Powieść Artura - fluff

Petryfikator
Reactions:
Posty: 55
Rejestracja: 03 listopada 2014, 10:08

Post autor: Petryfikator » 11 grudnia 2014, 09:34

Właśnie mnie oświeciło:
- Kiepska jakość
- Przesada
- Wodotryski
- Heroizm
- Seksizm
- Porno...
- Brak jakiegokolwiek sensu...

Toć to azjatyckie mmo, klon wowa *_*

ghasta
Reactions:
Posty: 2334
Rejestracja: 29 września 2010, 23:48
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: ghasta » 11 grudnia 2014, 09:57

Wasut :) - oto wizualizacja zbroii. Zabrakło gwiazdek ale co tam :)

[center]Obrazek[/center]

Awatar użytkownika
Rikandur
Reactions:
Posty: 392
Rejestracja: 06 lipca 2013, 21:40
Has thanked: 36 times
Been thanked: 3 times

Post autor: Rikandur » 11 grudnia 2014, 10:03

Mam szczerą nadzieję że moja skleroza i zapominalstwo nie zawiedzie mnie teraz Ghasta! :D

Ten horror !

Awatar użytkownika
Oggy
Reactions:
Posty: 766
Rejestracja: 13 lipca 2009, 15:05
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/Oggy
Has thanked: 24 times
Been thanked: 10 times

Post autor: Oggy » 11 grudnia 2014, 11:41

ghasta podniecasz mnie w jakis trudny do zrozumienia sposob.
Ide do lazienki.

Aha, no i dlugosc spodenek sie zupelnie nie zgadza.
astrolog/alchemik 10/10 POZ

Awatar użytkownika
czegoj
Site Admin
Reactions:
Posty: 3837
Rejestracja: 18 listopada 2008, 23:34
Has thanked: 5 times
Been thanked: 10 times
Kontakt:

Post autor: czegoj » 11 grudnia 2014, 14:42

Nie trzeba było długo czekać. Obrazek do opisu cytowanego przez wasuta. Masakra. (a ja kiedyś mangę wmieszałem do KC). Płakać mi się chce./-/ Najgorsze, że poziom rysunku, bardzo adekwatny.

Autorstwo: Hannah, dobra elfia zabójczyni/kapłanka Asteriusza, podczas przygotowań do bitwy pięciu bogów (by Joanna Wasilewska)
Ostatnio zmieniony 11 grudnia 2014, 14:51 przez czegoj, łącznie zmieniany 1 raz.

ghasta
Reactions:
Posty: 2334
Rejestracja: 29 września 2010, 23:48
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: ghasta » 11 grudnia 2014, 15:58

Rysunek bardzo dobry, za to opis jest taki jak z jakiegoś pornosa :)

Odnoszę wrażenie, że pierwotny tytuł czytanego pustaka brzmiał 50 twarzy Asteriusza Wielkiego, ale takiego zapożyczenia wydawnictwo Palladynat nie przetrwałoby z powodu pozwów sadowych.

p.s.
Poza tym J. Cleese z mojego postu lepiej wpisuje się w bezsens powieści :)

Adannyel
Reactions:
Posty: 109
Rejestracja: 10 września 2014, 10:42

Post autor: Adannyel » 11 grudnia 2014, 16:10

Bikini mail!

Araven: Cytaty z SoK ujęte są w cudzysłów,reszta to komentarz, lub opis autora strony.
Lecz t? rozwa?cie smutn? okoliczno??:
Tacy poeci, jaka jest publiczno??!

Awatar użytkownika
Kargan
Reactions:
Posty: 1420
Rejestracja: 22 listopada 2012, 13:44
Has thanked: 8 times
Been thanked: 7 times

Post autor: Kargan » 11 grudnia 2014, 17:27

Rany...wy to naprawdę dajecie radę czytać ? :o
]|[ Innocence Proves Nothing ]|[

Medea Trix: WS 28, BS 44, S 32, T 29, AG 41, INT 29, PER 40, WP 32, FEL 33 (12 wounds, 2 fate points)
Erias Kantar (Black Templar Marine): WS 53, BS 37, S 40, T 42, AG 51, INT 45, PER 45, WP 46, FEL 40 (23 wounds,4 fate points)

Awatar użytkownika
czegoj
Site Admin
Reactions:
Posty: 3837
Rejestracja: 18 listopada 2008, 23:34
Has thanked: 5 times
Been thanked: 10 times
Kontakt:

Post autor: czegoj » 11 grudnia 2014, 17:33

U mnie nawet ostatnio forma zwyżkuje. Z 18 stron przerzuciłem. Jeśli jestem wystarczający zmęczony i mam tak półprzymknięte pół-powieki to nawet dam radę półprzeczytać. Mózg wtedy już nawet nie zastanawia się co czyta i wtedy z 4-5 a nawet 6 rozdziałów daję radę. W normalnym stanie nie daję rady przeczytać 5 stron.

Awatar użytkownika
Rikandur
Reactions:
Posty: 392
Rejestracja: 06 lipca 2013, 21:40
Has thanked: 36 times
Been thanked: 3 times

Post autor: Rikandur » 11 grudnia 2014, 17:50

No, teraz człowiek marzy by jakiś litościwy Arcyczarnoksiężnik Czarnotrup walnął w drużynę jakąś atomówką.

Treant
Reactions:
Posty: 1867
Rejestracja: 05 stycznia 2009, 10:15

Post autor: Treant » 11 grudnia 2014, 22:37

Czegoj chyba będzie potrzebował dłuższej rekonwalescencji po wyjściu z labiryntu. Może jakieś sanatorium?
Mój skromny dorobek jako gracza w PBF: http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=35

Awatar użytkownika
mastug
Reactions:
Posty: 1697
Rejestracja: 03 grudnia 2009, 23:24
Has thanked: 14 times
Been thanked: 12 times

Post autor: mastug » 12 grudnia 2014, 02:33

wasut napisał(a): To co tutaj usilnie prezentujecie jako "konkrety" przywodzi na myśl narkomanów na głodzie...
Cóż mogę odpowiedzieć Wasutcie ... masz rację.

ghasta
Reactions:
Posty: 2334
Rejestracja: 29 września 2010, 23:48
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: ghasta » 12 grudnia 2014, 09:20

Rikandur napisał(a):

No, teraz człowiek marzy by jakiś litościwy Arcyczarnoksiężnik Czarnotrup walnął w drużynę jakąś atomówką.

... jakiś litościwy bóg powinien cały nakład książek zamienić z powrotem w drzewa...


p.s.
Właściwie to wszystkie posty z tego wątku nadają się do wątku FUN :)

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 17 grudnia 2014, 13:30

Akcja streszczenia stanęła w miejscu, a sam już jestem ciekawy, co było dalej, więc zajrzałem na FB!
"Jajowaty kształt wnętrza komnaty budził niepokój" i słusznie, w końcu mieli do czynienia z esencjami nicości i porządku, a "twory ich wymieszania fachowo nazywa się formami losu i przeznaczenia. To dźwięk, a szczególnie... muzyka..."

Hm... może jeszcze raz.

"Ściany, podłogę i sufit pokrywała warstwa grubego, zbitego osadowego materiału, najprawdopodobniej wapienia, piaskowca albo popiołu. Z niego wszędzie wyrastały pąkle, z których środków wystawały półmetrowe, półprzezroczyste, intensywnie zielone kryształy". Okazało się, że "ziarnistość, a w zasadzie miałkość pyłu jest identyczna jak tego, który powstaje po dezintegracji..."

Hm... nie wiem, czy jasno tłumaczę. Chodzi o to, że "są trzy odmiany form losu i przeznaczenia. Muzykę już znacie. Drugi to dezintegracja, a w zasadzie jej promienie. A trzeci to prawdziwe wiry nicości".

No. I gdy "ktoś głębiej wejdzie do komnaty, powstanie dźwięk. On uruchomi promienie dezintegracji, które niczym stado raptorów przemkną po wielokroć wokół komnaty". I tylko wtedy powstanie na środku komnaty prawdziwy wir nicości.

No. I jest tylko jeden sposób, żeby przedostać się do kolejnej komnaty - dżiny wszystkich żywiołów muszą stworzyć lustra, ifryty grać muzykę, a tan Irmin i tan Vercyn muszą zmienić się w smoki i odbyć na środku komnaty gody, które zakończą się zajściem w ciążę i śmiercią.

Jasne? Jasne.

"Rudowłosa piękność pod postacią smoczycy ze smutkiem jeszcze krzyknęła:
- A mój przydomek Żelazna Dziewica? Mam go stracić!?!

Gnom lekko ziewnął, za to grubas ledwo wstrzymał się od śmiechu.

Nikt jednak już nie zwracał uwagi na smoczycę. Przeważająca większość była paladynami. Jak sami mówili o sobie, słowo "poświęcenie" było ich drugim imieniem"

Utwierdzam się w przekonaniu, że paladyni to dupki a gruby kapłan to niewdzięczny buc.
I druga wstawka!
Tan Irmin wzięła tana Vercyna za ręce i złożyła mu na ustach pocałunek "mocny jak skała, namiętny jak łąka usiana kwiatami". Po czym "para smoków w ludzkiej postaci objęła się ramionami i jakby zjednoczyła".

Drużyna wskoczyła na łoże i zaczęła lecieć, muzyka narastała, promienie dezintegracji krążyły, "melodia płynęła wirem wokół kryształowych ścian. Huczała i płonęła oktawami niczym w wielkim piecu". Jak również "strzelała na przemian wodnym wirem i płomieniami". "Setki zielonych smug pruły stadami od kryształu do kryształu".

Na środku komnaty uformował się prawdziwy wir nicości, do którego wskoczyły smoki dokonując natychmiastowej retransformacji. Dla nieobeznanych, transformacja to "coś jakby iluzja na tobie, z tym, że fizycznie tak naprawdę jesteś nadal tą samą istotą, a tylko ciało masz inne".

A potem było zahaczanie się solidnymi rogowymi zadziorami na końcach ogonów, dreszcze rozkoszy, gryzienie się po karku, duszenie się krwią, swąd spalonego mięsa, otwieranie się przed nim, dreszcze pod łuskami, więź, które między nimi powstawała, poddawanie się rozkoszy, mdlenie i "to jedno, specjalne odczucie... Była w ciąży"

Podczas stosunku tan Irmin myślała o różnych rodzajach statków a tan Vercyn wspominał, jak to kiedyś został połknięty a następnie wydalony przez herpterodactylusa. Mimo to wyznawali sobie miłość, która teraz szalała w ich wnętrzach.

Drużyna zostawiła ich na pewną śmierć i odleciała. Po drodze promień dezintegracji trafił grubego kapłana w łysinę, ale się odbił. Pozwolę sobie na prywatny wtręt, że szkoda.

PS
A tan Sunin nie dość, że jest półsalamandrą, rembimorfem, samurajem, paladynem, rycerzem i wojownikiem cieni, to ma jeszcze tarczę którą da się przerobić na lutnię i potrafi na tej lutni grać. Czyli chyba jest też bardem. Nieźle.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 17 grudnia 2014, 13:34

Unikalna forma tej relacji zaczyna mnie wciągać niczym wir nicości, toteż nie zdołałem się powstrzymać przed wrzuceniem tu następnego fragmentu streszczenia!
W następnej komnacie drogę przedziela płynący "w przestrzeni idealnie równym, cylindrycznym ciągiem" strumień mocy będący mieszaniną czterech żywiołów. Nie da się go pokonać przy pomocy magii, bo "magia jest pochodną elektryczności i magnetyzmu, przez co żywioły powietrza i ziemi będą miały na nią wpływ".

Na szczęście drużynie służy Bin dżin Gratasin a tan Sunin jest rembimorfem - więc wiadomo, kto przeciągnie chronione psionicznym polem siłowym łóżko z drużyną na drugą stronę.

Rembimorfy to rasa pochodząca od ognistych salamander, "tak tych czerwonych, co są prawe i wściekle złe zarazem". Rembimorfka wygląda jak kobieta, tylko wysuwa czasami trzy gadzie grzebienie z pleców. Rembimorfy rozmnażają się z innymi rasami, bo gdy rozmnażają się ze sobą, rodzą się igniry dominatory... A z kontekstu wynika, że to źle.

Katan wysunął przez pole siłowe półtalerz, tan Sunin za niego chwyciła i zaczęła przeciągać przez strumień mocy. Strumień mocy porwał drużynę i zaczął ją z kolei przeciągać przez masę innych komnat. W międzyczasie z tan Sunin "straciła resztki odzienia" ale nie interesowało ją to, choć drużyna z taką uwagą na nią patrzyła, bo tan Sunin była po prostu sobą...

Wszystko skończyło się oczywiście tragicznie:

1) Gorlam Waleczny "z czcią powiedział na głos: Hhoonnoorrr!"
2) Łóżko wypadło ze strumienia w komnacie pełnej martwiaków, na szczęście Bezimienni mężowie Hannah większość unicestwili.
3) Półtalerz przeciął tan Sunin na pół, więc już jej nie zobaczymy, bo zginęła dla honoru, bez wyboru i oporu.
4) Półtalerz przeciąłby na pół grubego kapłana, ale odbił się od amuletu, więc gruby kapłan po prostu się wykrwawił i umarł.
5) Martwiaki okazały się białymi martwiakami i biegły pomóc drużynie, więc to trochę szkoda, że Bezimienni tylu zdezintegrowali. Trochę głupia sytuacja. Hannah była wstrząśnięta, że jej mężowie nie wiedzą, co to wyrzuty sumienia, bo powinni je mieć.
6) Gorlam Waleczny wytłumaczył Bezimiennym co to wyrzuty sumienia, niestety przesadził i Bezimienni złożyli śluby czystości. Hannah był zdruzgotana.
7) Od trzymania drzewka równowagi Mantisie, która "niczym jakaś baletnica uniosła ogon", wypadły wszystkie węże i jest teraz łysa.

Ogólnie masakra, stosy trupów i ogólna rozpacz. Dla podkreślenia powagi sytuacji zakończę więc fragmentem krasnoludzkiej pieśni pogrzebowej:

"Gdy ucichną bitew czasy, spójrzcie na wymarłe rasy,
Co w moc bardów nie wierzyły, bo w moc chwili zawierzyły.
Gdzie są księgi ich narodów, któż je pisał bez powodów,"

ODPOWIEDZ