Michelle kompletnie zignorowała pierwsze pytania Karen. Wyglądała jakby ich nie usłyszała, najwyraźniej celowo. Z pełną premedytacją zaczęła od innego tematu:
- Rytuał który odprawił poprzedni Regent... Każdy Tremere mając odpowiednią wiedzę, może dokończyć to co zaczął Wiktor Manrosgof. A ja właśnie specjalizuję się dziedzinie, która pozwoli dokończyć ceremonię - ostatnie zdanie było wypowiedziane z wewnętrzną siłą osoby, która wie o czym mówi.
- Bradley, widzę, że jesteś dobrze zorientowany w historii - zwróciła się do Szczura - To znakomicie. Cieszę się, że ktoś w naszej koterii także posiada wiedzę o temacie. Jednak logika podpowiada mi, że w Sorte Kirke nie będzie żadnego Kainity który mógłby przetrwać, a nawet jeśli ktoś tam jest... To w niewielkiej liczbie. Wewnątrz Czarnego Kościoła, gdy kończy się krew... Na arenę wchodzi Bestia, która rządzi przez sto lat jego małym wnętrzem. Nie da się uciec przed głodem. Jednego jestem pewna... Będziemy stąpać po popiołach wielu członków Rodziny - odpowiedziała ponuro.
- I to byłoby tyle - dodała po chwili. - Miło się z państwem rozmawia, jednak muszę już opuścić to zgromadzenie. Przede mną jest rytuał, który muszę wykonać. Myślę, że każdy z nas potrzebuje się przygotować. Ja mam niewiele czasu - mówiąc to zabrała kartkę i schowała ją, do torby.
- Spotykamy się jutro pod Sorte Kirke, zaraz po przebudzeniu. A to oznacza że musicie być gotowi na podróż już dziś. Pobudka i widzimy się na miejscu - rzuciła trzy ciemne wizytówki na stół. Były czarnego koloru, z niewielkim paskiem filetowego przechodzącym wzdłuż dłuższej części. Na ciemnym kartonie odbijał się wyraźnie kontrastujący napis: Chronos Fate.
- Tutaj macie do mnie telefon. Dziś nie odbiorę, ale odpiszę jak tylko możliwe na sms - wstała z fotela trzymając torebkę w rękach.
Obecni: Karen, Kapitan Galaktyka, Bradley