PBF - Śmierć i życie kami Ryby
-
- Reactions:
- Posty: 3733
- Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
- Lokalizacja: Wawa
- Has thanked: 87 times
- Been thanked: 150 times
- Hitomi zostań tutaj!
Seibei zareagował instynktownie, mimo iż w życiu zabił tylko trzy osoby nie wahał się. Honor pchał do działania, tak jakby był na terenie Smoków, gdzie rodzina Mirumoto pełniła przecież zaszczytną i niebezpieczną funkcję ostrza klanu. Ostrza które było wymierzone w piersi tych którzy przychodzili by krzywdzić.
Ruszył pędem trzymając jedną rękę na nadal schowanym ostrzu.
Seibei zareagował instynktownie, mimo iż w życiu zabił tylko trzy osoby nie wahał się. Honor pchał do działania, tak jakby był na terenie Smoków, gdzie rodzina Mirumoto pełniła przecież zaszczytną i niebezpieczną funkcję ostrza klanu. Ostrza które było wymierzone w piersi tych którzy przychodzili by krzywdzić.
Ruszył pędem trzymając jedną rękę na nadal schowanym ostrzu.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein
- Na krew przodków! Siadaj na dupie jobikeshi*! -warknął Satsu. Ten napalony kundel mógł zagraża mojej misji swoją młodzieńczą podnietą. Przez chwilę przez głowę ronina przebiegła myśl, by zdzielić w łeb bystronogiego Dekai guzo** jednak ten oddalał się nazbyt żwawo. Miał go gdzieś, podobnie jak krzywdę jakichś tutejszych gamoni. Nie mógł jednak pozwolić sobie na ujmę na honorze zostawiając tak sprawę. Misji też nie mógł narażać. Utkwił w latrynie.
- Ome wa dare da Sebei- san***!! -krzyknął jeszcze za Mirumoto - To ziemie Feniksa, chronione przez jego samurajów! Jak śmiesz podważać ich honor sądząc, że lepiej wypełnisz ich obowiązki?!?
Sebei był już daleko. Mógł nie słyszeć, lub nie chcieć słyszeć Satsu. Wściekły ronin ruszył za nim tym razem skutecznie rozdziewiczając uszy Hitomi brutalną wiązanką niewyszukanych rokugańskich przekleństw.
- Ome wa dare da Sebei- san***!! -krzyknął jeszcze za Mirumoto - To ziemie Feniksa, chronione przez jego samurajów! Jak śmiesz podważać ich honor sądząc, że lepiej wypełnisz ich obowiązki?!?
Sebei był już daleko. Mógł nie słyszeć, lub nie chcieć słyszeć Satsu. Wściekły ronin ruszył za nim tym razem skutecznie rozdziewiczając uszy Hitomi brutalną wiązanką niewyszukanych rokugańskich przekleństw.
*jobikeshi - strażak (straż pożarna już istnieje w Rokuganie)
**Dekai guzo - dureń.
*** Ome wa dare da.. -wydaje ci się, że kim jesteś Seibei?
Tetsubo z worka. Do nocnej bójki bejsbol będzie lepszy. Poza tym, gdyby ktoś tam miał zbroję to się nie będzie liczyć.
**Dekai guzo - dureń.
*** Ome wa dare da.. -wydaje ci się, że kim jesteś Seibei?
Tetsubo z worka. Do nocnej bójki bejsbol będzie lepszy. Poza tym, gdyby ktoś tam miał zbroję to się nie będzie liczyć.
Ostatnio zmieniony 29 sierpnia 2015, 04:09 przez koszal, łącznie zmieniany 1 raz.
Po stromym zboczu zaczęli zbiegać pierwsi pielgrzymi. Twarze rolników, rzemieślników i zwykłych mieszczan były wykrzywione w przerażającym strachu niczym maski Krabów. Ludzie potykali się i nierzadko boleśnie upadali, łamiąc sobie przy tym ręce i skręcając kostki. Jednak strach pchał ich do przodu. Po krótkim biegu na górę oczom Seibei i goniącego za nim Satsu ukazały się zewnętrzne mury świątynnego przybytku. I tylko nadludzki refleks uchronił ronina przed przygnieceniem upadającego ciała zmasakrowanej kobiety, która została wyrzucona z zewnętrznego placu.
Nagle, zza muru wyłonił się Oni: ociekający śluzem, wyglądający jak ogromna, sześciometrowa gąsienica. Stwór z dwoma parami ludzkich ramion i wykrzywioną ze wściekłości brzydką, ludzką twarzą ześlizgnął się po schodach, zahaczając przy tym o drewniany portal umieszczony nad zewnętrznymi murami. Portal roztrzaskał się na wiele kawałków, co wywołało tylko pusty śmiech Oni. W każdej dłoni trzymał splugawioną katanę i stojąc w połowie wygięty, syczał ostrzegawczo na Mirumoto Seibei oraz na Satsu.
Krzyk uciekających pielgrzymów cichł, ustępując miejsca odgłosom walk w górze, przy świątyni.
Nagle, zza muru wyłonił się Oni: ociekający śluzem, wyglądający jak ogromna, sześciometrowa gąsienica. Stwór z dwoma parami ludzkich ramion i wykrzywioną ze wściekłości brzydką, ludzką twarzą ześlizgnął się po schodach, zahaczając przy tym o drewniany portal umieszczony nad zewnętrznymi murami. Portal roztrzaskał się na wiele kawałków, co wywołało tylko pusty śmiech Oni. W każdej dłoni trzymał splugawioną katanę i stojąc w połowie wygięty, syczał ostrzegawczo na Mirumoto Seibei oraz na Satsu.
Krzyk uciekających pielgrzymów cichł, ustępując miejsca odgłosom walk w górze, przy świątyni.
Ostatnio zmieniony 29 sierpnia 2015, 14:35 przez Dobro, łącznie zmieniany 1 raz.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)
-
- Reactions:
- Posty: 3733
- Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
- Lokalizacja: Wawa
- Has thanked: 87 times
- Been thanked: 150 times
Seibei poczuł jak krew ścina mu się momentalnie w żyłach. Na krótki moment. A potem rusza w jego żyłach z głośnym szumem niczym wezbrana rzeka wypełniając każdą część ciała samuraja.
Kątem oka zobaczył Satsu jak wbiega z olbrzymim Tetsubo w rękach. Seibei ruszył momentalnie na lewo. Jeśli mają walczyć to prawa strona musiała być Satsu, Mirumoto ocenił, że tam będzie miał więcej miejsca by Tetsubo mogło w pełni wykorzystać swoją niszczycielską moc. Tym samym Seibei musiał zająć potwora choć na chwilę by ronin mógł się dobrze złożyć do ciosu.
Oba ostrza Smoka wyskoczyły na raz z pochew.
Żegnaj siostro. - pomyślał
Kątem oka zobaczył Satsu jak wbiega z olbrzymim Tetsubo w rękach. Seibei ruszył momentalnie na lewo. Jeśli mają walczyć to prawa strona musiała być Satsu, Mirumoto ocenił, że tam będzie miał więcej miejsca by Tetsubo mogło w pełni wykorzystać swoją niszczycielską moc. Tym samym Seibei musiał zająć potwora choć na chwilę by ronin mógł się dobrze złożyć do ciosu.
Oba ostrza Smoka wyskoczyły na raz z pochew.
Żegnaj siostro. - pomyślał
Jeśli uda mi się ściągnąć całą uwagę tej piekielnej gąsiennicy to pełna obrona, jeśli nie... To zwykły atak. No chyba że ten robal będzie miał niską obronę wówczas celuję w twarz i by trafić dokładam do trafienia punkt pustki.
Ostatnio zmieniony 29 sierpnia 2015, 20:38 przez Suriel, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein
Krew zmroziła serce Satsu, lecz opanował strach, nauczył się z niego korzystać jeszcze przed swoim gempukku. Obecność oni w tym świętym przybytku zadziwiła go i rozwścieczyła zarazem, wiedział jednak, że emocje są wrogiem wojownika. Porywczy zazwyczaj w walce z oni stawał się nieczuły i skuteczny, wyrachowany.
Zwłaszcza gdy w grę wchodziło trofeum. Nie chciał brukać ostrza katany plugawą posoką demona. Kusonogi smok z pewnością już zwrócił jego uwagę, lecz byłoby dyshonorem wysługiwać się tym samurajem, zwłaszcza, że obowiązek walki z cieniem spoczywał na barkach klanu kraba. Smok niechybnie zaraz zginie, a to pełzające ścierwo tutaj musi mieć w okolicy kompanów.
-Nie zawiodę! -warknął wyszczerzając zęby, zacisnął obie dłonie na tetsubo i ruszył ku bestii.
Zwłaszcza gdy w grę wchodziło trofeum. Nie chciał brukać ostrza katany plugawą posoką demona. Kusonogi smok z pewnością już zwrócił jego uwagę, lecz byłoby dyshonorem wysługiwać się tym samurajem, zwłaszcza, że obowiązek walki z cieniem spoczywał na barkach klanu kraba. Smok niechybnie zaraz zginie, a to pełzające ścierwo tutaj musi mieć w okolicy kompanów.
-Nie zawiodę! -warknął wyszczerzając zęby, zacisnął obie dłonie na tetsubo i ruszył ku bestii.
Spoiler!
Obaj wojownicy rozproszyli się i ruszyli w przeciwnych kierunkach. Najpierw zaatakował Mirumoto: zrobił szybki wyskok i odbijając się od muru skoczył na Oni, chcąc odrąbać mu rękę. Ten to przewidział i zrobiwszy szybki zwrot, jedną parą rąk zablokował cios, drugą zaś sam wymierzył. Tylko Fortuna uchroniła Seibei przez ostrzami, które przeorały ścianę tuż nad głową młodego Mirumoto.
Satsu nie czekał na okazję. Sam ją stworzył, robiąc szybki wypad i wbijając swój oręż w bok odsłoniętego Oni. Cios wymierzony był w głowę, ale gąsienicowaty stwór okazał się być nadzwyczaj szybki i w ostatniej chwili się uchylił. Mimo to, zasyczał z wściekłości, gdy Satsu odsunął się i wrócił na poprzednią pozycję. Seibei również stał na nogach, dysząc ciężko.
Oni zaatakował. Uznał Mirumoto za słabszego i postanowił wyeliminować go pierwszego. Natarł na niego młócąc wszystkimi czterema katanami. Mirumoto blokował ciosy i unikał, lecz jedno uderzenie dosięgło celu: rana cięta na torsie ciągnęła się od ramion aż po brzuch. Szczęściem w nieszczęściu nie była to głęboka rana, lecz z pewnością wymagała szycia.
Młody samuraj padł na kolana, odrzucając swoją broń. Oni pochylił się nad nim, by dokończyć dzieła i... padł martwy, zaś jego głowa potoczyła się po bruku, a następnie zaczęła toczyć się po schodach.
Satsu wykorzystał cenne sekundy, kiedy potwór atakował jego towarzysza niedoli. Przypomniał sobie, że tego typu stwór bardzo szybko się regeneruje i tylko odrąbanie głowy zdoła go szybko powalić. Zaczekał jeszcze chwile, by Seibei robił za przynęte i Oni był zajęty tylko nim. Następnie ściskając mocno miecz, ruszył biegiem po korpusie stwora i opierając stopy na zgięciach chityny, wspinał się do góry po ciele stwora, by zakończyć swój bieg po trzech krokach. Wtedy wziąwszy zamach odrąbał głowę Oni i odpychając się obiema nogami od martwego już ciała stwora, zrobił salto i wylądował miękko na ziemi. Oni padł na ziemię i po chwili rozsypał się w proch. Tylko głowa z brzdękiem dzwoneczków toczyła się po schodach w dół, aż po chwili i ona się rozsypała w proch.
Tylko cięta rana na piersi Mirumoto Seibei parzyła jak wściekła i wymagała szycia. Z przeciętego kimona kapała krew, na szczęście nie tyle, by Seibei wykrwawił się w ciągu następnej godziny.
W oddali, przy świątyni dalej słychać było odgłosy walki.
Satsu nie czekał na okazję. Sam ją stworzył, robiąc szybki wypad i wbijając swój oręż w bok odsłoniętego Oni. Cios wymierzony był w głowę, ale gąsienicowaty stwór okazał się być nadzwyczaj szybki i w ostatniej chwili się uchylił. Mimo to, zasyczał z wściekłości, gdy Satsu odsunął się i wrócił na poprzednią pozycję. Seibei również stał na nogach, dysząc ciężko.
Oni zaatakował. Uznał Mirumoto za słabszego i postanowił wyeliminować go pierwszego. Natarł na niego młócąc wszystkimi czterema katanami. Mirumoto blokował ciosy i unikał, lecz jedno uderzenie dosięgło celu: rana cięta na torsie ciągnęła się od ramion aż po brzuch. Szczęściem w nieszczęściu nie była to głęboka rana, lecz z pewnością wymagała szycia.
Młody samuraj padł na kolana, odrzucając swoją broń. Oni pochylił się nad nim, by dokończyć dzieła i... padł martwy, zaś jego głowa potoczyła się po bruku, a następnie zaczęła toczyć się po schodach.
Satsu wykorzystał cenne sekundy, kiedy potwór atakował jego towarzysza niedoli. Przypomniał sobie, że tego typu stwór bardzo szybko się regeneruje i tylko odrąbanie głowy zdoła go szybko powalić. Zaczekał jeszcze chwile, by Seibei robił za przynęte i Oni był zajęty tylko nim. Następnie ściskając mocno miecz, ruszył biegiem po korpusie stwora i opierając stopy na zgięciach chityny, wspinał się do góry po ciele stwora, by zakończyć swój bieg po trzech krokach. Wtedy wziąwszy zamach odrąbał głowę Oni i odpychając się obiema nogami od martwego już ciała stwora, zrobił salto i wylądował miękko na ziemi. Oni padł na ziemię i po chwili rozsypał się w proch. Tylko głowa z brzdękiem dzwoneczków toczyła się po schodach w dół, aż po chwili i ona się rozsypała w proch.
Tylko cięta rana na piersi Mirumoto Seibei parzyła jak wściekła i wymagała szycia. Z przeciętego kimona kapała krew, na szczęście nie tyle, by Seibei wykrwawił się w ciągu następnej godziny.
W oddali, przy świątyni dalej słychać było odgłosy walki.
Edytowałem post, bo pisałem go zaspany i wkradły się chochliki.
Ostatnio zmieniony 01 września 2015, 13:28 przez Dobro, łącznie zmieniany 1 raz.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)
-
- Reactions:
- Posty: 3733
- Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
- Lokalizacja: Wawa
- Has thanked: 87 times
- Been thanked: 150 times
- Nie czekaj na mnie... - wykrztusił Seibei słysząc odgłosy walki. Wiedział, że w takiej sytuacji żaden samurai, któremu została choćby resztka honoru nie pozostanie długo bezczynny. Włosy opadły zasłaniając twarz kiedy Mirumoto schylił się w poszukiwaniu swoich ostrzy.
Taka szkoda... Ta cała hańba która z każdym dniem zbliża się do mnie niczym cień mogłaby zniknąć teraz wraz z moją śmiercią. Mogłem umrzeć z honorem. - usłyszał odgłos trwającej walki na dziedzińcu - Chyba nadal mam szansę...
- bolesny uśmiech pojawił się na zasłoniętej włosami twarzy.
Drżąca dłoń padała w końcu na rękojeść odnajdując na ziemi drugie z ostrzy. Podniósł jedną, tą w której dzierżył wakisashi i przycisnął lekko do rany starając się choć nieco zatamować upływ krwi. Czuł jednak, że to nie zupełnie działa, krew momentalnie przesączała się przez kimono. Zaciskając drugą rękę na dłuższej katanie zaczął chwiejnie się podnosić. Śpieszył się na tyle na ile jego odmawiające posłuszeństwa ciało mu na to pozwalało. Chwiejnie ruszył za Satsu.
Taka szkoda... Ta cała hańba która z każdym dniem zbliża się do mnie niczym cień mogłaby zniknąć teraz wraz z moją śmiercią. Mogłem umrzeć z honorem. - usłyszał odgłos trwającej walki na dziedzińcu - Chyba nadal mam szansę...
- bolesny uśmiech pojawił się na zasłoniętej włosami twarzy.
Drżąca dłoń padała w końcu na rękojeść odnajdując na ziemi drugie z ostrzy. Podniósł jedną, tą w której dzierżył wakisashi i przycisnął lekko do rany starając się choć nieco zatamować upływ krwi. Czuł jednak, że to nie zupełnie działa, krew momentalnie przesączała się przez kimono. Zaciskając drugą rękę na dłuższej katanie zaczął chwiejnie się podnosić. Śpieszył się na tyle na ile jego odmawiające posłuszeństwa ciało mu na to pozwalało. Chwiejnie ruszył za Satsu.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein
Splunął wściekle widząc, że trofeum rozsypuje się w proch. Był podwójnie rozwścieczony faktem, że musiał zbrukać ostrze swego ojca krwią demona, ale obowiązek był ważniejszy.
Smok wykonał swoją rolę lepiej niż można sobie było zażyczyć. Skutecznie odwrócił uwagę stwora i .. o dzięki Ci Osano Wo... nie zginął.
-Nie czekaj na mnie... - nie zamierzał. Pognał co sił na górę, doświadczenie podpowiadało mu że toczy się tam nierówna walka, inaczej oni nie szukałby ofiar gdzie indziej. Zwolnił więc u szczytu schodów, by z zimną krwią przyjrzeć się sytuacji i obrać stosowną taktykę.
Smok wykonał swoją rolę lepiej niż można sobie było zażyczyć. Skutecznie odwrócił uwagę stwora i .. o dzięki Ci Osano Wo... nie zginął.
-Nie czekaj na mnie... - nie zamierzał. Pognał co sił na górę, doświadczenie podpowiadało mu że toczy się tam nierówna walka, inaczej oni nie szukałby ofiar gdzie indziej. Zwolnił więc u szczytu schodów, by z zimną krwią przyjrzeć się sytuacji i obrać stosowną taktykę.
Szybciutko na górę, ale bez okrzyków bojowych i takich tam, potem małe luknięcie zza winkla.
Spoiler!
Seibei Mirumoto powoli usiadł na ziemi i przyciskał do rany szmatki, które nosił w plecaku tak na wszelki wypadek. Spojrzał ostatni raz za roninem, który uratował mu życie, i zaczął ścierać krew kapiącą z rany. Po chwili do samuraja przybiegła zapłakana siostra, która delikatnymi dłońmi natychmiast podjęła się leczenia rany. Wyjęła z plecaka resztki maści zrobionej przez starego shungenja z rodziny Mirumoto i jęła dezynfekować ranę. Seibei zaś nawlekał igłę na nić. Czekały go bolesne chwile.
**
Satsu przebiegł na szczyt schodów i zatrzymał się przy wewnętrznym murze okalającym świątynie. Szybko zajrzał za winkiel i zimny pot spłynął mu po plecach.
**
Satsu przebiegł na szczyt schodów i zatrzymał się przy wewnętrznym murze okalającym świątynie. Szybko zajrzał za winkiel i zimny pot spłynął mu po plecach.
Spoiler!
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)
-Bakemono.. -Satsu splunął z pogardą. Gdyby młody kochaś bardziej przykładał się do kenjutsu miast do miłostek poradziłby sobie sam w tej walce, a duma nie pozwoliłaby mu oczekiwać pomocy. Satsu zawahał się na myśl, że ratując durnia zmusi go do popełnienia seppuku, gdy rodzina dowie się o owej hańbie. I może tak będzie lepiej..miast ryzykować większy wstyd dla rodziny?
- Nie moja to hańba..- wycedził przez zęby, po czym ruszył spiesznym krokiem ku walczącym.
- Nie moja to hańba..- wycedził przez zęby, po czym ruszył spiesznym krokiem ku walczącym.
Spoiler!
Mirumoto Seibei zmrużył oczy. Gdy tylko prochy po gąsienicowatym stworze rozwiały się na chłodnym wietrze, zza chmur znów pokazała się jasna tarcza księżyca. Młody samuraj leżał na plecach, próbując nie wydawać z siebie żadnych oznak cierpienia czy bólu. Hitomi spokojnie, pewnymi ruchami zszywała mu ranę, z której na szczęście nie ciekło tyle krwi, ile by się mogło wydawać. W oddali milkły ostatnie odgłosy walki i zwycięski okrzyk nielicznych ludzi.
**
Satsu szedł wściekły do młodego samuraja walczącego z goblinem. Na odlew sieknął kataną, rozcinając na pół innego stwora, który nadbiegał z pałka uniesioną nad głową. Górna połowa ciała goblina zsunęła się i odpadła od reszty, z wściekłością wypisaną na twarzy. Ronin szedł dalej, równie wściekły co gobilin, którego przed chwilą usiekł. Podszedł do pary walczących: młodzian właśnie odbijał ciosy, wyraźnie zmęczony; jego adwersarz rozbudzony rychłym zbliżającym się mordem atakował jak wściekła osa. Zupełnie nie spodziewał się kopniaka w żebra od boku, który wyrzucił go lekko w powietrze i na parę metrów od dotychczasowego przeciwnika. Goblin upadł, poturlał się po ziemi i wstrzasnął głową z niedowierzaniem.
**
Satsu szedł wściekły do młodego samuraja walczącego z goblinem. Na odlew sieknął kataną, rozcinając na pół innego stwora, który nadbiegał z pałka uniesioną nad głową. Górna połowa ciała goblina zsunęła się i odpadła od reszty, z wściekłością wypisaną na twarzy. Ronin szedł dalej, równie wściekły co gobilin, którego przed chwilą usiekł. Podszedł do pary walczących: młodzian właśnie odbijał ciosy, wyraźnie zmęczony; jego adwersarz rozbudzony rychłym zbliżającym się mordem atakował jak wściekła osa. Zupełnie nie spodziewał się kopniaka w żebra od boku, który wyrzucił go lekko w powietrze i na parę metrów od dotychczasowego przeciwnika. Goblin upadł, poturlał się po ziemi i wstrzasnął głową z niedowierzaniem.
Spoiler!
Satsu rozejrzał się po placu świątynnym. Mokre płytki od ciemnej i czerwonej krwi potworów i ludzi, zmasakrowane ciała i zniszczenia w architekturze stanowiły ponury obraz. Mnisi jednak wydali okrzyk zwycięstwa; pokazali, że potrafią obronić świątynie przed siłami Cienia.Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)
-Ścierwo zrodzone z mroku pokalało ten święty przybytek, za nic sobie mając niebiański porządek. -Satsu z dumą podszedł do świeżo upieczonego mnicha. Pochylił się nad nim i rzekł szeptem.
-Tak się dzieje, gdy ktoś odwraca się od swojego powołania. Gdziekolwiek się udasz, cokolwiek postanowisz nie unikniesz obowiązku, który ci przeznaczono. Obowiązek odnajdzie cię wszędzie. Twoje życie należy do Klanu, a ty narażasz niepotrzebnie tych świętych synów. Twe ręce spłynęły dziś krwią pomiotu, weź więc mą katanę i dokończ dzieła. Utnij łeb bakemono i zanieś go swemu ojcu. Takie jest twoje przeznaczenie Sukune. Wiem, że nie zawiedziesz.
-Tak się dzieje, gdy ktoś odwraca się od swojego powołania. Gdziekolwiek się udasz, cokolwiek postanowisz nie unikniesz obowiązku, który ci przeznaczono. Obowiązek odnajdzie cię wszędzie. Twoje życie należy do Klanu, a ty narażasz niepotrzebnie tych świętych synów. Twe ręce spłynęły dziś krwią pomiotu, weź więc mą katanę i dokończ dzieła. Utnij łeb bakemono i zanieś go swemu ojcu. Takie jest twoje przeznaczenie Sukune. Wiem, że nie zawiedziesz.
Spoiler!
Młody mnich dygocząc ze strachu i obrzydzenia wykonał polecenie Satsu. Odrąbana głowa goblina wykrzywiona była we wściekłym grymasie. Zaraz potem młodzieniec zrzygał się na kamienne płyty pokrywające dziedziniec świątyni Kitinase, zaś puszczone trofeum potoczyło się pod nogi innego, sędziwego wiekiem mnicha.
- Dziękuję ci za pomoc w walce z tymi plugawymi pomiotami - powiedział głośno, wykonując gest wdzięczności. Zobaczył wtedy idącego dumnie Mirumoto Seibei wraz siostrą Hitomi. - Wam również dziękuję, młodzi samuraje. Nazywam się Senzo, jestem przełożonym tej świątyni - dodał, znów robiąc ukłon. Spojrzał jeszcze na ranę Seibei, mruknął coś i polecił, by młody Mirumoto poszedł za nim. W międzyczasie inni mnisi sprzątali plan, zrzucając trupy stworów na jedną stertę, zaś ludzi - na drugą. Satsu podążył wzrokiem za oddalającym się Seibei. Hitomi postanowiła pomóc mnichom w opatrywaniu rannych.
Senzo wskazał Seibei, by ten się położył i odsłonił ranę. Mimo, iż była zaszyta, to gdzie niegdzie ciekła krew. Mnich wyjął jeden z nielicznych pergaminów i medytując chwilę, położył obie ręce na klatce Mirumuto. Następnie odczytywał zaklęcie, które całkowicie zasklepiło ranę. Nić poskręcała się i powodując ogromny ból wypełzła z rany niczym wąż uciekający w trawę. Rana była uleczona, ale proces ten osłabił zarówno Senzo, jak i Seibei.
- Kontakt z kami jest utrudniony... - powiedział niemal żałosnym tonem mnich, po czym opadł na ziemi, dysząc ciężko. Był zmęczony, jak wszyscy.
- Dziękuję ci za pomoc w walce z tymi plugawymi pomiotami - powiedział głośno, wykonując gest wdzięczności. Zobaczył wtedy idącego dumnie Mirumoto Seibei wraz siostrą Hitomi. - Wam również dziękuję, młodzi samuraje. Nazywam się Senzo, jestem przełożonym tej świątyni - dodał, znów robiąc ukłon. Spojrzał jeszcze na ranę Seibei, mruknął coś i polecił, by młody Mirumoto poszedł za nim. W międzyczasie inni mnisi sprzątali plan, zrzucając trupy stworów na jedną stertę, zaś ludzi - na drugą. Satsu podążył wzrokiem za oddalającym się Seibei. Hitomi postanowiła pomóc mnichom w opatrywaniu rannych.
Senzo wskazał Seibei, by ten się położył i odsłonił ranę. Mimo, iż była zaszyta, to gdzie niegdzie ciekła krew. Mnich wyjął jeden z nielicznych pergaminów i medytując chwilę, położył obie ręce na klatce Mirumuto. Następnie odczytywał zaklęcie, które całkowicie zasklepiło ranę. Nić poskręcała się i powodując ogromny ból wypełzła z rany niczym wąż uciekający w trawę. Rana była uleczona, ale proces ten osłabił zarówno Senzo, jak i Seibei.
- Kontakt z kami jest utrudniony... - powiedział niemal żałosnym tonem mnich, po czym opadł na ziemi, dysząc ciężko. Był zmęczony, jak wszyscy.
Wygląda na to, że to koniec walki. Na placu trwają porządki, kilku mnichów podjęło też wyprawę w dół, do wybrzeża, by sprawdzić stan pielgrzymów i obronić ich przed ewentualną napaścią. Reszta opatruje rannych lub pali ciała stworów. Pogrzeb ludzi wstępnie zaplanowano na jutro. Ceremonia również zostanie przełożona na przyszły miesiąc. Kontakt z kami Ryby, Kitinase, jest teraz utrudniony.
Macie do dyspozycji pokój w stancji obok świątyni, w którym możecie odpocząć do rana. Jakie są wasze kolejne kroki?
Macie do dyspozycji pokój w stancji obok świątyni, w którym możecie odpocząć do rana. Jakie są wasze kolejne kroki?
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)