Kiedy Berghar spadł na plecy i mało nie puścił terrarium, Lenu mało nie puściłu Świetlistej Panienki, tak by pewnie było gdyby wcześniej nie powierzyła jej w ręce Wojskiego.
Dziewczyna przyskoczyła do poturbowanego Berghara, ale widać było, że głównym powodem była obawa o szczelność szklanego cuba, który właśnie przejął Krzysztof. Odbierając Świetlistą z rąk solosa, spytała jeszcze O.D. - Oglądnąć ci te plecki, mam coś na znieczulenie? - widząc nieco zmieszaną minę fixera, dodała - Nie bój, anusa ci nie zbadam, za to musiałbyś zapłacić ekstra.
O.D. nie chciał chyba wydawać kasy i obyło się bez oględzin. Śiwtlista była ciężka, ale przynajmniej jak na Świętą przystało zwyciężała mrok. Pokazywała drogę w ciemności. Lenu zastanawiału się czy Maryjki zawsze służyły za latarnie. I skąd powiedzenie " Najciemniej pod latarnią"? Po namyśle stwierdziłu, że lepsza byłaby latarnia w kształcie wielokrotnie skręconych łańcuchów DNA. Tymczasem wciąż ulegając iluzji sielankowej wycieczki typu survival city, wróciłu do panienki i latarni.
- Chłopaki, dlaczego najciemniej jest pod Latarnią? - bystrzakiem okazał się Berghar, który poruszał się już podejrzenie żwawo.
- Bo ty pod nią stoisz.
Lenu znów jednak uległu czarowi, a mroczne labirynty zamierzchłych epok jawiły się jak jaskinia bazyliszka. Błędny ognik z przodu i święte neony.
Dziewczyna pisała swoją bajkę, zamieniając tagi boosterów na runy goblinów, szczątki poprzednich poszukiwaczy dopełniały scenografii. Miała nawet ochotę zaśpiewać.
Jesteś dzielna i piękna,
Świat jest u twych stóp,
Stopy liżą języki chmur,
Każdy chce być Twój.
Niewolnikiem zostać Twym,
By choć u stóp,
Palce lizać,
Ciebie czcić.
...
Ale zamilkła po chwili, spostrzegłszy karcące spojrzenie szefa, a może był to znak, bo weszli o obszernej hali starego garażu piętrowego. Leża Bazyliszka. Jaszczury zjawiły się sekundę później. Napiętnowane okrucieństwem twarze w mgnieniu oka wyprostowały fantazje Lenu. To nie była wycieczka z przygodami. Sam jednak fakt że groźni żołnierze obśmiali neonowa panią i się przedstawili napawał optymizmem. Lenu miału się wprawdzie nie odzywać, ale chip etykiety zadziałał i wybąkału.
- Lenu jestem, niosę neonową panienkę bo ciemno w korytarzach, a ona niezsieciowana to nie wymięka na portach. - szczęściem bandyci zareagowali metalicznym śmiechem, co brzmiało okrutnie, ale wróżyło pomyślnie.
Wreszcie bajka powróciła zamieniona w koszmar na jawie, Locked niczym iberyjski, czy galijski kacyk zasiadał na leżu z samochodowego wraku. Dziewczyna przezornie schowała się za szerokimi plecami rycerskich kolegów i postawiła neonową panią na posadzce. Pech chciał, że trafiła na jakąś nierówność i gipsowa figurka zachwiała się, a Lenka musiał ją ratować. Czar niewidzialności prysł. Za to sam Locked wykazywał olbrzymią ciekawość, z powodu wizyty ekipy. Choć facet robił wrażenie, Leneczka postanowiła pozostać w cieniu tak długo jak się da. Zastanawiała się tylko czy on ma coś z nogami, że tak zasiada na dachu jak pospolity amerykański wódz. Tymczasem wodziła wzrokiem po twarzach i sylwetkach szczodrze przybranych cybernetyką.
Czy zabrali paralizator? Apteczkę i strzykawki?