PBF - Śmierć i życie kami Ryby

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 22 sierpnia 2015, 11:10

Jesienny deszcz rozpadał się na dobre. Przemoczone do suchej nitki kimona Mirumoto Seibei i jego młodszej siostry przyklejały się do ciał, a chłodne podmuchy lekkiego wiatru wywoływały gęsią skórkę. Konie były równie zmęczone co ludzie, ale nie dawały tego po sobie poznać. Cesarski trakt na ziemiach Klanu Feniksa był zadbany, zaś wiśniowe drzewa rosły bo obu jego bokach, obsypując kamienną drogę płatkami kwiatów.

Po kilku kolejnych chwilach jazdy w ulewie, wśród zapadającego wieczornego zmroku, przed podróżującymi powoli zaczął wyrastać posterunek graniczny. Granice prowincji Lwa i Feniksa były ostatnio bardzo niespokojne: pomniejsze rodziny toczyły ze sobą bezsensowne walki, chcąc udowodnić innym rodzinom swoją wartość. Pomimo braku otwartej wojny na granicach wrzało, a Szmaragdowy Cesarz nawet nie zwrócił tam swego oblicza.

Prostokątna wieża otoczona była wysokim murem. Gunso* w pełnym bojowym rynsztunku nakazał zatrzymać się parze podróżnych.

- Konbanwa**, podróżnicy - zwrócił się do nadjeżdżających. Mężczyzna rzucił okiem na dziewczynę i od razu rozpoznał, że nie przeszła jeszcze gempukku***. - Zejdźcie z koni i przygotujcie glejty - bardziej zażądał, niż poprosił. Widać i tutaj udzieliła się niezdrowa atmosfera wojny z Lwami.

Deszcz bębnił o okna, gdy Seibei wraz z siostrą zostali wpuszczeni do środka strażnicy. Konie postanowiono oddać do stajni na czas pobytu - tutaj zresztą i tak nie będą potrzebne. Dowódca posterunku poinformował przybyłych, żeby zaczekali w sali oczekujących, gdy on sprawdzi papiery i je pokwituje.

Sala była duża; w środku zaś stało kilka niewielkich stolików. Przy jednym z nich siedział jeden posępny mężczyzna. Wyglądał na ronina, ale pozory mogły mylić. Jeden z żołnierzy granicznych przyniósł niezbędne przedmioty do odprawienia rytuału parzenia herbaty, którym zajmował się właśnie ów mężczyzna, a także drobne zakąski - gest życzliwości ze strony przyszłego namiestnika tej prowincji. Przemoczone kimono mężczyzny wisiało na wieszaku obok, schnąc niedaleko wspólnego paleniska. On sam zaś musiał się przebrać w zapasowe, suche ubrania. Seibei dosiadł się wraz z siostrą obok ronina, zachęceni jego gestem. Oprócz nich w sali nie było nikogo, nie licząc przechodzących co jakiś czas żołnierzy.


* gunso - sierżant
** Konbanwa - dobry wieczór
*** gempukku - rytuał wchodzenia dzieci w dorosłość.
Oficjalnie zaczynamy sesje. Póki co czekacie na pozwolenie na dalszą podróż. Nie wiecie, ile to potrawa - ale to dobry moment, by się bliżej poznać.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 22 sierpnia 2015, 13:28

Seibei usiadł na przeciwko okien. Z niewielkich, prostokątnych szczelin można było dostrzec zarys niewielkiego, rybackiego miasteczka. Dalej zaś, w tle, górowała nad miastem wyspa Kiti-jima, powoli znikająca w odmętach zapadającej nocy.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 23 sierpnia 2015, 23:14

- Konbanwa. - Powiedział cicho Seibei odwieszając spadzisty bambusowy kapelusz. Podobnie jak reszt jego ubrania był zupełnie przemoczony. Poczekał chwilę aż Hitomi przygotuje mu suche ubranie jakie zabezpieczyła w ich bagażach. Kimono było równie słabej jakości jak te które nosił przed chwilą.
Młodsza siostra w pierwszej kolejności z dyskretną gracją zadbała o samuraja. Był głową rodziny i jej opiekunem. Kiedy Seibei był wystarczającą przyodziany by nie uchybić ceremonii herbaty zajęła się z kolei sobą znikając w bocznych drzwiach.
Seibei usiadł natomiast na przeciwko samuraja obserwując ze spokojem maestrię jego gestów, gdy ten szykował herbatę.

-Herbata jest religią sztuki życia.*

* cyt. Okakura
Spoiler!
Czasem proste gesty mówią dużo o człowieku. O tym jakim jest szermierzem. Jeśli uznasz za słuszne, chciałby przetestować Nazodo 3 (zagadki) by z gestów ronina dowiedzieć się czegoś więcej o nim samym podczas tej wspólnej chwili tego wieczora.
Ostatnio zmieniony 23 sierpnia 2015, 23:23 przez Suriel, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 25 sierpnia 2015, 11:22

- Zakkennayo..*- wycedził przez zęby odwracając głowę. Przez moment wydawało mu się, że w przypływie łaski Fortun napotkał w tym smutnym przybytku młodego Sukune. Teraz jakiś Onna Tarashi* szedł w jego stronę i będzie musiał męczyć się z nim jakąś nudną śpiewką, by go nie obrazić. Z drugiej strony mógłby go teraz po prostu obśmiać i wyrzucić za drzwi, co przez chwilę wydało mu się pomysłem niezwykle atrakcyjnym. Miał jednak ważniejsze sprawy, a taka awantura w tych stronach przyniosłaby pewnie niepotrzebne problemy.
Przynajmniej te nadętogłowe Feniksy miałyby o czym gadać przez trzy pokolenia. -zaśmiał się w duchu.

- Konbanwa. -rzekł nieznajomy. Satsu odburknął powitaniem usiłując wykrzesać na swym dotkniętym tysiącem bitew obliczu bardziej przyjazny uśmiech. W tych okolicach mógł uchodzić za samego potężnie zbudowanego Kisadę. Zniszczone podróżą, pozbawione monu kimono było w niewiele lepszym stanie od ubogiego stroju schnącego na wieszaku obok. Całość jego osoby jawiła się przy tym dość ponuro, a w ciągu podróży przywykł już do wzbudzanej tu i tam niechęci. Zdziwił się więc, a może i ucieszył z niewzruszonej postawy przybysza.

-Herbata jest religią sztuki życia.- uprzejmie zagadnął obcy.

Niespecjalnie wiedział co odpowiedzieć. Odruchowo rozejrzał się po nakryciu poszukując nieistniejących kości i sake. Na usta cisnęłą mu się odpowiedź, jednak ugryzł się w język, zdając sobie sprawę, że nie przystoi ona roninowi. Zwłaszcza na ziemiach Feniksa.
Zgodził się przytakując skinieniem głowy.

- Nazywam się Satsu.
*zakkennayo- odpowiednik kurw.. mać
*Onna tarashi- laluś

Satsu przedstawia się imieniem, co jest rozumiane jako status ronina, bo każdy samuraj należący do rodziny przedstawi się najpierw nazwiskiem, zarzucam tak na wszelki wypadek.

Propozycja:
Teksty i dialogi od myślnika.
Przemyślenia kursywą.
Informacje w niebieskim.
No i witam.
Ostatnio zmieniony 25 sierpnia 2015, 13:14 przez koszal, łącznie zmieniany 1 raz.

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 25 sierpnia 2015, 21:13

Po krótkiej wymianie uprzejmości do pomieszczenia wszedł gunso. Przez jego proste, żołnierskie odzienie przebijały się pomarańczowe barwy kimona, które nosił pod zbroją. Widać, że sierżant musiał coś przeskrobać, że trafił do garnizonu małego, granicznego miasteczka. Jedynym pocieszeniem był fakt, że miasteczko cieszy się dużą popularnością wśród pielgrzymów - zaś skazą na pocieszeniu był fakt, że większość pielgrzymów to byli zwykli, niegodni uwagi ludzie, trudniący się handlem czy rzemiosłem, a także biedniejsi samuraje z pomniejszych, mniej znanych rodzin. Rzadko zdarzały się tu wizyty dostojników. Gunso był jednak w dobrym humorze - na przekór pogodzie, która z ulewy zmieniła się w potężną burzę, przysłaniającą całe nocne niebo.

- Słyszałem o tajnym zakonie Klanu Smoka, ise zumi - zagaił rozmowę gunso, podając papiery Mirumoto Seibei. -To prawda, że potrafią podnieść byka za rogi i rzucić nim na sto kroków z prędkością pocisku wystrzeliwanego z balisty? - zapytał z ciekawością w głosie.
Żeby nie przedłużać: gunso zechce również porozmawiać z Satsu. Zapyta się o podróż, jej cel oraz czy wydarzyło się coś ciekawego podczas podróży. W tym czasie będzie jeszcze przy was wypełniał papierkową robotę - na oko zajmie mu to jeszcze 10 minut. Co prawda będzie ciekawie zaglądał w stronę Hitomi - siostry Seibei, ale nie podejmie z nią rozmowy.
Spoiler!
Na tą chwilę nie możesz nic ustalić. Po kolejnym opisie zachowania Satsu dam ci znać, czy coś odkryłeś.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 25 sierpnia 2015, 21:36

Seibei pociągnął z czarki herbaty i nie dał po sobie poznać jak lubi kiedy przerywa mu się tego typu delektowanie się chwilą pustki. Zamiast tego odwrócił się do gunso i ze spokojem odpowiedział.

- Zapytany o znaczenie snów Shinsei powiedział: "gdybyż ludzie przykładali taką wagę do tego, co widzą na jawie".

Potem powoli odstawił czarkę na miejsce przed sobą grzecznie odpowiadał na nieistotne pytania sierżanta co przebiegu ich całej podróży, dzieląc się co ciekawszymi informacjami jakie usłyszał na trakcie. Zwłaszcza tymi dotyczącymi klanu Lwa.

- ... a co do twego pytania panie o cel podróży. Cóż, zmierzamy do przybytku kami Kiti-jima by oddać pokłon mądrości i zapytać o radę. Czy zechciałbyś panie podzielić się jakąś radą z pielgrzymami którzy chcą się dostać do owej świątyni?
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 25 sierpnia 2015, 21:47

Sierżant wyraźnie nie zrozumiał aluzji, lecz mimo to wciąż zachował swój humor. Po chwili obaj mężczyźni wiedzieli, dlaczego gunso jest w tak dobrym nastroju, co wywołało w nich tylko pustą irytację.

- Dziś pełnia księżyca. Jeżeli przyszliście tu o coś prosić, bądź dziękować - to dziś jest najlepsza ku temu okazja. W każdą pełnie księżyca - mężczyzna przybrał ton nauczyciela, który z pasją od lat przekazuje swoją wiedzę ciekawym uczniom - odbywa się specjalna ceremonia, podczas której Koi - duch opiekuńczy świątyni - wysłuchuje próśb z większą uwagą. Niestety... - sierżant wzruszył ramionami, udając, że się czymś zasmucił. - Z uwagi na dużą liczbę pielgrzymów w tym miesiącu, ostatni prom właśnie wypływa na wyspę. Cóż... - dokończył, oddając papiery podróżne Mirumoto i Satsu.

Na zewnątrz burza się uspokoiła i przeszła w lekki deszcz. Reszta nocy zapowiadała się bezdeszczowo.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 25 sierpnia 2015, 22:02

-"...gdybyż ludzie przykładali taką wagę do tego, co widzą na jawie..."- Satsu zachłysnął się herbatą. Przez moment oczy jego nabiegły łzami, lecz nie dał po sobie poznać emocji opuszczając głowę.

Gdybyż Ci tutaj widzieli, co ja widziałem miast rozczulać się nad urokami kwiatu wiśni, podeptaliby ją w gorliwym pośpiechu oklepując stopami własne zadki! Czyś stracił rozum wuju?! Po stokroć wolałbym spędzić tydzień w Krainach Cienia miast torturować me serce wojownika wysłuchiwaniem tych bzdur!

Pozwolił dokończyć oczytanemu popisy, a gdy gunso pytająco zmierzył go wzrokiem burknął zdawkowo:

- Zrozumienia wyroków przeznaczenia w swej pielgrzymce do Kiti-jimy szukam. Mądrość znaleźli tam już inni przede mną.

Odwrócił się by sięgnąć po ostatni łyk herbaty. Słowa gunso dotarły do niego dopiero po chwili.

-Jak to ostatni prom?! Kolejny będzie za miesiąc?!? -wykrzyknął czerwieniejąc na twarzy.
Ostatnio zmieniony 25 sierpnia 2015, 22:23 przez koszal, łącznie zmieniany 1 raz.

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 25 sierpnia 2015, 22:20

- Nie za miesiąc, a jutro rano - odparł spokojnie gunso. - I nie unoś się, panie, nie ma takowej potrzeby. Może jakiś rybak użyczy wam łodzi, kto wie? - zapytał niby obojętnym tonem gunso, wcinając kolejne porcje słodkiej fasolki.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 25 sierpnia 2015, 23:04

- Wygląda na to, że droga nam wypada wspólna na wsypę. Może ruszymy zatem razem szukać łodzi, zwiększymy wtedy swe szanse...

No i przede wszystkim będzie taniej... - pomyślał znajdując wzrokiem kolejną dziurę w swoim ubraniu.

- Wybacz, że nie zdążyłem się przedstawić. Mirumoto Seibei, a to Hitomi moja siostra.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 27 sierpnia 2015, 04:15

Przez dłuższą chwilę Satsu stał ponad gunso łypiąc nań takim wzrokiem, jakby chciał go połknąć razem z jego fasolką. Zacisnął wargi, po czym odwrócił wzrok ku Mirumoto.

- Niewątpliwie Wasze szanse wzrosną- odparł z zagadkowym uśmieszkiem, mogącym oznaczać jednocześnie i radość i kpinę- popłyńmy więc razem.

..Cóż za ciekawy kształt głowy ma ten samuraj... hmmm... czy kryje się w niej tęgi umysł, żelazna wola, czy może sterczy jedynie bez większej potrzeby na karku, jak strach na wróble na zalanym ryżowym polu? Ze strachem na wróble nawet się trochę kojarzy..
a z tej małej od biedy mogłaby być niezgorsza gejsza....


Szeroki uśmiech przypominający raczej grymas po wypiciu kubka kwaśnego soku z wiśni zagościł na twarzy samuraja. Mimika twarzy z racji wielu blizn niejednokrotnie czyniła emocje Satsu trudnymi do odgadnięcia. On sam zdawał się być dumny z napiętnowanego wojną oblicza, które w wielu prowincjach Rokuganu przyniosłoby mu wstyd. Blizny oznaczały niedoskonałość stylu, siermiężność techniki i niejednokrotną przegraną w pojedynku. Z drugiej strony fakt, że mimo widocznych dowodów owych porażek samuraj wciąż żył dowodzić mógł twardego charakteru i silnej woli.

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 27 sierpnia 2015, 20:57

Miasteczko było bardziej osadą, niźli większym ośrodkiem skupiającym ludzi. Kilka domów rybaków, tawerna z miejscami dla gości oraz sklep z pamiątkami dla pielgrzymów. Omijający kałużę podróżnicy szli w milczeniu. Sama osada była niegodna uwagi, ale widok za nią...

Kiti-jima. Wyspa z olbrzymią górą, która kiedyś była wulkanem. Piętrzyła się hen daleko, niby zanurzona w oceanie, jak ciastko w herbacie. Mirumoto Seibei i Hitomi patrzyli zahipnotyzowani na majestatyczną górę, skąpaną w blasku pełni księżyca, wynurzającego się z chmur. Burza przechodziła dalej, na ziemie klanu Lwa i wiele wskazywało na to, że reszta nocy będzie bezchmurna.

Satsu przepełniały dziwne, splątane myśli. Nie odzywał się do współtowarzyszy, patrząc przed siebie i pod nogi, by nie wdepnąć w psie łajno albo brudną kałużę. Był wściekły, ale starał się tego za bardzo nie okazywać. Jego wzrok przeniósł się na rybaka, który czując na sobie ciężar spojrzenia pierzchnął do swojej chaty.

Pielgrzymi zaszli nad brzeg. Faktycznie, światła z lamp promu ginęły gdzieś w oddali, czasem błyskając jasnopomarańczowym światełkiem na tle Kiti-jima. Satsu cicho zaklnął. Usłyszała to Mirumoto Hitomi.

- To bardzo nieładnie tak przeklinać. Nawet roninowi to nie przystoi - rzekła pouczająco, nie czując na sobie wściekłego spojrzenia brata.
Wygląda na to, że musicie jakoś sami dostać się na wyspę. Jutro będzie za późno, a nie starczy wam pieniędzy na miesięczną wegetację tutaj. Zaś powrót do domu bez osiągnięcia celu to skaza na honorze, co w waszych przypadkach może was jeszcze bardziej pogrążyć.

Oczywiście możecie sami wziąć łódź od rybaków i przepłynąć, choć to również odbije się na waszym honorze. Za to namówienie jednego z rybaków, by przygotował swoją łódź i was dostarczył na wyspę to co innego. Z powrotem oczywiście będziecie mogli dostać się na prom, więc wystarczy przeprawa tylko w jedną stronę.

Tak czy inaczej - jeżeli chcecie wypłynąć, to trzeba przygotować łódź, bo te na brzegu zostały zabezpieczone przed burzą. W tym czasie możecie - jeśli chcecie - dalej się poznawać i konwersować.

Kwestia techniczna: macie tyle pieniędzy, by przeżyć dwa tygodnie w karczmie, lub 3 dni w karczmie plus powrót do domu.
Spoiler!
Obserwujesz Satsu. Nie dasz sobie ręki uciąć, ale nie reprezentuje ronina. Może coś ukrywa? Nie jesteś pewien. Musisz go jeszcze trochę obserwować. Jedno jest pewne: z pewnością dużo przeżył; jego ruchy są opanowane, spokojne, ale widać w nim dużo gniewu.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 27 sierpnia 2015, 21:34

Wydawało się że ronin był w dobrym nastroju. Podobnie zresztą jak Seibei, który skończył z apetytem swój posiłek. Nie pamiętał już kiedy się tak najadł. Szybka podróż, barak czasu i środków by porządnie się nasycić powoli zaczęły dawać się mu we znaki. Mimo przeciwności losu, samuraj starał się nie dawać tego po sobie poznać. Założył ręce na ramiona i patrząc za okno delektował się przyjemnym ciepłem płynącym z brzucha.

Ten ronin ma na twarzy wypisane dziesiątki walk. Musi być doświadczonym szermierzem. Jednak, te rany dowodzą jeszcze jednej rzeczy. Walczył z przeciwnikami którzy nie dbali o odpowiednią ostrość swej duszy* lub z takimi którzy jej nie mogli posiadać. Na przykład z hinin.** Jedno bowiem cięcie prawidłowo naostrzoną kataną powinno rozciąć mu głowę z łatwością jaką przecina się melona. pomyślał.

Przez chwilę Seibei oczami wyobraźni zobaczył sposób w jaki mogła powstać jedna z ran na twarzy ronina. Jak potężny cios, motyką do pielenia chwastów ląduje na jego twarzy, orząc jak zwykle głęboko. Lecz tym razem nie żłobiąc ziemi ale ciało wojownika.

Czy to znaczy, że mógł być zwykłym rabusiem? Jeśli tak to dla motyki żadna różnica w jaki chwast uderzyła.

Tak rozmyślając Seibei czekał aż, siostra skończy swój posiłek, który pochłaniała delikatnymi kęsami. Postawą podziękował za wspólny posiłek, wstał i ruszył do wyjścia mając nadzieję, że uda im się jeszcze znaleźć jakąś łódź do czasu zapadnięcia dżdżystej nocy.

[center]***[/center]

Gdy wyszli na zewnątrz Seibei poczuł wilgoć jaki niosła ze sobą bryza. Czuł tez zapach ryb i wszystkiego co niosła ze sobą cywilizacji ludzi.

- Chodźmy wzdłuż wybrzeża, może będziemy mieli szczęście i trafi nam się jakiś rybak który jeszcze nie zabezpieczył łodzi.
Spóźniłem się z postem wstrzelając się po MG ale zostawię takk bo mi go szkoda wyrzucać.


* w tym znaczeniu dusza samuraja = jego katana
** niższa klasa społeczna, w tym chłopi i rzemieślnicy
Ostatnio zmieniony 27 sierpnia 2015, 21:42 przez Suriel, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 28 sierpnia 2015, 01:04

Znał wiele samurai-ko o wyszczekanej naturze. Ten podrostek tutaj nie miał jednak w duchu dość ziemi i wody, by równać się z którąkolwiek z nich. Nie miał też najwyraźniej wykształcenia prowokując wojownika. Kres podróży był bliski, lecz jej finał nieznany. Każdy kolejny krok bliżej Kiti Jimy coraz bardziej rozjuszał Satsu. Zdawał sobie bowiem sprawę, że największe wyzwanie wciąż stało przed nim, a on tymczasem w ciągu kilkumiesięcznej nudnej podróży nie wymyślił nic sensowniejszego niż solidny łomot, na jaki zasłużył rozpieszczony młokos Sukune.

Dumna z siebie stała obok przez chwilę wytrzymując spojrzenie Satsu. Wreszcie skryła się za plecami brata. Ronin ciężkim krokiem ruszył ku pierwszemu z domostw. Stanął u progu i już miał huknąć groźbą, gdy w przypływie łaski Fortuny Ognia zdał sobie sprawę, że nie ma tu zbyt wielu praw. Odezwał się w spokojniejszym, choć surowym tonie.

-Rybaku. Wyjdź z chaty. Uczynię Ci zaszczyt. Wraz z mymi towarzyszami będziemy twoimi gośćmi.
Idę do chaty tego rybaka, który uciekł, będąc pewnym, że słucha zza ściany. Zastraszam go tonem głosu.
Gdy rybak wyjdzie oznajmiam mu, że jeszcze większy zaszczyt czeka go za chwilę, bowiem będzie mógł zabrać nas na wyspę. Z naciskiem dodam, że to dla niego wielkie szczęście widzieć mnie uradowanym.
Ostatnio zmieniony 28 sierpnia 2015, 07:07 przez koszal, łącznie zmieniany 1 raz.

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 28 sierpnia 2015, 20:11

Po krótkim obchodzie wybrzeża rodzeństwo Mirumoto nie znalazło żadnej zdatnej do wypłynięcia łodzi. Wrócili więc pod chatę rybaka, dołączając do stojącego już przed nią i głośno mówiącego ronina.

Rybak przez krótką chwilę opierał się, tłumacząc przez ścianę, że już późno i w ogóle jego łódź się nie nadaje na przepłynięcie takiej odległości, ale zawziętość i wyraźne dostrzegalna wściekłość w głosie nieznoszącym sprzeciwu od Satsu, ostatecznie przekonała rybaka o "zaszczycie", jaki właśnie dostąpi.

Mężczyzna był już dobrze po pięćdziesiątej wiośnie życia. Przygotowanie łodzi zajęło mu dłuższą chwilę, podczas której samuraj z siostrą i roninem zasiedli w pobliskiej tawernie, wypijając czarkę sake i zagryzając owocami morza (na koszt gospodarzy, cieszący się z wizyty szlachetnie urodzonych w jego przybytku.
Jeżeli chcecie o czymś pogadać, to będzie retrospekcja.
***

Cisza na wodzie przerywana była jedynie rytmicznym uderzeniem wioseł o wodę i mruczeniem starego rybaka. Hitomi i Seibei wpatrywali się w niespotykany i hipnotyzujący widok. Wzdłuż góry wił się długi szur światła, wyglądający niczym wąż oplatujący drzewo.

- To pielgrzymi idą z lampami ku świątyni, panie - podchwycił spojrzenie rybak, tłumacząc swoim pasażerom. Umilkł, widząc złowrogie spojrzenie Satsu mówiące "A kto cię, kurwa, pytał?".

***

Brzeg był pusty. Parę małych straganów stało zamkniętych na cztery spusty, dokujące łodzie były silnie przywiązane, a światła lamp tańczyły na delikatnym wietrze. Mirumoto i Satsu zaczęli wspinać się w górę, chcąc nadrobić stracony czas i zdążyć na główną uroczystość. Rybak tymczasem odpłynął z powrotem do domu, bez słowa zostawiając szlachetnie urodzonych.

Wspinaczka była uciążliwa. Ekwipunek ważył tym więcej, im wyżej się wspinali. Tylko Satsu szedł bez problemów, poganiając od czasu do czasu sapiących Mirumoto. W zasadzie chciał ich już dawno zostawić w tyle, ale tylko honor mu na to nie pozwalał.

Coś niepokoiło ronina w okolicy. Bezwietrzna aura była nietypowa po burzy. Robiło się coraz ciemniej, pomimo zabranych z wybrzeża lampionów. Pan Onnotangu zaczął znikać z nieboskłonu, zastąpiony przez ciemność. Świątynia była coraz bliżej, na oko - kilka minut drogi. Wtem do uszu wspinających się dotarły niespodziewane dźwięki.

Ludzkie wrzaski przepełnione były rozpaczą, przerażeniem i brakiem nadziei. Odbijały się porządnym echem po całym lesie. Mirumoto Seibei poczuł nieprzyjemną gęsią skórkę i uniesione włoski na karku. Jego siostra zadrżała. Seibei jakby się obudził z letargu.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

ODPOWIEDZ