PBF - Wybawiciel

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 25 stycznia 2016, 20:21

Baart aż bał się spojrzeć do sąsiedniego pokoju. Domyślał jaki koszmar się tam wydarzył. Ale los skatowanego ochroniarza był mu jakoś dziwnie obojętny. W tej chwili liczyła się tajemnica medalionu, niepewny los filmowca, którego musieli znać i piekielny karzeł. Zachodził jeszcze w jaki sposób mógł być znajomym ich wszystkich? Jak to się stało, że nie pamiętał Pasacala, Erwina, Ahmeda i innych?

Musieli poukładać fakty. A pan Pascal przypomniał sobie coś ze swojego życiorysu:

- Dzięki za cukierka. Wyborny. Pascal, mówisz że studiowałeś? To proszę spojrzyj na te notatki. - deJong podał mężczyźnie papiery z celtyckimi notatkami.
Dobra zastanówmy się co wiemy i co robimy? Czy wiemy gdzoe jest pokój pacjenta X?

Wiemy, że czegoś tu szukaliśmy (pewnie medalionu) jako grupa ludzików. Potem dostaliśmy reseta pamięci i zaczęliśmy udawać jakbyśmy się nie znali i robili tu zupełnie co innego. Wiemy, że karzeł ma tu jakieś siły voodoo-kungfu-jujitsu na usługach, jakie pojawiają się w pobliżu torquesa,( przynajmniej jak do tej pory). Napewno trzeba suiścić łomot karłowi, ścisnąć mu jajca żeby wszystko wyśpiewał:)

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 25 stycznia 2016, 20:58

Ahmed był podniecony nowymi siłami, jakie w niego wstąpiły. Zaczął przekonywać sam siebie, że to wielki bóg Ra wspomaga go w nierównej walce z istotami zza Bariery. Audytor postanowił iść za ciosem i siekał raz po raz ducha, który uczepił się zwłok ochroniarza.
Próbuję dalej wygnać nieprzyjaznego ducha. Jeżeli mi się uda, odpocznę chwilę i ruszę za resztą na poszukiwanie karła, by uzyskać parę odpowiedzi na nutrujące pytania...

Jako gracz: nie zapominajmy, że w budynku jest policja i jak szybko nie dopadniemy karła i nie dowiemy się co trzeba, to może być mała rozpierducha...
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 28 stycznia 2016, 23:26

- Ciężko mi coś z tego zrozumieć, potrzebuję nieco czasu. Ale... to wszystko jakieś historie są, dajcie mi nieco czasu.... Tak... nie.. nie to bez sensu. To jakieś legendy. O! a tutaj oraz tutaj są podkreślone zdania. W różnych historiach ten sam wątek jakby.... jakby dwóch smoków pilnujących miejsca, schornienia... nie bardziej więzienia, cholera. Nic z tego nie rozumiem a wy? - zapytał zdezorientowany Pascal patrząc po pozostałych.

Chwilę później zmagając się z kolejnymi myślami wszyscy ruszyli cichutko korytarzem szpitala. Ostatni mknął Ahmed, który jakby się zmęczył czymś straszliwie. Droga prowadziła korytarzem a potem w dół do drzwi które chcieli sforsować. Były zamknięte i jakos nikt szczególnie nie kwapił się tam wchodzić. Nagle odezwał się Erwin.

- Patrzcie... - powiedział cicho wskazując ślady krwi jakie zobaczył w drzwiach do piwnicy. Pchnął je powoli ściana schodów ubrudzona była w krwi jakby się ktoś podpierał ręką. Światło nie działało więc mężczyźni przyświecając sobie jak mogli powoli zeszli w ciemność...

- ciiii... - któryś rzucił w ciemności.- ...słyszycie...

Mężczyźni na moment stanęli nasłuchując.

- Coś jakby kobiecy śpiew.... to stamtąd...

Powoli ruszyli za dźwiękiem. Ahmed dał sobie spokój z kolejnymi próbami włączenia światła, uznając że nie miały sensu. Coś jakby spijało moc z całego budynku pogrążając go w ciemności. Szli zatem oświetlając sobie drogę tym czym mogli. Nikt nic nie mówił.

Krok za korkiem śpiew stawał się coraz głośniejszy. Śpiew był bardzo bliski. Dobiegał z jednego z pomieszczeń umieszczonego wzdłuż korytarza. Zatrzymali się wszyscy u wejścia ale nikt nie śmiał wejść pierwszy. Ahmed ścisnął mocniej pakunek z płytami aż mu kłykcie na rękach pobielały. Stojący w drzwiach powoli oświetlili jego wnętrze. Na początku nic nie było widać.

- Tam... na ziemi jego komórka, poznaję po tym cholernym niebieskim monitorze... - rzucił ktoś cicho.

Nagle zdali sobie sprawę, że nie są sami coś pełgało przy posadzce nieco poza zasięgiem przytłumionego niebieskiego światła Davidowej komórki. Poświecili na raz wszyscy w jednym kierunku skąd dobiegły dziwne odgłosy.
W nikłej poświacie połączonych świateł zamajaczył ludzki kształt. Ubrany był w ubrudzony krwią uniform pielęgniarki. Pełgał przy ziemi wspierając się na kikutach uciętych dłoni. Spuszczone na twarz długie ciemne włosy częściowo zakrywały oślepione oczodoły. Zakrwawiony strzęp języka który niedokładnie ucięto bełkotał wciąż jakieś niezrozumiałe obłąkane słowa.

Lecz to nie ona śpiewała. W pomieszczeniu była jeszcze jedna osoba, stała nieco dalej w mroku na granicy blasku świateł. Twarzy nie było widać z tej odległości. Jedynie co można było stwierdzić to, że była to zdecydowanie kobieca sylwetkę odziana w niegdyś białą szpitalną tunikę. Przestępowała rytmicznie z nogi na nogę nucąc w koło i w koło ten sam fragment starej piosenki, niczym zacięta płyta...
...
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 30 stycznia 2016, 21:23

Tętno Dejoonga podskoczyło znacznie. Widział już sporo przez ostatnie kilka godzin, ale kolejne dawki fantasmagorycznych horrorów wciaż przyprawiały go o dreszcze.

- Jezu... - jęknął tylko i w myślach poprosił Boga o opiekę i pomoc. Znów zajrzał w pogmatwane linie losu, próbując dostrzec czy makabryczny teatr przed nimi był jakoś powiązany z torquesem i karłem...
Jeśli pani bez dłoni się rzuci na nas albo coś w tym stylu, to Baart jakoś przypadkiem użyje szczęścia, żeby jakoś pomóc dzielnej grupie magów.

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 31 stycznia 2016, 19:30

Świat zaskrzypiał niczym wpół spróchniała deska, która za moment miała pęknąć tuż ponad Ervinowym pępkiem. Meks czuł mrowienie skóry stawiające dęba wszystkie włosy na jego karku, czuł też zasysający cały jego organizm skurcz w brzuchu. Wlepił oczy w okaleczone przedramiona kogoś, kto był tu pielęgniarką zanim...

- ... zanim- powtórzył na głos..

- ..za..- ..rozdziawił usta niczym Lola spod trójki przed kasiastym klientem-... nim ktoś odrąbał jej dłonie i wsadził do gara- dokończył w myślach. Próbował przełknąć ślinę, ale myśl o zawartości żołądka wstrzymała odruch petryfikując gardło. Ślina zrobiła się momentalnie sucha niczym piach pozostając w tej konsystencji w ustach. Nie zdołał wydusić ani słowa więcej, gdy nieco dalej w mroku na granicy blasku świateł dostrzegł, a w zsadzie najpierw usłyszał kogoś jeszcze.

- ... Iiiii....- zasyczał niczym lokomotywa, wciągając powietrze, twarz zastygła w wykrzywionym grymasie.

Ruszył niczym szarżujący byk, by kopniakami wdeptać rzeczywistość w podłogę. Wewnętrzny instynkt grzmiał głośno i wyraźnie, że wystarczy rozjebać to wszystko na miazgę, żeby wymazać to szaleństwo z pamięci. W umyśle rozbrzmiała jedna jedyna mantra, wpajana, udomowiona niemalże od kołyski. Magiczna inkantacja, która w nagorszych chwilach życia dawała mu siłę i energię, by wciąż napierać naprzód.

- KUUURWAAAAAAA!!!!
Szarżuję. Ervin myśli, że żarł zupę z rączek tej tutaj. Jej obecność to jakby chodzący dowód na to, a teraz... teraz wszystko i wszyscy obecni będą mu się z tym kojarzyć. Nie chce mieć takich skojarzeń. Będzie zło. Będzie czerwono.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 31 stycznia 2016, 21:48

Sanite, blok centralny piwnice, 30 października, 4 godzin i 5 minut do północy.

Ciche mmmm... pełzającej po podłodze bez wyraźnego celu kobiety zwolniło jakiś hamulec w umyśle Meksykanina. Tak jak kropla która przechyla napięcie powierzchniowe w pucharze z winem, tak i tutaj od jednej kropli za dużo, po bokach pucharu spłynęła krwista czerwień, szkarłatem odcinając się na kruchym szkle. Zalewając i brudząc jego bok i podstawę. Erwin rzucił się w głąb ciemnej piwnicznej celi z zaciśniętymi pięściami.

W jednym susie przemknął koło kaleki, która skuliła się na odgłos jego ryknięcia i kwiląc głośno zasłoniła kikutami głowę. Dopadł do drugiej dziewczyny i złapał ja za gardło.....

- Nie proszę!... - strach i szaleństwo w widoczny sposób mieszało się w oczach dziewczyny. Erwin się zamachnął prawicą, nadal trzymając dziewczynę za szyję. patrzyął mu w oczy nie stawiając oporu poza machaniem rękami by nie bił.
- Nieee.. nie rób mi krzywdy, proszę... - błagała - ... ja... ja nie jestem nieśmiała jak ona... ja nic nie powiem jak ona... naprawdę... chcesz? - spytała ze panicznym strachem. Powoli podciągnęła ku górze pobrudzone prześcieradło jakie ją okrywało i odsłoniła pokryte skrzepłą krwią uda. Wyglądały jakby ktoś na nich bawił się nożem, kreśląc dla zabawy różne dziwne znaki.

Pozostali mężczyźni w tym czasie wpadli do środka rzucając nieco więcej światła na wnętrze. Erwin kątem oka wyłowił w kącie celi materac a na nim zmiętolone i przesiąknięte zaschłą krwią prześcieradło. Jego pięść zawisła w powietrzu zawahawszy się przez chwilę.

- You can ring my bell, ring my bell... - zanuciła smutno piosenkę, starając się by zabrzmiało to zachęcająco mimo łez jakie popłynęły jej po policzkach. Patrząc prosto w oczy Erwinowi powoli podciągała swoje ubranie wyżej, obnażając swoje równie pokaleczone łono...

- mmmm... mmmm.... - przerwało dziwną ciszę jaka na chwilę zaległa w pomieszczeniu, to kaleka w przerażeniu szukała kąta by się skryć przed przerażającymi przybyszami.

https://www.youtube.com/watch?v=kPYese-Hl8M
...
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 31 stycznia 2016, 21:56

- You can ring my bell, ring my bell... - zanuciła smutno piosenkę, starając się by zabrzmiało to zachęcająco mimo łez jakie popłynęły jej po policzkach. Patrząc prosto w oczy Erwinowi powoli podciągała swoje ubranie wyżej, obnażając swoje równie pokaleczone łono...

Stahler zaryczał z wściekłości szarpiąc za kołnierz kobiety, a może była to bardziej bezsilność. Moment wcześniej gotów był zmiażdżyć w zarodku całe to chore robactwo i jego zgniliznę. W ułamku sekund dostrzegł jednak cierpienie w oczach obcej. Cierpienie, niewinność i delikatność, które ściągnęły go ku wspomnieniom z czasów, gdy jako nastolatek wysłuchiwał opowieści babki o rycerskim traktowaniu kobiet, szarmanckich manierach i takich tam. I mimo, że nieraz zdarzyło mu się potem cierpkim ciosem przywołać do porządku jakąś tępą flondrę, jedną czy dwie, a może dużo dużo więcej, coś w tej tutaj obudziło w nim nieużywaną nutę współczucia. Potrząsnął więc kilkukrotnie za kołnierz szarpiąc dziewczyną w przód i w tył, wydzierając się przy tym i ochlapując policzki ofiary śliną. Wiedział, że musieli ją tu rżnąć na potęgę według zachcianek i wbrew jej woli, wiedział, że po prostu bała się bicia i robiłą co musiała. W takim miejscu! Przez umysł przebiegło kolejne błyskawiczne wspomnienie, krótki flash z czasów, gdy postanowił zostać wolontariuszem w podobnym ośrodku. Wytrzymał co prawda w nim dwa tygodnie, póki debile nie zaczęły go maksymalnie wkurwiać, ale gdzieś tam w głębi utkwiła w nim jakaś niezrozumiała więź.
Gdzieś tam w głębi rozumiał, że bliżej mu do nich, niż do całej pierdolonej reszty świata.
Puścił kołnierz, złapał się za głowę ściągając powolnym ruchem włosy do tyłu.

- Chodź Dulcymeo- złapał dziewczynę za rękę siląc się sztucznie na serdeczny uśmiech. Drugą dłoń delikatnie położył na jej ręce przywracając ubranie do normalnego stanu. Wiedział, że lepiej by uznała go za innego, równego sobie pensjonariusza niż jakiegoś potwora z obsługi.

- Czego się gapicie? -warknął po chwili odwróciwszy się do pozostałych- Pomóżcie tej drugiej!
Dobra, Ervin anektuje śpiewającą księżniczkę, a reszta niech się dzieli połamańcem.
Ostatnio zmieniony 01 lutego 2016, 10:20 przez koszal, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 03 lutego 2016, 20:25

Dziewczyna pozwolił sobie poprawić fragment łacha służacy jej od biedy za okrycie. Meksykanin ujął ją za dłoń, czuł że była bardzo delikatna w dotyku. Dziewczyna nie opierała się kiedy ja objął by wyprowadzić na zewnątrz celi.

Pomieszczenie miało otwarte drzwi jednak prowadzona do wyjścia dziewczyna coraz bardziej sztywniała w ruchach zbliżając się do korytarza. Erwin czuł, że coś jest nie tak z nią.

- Nie... proszę nie... - zwróciła się w patrząc w oczy Meksykanina, był w nich tylko paniczny strach - Proszę, nie wolno nam stąd wychodzić... nie... będzie kara, przyjdzie i mnie ukarze... nie... - zatrzymała się kręcąc przecząco głową. Przerzuciła wzrok po twarzach Ahmeda i deJonga jakby szukając zrozumienia czegoś dla niej jak najbardziej oczywistego.

- Kto cię ukaże?

- On... nie wilono mi... nie wolno mi mówić jego imienia... - spojrzała na siostrę oddziałową, która właśnie z pewnym obrzydzeniem podnosił Pascal - Ona powiedziała, że wszystko opowie doktorowi Gayetowi a on... - ciało dziewczyny zadrżało - A on wyjął wtedy nóż i.... - zasłoniła twarz dłońmi, kryjąc łzy, jej ciało targnął spazm strachu.

Pascal powoli wyprowadzał kalekę, czuł jak przylgnęła do niego drżąc ze strachu. Pozwalała się prowadzić wprost na korytarz albo nie widziała dokąd ją prowadzi albo potrafiła przełamać jakoś strach.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 03 lutego 2016, 20:34

Jakies wfekty użycia magii przez deJonga?
Napisałeś, że jak się na was coś rzuci to uyżyjesz magi. Jak na razie jakoś się nic nie rzuca i możesz przyjąć za pewnik, że żadna z nich się nie rzuci. Pisz śmiało.
Ostatnio zmieniony 03 lutego 2016, 20:55 przez 8art, łącznie zmieniany 1 raz.

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 03 lutego 2016, 21:05

- Uuuu dziewczyno, lepiej mów, bo ten tutaj to ruchacz jest niespospolity - dodal przeciągle Ahmed, patrząc, jak dziewczyna oddala się wraz z Ervinem. Nie wróżył jej dobrego zakończenia, ale jedna myśl, a właściwie to słowo, nieco nim wstrząsnęły:

- Proszę, nie wolno nam stąd wychodzić... nie... będzie kara, przyjdzie i mnie ukarze.

- ...przyjdzie i mnie ukarze...

- przyjdzie...

- Kurwa. Kto niby przyjdzie? Jej tata z dubeltówką?

Myśl ta drążyla umysł audytora niczym niezgadzające się kwoty na bilansie. Gdzieś był błąd i ktoś musiał to dostrzec. Ktoś będzie musiał to poprawić. I ktoś będzie musiał przekonać resztę zadufanych w sobie dupków, że takiego błędu nie wolno zignorować, bo dupy od wszystkich będą narażone na chędożenie przez kogoś jeszcze większego i nie znającego litości...

- Ervin, stój! - syknął niespodziewanie. - Mam złe przeczucia. Wracajcie tutaj! Słyszysz?! Wracajcie no! Muszę coś sprawdzić...

Nie mówił już nic tylko skupił się i zajrzał w świat duchów.

Miał nadzieję nie zobaczyć tego skurwiela, ktorego widział już wcześniej, w łazience...
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 03 lutego 2016, 22:05

Ahmed z początku nie zobaczył nic. Ciemność jaka panowała w świcie rzeczywistym zaciemniała obraz także i w świecie duchów. Krótka chwilę trwało zanim zmysły mu się wyostrzyły zmieniając odbiór na duchową formę. Wtedy powietrze dziwnie zafalowało w ciemności i dopiero wtedy ją dostrzegł.

Zmora. Taka sama jak ta u góry, taka sam jak te dwie które widział w świetlicy przy porażonym prądem chłopaku. Taka sama jak te które ciapnęły korytarzem w kierunku wschodniego skrzydła ciągnięte przez nieodparty zew dziwnych słów, powtarzających się w poświecie duchów niczym jakaś mantra. Mantra brzmiąca basowo i złowrogo, rytmicznie powtarzana z przerwami kiedy Numbi robił zamach by po raz kolejny uderzyć głową w szkło, zadając sobie ból i cierpienie, wabiąc...
Ahmed słyszał te słowa nawet teraz, czuł fragmenty tych słów wsączają się mu w czaszkę, kalecząc ciemną wymową zdrowy umysł.

Zablokował umysł na chory zew koncentrując się na powrót na zmorach. Ta, która była tutaj była nader słaba i wątła. Wiła się wokół kaleki spijając resztki jej bólu, karmiąc się przerażeniem zmaltretowanej kobiety. Choć rosła w siłę, to bardzo powoli i nie wyglądała by miała odpowiedni potencjał by pokusić się o kosztowne i trudne do wykonania przejęcie przedmiotu lub postaci. Niestety nie znaczyło to, że łatwo można by ją było związać czarem i zmusić do wykonywania poleceń. Jedno wiedział Ahemd na pewno, skoro nie odeszła liczyła, że nadąży się okazja by nażreć się jeszcze.

To wszystko było jakieś znajome i oczywiste dla Ahmeda. Czuł, że ten świat był dla niego takim samym domem, jak rzeczywistość. Jak stosy ksiąg rachunkowych przez które na co dzień się przedzierał. Zatęsknił do tego dziwnego świata skąpanego w osobliwym poblakłym świetle. Wciągnął nosem widmowe powietrze jeśli można to tak niezręcznie określić. Przez chwilę stał smakując całym sobą otoczenie, aurę tego konkretnego pomieszczenia.

W widmowym świecie poczuł nagle, coś jeszcze, coś na podobieństwo tropu. Czuł to, tak jak czasem czuł licząc cała kolumnę bilansową, że nie wyjdzie na spodziewaną liczbę umieszczoną obok magicznego słowa RAZEM, że znajdzie coś jeszcze w rządku gęstych liczb. Tego typu podświadome przeczucie podpowiadało mu, że musiało ich być tu kiedyś więcej. Karmiły się bólem i krzywdą, ucztowały. Był niemal pewien, że było ich tu sporo kiedy działo się z dziewczętami to...

Spojrzał w kąt gdzie leżał pokrwawiony materac, ale świat duchów oszczędził mu tego obrzydliwego widoku. Ten przedmiot trwał w rzeczywistości zbyt krótko by móc już odbić się w Umbrze. To chyba dla tego tak nienawidził brudu rzeczywistości, w tym świecie go nie było. Był to świat doskonały.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 04 lutego 2016, 21:18

- Teraz wszystko jasne. Okrucieństwa, jakie miały tutaj miejsca kumulowały się. Zło narastało i karmiło się wszystkimi krzywdami. Dobrze, że tu jesteśmy i stało się jak się stało. Zło wyrządzane bezbronnym jest niedopuszczalne, bez wyjątków. O ile mogę znieść bratobójcze walki w rodzimych krajach, o tyle bezsensowne znęcanie się jest karygodne. Dobrze, że to pękło. Winni muszą ponieść konsekwencje swoich czynów - rozmyślał Ahmed, przyglądając się jeszcze chwilę słabej zmorze. Postanowił ją przegnać, by więcej sięnie żywiła - a przynajmniej nie w jego okolicy.

- Wypierdalaj - rzucił krótko, wskazując na zmorę wskazującym palcem wyciągniętej prawej ręki.
Staram się przegonić to cholerstwo. Jestem w stanie wyczuć obecność jeszcze czegoś większego, nieprzyjaźnie do nas nastawionego? I czy znowu mam kontrolę nad duchem budynku, czy coś/ktoś mi ją dalej zrywa?
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 04 lutego 2016, 22:46

Sanite, blok centralny piwnice, 30 października około 4 godzin do północy.

Jedno magiczne słowo na "W" zadziałało. Wola Ahmeda złamała opór pokrętnego umysłu istoty z cienia. Zmora skuliła się w sobie i z warknięciem przeszła pod wskazującym palcem maga, przez chwilę niemal ocierając się o lekko błyszczącą aurę. Przemknęła skurczona za drzwi na korytarz a potem jeszcze dalej i dalej...
Ahmed opuścił dłoń śledząc ją jeszcze przez chwilę władczym wzrokiem*.

Pascal patrzył na niego ze zdziwieniem zupełnie nie rozumiejąc na co lub kogo wskazuje. Mimo, iż przez chwilę nawet próbował zobaczyć niewidzialnego towarzysza Ahmeda to jednak nic nie był w stanie dojrzeć. Po krótkiej chwili, uznał, że samo próbowanie ujrzenia czegoś co za pewne nie istnieje tylko świadczy o tym, że niebezpiecznie blisko zbliża się do granicy jaką ci wariaci już przekroczyli.

- Czy to wypierdalaj ma dla nas znaczyć, że możemy już iść stąd? - zapytał cichutko przerywając milczenie. - Nie doczekując się odpowiedzi poprowadził powoli kalekę do drzwi.

W tym czasie deJong podniósł komórkę Davida, która leżała nieopodal drzwi. Była lepka od krwi. Obok miejsca w którym leżała była roztarta kałuża posoki jakby ktoś coś przeciągnął po niej wywlekając na korytarz.
Co dalej?
Spoiler!
Nie jesteś pewien ale na końcu korytarza, na granicy twojego widzenia chyba mignęła ci przez chwilę pewna mała pokurczna sylwetka.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 05 lutego 2016, 14:30

Dejong podniósł dygocącymi rękoma telefon z obrzydzeniem uświadamiając sobie, że wszystko jest lepkie od krwistego śladu prowadzącego na korytarz. Miał tylko cień nadzieji, że krew nie należała do Davida, tylko do kogoś innego.

- O Boże... - stęknął spoglądając na czerwone od krwi palce, wskazał palcem na makabryczny trop i cicho oznajmił: - telefon Davida...

Nie pozostawało nic innego jak ruszyć śladem i orzekonać się, co się kryło w mroku.
Sprawdzam Losem i Życiem czy krew należała do Davida. W zasadzie to zdziwiłbym się gdyby tak nie było, ale Dejong musi miec pewność.

Potem idziemy po karła.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 07 lutego 2016, 00:40

DeJong trzymał przez chwilę w dłoniach telefon Davida. Skoncentrował się nad śliską krwiąi w jego umyśle pojawił się w czarnej przestrzeni obraz ludzkiego krwiobiegu. Powoli dochodziły szczegóły które zaczęły się składać w wygląd Davida. Przez chwilę, przeleciało mu w umyśle wszystko co podpowiedziała mu krew na jego placach. David nie cierpiał na żadne choroby, jedynym negatywnym niuansem jaki niosła w sobie rozcierania między palcami hemoglobina był chemiczny koktajl wpływający na system postrzegania a pośrednio także na umysł. Było coś jeszcze posoce, coś niezwykle nieuchwytnego co przypominało wirujące drobinki czegoś niezwykle magnetycznego. To coś podpowiadało deJongowi, że ta krew nie należała do zwykłego człowieka. Potem powoli odchylił głowę w tył, wypuszczając powietrze. Jego oczy pokryły się na chwilę bielmem. Był nadal w tym miejscu słyszał i czuł pozostałych ale jego oczy widziały rzeczy dziejące się w innym czasie...
Spoiler!
Oddech, głęboki ludzki oddech świadczący o strachu i zmęczeniu. Przez czujesz jakbyś był kropelką krwi z rany na żebrach. Przylepiasz się do teflonu z ręki która drży. Przez warstwę skóry czujesz krwiobieg do którego masz ochotę wrócić ale nie możesz. Oddziela cię ludzka skóra niczym jakaś ściana. Nadal jednak czujesz kuszące ciepło krwiobiegu i ciszy szelest w arteriach. Huk. Komórka upada na posadzkę a ty wraz z nią. Nikłe światło ze zbitego szkiełka zarysowuje w ciemności dwie sylwetki. Jedną dużą i drugą mniejszą.
- Widzisz mówiłem ci, że ich słyszałem - powiedział niższa postać z brodą. Ciche skomlenie kobiet dobiegło z ciemności. - Nie tym razem moje drogie, musimy znaleźć pozostałych. Weź go. - Olbrzym zarzucił sobie Davida na ramię i obaj wyszli. Czułeś jak twój krwiobieg, twój dom, razem z jego nosicielem się oddala. Zostałeś sam....
Wizja się urwała. Wiesz w którą stronę poszli.
DeJong zamyślił się na chwilę stojąc w drzwiach pokoju po czym bezwiednie wskazał dłonią kierunek korytarza w który jego zdaniem przemieścił się David. W drugiej ręce nadal trzymał śliską od krwi komórkę.

Obrazek
Spoiler!
Dziewczyna się strasznie boi. Nie przekroczy progu pokoju pod wpływem twoich słów.
Spoiler!
deJong wskazał dokładnie przeciwną stronę niż tą gdzie widziałeś przed chwilą karzełka.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

ODPOWIEDZ