PBF - Bournemouth after Midnight

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 07 listopada 2015, 21:02

Bournemouth, Przed Spearmint Rhino; 26/11/2014 około 04:23

Xavier po słowach starszego i pracy Niny uspokoił się nieco. Wkładał kolejne naboje do pistoletu zdając sobie sprawę, że jest na wojnie. Zapiął pas dla swojego bezpieczeństwa, bo nigdy nie wiadomo skąd nadejdzie ewentualny atak. Spojrzał na siedzącego obok Thomasa, ale ten widocznie nie chciał odzywać się pierwszy. Młodemu Ventrue nie pozostało nic, tylko zacząć mówić.

- Price, posłuchaj mnie uważnie. Wiem ile dla ciebie znaczyło Rhino, ale otworzysz nowy rozdział. Jeśli wszystko się powiedzie, odbudujesz klub i stworzysz prawdziwe Elizjum, nie przytułek dla wyrzutków. Rozumiesz o czym mówię?

- Rozumiem - odpowiedział krótko.

- Domena was potrzebuje. Gdzie Korowiev i Panajotov? Co się stało z Achile? Dzwonił do mnie ale połączenie się zerwało na dobre.

- Achille pojechał szukać mojego Ghula Owena i do tej pory nie wrócił. Nie wiem, co się z nim dzieje. Panajotov wywiązał się z dżentelmeńskiej umowy jaką zawarliśmy. Potwierdził moje wcześniejsze przypuszczenia, że jest Ravnosem, gdyż podczas naszej ostatniej rozmowy przyznał się do swojej przynależności klanowej. Opuścił miasto, przynajmniej tak powiedział.

- Co się stało w klubie?

Xavier spiął się nieco, gdy miał mówić o wydarzeniach z jego Domeny.

- Co do Marcusa to sprawa się skomplikowała. Do Rhino wszedł ten sam typ, który zdominował Baza i nasłał nastolatków by urządzili sobie strzelaninę pół roku temu w klubie. Malkavian miał mi pomóc w załatwieniu tej sprawy, a zrobił coś zupełnie przeciwnego. Ściągnął na siebie uwagę ochrony, która na pewno uznałaby go za intruza. Świr kompletnie oszalał i przeszkodził mi w pościgu za intruzem. Odebrał mi prawo do zemsty. Byłem zmuszony go unieszkodliwić, używając drastycznych środków w postaci przymusu bezpośredniego. Gdyby nie on, nie musiałbym skakać z dachu ryzykując życiem i zapewne wiedziałbym coś więcej.

- Intruz wydobył coś, co było zamurowane w jednej z ścian Rhino. Na dachu dostał kulkę, ale zmienił się w kruka i zleciał na dół. Skoczyłem za nim i dopadłem go. Jestem pewien, że trafiłem w samo serce. Potem... on zniknął. Następnie straciłem kontrolę i wyładowałem się na Thomasie, który wszedł mi na linię strzału.

Zwrócił się bezpośrednio do Tremera:

- To co powiedziałem wcześniej nie było prawdą i należą ci się przeprosiny. Zemsta, którą odebrał mi Koriviev znaczyła dla mnie więcej niż całe Rhino. Ta bardzo osobista i honorowa sprawa. Jeżeli jesteś prawdziwym mężczyzną powinieneś to zrozumieć. Mimo wszystko, nie powinienem był cię tak potraktować. Przepraszam.

- Więc kto za tym wszystkim stoi i co się dzieje w mieście?
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 08 listopada 2015, 22:11

Bournemouth, Przed Spearmint Rhino; 26/11/2014 około 04:24

- Xavierze czy wiesz co zginęło? - zapytał zniecierpliwionym tonem Primogen.

- Znalazłem coś na na korytarzu. Było to małe drewniane pudełko po herbacie z Harrodsa Afternoon Ceylon No16. Nie wiem co było w środku, ale znam doskonale ten zapach. Robert uwielbiał tą herbatę powtarzając że to jego ulubiony smak.

- Trzymajcie się! - Rzucił ostrzegawczo Michael po tym jak Xavier wyjawił prawdopodobny cel wizyty hemafrodyty i nagle zaciągnął dźwignie ręcznego. Wielki SUV prowadzony wprawną ręką perfekcyjnie obrócił się na mokrym asfalcie o sto osiemdziesiąt stopni i przymuszony wciśniętym do oporu pedałem gazu pomknął pod prąd wąską Yelverton Rd tam skąd wyjechał.

- Zabrał token potrzebny do otwarcia grobowca... Tylko skad mogl widziec gdzie jest? Nawet ja nie do końca wiedziałem gdzie jest. Myślałem, że Robert zabrał tę tajemnicę ze sobą do grobu. Auto przemknęło ponownie obłok dogasającego Rhino i mknęło pod prąd Yelverton Rd, w stronę Old Christchurch Rd, dokładnie tam gdzie intruz wpadł w witrynę sklepową.

- Możliwe, że Owen coś wiedział. Odwiózł jednego z vipów do hotelu i zniknął zostawiając otwarty samochód. Wróćmy na miejsce i rozejrzyjmy się. Może coś znajdziemy...Albo zatrzymajmy się tam gdzie zniknął kruk... - Xavier palcem wskazał miejsce do którego zbliżali się. Range Rover na pełnej prędkości wyminął jednak to miejsce:

- Musi być na cmentarzu i tam właśnie jedziemy. Po co mu serce Shelley'ego? - Xavier i Langer zorientowali się, że Vallo obrał najkrótszą drogę do St Peter's Church, tam gdzie znajdował się grobowiec Shelley. Price mówił co wiedział. Każdy najmniejszy szczegół jaki w głowie Xaviera był błachostką mógł w analitycznym umysle Starszego być kluczową informacą:

- Trafiłem go w serce. Jestem tego pewien na sto procent. Musiał to przeżyć, a więc nie miał serca, albo to jakaś inna sztuczka. Może chce sam wmontować sobie to serce licząc na większą moc?

- Nie sądze żeby serce Percy'ego lub szczątki Mary mogły dać komukolwiek jakąkolwiek moc. To legenda jaką rozpowszechniałem, żeby sprawdzić czemu sabat interesuje się grobem. I muszę przyznać, że nie znam tajemnicy grobowca. Zrobiłem tylko to o co prosiła mnie Mary w testamencie.

- Więc kto za tym wszystkim stoi i co się dzieje w mieście? - zapytał w końcu Xavier. Tajemnica miasta wciąż była dla niego nurtującym pytaniem.

- Xavierze, ależ już odpowiedziałem na to pytanie, czyż nie? - Price dostrzegł pytające spojrzenie Vallo na sobie i poczuł się niezo zmieszany. Primogen sprawdzał go, czy tylko się droczył: - Powiedziałem, że stworzysz prawdziwe Elzijum. Pomyśl...

Vallo skierował wzrok na Solomona:

- Rundstedt naprawdę potrafi czynić cuda Thomasie. Gdybym mnie o tym nie poinformował, to szybko nie zorientowałbym się kim jesteś...
Spoiler!
Już wiesz o kogo chodzi? Wstyd tak trochę przed Primogenem;)
Spoiler!
Chciałem tylko podsunąć kilka małych podpowiedzi. Langer był w Rzymie i ma pewne informacje. A po drugie to Vallo widział już Langera...

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 08 listopada 2015, 22:57

- Jak to powiadomił... - żachnął się Solomon - Przecież był pan tam w Szwajcarii razem z nami. W domu Tego starego... kłamliwego diabła.

Thomas spojrzał na twarz Vallo w lusterku samochodu. Nie drgnęła nawet kiedy obaj zrozumieli, że stary Tzismisce grał jeszcze jakąś swoją grę. Tymczasem w Thomasie aż pulsowało.

- Co do serca, to w Rzymie okoliczność grabieży na tamtejszym grobie zbiegła się ze śmiercią pewnego Setyty. Spotkaliśmy z Achille jego przymierającego głodem ghula. Teraz przyszła mi do głowy pewna myśl ale najpierw musiałbym wiedzieć ile jest prawdy w tym, że podczas pewnego rytuału podobno wycinają sobie oni serca...

- Słyszałem historie jakoby Węże znali takowe praktyki. - przyznał Vallo: - I nie znam powodu aby nie wierzyć tym od których to zasłyszałem.

- Nie widzę jednak związku Setyty z Rzymu z naszą sytuacją. Może to był ktoś powiązany z dawnymi czasami? Czy za dawnych nocy byli tu w mieście jacyś warci uwagi Setyci? A może wycieli serce komuś nie ze swego klanu? - zapytał Tomas. Myśli jego jednak trochę błądziły w kierunku dziwnego zbycia ciszą przez Vallo sprawy jego sobowtóra w Szwajcarii. A może to nie była podmiana, może to była dominacja?
Ostatnio zmieniony 09 listopada 2015, 19:11 przez Suriel, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 10 listopada 2015, 14:26

Bournemouth, Przed Spearmint Rhino; 26/11/2014 około 04:25

To czemu Vallo nie powiedział nic na temat Rundstedta było dla Thomasa tajemnicą. Z drugiej storny, dobrze wiedział, że starszy nie musi się z niczego tłumaczyć. Był zbyt wpływowy, stary. Może wiedział o podejrzeniach koterii, może się tylko droczył, a może po prostu nie widział żadnego powodu dla którego miałby coś wyjaśniać młodym spokrewnionym.

Auto skręciło z piskiem opon w Old Christchurch rd mijając rozbitą witrynę Carphone Warehouse, aby chwilę później przy wtórze ryku silnika, pisku hamulców skręcić w Hinton Rd. St Peter's Church był już na wyciągnięcie ręki.

- Nie przypominam sobie aby w interesującym nas okresie w Bournemouth przebywał jakikolwiek przedstawiciel klanu Węży. Ale kto wie. Każda z tych opcji jest możliwa. Wąż w Rzymie mógł spreparować serce Percy'ego po jego śmierci, nim trafiło do grobowca w Anglii. Może śmierć owego Węża nie jest przypadkiem. Nie wiemy jednak kto dokonał mordu w Rzymie i czy rzeczywiście Wąż miał jakikolwiek związek z Percy'm. A znaleźliście coś ciekawego w grobowcu, tak jak nakazałem? Przyznam szczerze, że oczekiwałem telefonu nieco wczesniej niż dopiero dziś w nocy od pana Achile z wieściami z Rzymu.
Ostatnio zmieniony 10 listopada 2015, 14:32 przez 8art, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 11 listopada 2015, 16:01

"A znaleźliście coś ciekawego w grobowcu, tak jak nakazałem?"

- Owszem grobowców było dwa. We właściwym znaleźliśmy ciało prawdziwego Percy'ego. Doktor Achille obadał go ale bardzo pobieżnie, ponieważ ciało rozpadło się w pył. Stwierdził, że nie brakowało mu serca. Zabicie rzymskiego Setyty zbiegło się w czasie z plądrowaniem grobowca. Setytę niewątpliwie zgładził ni to mężczyzna ni to kobieta jak powiedział Khemes, a to idealnie pasuje do tego osobnika którego przez chwile widziałem na dachu Rghino. Grobowiec Shelley pieczętował ojciec Elzy z Hildeburga czyli mój dziad, po krwi Tremere. Ten miłośnik starej herbaty, który ukradł puszkę wysublimowanej earl greya z niezwykłym dodatkiem, również nie posiada serca. Być może w tym grobowcu skryte jest jego własne. Pan Price stwierdził całą pewnością trafił go w serce. Czy raczej w miejsce gdzie być powinno. No i teraz rodzi się pytanie, czy jest to mój dziad, ktoś z jego linii krwi czy może jeden z Setytów? Kimkolwiek by nie był Robert dobrze go znał i trzymał przez ten cały czas w szachu. Kiedy zmarł Hemafrodyta zaczął działać. Zabił Setytę w Rzymie i jak po sznurku przybył tutaj. To jest ktoś kto żył za czasów Percy'ego. Ktoś stary. Albo sam Percy który upozorował swoją śmieć i przeszedł na łono Sabatu.
Ostatnio zmieniony 11 listopada 2015, 18:12 przez Suriel, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 12 listopada 2015, 14:49

Bournemouth, Cmentarz przy St. Peter's Church; 26/11/2014 około 04:27

Vallo chciał chyba coś powiedzieć, ale poruszył tylko ustami kilkakrotnie i nie zdołał wyrzucić z siebie ni słowa.

Langer widział twarz Vallo i dostrzegał mikroekspresyjne ruchy mimiczne, które zdradzały bacznemu obserwatorowi wszystko. Rozgoryczenie i niedowierzanie. Nie wiedział jednak, które słowa spowodowały tak mocną reakcję Vallo.

Price choć nie mógł dostrzec żadnych zauważalnych emocji na twarzy Michaela, to domyślał się co wstrząsnęło Ventrue. Nie miało znaczenia co było w grobowcu. Czy było tam serce Percy'ego, matuzalema czy choćby wszystkich przedpotopowców razem wziętych. Xavier wiedział, że coś innego zszokowało primogena.

W plotkach powtarzanych przez kainitów, nawet przez Roberta: Michaela i Mary łączyło w przeszłości coś więcej niż tylko przyjaźń. Przyznał to sam Vallo. Jak mocna była nić uczucia? Czy było to uczucie w ludzkim tego słowa znaczeniu czy przywiązanie przypieczętowane mocnymi niczym łańcuchy więzami vinculum?

- Okłamała mnie! - Price choć nie słyszał myśli primogena, to powiedział sam do siebie, to co zapewnie kotłowało się w głowie Vallo. Coś bardzo ważnego chyba umarło dla Vallo raz na zawsze. Czy Vivien czuła to samo, gdy umierała? Gdy odkryła, że jej Xavier miał swoje tajemnice? Gdy przszedł ją zabić zmanipulowany przez Roberta obietnicą nieśmiertelności?

Price nic nie powiedział. Rozumiał. Współczuł. Tylko nie był pewien czy Vallo czy sobie.

Vallo zatrzymał Range Rovera tuż przy furtce, prowadzącej na przykościelny cmentarz.

- Chodźmy. - Starszy rzucił krótko i energicznym krokiem ruszył w stronę grobowca Shelley. Xavier po raz kolejny sprawdził broń.

Langer wyszedł z auta, obserwując otoczenie. W odróżnieniu od pogrążonego w pandemonium chaosu centrum, cmentarz wydawał się taki spokojny. Spowity delikatnymi oparami mgły, zraszany deszczem, jakby namawiał do filozoficznej kontemplacji onnaturze życia i śmierci. Tylko hałas policyjnych i strażackich syren i łuny pożarów zaburzały pokój tego miejsca. No i kruk, który wciąż môgł tam być. Żaden z kainitów nie dostrzegał jednak żadnego niebezpieczeństwa. Po za tym byli z Vallo, który dodawał poczucia pewności siebie. Ventrue zburzył spokój tego miejsca:

- Kimkolwiek jesteś ukaż swe oblicze! - krzyknął Michael. Odpowiedziało mu tylko krakanie kilku zbudzonych ze snu wron, które obrały sobie cmentarz za dom.

Kainici zbliżyli się do grobowca Shelley. Starszy podniósł z ziemi niewielki nieregualrny kawałek zardzewiałej rudy metalu.

- To był klucz...

Płyta grobowca była odsunięta. Vallo zaklął cicho i zajrzał do środka:

- Brakuje urny...

Langer dostrzegł coś innego. Rozpływający się w deszczówce ślad krwi i rozgranięte liście...

- Coś lub kogoś tu taszczono...

Ruszył ostrożnie za tropem. Xavier widząc, że Tremere coś zauważył, podążył za Thomasem. Broń miał w pogotowiu. Kruk mógł się gdzieś tu czaić. Pierwsze ciało leżało kilka metrów od grobowca Shelley, skłute i rozorane szponami, drugie leżało na na brzuchu z ogrmoną raną w plecach, tak jakby coś wielkiego skoczyło na plecy nieszcześnika. Kolejne tuż obok, też potwornie okaleczone, ale twarz była nietknięta. Langer przysiągłby, że widział już tę osobę gdzieś.

Za jednym ze starych, pokrytych mchem grobów leżało okaleczone okrutnie ciało. Langer nie rozpoznał od razu do kogo należało, ale gdy zorientował się do kogo należy serce podeszło mu do gardła.

- Czarna Matka... - szepnął.

Tremerka jeszcze żyła, choć nie pozostało w niej go wiele. Kończyny były poszarpane jakby wielkimi pazurami. Tors skłuty, jakby rozdziobał ją wielki ptak.

- Pomocy... - szepnęła.
Ciała należą do ochrony Czarnej Matki. Dwóch wygląda jakby coś dopadło ich podczas panicznej ucieczki. Jeden chyba nawet jie zdążył zareagować specjalnie i chyba coś go pociągnęło po cmentarnej alejce. Elza jest na skraju torporu. Jej los jest jednak w rękach Langera. Co zrobi Tremere?

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 14 listopada 2015, 00:56

Bournemouth, Cmentarz przy St. Peter's Church; 26/11/2014 około 4 nad ranem.

Thomas przypadł do ciała Elzy nie bacząc na brud od jakiego stale chronił swe nienaganne odzienie. Cmentarne liście przykleiły się do jego ubrania, korzystając z niefrasobliwego zaproszenia. Jedna jego ręka delikatnie wsunęła się pod kark i delikatnie uniosła głowę Matki. Drugą obejmował jej szyję z przodu na gotów powstrzymać jej ugryzienie gdyby ogarnął ją głód tak wielki by nie mogła nad nim zapanować. Jego wnętrze gotowało się od emocji zmieszanych jak w wielkim kotle. Gniew gotował się z równie silnym choć przeciwnym uczuciem. Uczucia wrzały w nim i było kwestią tylko kilku uderzeń serca kiedy zaczną z niego kipieć. W nozdrzach poczuł dobrze znany zapach jej pachnideł. Jego nieokiełznane oczy biegały po jej ciele rejestrując piękne smukłe ciało, czarne jak noc włosy oraz całą krzywdę jaką wyrządzono tej która była dal niego ideałem. Czuł się skołowany. Pozwolił by jego włosy opadły na jej twarz i oddzieliły parę kochanków od całego świata. Nie liczył się Vallo, ani hemafrodyta ani przenikliwy chłód listopadowej nocy. Mimo całego bólu jaki mu zadała już tyle razy w ciągu jego istnienia, nie potrafił jej nie żałować tej nienawistnej kobiety...

Mein Gott! Was haben sie gemacht... zu meine schone*... - Dłoń ześliznęła się po szyi w kierunku dekoltu. Oczy zapłonęły nienawiścią, kiedy z nienawiścią i podnieceniem oceniał skalę zniszczeń. Przyłapał się na chwili słabości zupełnie nie pasującej do jego natury. Wyrachowany umysł szybko go jednak upomniał i ostrzegł.

Opanuj się bo Elza zaraz cię przejrzy. Graj rolę do końca jaką żeś sam sobie wyznaczył.

Rozum znów przejął, choć może jedynie na chwilę, kontrolę nad ciałem. Nadal obawiając się szału jaki może ją ogarnąć przysunął usta niebezpiecznie blisko do jej doskonałej twarzy i zapytał cichutko niczym szmer wiatru.

- Kto to Pani zrobił madame? Kim był ten który ci to uczynił?

Mimo, iż starał się by głos był tak zimny jak to tylko możliwe, czuł, że tembr zdradza jego głębokie zaangażowanie emocjonalnym falowaniem.

Wzrok Elzy stawał się coraz bardziej szklisty. Czarna Matka wbiła swoje gasnące spojrzenie w Langera i Tremere w nich utonął. Spokrewniona może nie rozpoznała twarzy swego potomka, ale może było coś w oczach Solomona, może w jego łamiącym się głosie co przywołało cień uśmiechu na bladym licu Elzy. Szepnęła:

- Thomas, mój kochany... Wróciłeś do mnie. Pomóż mi, odejdziemy stąd razem, tylko ty i ja...

Przez ulotną chwilę był gotów zapomnieć o wszystkich krzywdach, o zdradzie, o tym, że powstał tylko jako nic znaczące narzędzie w jej rękach.

[center]Obrazek[/center]

Thomas odłożył delikatnie jej głowę na wilgotne cmentarne liście. Szybkim ruchem ręki obnażył nadgarstek i jednym swoim ugryzieniem z chrupnięciem uwolnił szkarłat. Trzymał lewą rękę nad jej twarzą pozwalając skapywać drogocennemu nektarowi w jej usta. Prawą dłonią nadal przytrzymywał ciało w obawie przed kryjącą się w jej wnętrzu bestią. W głowie wciąż brzęczały mu jej słowa "...odejdziemy stąd razem, tylko ty i ja......". Obietnica ciągnęła go w pustkę.
Gdy jej głowa pomimo bólu zaczęła się podnosić do źródła życiodajnej vitae jednym płynnym ruchem ruchem przykrył jej ciało swoim dociskając jej zmaltretowane ciało do wilgotnej cmentarnej ziemi. Traktowanie z siłą Matki, która była w takim stanie mocno się odcisnęło w emocjach targających Tomasem. Poczuł ukłucie w swoim sercu a Elza musiała odczuć go również. Jęknęła tylko cicho kiedy składał na jej czole pocałunek. A kiedy na powrót się odchylił w jej sercu tkwiło wbite po rękojeść ostrze noża, który zabrał ze zbrojowni Xawiera.

...odejdziemy stąd razem, tylko ty i ja... chłopięcą niepewność w oczach zastąpił lód NIE. Na razie odejdziesz tylko ty. Matko. - wycedził w myślach ostatnie słowo.

Z trudem skierował wzrok w oczy Xawiera.
- Myślę, że musicie niezwłocznie dalej ruszać. Ja za chwilę was dogonię. - powiedział podnosząc się z klęczek. W jego oczach młody Ventrue bez trudu wyczytał, że teraz żadna siła nie zmusi Tremera do zmiany zamysłu jaki powziął.

Tomas się spieszył. Nie czekał aż odejdą, szybko zaczął przeszukiwać ciała sług Czarnej Matki. Jej kierowca Hans miał w kaburze to czego Tomas potrzebował Siga p226 a także nóż sprężynowy, kluczyki oraz portfel.

Kiedy kroki obu Ventrue oddaliły się w głąb cmentarza on uniósłszy w ramionach swoją matkę ruszył szybkim krokiem do wyjścia z cmentarza. Nie mógł jej tak zostawić na pastwę losu kiedy za chwilę mógł zginąć.

*Mój boże! Co oni zrobili... mojej pięknej...
Spoiler!
Chowam jej ciało w bagażniku samochodu i wracam sprintem podkręcając sobie za wczasu zmysły żeby się nie wypierdzielić. Liczyłem że przy ghulu znajdę kołek, skoro szykowali się "na misję".
EDIT 8ART: Na tym terenie rosną drzewa, drewniane płoty okalają cmentarz. Zaimprowizowany kołek nie powinien być problemem.
Ostatnio zmieniony 14 listopada 2015, 14:24 przez Suriel, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 14 listopada 2015, 14:53

Bournemouth, Cmentarz przy St. Peter's Church; 26/11/2014 około 04:30

Langer podniósł Elzę i ruszył w kierunku auta. Patrzył w twarz przebitej kołkiem kobiety i zamyślił się. Nie mógł uwierzyć w to co mu się wydawało. Nie wydawało mu się. Był tego pewien.

Ocknął się nagle. Zimny dreszcz przeszedł po plecach Tremere. Nie mógł jej tak zostawić skoro zaraz mógł zginąć... Wtedy policzył w myślach ciała ghuli.

Jeden... Dwóch... Trzech... Ona miała pięciu ochroniarzy. Gdzie była pozostała dwójka? Zginęli? Uciekli? czy może...

Odpowiedź nasunęła się sama z charakterystycznym schrzętem przeładowywanego zamka pistoletu. Czekali na dogodny moment, a on sam wepchnął się im niemal w łapy. Tylko dzięki wyostrzonym do niemal nadnaturalnych zmysłom Langer zdołał zorientować się w tym czego właśnie stawał się częścią. Nie mogli widzieć kim jest i jakie ma zamiary. Sylwetka barczystej postaci wysunęła się zza węgłą muru i wystrzeliła bez zastanowienia w stronę Solomona. Szkarłatna plama wykwitła na barku Langera, gdy kula z "dziewiątki" przebiła delikatne ciało kainity tuż pod lewym obojczykiem.
Jeden z ghuli nie bawi się w żadne negocjacje. Celował w serce ale mu się na szczęście nie udało. Kainita inkasuje jednak dwa obrażenia. Co robi Langer?

Xavier jest około trzydzieści metrów dalej, ale nie widzi strzelca. który jest niżej i zasłąniają go płyty nagrobne. Sytuacja wygląda następująco: Ventrue'si poszli w stronę Range Rovera, a Langer w drugą oddalając się od nieumarłych. Ghul, który wystrzelił jest przy furtce z cmentarza, chodnik schodzi tam około metr w dół, także nawet Tremere widzi tylko głowę i górę torsu. Decyzję o tym co zrobi Vallo, podejmę dopiero po deklaracjach dla Xaviera.

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 15 listopada 2015, 12:41

Bournemouth, Cmentarz przy St. Peter's Church; 26/11/2014 około 04:30

Gdy Price spojrzał na ciała leżące na ziemi zrozumiał, że znów się spóźnili. Thomas jednak wypatrzył swoją Matkę, która jak okazało się, jeszcze żyła. W pierwszym odruchu chciał ją dobić, ale uznał że to sprawa między nią, a Thomsaem. Upewnił się, że reszta jest martwa i dołączył do Primogena. Miał zapytać się Michaela o jego przeszłość, ale zanim zdążył ułożyć zdanie usłyszeli strzał.

- Thomas! - Xavier zareagował natychmiast, odwracając się i biegiem ruszył w stronę strzelca.
Mam przygotowaną broń do strzału. Biegnę ile sił w nogach w stronę, gdzie padł strzał. Xavier nie zważa na krycie się między nagrobkami, czy jakieś uniki. Chce dostać się najszybszą drogą do przeciwnika. Price ma nadzieje, że da Thomsaowi czas na ukrycie się i przeciwnik ewentualnie zmieni cel na zbliżającego się Ventrue.
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 17 listopada 2015, 14:40

Bournemouth, Cmentarz przy St. Peter's Church; 26/11/2014 około 04:30

Tomas pochylil się i skoczył zasłaniając się ciałem stwórczyni w strone najbliższego drzewa. Czul ból. Wprawdzie kamizelka kuloodporna wytłumila uderzenie ale był pewien że co najmniej jedno żebro ma złamane.

Huk kolejnych dwóch wystrzałów. Następne uderzenie tępego bólu w klatce piersiowej. Musiał coś zrobić szybko. Nie był pieprzonym żołnierzem. Strzelano do niego. Drzewo zdawało się być cholernie daleko. Kilkanaście metrów wydłużało się w kilkaset w głowie Tremere'a. Ból nie otępiał kainity. Podziałał jak adrenalinowy szok. Skoczył za grobowiec, przygniatając ciało Matki. Poczuł się prawie bezpieczny. Kule odbijały się od płyty nagrobka z wizgiem frunąc w noc.

Vitae zapulsowało w żyłach wampira przynosząc wyraźną ulgę i wyraźnie dodając Solomonowi poczucia pewności siebie. Przejechał jeszcze delikatnie dłonią zmierzwione włosy Elzy. Musiał ją zostawić i dopaść jej ghuli. Wiedział, że nie spoczną, póki jej nie uratują. Tylko życie mieli do stracenia... Korzystając z ciemności ruszył okrężną drogą na spotkanie popleczników Elzy.

Pytania cisnące się na usta Xaviera zamarły wraz z donośnym trzaskiem pistoletowego wystrzału i mimowlnym jękiem oddalającego się Langera. Zadział jak automat, niemal bez udziału świadomości. Rzucił się w stronę z której dochodziły strzały. Broń sama wskoczyła w dloń Ventrue. Nie krył się nawet. Był przecież Spokrewnionym. Żadna kula nie była mu straszna. Kątem oka dostrzegł jak Tomas kryje się za grobowcem. Dziwne uczucie ukłuło serce Xaviera. Wiedział, że Tremere jest bezpieczny i ta świadomość uspokoiła nieco Price'a. Jeszcze nie dostrzegał strzelców, ale wiedział skąd strzelali. Był na tym cmentarzu niejednokrotnie i był pewien tego, że byli skryci za murem przy furtce. Było ich co najmniej dwóch. Wprawne ucho Xaviera rozpoznawało wystrzały z "dziewiątki" i cięższego rewolweru. Powstrzyma ich. Był przecież przeklętym, a oni tylko nędznymi niewolnikami vitae swej pani. Minął miejsce gdzie skoczył Tomas. Nawet nie spojrzał w tamtą stronę, cały czas skupiony na perymetrze wyznaczonym cmentarnym murem. Wreszcie ludzki kształt pojawił się w prostokątnym obrysie framugi. To ten który strzelał z pistoletu. Tak jak tego sobie zażyczył Xavier ghul zmienił cel. Xavier przystanął i złożył się do strzału równocześnie z ghulem. Dwa niemal równoczesne wystrzały rozdarły noc. Price poczuł jak dziewięciomilimetrowa kula grzybkuje na jego klatce piersiowej i odbija od nadnaturalnie wzmocnionego vitae ciała, niszcząc tylko i tak już nadające się już tylko na śmietnik marynarkę i koszulę. Uśmiechnął się czując jaką ma potęgę i wcisnął spust po raz drugi. Pierwsza kula zrykoszetowała bowiem od framugi nie czyniąc krzywdy ghulowi. Xavier zdążył skorygować broń i po drugim wystrzale śmierć zabrała na zawsze niewolnika Czarnej Matki.

Xavier dostrzegł jak Vallo wymija Xaviera. Poruszał się szybko. Piekielnie szybko. Price wiedział, że Vallo musiał znać arkana Akceleracji. Gdy drugi z ghuli pojawił się w na chwilę w drzwiach, Primogen krzyknął tylko z naciskiem:

- Poddaj się!

Słowa Vallo odniosły niemal ten sam skutek co kula Xaviera. Co prawda głowa mężczyzny nie eksplodowała, ale przeciwnik rzucił broń i niepewnie podniósł ręce w geście poddania.
Spoiler!
Podnosisz Wytrzymałość o 2, leczysz jedną ranę, ale otrsymujesz kolejną. Wciąż masz 2 rany. Langer jeśli się pośpieszy do zajdzie ghula który się już poddał.
Langer otrzymuje jeszcze jedno trafienie, tym razem inkasując tylko 1 ranę. Xavier trafiony ale miks klanowej Odporności i Wytrzymałości niweluje wszystko do zera. Także pozwoliłem sobie na to aby kula odbiła się od wampira niczym od spizowej statuy. Ventrue strzela dwukrotnie. Pierwszy strzał chybia, ale drugi z głowy ghula miazgę.

Potem do akcji wkracza Vallo. Pozwoliłem sobie na dość dyskusyjne użycie Dominacji, ale rozkaz nie jest sam w sobie szkodliwy dla ghula i wygląda na to, że macie jeńca. I kto teraz powie, że słowa nie ranią mocniej od stali?;)

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 18 listopada 2015, 16:03

Bournemouth, Cmentarz przy St. Peter's Church; 26/11/2014 około 04:30

Price był pod wrażeniem rozwiązania Vallo. Primogen Ventrue zastosował prostą sztuczkę i osiągnął więcej niż Xavier rewolwerowymi kulami. Wciąż wlepiał wzrok w postać ghula, który stał zdziwony tym co właśnie zrobił. W pierwszej chwili, Xavier myślał, że przeciwnik pójdzie po rozum do głowy i podniesie broń dając Price'owi powód do ponownego wciśniecia spustu, ale Vallo pokazując otwarte dłonie jakby dawał do zrozumienia, że nie chce dalszego rozlewu krwi i to jakoś uspokoiło ghula. Vallo chciał się czegoś dowiedzieć, a martwi nie byli najlepszymi rozmówcami. Opuścił powoli broń pewny, że sytuacja jest pod kontrolą Primogena i powoli zaczął się zbliżać do furtki. Dzieliło go jeszcze od niej nie więcej niż dwadzieścia jardów, gdy kształt którego Xavier początkowo nie rozpoznał rzucił się na ghula, wyskakując zza muru. Odruchowo podniósł broń, ale nie było już po co. Poznał napatnika. Musiał odejść zza nagrobka za jakim się skrył i zajść ghula sługę Elzy od tyłu. Nie mógł go widzieć wcześniej.

Niczym wygłodniała bestia Langer z oczyma pełnymi szału i szaleństwa, wgryzł się w szyję ghula z obnażonymi kłami. Kark ofiary pękł z nieprzyjemnym chrzęstem, który dosłyszał nawet Price. Langer jeszcze przez długą chwilę tkwił z kłami wbitymi w gasnącym życiu ochroniarza, by w końcu podnieść głowę i obetrzeć twarz z krwi.

W pierwszym odruchu Price uniósł się gniewem, ale ochłonął równie szybko jak i zapalił. Ghul nie miał znaczenia. Przecież, cokolwiek Vallo chciał się dowiedzieć, to mógł wyciągnąć to bezpośrednio z Czarnej Matki...
Tempo BaM może teraz trochę spaść w zwiążku z możliwą absencją Suriela. Chłopak musi dojść do siebie po tym jak wygłodniałego Langera trochę poniosło...

Nie krępuj się jednak Lightstorm z pisaniem. Jakieś deklaracje?

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 18 listopada 2015, 17:17

W kwestii deklaracji to ja leżę dalej. Leżę złowieszczo.
Ostatnio zmieniony 18 listopada 2015, 18:36 przez koszal, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 21 listopada 2015, 22:42

Poczekam na wpisy Suriela i ew Lightstorma zanim puszczę akcję dalej.

Aż nie mogę się doczekać ciągu dalszego/EVILS/

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 24 listopada 2015, 21:46

Bournemouth, Cmentarz przy St. Peter's Church; 26/11/2014 około 04:30

- Przepraszam... - wyszeptał Langer - ...ja... nie miałem wyjścia, to było silniejsze ode mnie...

Przez chwilę stał wyglądając niczym obżarte, ukrwawione zwierze, które dało właśnie upustu swym dzikim zachciankom. Ciało ochroniarza osunęło się na ziemię. Tomas lekko roztrzęsionymi dłońmi wyciągnął biała jedwabną chusteczkę i zaczął wycierać swoją okrwawioną twarz. Kiedy oprzytomniał, ruszył szybkim korkiem w kierunku swej matki.

- Panowie wybaczą ale muszę ją jak najszybciej stąd zabrać, żeby ten stwór... Muszę ją napoić i wyjąć ten upokarzający przedmiot z jej piersi wtedy będziemy mogli z nią porozmawiać. W innym przypadku zapewne wpadnie w szał. Obawiam się, że uspokajanie w takiej sytuacji na nic się nie zda. Nawet dominacja byłaby nieskuteczna, ponieważ jest to również nasza dyscyplina klanowa. Elza ma ją rozwiniętą wysoko, wiem to z autopsji...

Mówiąc to ruszył w kierunku jej delikatnego kochanego ciała. Zamierzał delikatnie ją podnieść i przenieść w bezpieczne miejsce.

- Dotransportuje ją tylko w bezpieczne miejsce a potem pomogę z tym stworem tak jak obiecałem.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 25 listopada 2015, 19:07

Bournemouth, Cmentarz przy St. Peter's Church; 26/11/2014 około 04:30

Vallo spojrzał na Solomona świdrującym wzrokiem, który mógł znaczyć wszystko. Langer poczuł niepokój, gdy oczy Ventrue i Tremere skrzyżowały się na ułamek sekundy. Primogen Arystokratów odezwał się dopiero po dłuższej chwili::

- Wyrażam dalece posuniętą chęć ucięcia sobie wyjaśniającej wiele rozmowy z tą kainitką, która jak mniemam jest potomkiem Johanna. Mam nadzieję, że nie stanie się ona ofiarą nieposkromionego głodu.

Wymowny wzrok Michaela znów spoczął na Langerze. Tremere wiedział, że Starszy nie próbował użycia dyscypliny Dominacji, ale wyczuł, że zlekceważenie prośby Ventrue byłoby delikatnie rzecz ujmując ogromnym nietaktem. I choć w słowach Vallo nie sposób było wyczuć nawet cienia groźby, to dreszcz strachu przeszedł po plecach Solomona.

Tremere delikatnie podniósł ciało Elzy, w myślach starając się znaleźć odpowiednie miejsce do zdeponowania zakołkowanej Czarnej Matki. Zważywszy na to co wyprawiało się w mieście, trudno było oszacować, gdzie mogłaby być bezpieczna. Nawet nie widział, gdzie samemu będzie mógł spędzić dzień.

- Pośpiesz się Thomasie. Osoba, która splądrowała grób Mary nie jest już priorytetem. Będzie czas aby go znaleźć, ale dla Domeny każda godzina jest ważna.

Telefon Xaviera rozdzwonił się w kieszeni, wibrując szaleńczo. Wampir po charakterystycznym tempie rozpoznał dzwoniącego i odebrał.
Spoiler!
Głos Andersona był bardzo poruszony:

- Nic ci nie jest? Właśnie dostałem zawiadomienie o ataku terrorystycznym na twój klub. Jest coś co chcesz żebym zrobił? Aha, jeszcze jedno. Ten facet o którym cię informowałem osiemnastego listopada, Kurt Rundstedt. Ten sam samolot wylądował kilka dni temu na lotnisku w Bristolu, właśnie z nim na pokładzie.
Czy Xavier chce dorzucić swoje trzy grosze? Zarówno w rozmowie przez telefon jak i w konwersacji Ventrue z Tremere?

Do świtu pozostało około półtora godziny. Jak chcecie spędzić dzień? Być może warto się tym zainteresować wcześniej.

Jaki jest plan Langera? Niezależnie od poczynań Tremere, Strategoi napewno zamieni jeszcze kilka słów z Eiren.
Ostatnio zmieniony 25 listopada 2015, 19:17 przez 8art, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ