi że wymaga to mnóstow w większosci niepotrzebnego pisania! Taki scenariusz musi przewidywac różny skałd grupy (np. obecnośc reptiliona, kobiety, paladyna), rózne charaktery (zupełnie inna bedzie reakcja otoczenia na paladyna, inna na czarnego rycerza a jeszcze inna na półboga). sprawy moga potoczyć się róznie ze względu na pochodzenie społeczne BG oraz ich dotychczasowa karierę. Starajac się przewidziec jak najwięcej tkaich mozliwości musze zapisac kilkadziesiat stron, a z tego MG wykorzysta później może 10%, bo większość akurat nie dotyczy jego graczy. Wyobrazasz sobie regularne publikowanie czegoś takiego np. w jakims czasopismie? Może sam spróbuj sam dokładnie opisac taki scenariusz to będziesz wiedział czego się domagasz.
Odnośnie Silvarana i Gnorkia może źle to przedstawiłem - tak naprawdę gdyby w ich przygodach magiczne pułapki, zwykłe pułapki, drzwi i mury zamienić na orczych wojowników to mielibyśmy przygodę dla żołnierza. To ten sam schemat. Pokonanie przeszkody, zgarnięcie skarbu.
Walka zła, zagadka zła, pułapka też zła. Akurat zgarnianie wszystkiego w przygodzie Silvarana skończyłoby się tragicznie. Tymczasem "interakcje BG z BN" wymagaja indywidualnie przygotowanych scenariuszy, a nie czegoś co moze zgrać 100 czy 1000 różnych drużyn z różnymi MG. Jak czytałem scenariusze publikowane tu i ówdzie do innych systemów to też zwykle schemat był dośc prosty: przeszkoda i zgarnięcie skarbu. Bo tylko taki uniwersalny produkt moze przypasować większości bardzo zróżnicowanym odbiorców.
No patrz a to Ty mi tą bajkę opowiedziałeś. Nie przesuwaj tego do ekstremum Hauerine, oczywiście że trzeba robić coś samemu ale gdzieś tkwi granica.
Szukałem jakichkolwiek odniesień w innych dziedzinach życia. Pewnych podstaw uczysz się w dogodnych warunkach, ale później trzeba się juz samemu rozwijać.
Inaczej można by śmiało głosić, że po co w ogóle grać w jakieś systemy jak można zrobić własny?
Kazdy gra w taki system jaki mu pasuje. Jeśli żaden z istniejących nie odpowiada, to można sobie zrobic własny. Jak ktos ma troche czasu, zacięcie, pomysł i ludzi, którzy zechcą sie w to bawic to nie widzę lepiej.
System skrojony do indywidualnych potrzeb graczy i MG i osadzone w nim scenariusze to świetne rozwiązanie. O wiele lepsze niz narzekanie, że jakis system nie do konca spełnia moje oczekiwania.

Nikt tez nie musi się ograniczac do jednego systemu. Ja w zalezności od tego na jaki klimat mam ochote grywam w KC, L5R, zmodyfikowanego CP2020 lub mój autorski system (dorobiłem się w nim jednego MG, który prowadzi to lepiej ode mnie :D ). W tym momencie jest to dla mnie komplet systemów. Chętnie probuję innych, ale zwykle konczy się na 1-2 sesjach.
Ostatnio zmieniony 19 marca 2010, 08:40 przez Hauerine, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Oggy
Reactions:
Posty: 766
Rejestracja: 13 lipca 2009, 15:05
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/Oggy
Has thanked: 24 times
Been thanked: 10 times

Post autor: Oggy » 19 marca 2010, 21:26

Takie scenariusze powinien przygotowac MG indywidualnie dla swojej drużyny(...) Bo tylko taki uniwersalny produkt moze przypasować większości bardzo zróżnicowanym odbiorców.
Mircalla MiM6/95, Szara Eminencja WFRP czy Gniazdo dla Strefy Śmierci MiM7-8/95 były właśnie takimi scenariuszami. Oczywiście nie można było poprowadzić ich z marszu, należało nieco nad nimi popracować i dostawić je do drużyny. Właśnie na tych scenariuszach się tego uczyłem i dzięki nim opanowałem ten element warsztatu MG. Jak widać można napisać takie przygody oraz co więcej należy - inaczej niby jak początkujący MG by się tego nauczyli? Sami z siebie? Sami z siebie tłukli by dalej krewnych "demonicznej hordy" bo nie znaliby nic innego. Dlatego to co piszesz Hauerine to bzdura - jedyny warty opublikowania scenariusz to odtwórcza łopatologia no powielonym schemacie bo podoba się wszystkim i nie wymaga wysiłku? Bez żartów.
astrolog/alchemik 10/10 POZ

Hauerine
Reactions:
Posty: 753
Rejestracja: 16 września 2009, 22:01
Kontakt:

Post autor: Hauerine » 19 marca 2010, 22:28

Mircalla MiM6/95, Szara Eminencja WFRP czy Gniazdo dla Strefy Śmierci MiM7-8/95 były właśnie takimi scenariuszami.
Pierwszego nie kojaze, w WFRP nie grywam, a Strefy Smierci to niby ile opublikowali? Jakis nędzny zalazek systemu, wlaściwie bez opisu świata, historii itp. Tyle co przy okazji przygód...
Właśnie na tych scenariuszach się tego uczyłem i dzięki nim opanowałem ten element warsztatu MG. Jak widać można napisać takie przygody oraz co więcej należy - inaczej niby jak początkujący MG by się tego nauczyli? Sami z siebie? Sami z siebie tłukli by dalej krewnych "demonicznej hordy" bo nie znaliby nic innego.
Jakoś nie tłukę krewnych demonicznej hordy.
Bardzo pomocny był almanach MG i improwizacje na sesjach gdy gracze robili coś czego wczesniej nie zaplanowałem.
Dlatego to co piszesz Hauerine to bzdura - jedyny warty opublikowania scenariusz to odtwórcza łopatologia no powielonym schemacie bo podoba się wszystkim i nie wymaga wysiłku? Bez żartów.
Wcale nie zartuję. Im bardziej skomplikowany scenariusz i im bardziej oparty na relacjach BN - BG tym trudniej zaadoptować go do dowolnej drużyny. W efekce tkaich scenariuszy sie praktycznie nie publikuje. I nie wyjeżdżaj mi ze Strefą Śmierci bo przy tym poziomie opisu systemu praktycznie nie dało się zróżnicować druzyny.

Awatar użytkownika
Oggy
Reactions:
Posty: 766
Rejestracja: 13 lipca 2009, 15:05
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/Oggy
Has thanked: 24 times
Been thanked: 10 times

Post autor: Oggy » 19 marca 2010, 23:11

a Strefy Smierci to niby ile opublikowali? Jakis nędzny zalazek systemu, wlaściwie bez opisu świata, historii itp. Tyle co przy okazji przygód...
Ależ Hauerine, przecież:
najlepiej poznaje się swiat w przygodach i opowiadaniach, a nie samych opisach.
Było tych przygód kilka, tak samo opowiadań, książek. Wszystko co lubisz.
I nie wyjeżdżaj mi ze Strefą Śmierci bo przy tym poziomie opisu systemu praktycznie nie dało się zróżnicować druzyny.
Dlatego że wszyscy byli żołnierzami? Profesja różnicuje Ci postacie? U Ciebie na roku wszyscy byli studentami, na dodatek tego samego kierunku więc w związku z tym sądzisz że byli tacy sami, to samo myśleli, to samo mówili? Bardzo typowe podejście Huerine, setki ludzi w RPG myślą tym samym nieżyciowym schematem. Sugeruję Ci żebyś najpierw przeczytał przygodę (jak ni masz mogę podesłać Ci po weekendzie) a potem pogadamy.
Im bardziej skomplikowany scenariusz i im bardziej oparty na relacjach BN - BG tym trudniej zaadoptować go do dowolnej drużyny.
Ja nie mam problemów z adaptowaniem scenariuszy, "wychowałem się" na tym i lubię to. Dzięki temu mogę korzystać ze wszystkich fajnych pomysłów na ciekawe roleplaying które ludzie wymyślają.
Ostatnio zmieniony 20 marca 2010, 19:45 przez Oggy, łącznie zmieniany 1 raz.
astrolog/alchemik 10/10 POZ

garfields
Reactions:
Posty: 167
Rejestracja: 05 października 2009, 10:20

Post autor: garfields » 20 marca 2010, 09:49

Hauerine napisał/a:
opublikowali? Jakis nędzny zalazek systemu, wlaściwie bez opisu świata, historii itp. Tyle co przy okazji przygód...
:D:D:D no comments :D:D:D
Bardzo pomocny był almanach MG i improwizacje na sesjach gdy gracze robili coś czego wczesniej nie zaplanowałem.
Te almanachy to w późniejszych MiM-ach była jedyna dobra rzecz :]

Strefa Śmierci była fajnym, szybkim systemem z klimatem jakiego nie ma wiele systemów pełnowymiarowych. A uzupełnianie jej przez kolejne mini przygody i opowiadanka dopełniało obraz lepiej niż standardowe przygody KC. Tylko tutaj trzeba pamiętać - jak pojawiła się Strefa to wszyscy już się trochę z RPG otrzaskali i dzięki temu przygody były ciekawsze niż te kc-towe. Szkoda tylko, że na bazie tych właśnie pierwszych przygód-potworków (demoniczna horda) ludzie później wyśmiewali się z KC, ponieważ taki 'schemat' przygód przylgnął do systemu na stałe, a kolejne przygody często nie wyprowadzały z błędu możliwych graczy. Zaś określenie przygody jako demoniczna horda był dla niej po prostu wyrokiem, że jest to nędza i 3 metry mułu.
Generalnie było kilka fajnych przygód w MiM-ach jednak większość kończyło się zwykłą rzeźnią (najgorsza przygoda z tych późniejszych to ta gdzie gracze walczyli ze smokami i to momentami kilkoma jednocześnie).

A na bazie Strefy oparłem swój autorski system hard sf ;), który nawet kilka osób polubiło.

ODPOWIEDZ