Bez przeszkód przekroczyli strumień i ruszyli dalej - w kierunku wejścia tajemniczej kaplicy. Przekroczyli jej próg zorientowali się, że wnętrze oświetlane jest przez dwie pochodnie, umieszczone na ścianach, po obu stronach. Niewielkie pomieszczenie o łukowatym sklepieniu wykute było w litej skale. Na podłodze leżał czerwony dywan, obszyty złotymi frędzlami. Ławy ze zbutwiałego drewna zostały odsunięte i teraz tłoczyły się razem pod ścianą, niczym stadko zlęknionych saren. Na samym końcu znajdował się prosty, kamienny ołtarz, na którym płonęły trzy czarne gromnice. Ich nieregularna wysokość wskazywała na to, iż nie zostały zapalone równocześnie. Wiszący za nimi złoty krzyż nie nosił żadnych śladów upływu czasu. Biła od niego nadnaturalna siła, która zdawała się przepajać atmosferę w całej kaplicy.
Tuż po lewej stronie, w najmniej oświetlonym miejscu stała kamienna trumna. Kładący się na niej cień zdawał się spowijać ją kirem. Ponury kształt spowijały ciężki łańcuch. Zebrani Kainici zauważyli, że co jakiś czas niektóre z jego oczek poczynały jarzyć się czerwienią, jakby rozgrzane się pod wpływem wysokiej temperatury. Chwilami z tych miejsc strzelały wręcz niewielkie iskry. Widok ten budził w ich sercach niepokój. Było w nim bowiem coś... złowieszczego, a jednocześnie nieuniknionego. Niczym cień bestii krążącej gdzieś w korytarzach serca... W powietrzu czuć było woń pajęczyn, wosku i pleśni.
[center][/center]
Gdy postawili swoje pierwsze kroki, Isabell wyczuła to natychmiast. Wkraczali na świętą ziemię, która dalej posiada swoją wewnętrzną moc. Kolejny był hrabia Algol, który w pewnym momencie zatrzymał, się nie mogąc zrobić kroku w przód. Chwila zawahania nie trwała jednak długo. Czarownik skupił swą duchową moc na pokonaniu przeszkody, wiedząc, że jest bliski celu. Po chwili z wysiłkiem ruszył dalej, choć każdy krok był niczym przebijanie się przez ocean płynnego ołowiu. Clausa i Morten także zatrzymali się, czując paraliżującą moc bijącą od strony złotego krzyża. W zdumieniu zastanawiali się, się co właściwie się dzieje. Nigdy wcześniej nie mieli z czymś podobnym do czynienia, co zaskoczyło jednego i drugiego. Zrobili tylko kilka kroków. Nie byli w stanie przekroczyć kruchty.