PBF - Mistyczny Lotos

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 14 kwietnia 2016, 20:34

"... -uwolnić miłość mego życia."- oznajmił z miną zabiedzonego psa buhaj, którego Vanko szczególnie zapamiętał z klatki, na skutek okazanej przezeń nieposkromionej chuci. W pierwszej chwili omal nie opluł się z wyśmienitego dowcipu, jakim uraczył ich rzekomy uzdrowiciel (wszak chwilę wcześniej za takowego się podawał, teraz znienacka miast ziół i opieki oferując miecz). Szybko jednak połapał się na onego sprycie. Skoro mieczem dobrze władał, a strzegł jak oka w głowie swej dziwki nieszczególnej pewnikiem musiała to być nie prukwa jakaś pospolita, lecz księżniczka jakaś, albo szlachcianka, którą ziołami odurzył i ciąga teraz dla okupu. To by tłumaczyło, czemu w chwili ryzyka nagłą potrzebę poczuł bękarta usiłowawszy spłodzić. Nie w ciemię żeś bity trucicielu -raz jeszcze mu Vanko skinął więc głową, po czym nie czekawszy innych odpowiedzi głośno oznajmił, coby innych czujność względem własnych knowań zmącić.
- Nie ma większej w świecie sprawy, niż w imię miłości czyny!- po czym pięścią w stół uderzył, aż podskoczyły kubki i kufle. Po chwili gestem przeprosił za swą wyrywność i w tył się odsunął robiąc więcej miejsca innym. Przyglądać się zaczął uważniej "napalonemu zielarzowi" i przez wzgląd na niezbyt rozgarniętą obecnie twarz jego zastanowił się jeszcze, czy aby błędu w swej ocenie nie uczynił.
Wszak mogło być, że zwyczajnie na jakąś wstydliwą wadę przyrodzenia choruje i stąd jednej się woli łachmaniary trzymać, coby na powszechne szyderstwo się nie narażać i urągania uniknąć..
Nie mogłem się powstrzymać.
Ostatnio zmieniony 14 kwietnia 2016, 21:03 przez koszal, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 14 kwietnia 2016, 20:52

Karczma "Zbuntowany strażnik"

Galvat widząc swoje wytrychy odetchnął z ulgą, po czym dyskretnie schował je do swojej torby.

- Piwo chętnie wypiję - odpowiedział barbarzyńskiej kobiecie.

Gdy Nehaher wygłosił swoje przemówienie Galvat nie odezwał się. Czekał i obserwował pozostałych. Zdążył już poznać Stygijczyka na tyle, by wiedzieć że ten gość zawsze ma plan. Ciężko było odmówić mu inteligencji i sprytu, a sposób w jaki chciał zniszczyć Menkarę zrobił kolejny raz na Galvacie duże wrażenie. Popis aktorskich zdolności podczas "audiencji" był mistrzowski, co tylko utwierdziło Złodzieja w przekonaniu, że czarnoksiężnik do szczerych osób nie należy. Jednak pomimo maski pod jaką się chował, nigdy nie opanował swojego gniewu i złości. One były prawdziwe. Zamorańczyk znów przypomniał sobie, iż za każdym razem gdy padało imię Menkary, Nehaher natychmiast żywiołowo reagował. To musi być jakaś osobista sprawa i teraz Stygijczyk będzie zbierał ekipę, która pomoże mu w zabiciu tego plugawca. Przynajmniej tutaj wiem, że nie oszukuje - pomyślał.

Wtem odezwał się ten sam mężczyzna, który wcześniej rzucił swoją bronią w Nehahera, podczas walki na statku. Galvat przyjrzał mu się bliżej i nie spodobało mu się ciągłe patrzenie w blat stołu.

- Nie ma większej w świecie sprawy, niż w imię miłości czyny! - krzyknął nagle facet, który zajęty był przez cały czas sobą.

A więc słucha! Zobaczymy nad czym się tak zadumał - pomyślał, po czym postanowił nawiązać konwersację.

- Ej ty - rzucił w stronę Vanko. - Co tak wyglądasz jak zbity pies z spuszczonym łbem? Taki hardy byłeś na statku, a teraz patrzysz w stół jakbyś się czegoś obawiał. Mogę wiedzieć dlaczego podczas ataku morskiej bestii chciałeś zabić Nehahera?
Ostatnio zmieniony 14 kwietnia 2016, 21:49 przez lightstorm, łącznie zmieniany 1 raz.
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 14 kwietnia 2016, 21:27

- Pierwszy wziąłeś nogi za pas, bom cię w klatce nie widział, to mi tu z hardością nie tańcuj. Nie wiedziałem wtedy, że to Nehaher, a z wyglądu innego czarownika przypominał, co to kiedyś podobną bestię zaklęciami przywołał. - odparował w większości szczerze Vanko. W końcu wszyscy czarownicy wyglądali podobnie. Jakby się uprzeć to ten tu był prawie tak urodziwy jak poczwara Aghla.

- Wybacz mi moją pomyłkę Nehaherze, czy i ty uważasz, że to odpowiednia pora, by to roztrząsać?- zwrócił się do Stygijczyka unikając jednak jego wzroku.
MG- dłoń mam na sztylecie..
Ostatnio zmieniony 14 kwietnia 2016, 21:33 przez koszal, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 14 kwietnia 2016, 21:58

Karczma "Zbuntowany strażnik"

Galvat po usłyszeniu zaczepki postanowił odegrać się.

- W przeciwieństwie do ciebie ja przynajmniej im uciekłem. Byłem dla nich za szybki i dla ciebie też jestem. Jak na Zamorańczyka to umoczyłeś strasznie dając założyć sobie to chomąto na szyję - powiedział z drwiną w głosie Złodziej.

- Myślę, że sprawy wzajemnego mordowania przy pierwszym obozowaniu możemy teraz omówić, panie parszywy...
Dla MG: Ręka na sztylecie.
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 14 kwietnia 2016, 21:59

Karczma "Zbuntowany strażnik"

Nehaher wyciągnął rękę ujmując dłoń Garro.

- Obiecuję - powiedział całkowicie poważnie, patrząc zielarzowi w oczy. - Wiem, że to dla Ciebie ważne, przyjacielu. Zresztą... ja także pragnę uwolnić Conana. Sądzę, że nie możemy go zostawić w tej sytuacji.

- A co do ciebie - wzrok Stygijczyka przesunął się na Vanko, stając się jednocześnie chłodny i odległy. - myślę, że Galvat ma sporo racji. Nikt nie może nas zapewnić, że nie jesteś szpiegiem nasłanym przez Menkarę, który będzie zdawał mu relację o naszych poczynaniach. Próbowałeś mnie zabić, gdy walczyłem z potworem... Myślisz, że spoglądanie w stół pomoże ci teraz? Jeśli nie miałbyś nic do ukrycia, patrzyłbyś mi w oczy... Chyba, że lękasz się ukazać swoje myśli... A jeśli się lękasz, widać nie chcesz byśmy znali twe zamiary... Tak więc pozostaje pytanie, czy my możemy zaufać tobie? I co zamierzasz zrobić, aby przekonać nas, że warto?
Ostatnio zmieniony 16 kwietnia 2016, 12:31 przez Sigil, łącznie zmieniany 1 raz.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 14 kwietnia 2016, 22:30

- Tłumaczyć się nie będę ani awantury tu wszczynać. Rozejrzyjcie się wokół to i zrozumiecie, czemu nie podnoszę głowy. Niemal każdy z nas ma na szyi chomąto.. a w takim jak to miejscu uchodzić to musi za nielichą błyskotkę i żadne ukrywanie tego nie pomoże przy bystrych oczkach złodziejaszków.. a przy bójce to i przypadkiem zerwać się może.. Przyjdzie pora i czas to jak kochankowie możemy sobie w oczka pozerkać. Tymczasem rzeknij mi Nehaherze kto poczyta twoje myśli? Może sam jesteś w zmowie z tym Menkarą? Tak rześ przed nim łgał łatwo to i może łgasz przed nami? Kto wie komu bijesz pokłony.. -wzrok podniósł, lecz nie na Nehahera spojrzał, tylko na Galvata wyzywające rzucając spojrzenie.

- Nie chyżość nóg sprawiła Zamorańczyku, że zatrutej strawy jako jedyny nie spróbowałeś, zarazem nie sądzę, by starczylo ci owej chyżości, by tu wpław dotrzeć. A skoroś coś w strawie dziwnego podejrzewał, czemuś wskoczył na stół i uwagę odwracał miast kamratów swoich powiadomić? I czemu ci potem Menkary hultaje swobodę zostawili? Dopytywał nie będę. Miast tego tu i teraz inną propozycję złożę. Na zamorański sposób.- to mówiąc dłoń otwartą ukazał i gładkim ruchem sztyletu rozciął.

-Przysięgę wam składam na krew matki się zaklinając i na bogów wszystkich, że Menkarze żywot zamierzam ukrócić. Jeśli i was tu wszystkich zamiary podobne i żaden mu szpiegiem wszawym nie jest niech taką samą przysięgę złoży i krwią ją własną przypieczętuje. Co odpowiecie?
MG. Vanko zakłada, że ktoś się może wyprzeć i chcieć wyłgać wtedy takiego od razu planuje ukatrupić. Sztylet w ręku ciepły.
Ostatnio zmieniony 15 kwietnia 2016, 01:17 przez koszal, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 15 kwietnia 2016, 21:05

Karczma "Zbuntowany strażnik"

- Widzę, o mój niedoszły zabójco, że jednak uważasz nas za głupców - odezwał się Nehaher spokojnie. - Nie jestem tak wielkim specjalistą w dziedzinie anatomii, jak obecny tu Garro, jednak wydaje mi się, że to gdzie spoglądasz nie może żadną miarą wpłynąć na fakt, czy amulet na twej szyi będzie widziany przez innych, czy nie. Daruj więc sobie takie kiepskie wykręty, bo zaiste obrażasz jeno moją inteligencję.

- Zresztą, wpierw zasłaniasz się głupstwem, a następnie próbujesz podważyć me słowa... Jakże typowe dla kogoś kto nadal skrywa swe prawdziwe cele, starając się odwieść od nich rozmówcę. Zważ jednak, że nie rozmawiasz z barbarzyńcą nie znającym takich sztuczek, zamorańczyku. Widzę, w jaki sposób grasz i teraz mam pewność, że ukrywasz wiele... Tak oto polityką swą nie zyskałeś niczego, a straciłeś nasze zaufanie. Już na początku. Gratuluję.

Uśmiechnął się zimno patrząc na Vanko ze spokojem węża. Odczekał chwilę, a następnie zaś skierował wzrok na pozostałych słuchaczy.

- Co do mnie jednak, to możecie być pewni tego, co tu rzekłem. Skoro sam zdjąłem przeklęty wisior, mogłem pozostawić was w nieszczęściu, nie bacząc na los jaki zgotował wam Menkara. A jednak nie uczyniłem tego, a co więcej mogę obiecać wam wyzwolenie. I to nie takie, którego pragnąłby ten czerw występny... Wraz z obecnym tu Garo tropimy tego psa już od Zingary, skąd uciekł sromotnie przed nami i naszymi druhami. Moc zła jakie wyzwolił w tym mieście była jednak tak wielka, iż choć po prawdzie nienawidzę przemocy, to ślubowałem, że go dopadnę i plugawego życia pozbawię. Widzę wszakże, że zdołał przygotować się na nasze spotkanie... I teraz, ufny w pomoc demonów mniema, iż zwyciężył i ma nas w garści. Niechaj tak myśli, a my skupmy się na tym, jak go zwyciężyć mamy.

- Przysięga na krew to zacna rzecz - dodał patrząc na czerwień spływającą z dłoni zamorańczyka. - I warto prawdziwie, byśmy jej dokonali przed Bogami i przed sobą. Jednak w twej przysiędze nie słyszałem słowa o tym, byś nam, jako przyszłym swym towarzyszom ślubował, iż tajemnicy dotrzymasz. Umiem sobie wyobrazić sytuacje, w których wierząc, iż coś na tym zyskasz, bez mrugnięcia okiem sprzedasz nas wszystkich tej larwie. Tak więc czekam, aż wypowiesz te słowa. Chyba, że znów zasłonisz się jakimś głupstwem, zamorańczyku? - dodał, uśmiechając się samymi wargami.

- Poza Menkarą tylko ja mogę ci zdjąć ten amulet. Ciekaw więc jestem względem kogo zechcesz okazać się lojalny?

W półmroku karczmy utkwione w Vanko oczy stygijczyka lśniły dziwnym blaskiem, przywodzącym na myśl raczej chłód i twardość kamienia, niż spojrzenie żywego człowieka. A ostatnie pytanie czarownika zawisło nad stołem jak ciężki topór Aesirów.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 16 kwietnia 2016, 13:19

Karczma "Zbuntowany strażnik"

- Ślepy jesteś jak kret z złamanym nosem, jak nie widziałeś żem strawę przyjmował. Wskoczyłem na stół, by zdobyć odtrutkę którą pili tylko Shemici, a gadką odwróciłem ich uwagę od moich zamiarów. Zorientowałem się za późno... Ale potrafię o siebie zadbać jak na Zamorańczyka przystało i nie śmierdzę jak wieprz - Galvat nie krył pogardy w słowach.

Po słowach Vanko, przeczucie Galvata mówiło mu że nie wszystko co mówi jest prawdą. Patrząc na ociekającą krwią rękę parsknął śmiechem mówiąc:

- Znam zasady Zamory jak swoją kieszeń i wiem, że ta przysięga nic nie znaczy w tej sytuacji. Łżesz psie! Słowo Zamorańczyka jest nic nie warte i powinieneś do doskonale wiedzieć cuchnący knurze. Mnie nie przekonałeś mendo pokraczna... Mordę masz tak obitą i parszywą zapewne dlatego, że nie wiesz co to honor łgarzu zakłamany. To co mówi Nehaher prawdą jest i mogę to potwierdzić. A co do Menkary to powiadam wam wszystkim, że Nehaher jest waszą jedyną opcją - tutaj spojrzał na Vanko i dodał:

- Menkara znany jest z kontaktów z siłami nieczystymi i jedyne co jest mu potrzebne po wykonaniu zadania to twoja dusza. Ja, Garro i Nehaher wiemy o jego poczynaniach najwięcej. Gdyby nie zależało mi na zabiciu Menkary, to nie mając chomąta odszedłbym stąd. Nie zastanowiło cię dlaczego wam pomagam? Dlaczego podrzuciłem wam wytrychy byście uciekli?
Ostatnio zmieniony 17 kwietnia 2016, 11:28 przez lightstorm, łącznie zmieniany 1 raz.
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 16 kwietnia 2016, 21:45

Sytuacja przy stoliku robiła się z sekundy na sekundę coraz bardziej napięta. groźba walki wisiała w powietrzu i odczuwali to nie tylko zgromadzeni przy stoliku, ale również inni goście tawerny. Galvat umilkł, gdy zobaczył zbliżającego się do stolika smukłego, wysokiego mężczyznę o długiej, splecionej w warkocz czarnej brodzie i śniadej cerze. Mężczyzna odziany był w bogaty, biało-beżowy tabard z emblematem na piersi przedstawiającym sępa w locie nad wysuszonym drzewem.

- Cokolwiek macie sobie do zarzucenia, tutaj się nie walczy - rzucił po argossańsku, kierując swój wzrok to na Galvata, to na Vanko. - Widzę was tu pierwszy raz i z pewnością nie trafiliście tu przypadkiem. Potraktuje więc moje ostrzeżenie jako przyjacielskie przypomnienie w tym nieprzyjacielskim mieście - dodał poważnym tonem. Galvat zauważył, że nikt więcej nie interesował się sytuacją przy ich stoliku, a gwar rozmów wciąż unosił się w niezmienionym rytmie.

Mężczyzna obrzucił jeszcze wzrokiem pozostałych i odwracając się na pięcie, wrócił do swojego stolika, który był w pobliżu.
Ostatnio zmieniony 17 kwietnia 2016, 12:47 przez Dobro, łącznie zmieniany 1 raz.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 17 kwietnia 2016, 09:58

Karczma "Zbuntowany strażnik"

- No cóż... - rzekł Stygijczyk, patrząc za odchodzącym autochtonem. - Mądrość sama spłynęła z ust tego zacnego męża. Ja także nienawidzę przemocy. Przemyślcie moją ofertę w spokoju. Ja na razie muszę odpocząć. Porozmawiamy za godzinę.

Wstał od stołu i spojrzał na pozostałych:

- Jeśli moglibyście w tym czasie dopilnować mojego bezpieczeństwa, będę zobowiązany. Wszakże od niego zależy powodzenie naszego planu.

Zaproponował, po czym udał się ku karczmarzowi, aby wynająć pokój.
Wynajmuje pokój, zamykam go na klucz i odmedytowuję zaklęcia.
Ostatnio zmieniony 17 kwietnia 2016, 13:26 przez Sigil, łącznie zmieniany 1 raz.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 17 kwietnia 2016, 17:08

Karczma "Zbuntowany strażnik"

Głęboko przygnębiony Garro dokończył posiłek nie wydając się w sprzeczki z kłótliwymi kompanami i nie próbując ich godzić. Nie miał na to najmniejszej ochoty porażony troską o nieznany los Caralli.

Opłaciwszy niewielki pokój uzdrowiciel udał się tam bez dalszej zwłoki, ryglując drzwi i kładąc się na twardym niewygodnym posłaniu bez zdejmowania odzienia. Z dołu dobiegał go stłumiony ścianami gwar rozmów gości, ale dźwięki te w niczym Zingarczykowi nie przeszkadzały. I tak by nie zasnął mimo ogromnego zmęczenia.

- Miłosierny Mitro, opiekunie tych w potrzebie, zechciej wejrzeć na mnie łaskawym wzrokiem - zaczął ściszonym tonem - Ocal swego wiernego czciciela od zguby!
Podejrzewam, że w mieście nie ma świątyni Mitry, prawda?

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 17 kwietnia 2016, 18:21

Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że w mieście jest świątynia Mitry, i to nie jedna.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 17 kwietnia 2016, 19:33

Karczma "Zbuntowany strażnik"

Pełna pasji modlitwa pozwoliła oczyścić uzdrowicielowi myśli, uspokoiła rozdygotane nerwy. Leżący dotąd w bezruchu na posłaniu Garro usiadł po dłuższej chwili, opuścił nogi na podłogę skrywając twarz w dłoniach i namyślając się gorączkowo.

Jeśli w mieście znajdował się sakralny przybytek poświęcony Mitrze, jego kapłani nie mogli odmówić zingarskiemu wyznawcy pomocy; w najgorszym z możliwych przypadków wspierając go dobrym słowem i modlitwą.
Garro postanowił szukać pomocy lub rady w mitrańskiej świątyni. MG, co da się zaaranżować w powyższej kwestii?

koszal
Reactions:
Posty: 2787
Rejestracja: 15 marca 2012, 13:35
Been thanked: 1 time

Post autor: koszal » 17 kwietnia 2016, 20:12

Uśmiechnął się szelmowsko po czym wyprostował.
- Całkiem bystre klecisz zdania Stygijczyku. Odpowiedź na nurtujące cię pytania zawrę w prostych słowach. Nie znam waszej kompanii i nie mam tak samo jak i wy powodu by sobie ufać. Nie miłość ni afekt sprawiły, żeśmy swe losy spletli. Mamy jednak wspólny cel jak mniemam i to wszystko. To jedyny powód byśmy dbali o swoje plecy.- odwrócił się do Zamorańczyka- .. i to jedyny powód dla którego nie wybebeszę ci flaków słodki książę. Waż zatem wszarzu dobierane komplementy bo na podobne pozwalam jedynie przyjaciołom. Jeśli chcesz mnie prowokować to załatwmy to ostrzem na zewnątrz, bo jak widzę wolisz zgrywać głupca i osłabiać nasze szanse na wyrównanie rachunków z Menkarą. Idziemy na spacerek byś mógł te swoje zaloty podtrzymać, czy zostajemy grzecznie kontynuując nieudany rodaku?
Keth troszkę wybiegł w przyszłość a chciałem się odnieść jeszcze do niedokończonej moim zdaniem sytuacji przy stoliku.powinniśmy chyba jasno dobić targu.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 17 kwietnia 2016, 20:17

Mój wybieg w przyszłość nie powinien Wam przeszkodzić w wyrównaniu rachunków. Garro już wcześniej odłączył się od bardziej agresywnej części paczki, do świątyni też nie będzie chciał nikogo zabierać. Dźgajcie się do woli, jak Garro wróci, opatrzy tych ciągle żywych! ;)

ODPOWIEDZ