Warszawa, Mordor, 27 lipca 2055
Podkład:
Le Matos - Sarah
Sara czyli Czarny Lód była wpięta. Przez rdzeń przeleciał drobny dreszcz kiedy impuls sprzęgu puścił w mózg pierwsze bajty, które w ułamkach sekund urosły w pokaźny strumień terabajtów danych. Od zawsze tak miała. A dokładniej od momentu kiedy jako dwunastoletnia dziewczyna zamontował sobie po raz pierwszy sprzęg. To było stare złącze, które dzięki talentowi szybko wymieniła na lepszego o niebo Samsunga. Ale... ten podniecający dreszcz przechodzący przez ciało, pojawił się właśnie wtedy po raz pierwszy. Nakręcający ją do działania, działający bardziej stymulująco metaamfa i syntkoka razem wzięte. Dlatego właśnie chciał być sieciarą. Kiedyś pracowała jako Żółwik. Wolny poruszający się z palca po klawiaturze programista. Ale to nie było to. Praca w sprzęgu była dość niebezpieczna. Ale hej, jak się chce być jak najlepszym to kiedyś się w końcu dorasta do myśli, że to jedyna droga by taką się stać.
Jej jaźń wypełniła wizja binarnej przestrzeni, nie do ogarnięcia dla zwykłego wciągacza prepaku, ale dla niej. Dla niej jej widok był czymś zupełnie normalnym i klarownym. Tak oczywiste jak dziwne odmiany koni dla Ketraskiego, które rozpoznawał bez trudu. Albo jak siarczyny najtańszego wina marki Snajper, które Wosjki rozpoznawał bez widoku butelki. Niektórzy ludzie mieli talent. Po prostu.
W jednej chwili rzeczywistość rozlała się w binarny świat zer i jedynek który dla niej miał oczywisty sens. Który przy pomocy sprzęgu w karku korespondował bezpośrednio z jej jaźnią. Była netrunnerką.
Kopała po danych które kazał jej znaleźć Ketarski i Lenu. Wystarczyło jednak że tylko Lenu uruchomiła swój sprzęt, a obcy znów się pojawił w metaświecie wirtualnych danych. Był tam przyczajony. W cieniu cyfr i kodów. Czarna czułą, że tak może być. Porzuciła przeszukiwanie danych osobowych na lotniskach i puściła się pędem w kierunku włamywacza. Wymierzył w złego lapka tym razem. Bo w lapka którego pilnowała Czarna. Fortecy jej decku nawet nie próbował forsować. Obcy wbił się bezpośrednio do sprzętu team leadera, który miał przekazać im dane. Korpo-lapciak o standardowych zabezpieczeniach nie był żadnym problemem do sforsowania dla prawdziwego netrunnera. Na jego miejscu Czarna zrobiła by to samo. Interesowało go wszystko co mocno schowane. Szukał konkretów. Na szczęście sporo czasu poszło mu na zhakowanie bazy ze zdjęciami rumaków. Nie tego szukał. Równocześnie zasysał dane z korespondencji archiwalnej z Adobe i szukał akt dzisiaj zatrudnionych do zadania. Ale tych jeszcze nie było, nie podpisali umów nie były zarchiwizowane.
Obcy zabierał się za laptop Lenu, by zassać brakujące dane których nie udało mu się wyciągnąć z głównego źródła. Tym razem Czarna była gotowa. Obcemu włączył się alerty, że się do niego zbliża. I to szybko. Zaczął wiać. Nie był do gotowy do konfliktu albo go chciał uniknąć. Zostawił tylko balckdoga o płonących czerwienią oczach, który od razu rzucił się jej do gardła. Szybko postawiła ścianę czując jak uderzenie piekielnego psa zaczyna kruszyć jej bariery. Zaklęła w myślach.
Nie ważne. Wytrzyma jeszcze chwilę. Musi. Usmażę mózg sukinsyna który mi zostawił to paskudztwo. - Pomyślała wypalając kod atakującego ją programu. Dla niej prawdziwa gra i ryzykowanie wszystkim już się zaczęły.
Czarną nie bez powodu na ulicy i w firmie nazywali Lodem. Miała w swoim decku coś nie do końca legalnego, coś czego inni hackerzy się najbardziej obawiali. Programik, dla specjalnego sortu cwaniaków, którzy ją wkurzyli w sieci. Nazywał się Czarny Lód i był cholernie niebezpieczny. Jeśli ktoś nie potrafił szybko i sprawnie postawić przed nim zapory, program dostawał się bezpośrednio do sprzęg-łącza i palił miejsce styku z synapsami. W najlepszym razie warzywo. W najgorszym, kupę dymu w wypalonym rdzeniu kręgowym przy czaszce. Tak. Już tak zrobiła komuś raz czy dwa, może więcej. Za pierwszym razem był to jakiś gówniarz, siedzący gdzieś na końcu świata. Jego pech. Czarna kiedyś się zastanawiała jak mogło by to wyglądać w realu. Kiedy jakiś kumpel może brat, znalazł tamtego po tym co mu zrobiła. W ciemnym pokoju wypełnionym dusznym gryzącym nozdrza dymem z ludzkiego przepalonego ciała, gdzieś w jakimś tam dalekim Peru. Trochę było jej przykro. Trochę. Parę miechów później moralniak w jej głowie już się nawet nie pojawił, ten drugi kolo też naprawdę na to zasługiwał.
Przez spięcie z balckdogiem straciła cenny czas. Ale nie było źle, wszystko przecież mogło się rozegrać dla niej dużo gorzej. Nie mogła dogonić obcego, choć jeszcze przez chwilę szła jego śladem. Dwudzieste szóste może dwudzieste siódme piętro tego budynku, na jednym z nich była kafejka gdzie przychodzili ludzie wypić kawę, wpiąć się i posprawdzać swoje prywatne sprawy. Zbyt duże wejść, za duży ruch, obcy zdążył zatrzeć ślady. Zero szans by dowiedzieć się kto to.
Czarna wróciła do swojego poprzedniego zadania, poszukiwania mozambijskiego kreatora i jego ósmego pasażera Nostromo. Centralny Punkt Lotniczy okazał się pustym strzałem. Na lotnisko Modlin włamała się więc w ramach drugiego podejścia. Bez problemów. O dane commonersów nikt nie dbał. Taka była prawda. Włamanie się do bazy danych pasażerów LOTu nie stanowiło większego problemu. Teoretycznie za ścianą zabezpieczających problemów w praktyce zaś był to mur dziurawy i łatwy do przekroczenia dla wprawnego hackera, a takim właśnie była Czarna. Co innego dane wrażliwe firmy LOT, takie jak dane pasażerów VIP i biznesclass, koszty napraw i awarii, odszkodowania, wynagrodzenia słowem wszystko co robiło słupki z cenami w notowaniach giełdowych. Tam włamać się łatwo nie było. Co innego proste dane. Jeszcze chwilę. Weszła!
[center]--------- Lot z Mozambiku. Szukaj-------
----------------------Adobe, Molisabe Lot LLM3342, lądowanie wczoraj 19:32 Warszawa---------
-------Wgląd do kamer, gdzie jesteś. Kurwa. Nie da rady za mocno pilnują. --------
----Myśl, myśl..-----
----------Karta, jaką kartą płacił za lot! ------ szukaj zbieżnych wyników---------
-------------Nie, nie chodzi o numer karty kredytowej , sama sygnatura-------
-----Kiedy zapłacił? Porównaj dane, wyszukaj podobne---------------
-----Kurwa. Setki możliwości --------------
------------------Gdzie Lenu dała mu namiar na lokal Bielany i Praga---------------
------------Zawęż możliwości do tych dwóch. Wyszukaj -----------
-------Kilka opcji, Praga płatność zagraniczną karta, zgodność sygnatury kodu osiemdziesiąt procent, zaliczka na poczet lokum!--------------
-----------Bingo! Praga, ten mozambes siedzi na adresie od Lenu. [/center]
- Szefu, musimy pogadać o moim wynagrodzeniu... - powiedziała Czarna i wyjęła powoli sprzęg, obracając się na krześle w kierunku Ketarskiego. - Molisabe jest na adresie praskim. - Założyła nogę na nogę, obdarzając go przy tym zadziornym uśmiechem. Znała rozwiązanie ich zagadki.
Taka tam wstawka w oczekiwaniu na wpis Wojskiego. Lenu stówka w plecy za zakupy. No chyba, że chcesz go ubrać w kropostyl to cena x3. Zamówienie dojedzie w godzinę.Transport wliczony w cenę.