PBF - Okna Duszy

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 13 stycznia 2018, 17:02

Jezioro, 27 orakt-ran

Stadko mew przeleciało nad masztem holka, zakrzyczało przeciągle szarpiąc wysokimi skrzekami uszy pasażerów. Trzymający się relingu Eszar wyjrzał za burtę słysząc głuche stuknięcie, odprowadził wzrokiem znikający w tyle kawał zbutwiałego drewna, niemal całkowicie zanurzony w ciemnej toni. Rysujący się na horyzoncie Ostrogar zyskiwał z każdą chwilą na detalach. Z jednolitej masy wielkiego miasta wyłaniały się obrysy niezliczonych wież, iglic i kopuł co znaczniejszych budowli, wszystkie one wydawały się iście karłowate w porównaniu z fortyfikacjami Pałacu, siedliska potężnego żywego boga.

- Po zejściu na nabrzeże rozmówimy się, co i jak dalej - powiedział Eszar zerkając wymownie na czapkę Karhuana zasłaniającą jego niewolnicze piętno - Mamy pewnych znajomków, którzy być może zdołają sporządzić akt własności na twoją osobę, chłopcze. Inaczej długo w Ostrogarze nie przetrwasz, łapacze raz dwa odkryją, żeś zbiegły niewolny i skończysz w kopalni soli albo od razu na ulicy cię zatłuką ku uciesze gawiedzi.

Przysłuchujący się rozmowie Rokko pokiwał z aprobatą głową, a potem zakrztusił się, zakaszlał głośno. Eszar zerknął mimowolnie w stronę siwowłosego włócznika i skamieniał widząc wystający z gardła mężczyzny metalowy szpic, cały umazany krwią. Oparty plecami o reling zbieg przechylił się do tyłu z głuchym charkotem, pociągnięty czyjąś nadnaturalnie silną ręką. Przewaliwszy się przez poręcz runął w dół, chlupnął w wodę znikając natychmiast z oczu towarzyszy.

Miejsce Rokko przy relingu zajął ociekający wodą czarny kształt, szczelnie oklejony mokrą tkaniną ujawniającą jego przerażający nieludzki kształt ciała. Nim którykolwiek z surelian zdążył cokolwiek wykrztusić, długie ostrze dzierżone przez istotę zasyczało w powietrzu, odjęło Karhuanowi w ułamku chwili całe prawę ramię i niejako przy okazji sporą część czaszki, przeszło przez mięśnie i kości niczym nóż przez rozgrzane masło.

Milcarr był następny, w oczywisty sposób padając ofiarą swego kalectwa. Niewidomy, zmylony obcymi sobie dźwiękami płynącego statku, pojął w mgnieniu ślepego oka, że dzieje się coś złego, ale nie miał najmniejszych szans na uchylenie się przed ciosem. Umazane krwią ostrze weszło w nie dość dobrze chroniony zdobyczną skórznią brzuch nożownika i rozpruło mężczyznę niemal całkiem na dwie połowy, trzymające się kupy dzięki szyi i kroczu.

Nim jeszcze trup Ślepaka uderzył w deski pokładu, Otlaf zawirował w uniku z dobytym naprędce nożem, próbując zasłonić się przed atakiem narożnikiem nadbudówki statku. Wyciągając ostrze z ciała Milcarra, niewielki czarny stwór ciął z półobrotu w miejsce, gdzie próbował się chronić mieszaniec. Dziwaczna klinga natrafiła na okorowane drewno nadbudówki, wgryzła się w nie płynnie, przecięła na wylot. Wślizgnięty za osłonę złodziej zrobił kilka kroków w bok, trzymając się z niedowierzaniem za rozcięty aż po kręgosłup bok. Szeroko otwarte oczy zaszły mu w jednej chwili mgłą, z ust popłynęło ostatnie tchnienie.

Ogarnięty paniką Eszar uświadomił sobie, że od chwili śmierci Rokko upłynęło najwyżej pięć uderzeń serca, a pokład przed jego oczami w jednym momencie spłynął gorącą krwią wytoczoną z ciał zamordowanych w okrutny sposób towarzyszy. Pod czarnym kapturem zalśniły dwa okrągłe lodowate punkciki, a ociekające krwią ostrze zwróciło się w kierunku skamieniałego z grozy barda.
Eszar, co robisz?! Co robisz?!

Awatar użytkownika
czegoj
Site Admin
Reactions:
Posty: 3837
Rejestracja: 18 listopada 2008, 23:34
Has thanked: 5 times
Been thanked: 10 times
Kontakt:

Post autor: czegoj » 13 stycznia 2018, 23:46

Dobra Keth przerywamy sen barda jest zbyt realny.

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 14 stycznia 2018, 18:49

Puszcza malała na północy, zaś wieże na południu jakby wyłaniały się z linii horyzontu. Najlepsze było tu. Wiatr zadziwiająco sprzyjał, holk łagodnie rozcinał fale, pachniało rybą i niewinnością. Czy to nie dziwne że zaczynałem tęsknić za złowrogą puszczą, jak ze choleryczną, a namiętną kochanką, a z drugiej strony trząsłem się z podniecenia na myśl o powrocie i obcowaniu z Mistrzem. Dziwnym było, bo nigdy jeszcze nie czułem takiego uczucia do mężczyzny, ale czy takimi kategoriami powinienem oceniać Kielich Widzy. Boskie obcowanie. Najlepiej byłoby gdyby był tu z nami, uśmiechnąłem się do swych pysznych i nieskromnych myśli.

-Tam jest taki ktoś...ktoś kto rozumie, wysłucha Was i zrozumie, a kiedy okażecie się godni wskaże ścieżkę. -spojrzenie Otlafa sugerowało że znów mówię za dużo. -kiedy dopłyniemy. -dokończyłem.

-Znajdziemy Ci Kurghanie jakieś lokum, a później zajęcie, byś mógł czuć się wolny powinieneś pracować. Rokko, a jakie Ty masz plany względem stolicy, bo gwarantuję że ona nie będzie cię rozpieszczała. Już pewnie domyśliłeś się że żaden ze mnie kupiec, po prawdzie jestem bardem, pól życia zaś spędziłem na statkach i to nie takich jak ten, ale na wielkich pełnomorskich jednostkach: Karakach i Galeonach.

Chwilę się zadumałem, wspominając te gwałtowne czasy, gdy szukałem miejsca i sensu na tym świecie. Sztormy, nieokrzesani ludzie, egzotyczne zwierzęta, naoliwione ciała kobiet: Brązowe, różowe, czerwone, czarne, pachnące: kamforą, kwiatami, cytrusem, świeżą rybą, czy dymem...

-Pamiętam rewolucję czerwonych piratów. Załogi obaliły kapitanów i wymyśliły że każdy będzie zagarniał ile weźmie, wszystko skończyło się wówczas, gdy okazało się że malaukowie zagarniają czterema rękami, a inne rasy tylko dwoma, pobili się jeszcze raz między sobą. Jakiś uczony wymyślił wtedy że zastosują bilans energii, każdy rozumiał to jak chciał i cesarstwo musiało interweniować.
Prowadziłem potężną kogę "Żelazna Pięść", pełną doświadczonych legionistów, pod pokładem wiosłowało dwustu niewolnych. Przez trzy ostatnie dni rejsu towarzyszyła nam "Foczarnia", piękna czarna galera wojowniczych amazonek. Legioniści ślinili się na ich widok o sto jardów od nas, ale nie mogli ich dotknąć, może po wojnie, któryś dostał w nagrodę za męstwo piękne, sprężyste ciało na jedną noc. Nigdy się nie dowiedziałem, nie brałem udziału w walkach na lądzie, ale na morzu dbałem zawsze równako o niewolnych pod pokładem, rzygających legionistów i wilki morskie swojej załogi. I widzisz Rokko tak samo....

Ale nigdy już nie było mi dane dokończyć. Z ust mężczyzny wystawał szpikulec, niczym za długi język ociekający czerwona posoką.
puk, puk Serce zabiło raz, Rokko spadł za burtę w dobrą i niewybredną toń jeziora. Czy taki miał być koniec? Otworzyłem usta, by ostrzec pozostałych, nie pamiętam czy wydały dźwięk, którego oczekiwałem.
puk, puk Drugi raz uderzyło i nadzieje młodego orka na godne życie, przygody i kobiety utonęły w strugach krwi, plamiąc pokład i zdobiąc me szaty czerwoną poprzeczną szarfą.
Nie opuszczaj mnie Panie!
Puk, puk Szybciej i głośniej waliło serce, pot zrosił ciało, a w oczy chlapnęła krew Milcarra. Zdrętwiałe dłonie szukały miecza, ale znalazły tylko na wpół zjedzony bochen chleba. Daj mi Twą siłę, bo jeśli umrzeć to w Tobie pragnę, błogosław ten chleb, niech będzie mi tarczą
Puk, puk
Czwarty raz serce zabiło i już myślałem że potwór się myli, że nie dosięgnie młodego Otlafa, lecz płonna ma nadzieja umarła.
Śmierć miał małe, jarzące się oczka i choć z grubsza przypominał otulonego w czarne szmaty, wychudzonego hobbita, to obraz całości był nie tyle niepokojący, co obrzydliwy. Najgorsze były członki, chude i długie, zdawały się mieć po wiele stawów, a na końcu czegoś co mogłoby być ręką, lśnił paskudny zakrzywiony wielki nóż. Potwór z koszmarów, ale czy tak powinna wglądać dostojna śmierć?
Tobie oddaję się duszą i ciałem, Tyś jest mą kulą świetlistą i kluczem, ścieżką i bramą na końcu owej. Kieruj mną! Surelionie!
puk, puk Piąty raz cerce zabiło i jeśli rozświetli mnie Surelionowa łaska, jeśli poczuję ją [tz. jeśli nie stchórzę (2)] Skóra ma niczym diamentowa zbroja, bochen chleba to parasol przed ciemnością chroniący, a peleryna to sieci wielkiego rybaka, tą jaśniejącą srebrem i mithrilem rzucam na stwora, a boska stopa, błogosławiona pomknie w kierunku pokracznego kolana stwora. Jeśli mój natchniony atak powiedzie się, uderzam raz za razem świętym bochnem, aż sypią się boskie wióry. Na końcu przybiję mieczem, jeśli go znajdę.
-Nie dostaniesz nas potworze mroku!!!
Jeszcze chwilę temu planowałem ucieczkę za burtę, co było by i sensowne i dawało szansę na przeżycie, ale zdaję się że upiłem się swoja wiarą i wyszło inaczej. Ale tak naprawdę, to uzależniłbym swój atak od tego czy się nie przestraszę, [odporność sugestia], jeśli stchórzę to dam fikoła do wody za sobą.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 14 stycznia 2018, 20:02

Jezioro, 27 orakt-ran

Nieoczekiwane zamieszanie przy relingu zwróciło rzecz jasna uwagę paru żeglarzy. Pracujący najbliżej mężczyźni porzucili swe obowiązki podbiegając do grupki pasażerów potrząsających krzyczącym przeraźliwie towarzyszem.

- Nic się nie stało, to tylko zły sen - oświadczył siwowłosy człowiek stojący obok sprawcy zamieszania - Zdrzemnął się w podróży i coś mu się przyśniło. Nie zwracajcie na nas uwagi, już mu przechodzi. Biedaczysko nas też solidnie wystraszył.

Biały jak śnieg Eszar pokiwał tylko głową dając znać, że zgadza się ze słowami druha, usiadł na deskach pokładu podtrzymywany przez Karhuana, wodząc po towarzyszach szeroko otwartymi głowami.

- To był tylko sen? - upewnił się roztrzęsionym głosem - Tylko sen?

- Zdrzemnąłeś się na chwilę - przyznał sprawiający wrażenie nieco przestraszonego Otlaf - Co cię napadło, żeby tak wrzeszczeć?

Eszar nic nie odrzekł, podźwignął się z desek łapiąc rękami za poręcz. Stadko mew przeleciało nad masztem holka, zakrzyczało przeciągle szarpiąc wysokimi skrzekami uszy pasażerów. Trzymający się relingu Eszar wyjrzał za burtę słysząc głuche stuknięcie, odprowadził wzrokiem znikający w tyle kawał zbutwiałego drewna, niemal całkowicie zanurzony w ciemnej toni. Rysujący się na horyzoncie Ostrogar zyskiwał z każdą chwilą na detalach. Z jednolitej masy wielkiego miasta wyłaniały się obrysy niezliczonych wież, iglic i kopuł co znaczniejszych budowli, wszystkie one wydawały się iście karłowate w porównaniu z fortyfikacjami Pałacu, siedliska potężnego żywego boga.
Niczym Was już nie można zaskoczyć, co? Zero przyjemności dla biednego Mistrza... );(

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 14 stycznia 2018, 21:22

-Śnił mi się potwór, bracia -rzekłem cicho, nerwowo rozglądając się dookoła. -Tu na tym żaglowcu, zabijał, okrutnym nożem, mały potwór w czarnych szatach. Przeciął tu, przeorał ostrzem drewno i..
Otlaf był za młody na śmierć, mi też się nigdzie nie śpieszyło.

Przesunąłem dłonią po drewnie.
Serdecznie wszystkich wyściskam. Są cali. Pooglądam czy na pewno nie maja jakiś blizn i nie są wpół żywymi marionetkami pana umarłych. Chleb smakuje lepiej.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 15 stycznia 2018, 08:20

OK, mam dobry humor z rana, więc porzucę Wam małą podpowiedź - posty #451 oraz #454 coś łączy. Dam Wam troszkę czasu, aby ten wspólny mianownik odnaleźć, a następnie ewentualnie coś zadeklarować.

Przydałby się nadto Dretch, żeby dokończyć wątek Eco w lesie... w okolicy może się kręcić ów osławiony straszny jeleniołaszcz, więc lepiej dmuchać na zimne...

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 15 stycznia 2018, 08:55

Mewy... skrzeczą w obu postach. Pewno to one zadziobały Borlona i wyżerają oczy. Wiedziałem od razu, że to te przeklęte mewki kurewki!

Awatar użytkownika
czegoj
Site Admin
Reactions:
Posty: 3837
Rejestracja: 18 listopada 2008, 23:34
Has thanked: 5 times
Been thanked: 10 times
Kontakt:

Post autor: czegoj » 15 stycznia 2018, 09:57

Mnie to wygląda bardzo źle. Początek posta 451 to koniec posta 454. Czyżby wizja miała się dopiero spełnić? Tak czy inaczej postać Otlafa nie ma pojęcia o wizjach, ale jeśli miałby się pojawić tutaj skurwysyn z posta 451 to złodziej skacze do wody. Już lepiej samodzielnie się utopić, niż dać się zarżnąć. Keth umawialiśmy się na KC, a nie Zew Cthulhu. Tak czy inaczej Otlaf siedzi na pokładzie zupełnie nieświadomy niczego i przygląda się bardowi.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 15 stycznia 2018, 10:25

Jezioro, 27 orakt-ran

Zatopiona kłoda zniknęła gdzieś za rufą holka, toteż zdrętwiały z nadmiaru wrażeń Eszar usiadł ponownie przy relingu, tym razem nie ważąc się już zmrużyć oczu.

- Ten sen było niewiarygodnie rzeczywisty - powtórzył spoglądając na siedzącego obok Otlafa - Niczym zesłana przez potężne siły wizja. Prawie się zsikałem w gacie.

Otlaf wzruszył w odpowiedzi ramionami, nie wiedząc za bardzo, co właściwie odrzec. W tej samej chwili Rokko wydał z siebie zduszony okrzyk zaskoczenia. O drewniany pokład obok barda coś uderzyło z charakterystycznym mokrym plaśnięciem.

- Co to? - krzyknął Karhuan cofając się odruchowo od poręczy i składając przed sobą dłonie.
:o

Awatar użytkownika
czegoj
Site Admin
Reactions:
Posty: 3837
Rejestracja: 18 listopada 2008, 23:34
Has thanked: 5 times
Been thanked: 10 times
Kontakt:

Post autor: czegoj » 15 stycznia 2018, 11:37

Jak deklarowałem, jeśli to postać czarnego skurwysyna to raczej spieprzam do wody. Ciekawą opcją mogłoby być wejście na wysoki maszt, jeśli taki jest, wszak postać wzorowana na Księciu z Persi zobowiązuje. W razie co piękny skok do wody zawsze można uczynić z wyższej wysokości.

Normalnie zastanowiłbym się, czy nie próbować walki, ale wykorzystując wiedzę gracza raczej skłaniam się ku ucieczce.

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 15 stycznia 2018, 12:05

Dzika knieja, noc 27 orakt-ran

Eco wykonał ostatnie skłon i leżał przez chwile twarzą w uklepanej trawie. Jego cwane oczy szukały złowieszczego oprawcy, który zdawał się wyparować w ciemnościach. Ilość ciał która go otaczała dawała swego rodzaju adrenalinę, młody gwardzista pchany rządzą zagryzł wargi ale niestety nie pamiętał aby podróżowała z nimi jakas kobieta. Na oświetlonej księżycem scieżce malował sie potworny obraz masakry podróżnych. Gwardzista łamiąc przykazanie Czaskogłowego kapłana zerwał się na równe nogi i prędko podbiegł do poległego dziesiętnika, zaczynając szabrować po jego kieszeniach, torsie oraz przy pasku. Każda nawet najmiejsza informacja mogła być na wagę złota w Ostrogarze, gwardzista miał nadzieje, że znajdzie coś więcej niż pierścień dziesiętnika.

Następnie wskoczył szybko na wóż, przepatrzył swoje rzeczy oraz sakwe przełożonego, bacznie rozglądając się czy w promieniach księżyca nie zbliża się do niego jakieś niebezpieczeństwo.

- Cholera jasna! Przeklnął kiedy wiązał liną zawinięte w koc truchło Fleituha. - Mogłeś żreć mniej dziadu jeden. Teraz będę musiał Cię taszczyć aż do Ostrogaru.

Oddalał się powoli wyczuwając oczami w półmroku wyrażnie zarysowane od wozów koleiny, tafla księżyca dawała lekkie światło dlatego gwardzista czuł się pewnie kiedy promienie przeszywały korony drzew i odsłaniały drogę. Stawiał krótkie i ciężkie kroki. Pozbył się części części jedzenia aby móc nieść truchło dziesiętnika. Przerzuwał tylko ostatni kawałek kieubasy w ustach. Ciało jednka było dość ciężkie dlatego finalnie najwygodniej było je ciagnąć za sobą.

W mroku puszczy co chwile dobiegały go dziwne odgłosy, które jeżyły włosy na rękach jednak Eco wiedział że prawdziwy potwór jest gdzies przed nim owity w czarnym płaszczu.

- O mój Surelionie, oświetl mi drogę, abym idąc ciemną doliną zła się nie zląkł.
Technicznie: Szybkie przeszukanko Fleituha. Może ten gargamel miał coś więcej pochowane. Nastepnie przeszukuje jego rzeczy i pakuje do plecaka co bardziej kosztowne lub ważne. Z mojego pustego wysypuję rację żywnościowe, ostatnią kieubase przeżuwam idąc. Próbuję nieść, ciągnąć, wlec Fleituha, i chocbym miał zbudować nosze to zatargam jego ciało do Ostrogaru, nawet jakbym miał się tam przebić przez hordę goblinów raz jeszcze. Ps. Oczywiście zabrałem oręż półorka jest zawinięta w koc, a koc jest związany liną, przy głowie i nogach i kilka razy przez tułów. Eco boi się bardzo ale ma nadzieje, że łaska Sureliona będzie mu sprzyjać!
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 15 stycznia 2018, 13:03

Jezioro, 27 orakt-ran

- Spokojnie, to tylko ryba - oznajmił pośpiesznie Rokko schylając się i podnosząc z desek trzepoczący szaleńczo kształt - Czarny diabłacz, bardzo rzadki okaz. Słyszałem, że potrafią wyskakiwać wysoko ponad powierzchnię wody, ale nigdy nie widziałem żadnego na własne oczy, do dziś.

Eszar spojrzał nieufnie na zwijającą się w rękach Rokko istotę. Była to smoliście czarna ryba o szerokim pysku i bladych martwych oczach, strosząca najeżone drobnymi kostnymi wypustkami płetwy. Obracając łup umiejętnie w dłoni, Rokko ujął rybę za ogon, a potem wyrżnął nią z całej siły o drewno nadbudówki, gruchocząc stworzeniu czaszkę.

- Niektórzy bardzo przesądni rybacy twierdzą, że diabłacz nie jest prawdziwą rybą, tylko ćwierćdemonem w rybiej postaci, który zamieszkuje pod dnem jeziora, w podziemnych katakumbach będących pozostałością po białych martwiakach z czasów przedkatańskich, ale dla mnie to zwyczajna bujda - ciągnął dalej siwowłosy zbiegły niewolnik, posiadający fascynującą wiedzę na temat ryb - Ćwierćdemon czy nie, po zejściu na brzeg będzie okazja porządnie podjeść.

Na wodach wokół holka pojawiły się w jednej chwili liczne barwne żagle niewielkich rybackich łodzi, które krążyły wokół stołecznej wyspy łapiąc w sieci nieprzeliczone ilości ryb. Eszar gotów był iść w zakład, że legendarne rybne bogactwo Dan-Ugar też musiało mieć wiele wspólnego z potężną magią druidów, ale kupowane na targowiskach Ostrogaru ryby smakowały równie dobrze jak wszystkie inne, których bard miał dotąd sposobność kosztować.

W powietrzu poniosły się wymieniane krzykiem pozdrowienia żeglarzy i rybaków, tu i ówdzie zakończone sprośnym żartem.

- Niedługo przybijemy do brzegu - powiedział zezujący ustawicznie na czarną rybę Otlaf - Co robimy potem?
OK, przyznam się, że chciałem Was tylko troszkę przestraszyć po tym jak od razu rozgryźliście mój podstęp z wyśnioną sceną rzezi. Za chwilę wpłyniecie do Ostrogaru, jest przedpołudnie. Jakie macie najbliższe plany? Religijny fanatyzm sugerowałby udanie się czym prędzej do sekretnej świątyni, ale jako początkujący akolici Sureliona pewnie będziecie mieli inne plany, co?

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 15 stycznia 2018, 13:44

Brama Atakar-kiru, wieczór 27 orakt-ranu

Nocni strażnicy pod komendą Hurgana ledwie zdążyli się rozsiąść na wystawionych przed bramę osady beczkach, kiedy na nogi poderwał ich płynący z wartowniczej wieży okrzyk kompana.

Od strony niedalekiej ściany lasu ciągnęła w ich stronę jakaś słaniająca się na nogach postać, zgięta wpół i wlokąca coś za sobą po ziemi. Kładąc rękę na szabli Hurgan stanął władczo w rozkroku, rozstawił ruchami drugiej dłoni swoich podwładnych. Gdzieś nad bramą zatrzeszczał napinany na wszelki wypadek łuk, chociaż samotny przybysz wydawał się nie sprawiać groźnego wrażenia.

- Kogoś ciągnie! - zawołał z góry łucznik - Chyba jakieś zwłoki!

Rosły ork czekał w milczeniu, aż nieznajomy dowlecze się pod samą bramę. Okazał się nim człowiek o dziko zmierzwionych włosach, blady jak ściana, wycieńczony i ciągnący za sobą zesztywniałe zwłoki odzianego w zbroję gwardzisty o charakterystycznych orkowych kłach.

- Jestem dziesiętnik Eco z garnizonu Chłopskiego Krocza - oświadczył ledwie zrozumiałym z powodu zmęczenia głosem tragarz - A to były dziesiętnik Fleituh, zaufany kapitana Gnatha. Oto pierścień straży, na moim palcu. Dawajcie wody i czegoś do zjedzenia, bo z nóg się walę, a pilną mam misję do wypełnienia!
Pozwoliłem sobie przygotować w imieniu Dretcha mowę powitalną, bo jak znam swego gracza, po dzisiejszym wpisie znowu zniknie na tydzień albo półtora!

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 15 stycznia 2018, 15:52

Brama Atakar-kiru, wieczór 27 orakt-ranu

Męcząca droga dobiegła końca, kiedy tłuchło byłego dziesiętnika upadło za bramą warownej wioski. Wykończony Eco szedł bardzo długo, myśli które towarzyszyły mu całą podróż kąsały jaźń. Czasem łapał się naweto an tym, że śnił powoli wlekąc nogami, a czasem łapał się na tym, że rozmawiał z Fleituhem, na szczęście kiedy wyszedł z gęstych lasów otaczały go bezkresne łąki, gdzię w oddali pasły się bawoły opasy a na odsłoniętym horyzoncie rysowały wszelkiej maści statki rozcinające jak małe punkty tafle ogromnego jeziora Dan-Ugar.

Ułożna przez wiele godzin przykrywka Eco zabrzmiała bardzo dosadnie. Rozbudziła znudzonych wartowników, którzy syzbko otoczyli zmęczonego gwardzistę. - potrzebuję wody i jadła. Wypowiedział prędku łapiąc co chwile oddech i starając się wypowiadać szybko ułożone myśli. Muszę szybko nabrać sił by dostarczyć ciało poległego w chwalebnym boju katanitę do strażnicy kabitana Gnatha - jaki statek odpływa najszybciej do Ostrogaru?
Staram się nieprzesadnie uzyskać wszelką pomoc jak mi jest potrzebna, jedzenie i wodę. Wolałbym przespać się na pokładzie statku, niż w tej wiosce. Oczywiście na koszt strażnicy Gnatha ;) Nadstawie uszu może usłysze coś o kapłanie lub jego poczwarze...
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 15 stycznia 2018, 22:21

powinniśmy się naradzić, nie możemy zabrać ich od razu do kryjówki. Bardziej ufam niewolników, bo.jest bezradny. Nie wiemy wiele o Rokko, z drugiej strony znawca nietypowych ryb to cenny nabytek.

ODPOWIEDZ