PBF - Aquilońskie Pogranicze

profes79
Reactions:
Posty: 32
Rejestracja: 11 listopada 2018, 20:28

Post autor: profes79 » 09 grudnia 2018, 00:41

Daffyd pokręcił głową.
- W zasadzie gdybym sam nie był cudzoziemcem to chyba jeszcze mniej bym ufał kolejnemu cudzoziemcowi zabłąkanemu w te zimne okolice. Z Hrothem nawzajem sobie życie ocaliliśmy; Ciebie, Morethilu Hroth zna i ufa Ci. Ten obcy...pochodzi z daleka. Wiem, co sprowadza tu mnie, Ciebie i Hrotha; co sprowadza jednak jego?
Druhowie jego polegli? A może jego druhem był noszący ten przeklęty medalion, znak morderców mojej rodziny?

Nieświadomie zacisnął dłoń na rękojeści miecza...

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 09 grudnia 2018, 16:52

[center]Jaskinia przy przełęczy[/center]
- Masz słuszność, Daffydzie. Duchy co prawda powiadają, iż obcy będzie nam wielce pomocny w misji, ja zaś im ufam w pełni. Nigdy bowiem nie zawiodły mnie i z pewnością nie zawiodą w tak ważnej sprawie. A jednak powinnyśmy wcześniej dowiedzieć się więcej, kim on zacz i co go tu zagnało... - Bossończyk usłyszał w swej głowie szept szamana.

Zaraz po tym Morethil odezwał się głośno do nieznajomego:

- A cóż sprowadziło cię tak daleko, przybyszu? Powiadasz, że druhowie twoi polegli, kim jednak byli? Wszak rzadko ktoś z twych rodaków dociera na nasze ziemie...

- Ten Bossończyk, stojący przy mnie poszukuje mordercy swojej rodziny - wyjaśnił jednocześnie szybko Galvatowi - Mam więc nadzieję, że nie jesteś zamieszany w żadne krwawe roboty w Aquilonii? Morderca nosił talizman. Przeklęty zresztą - w umyśle złodzieja pojawił się naraz obraz złotego wisiora. - Widziałeś może coś podobnego? Jeśli nawet, to nie przyznawaj się do tego głośno, bo śnieg spłynie czerwienią. Choć mi winieneś rzec prawdę... Uważaj więc na to, co do reszty powiadasz i, na Seta, opanuj na chwilę swój cięty język, choć wiem, że nie nawykłeś do tego...
Pierwsza wypowiedź kursywą jest tylko dla Daffyda.
Druga tylko dla Galvata.
Ach, te uroki Myślomowy...
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 10 grudnia 2018, 21:57

[center]Jaskinia przy przełęczy[/center]
- No nieźle... Bogowie znów ze mnie kpią. Kurwa... Ten talizman należał do mojego pracodawcy. Był bogatym kupcem, dobrze płacił więc wziąłem tą robotę. Znasz mnie, nie interesuje mnie jatka. To on chciał kogoś napadać. Nie zamierzałem brać w tym udziału... Nie taką miałem z nim umowę. Nie pierwszy i ostatni raz mój pracodawca okazuje się nędzną gnidą, która źle kończy. Kurwa jego mać... Niewiele wiem o tym kto kogo tutaj chce wyruchać, okraść, czy też wypatroszyć. Jedno szybko zaczynam rozumieć... Mój poprzedni szef narobił sobie wrogów i lepiej będzie jak nikt się nie dowie, że dla niego pracowałem - powiedział w myślach do Nehahera.

Galvat uśmiechnął się do Bossończyka mówiąc w języku najemników:

- Jestem złodziejem, a nie mordercą. Odkąd tu przybyłem codziennie słyszę taką kurwa gadkę! Ciebie Bossończyku też zabijanie kręci? Co jest kurwa, że wszyscy tu muszą się zabijać, jakby potrzebowali tego jak jebanego powietrza. Zemsta za rodzinę?!? Tu zemsta nabiera innego znaczenia... Bo ten drugi zabrał mi lepszego kęsa przy ogniu i już się kurwa po chwili gryzą jak dzikie uliczne psy. Ta kraina rodzi samych popierdolonych bezmózgich morderców, którzy nawet jak chędożą dziewkę, to myślą czy nie ukręcić łba suce wijącej się na fiucie. Tak dla zabawy... Się kurwa naoglądałem ostatnio... Podejście tubylców przekracza wszelkie standardy kurwa jego mać... Niejeden parszywy strażnik więzienny Zamory poczułby się zawstydzony - Galvat nie krył oburzenia. Klął ile się dało i nie owijał w bawełnę. Po prostu powiedział co myśli o tubylcach i ich gościnności. Rozejrzał się, czy nikt ich nie podgląda i po chwili kontynuował:

- Przybyłem tutaj by się rozeznać w skarbach jakie ma ta kraina. A że wszyscy z którymi tutaj dotarłem są martwi, to szukam wsparcia. Wesprę waszą ekipę za darmo... Zwykle drożej cenię swoje ponadprzeciętne umiejętności. Jestem Galvat Nieuchwytny, a nie jakaś rozjechana pizda, której się ręce trzęsą. Gadam z wami tylko dlatego, że jest z wami szaman który jako jedyny nie wygląda na kogoś kto lubi mordować. Jeśli dacie mi się wykazać, szybko okaże się że zdobyta wiedza zwiadowcza jest nieoceniona. I co bardziej istotne, może nam wszystkim uratować życie. Co wy na to?
Poproszę MG jakiś teścik Perswazji. Zamorańczyk wie, że może się przydać i ceni swoją reputację.
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Fobetor
Reactions:
Posty: 106
Rejestracja: 24 marca 2016, 11:03

Post autor: Fobetor » 10 grudnia 2018, 23:11

Długie dywagację denerwowały Barbarzyńce. Szał napierał coraz bardziej. Czuł że jeśli dziś nie wybuchnie, będzie musiał zrobić z tym w ciągu najbliższego czasu. Nie ufał przybyszowi, ale skoro duchy mówią, że pomoże, to niech zrobi co należy.

Wygląda na złodzieja, kurcze pewnie oszust, pewnie potrafi też zadać cios od tyłu. Dobrze jest mieć niebezpiecznych blisko siebie, niż spodziewać się jego ataku z nie wiadomo z skąd. A głowa nie zając, zawsze może polecieć.

- Gość niech zostanie z nami, ale się nie wychyla. Dziewczyny niech nie widzą jaką mam siłę. Mnie obcy nie przeszkadza. Lepiej więcej nas jak mniej.

Póki nie wpadnę w szał, lub nie będzie chciał mnie zabić...

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 11 grudnia 2018, 09:16

[center]Jaskinia przy przełęczy[/center]

Czwórka awanturników z różnych stron świata patrzyła na siebie wilkiem. W większości słabo się znali. Byli na cholernej północy, w krainach barbarzyńców, jeszcze tu tylko brakowało najazdu Aesirów albo Cymeryjczyków lub jakichś szalonych Piktów. Zima wcale nie była, aż taką przeszkodą dla wiecznie wojujących barbarzyńców. Vanirowie i Aesirowie lubowali się w opowieściach o herosach i Bogach. Robili wszystko aby umierać w walce i z bronią w dłoni. Inaczej nie dostali by się do Valhalli, pełniącej dużą rolę w ich kulturze i religii.

Awanturnicy mieli jednak inne problemy, musieli zrobić coś co było bardzo trudne, zaufać nieznajomym, z których niektórzy za sam wygląd w cywilizowanych krainach trafili by na stos, arenę lub do więzienia.
Bossończyk i Barbarzyńca przyznali w duchu jedno, ten nie budzący zaufania obcy Zamorańczyk, miał gadane, ale był złodziejem, do czego się przyznał.

Daffyd z ciężkim westchnieniem zdał się na Mitrę i postanowił dać szansę obcemu, zawsze mogę go zastrzelić później, pomyślał.

Hroth trochę słabo znał język najemników, i zastanawiał się czy Galvat go jakoś nie obraził, nie był do końca pewien co znaczy słowo tubylec, a wstydził się o to spytać, nie do końca wszystko rozumiejąc, co być może uratowało życie a na pewno zdrowie Zingarańczyka. Vanaheimski olbrzym wzruszył ramionami, czekając aż pójdą do tych Tarczowniczek, stali tu stanowczo za długo jak na jego gust.

Galvat, niby spokojnie oczekiwał na reakcję obcych przeklinając swój niewyparzony jęzor, jeśli ta góra mięśni w futrze niedźwiedzia uzna, że go obraziłem słowami o miejscowych to mam przejebane pomyślał. Najwyżej nie będzie mi już tak cholernie zimno. Barbarzyńca jednak nie wyjął broni, przynajmniej chwilowo.

Nehaher miał nadzieję, że pozostali nie zabiją jedynego znanego mu tu osobnika w postaci Galvata, co oczywiście skrzętnie ukrywał, tak jak i to kim sam jest. Z duchami miał niewiele wspólnego, ale nie przeszkadzało mu to w powoływaniu się na ich wolę.
Mechanika
Hroth przekonany gadką Galvata. Nehaher przekonany bez potrzeby testu. Daffyd remis, więc Galvat odnosi sukces Perswazji z kosztem w postaci dużej nieufności ze strony Daffyda co do jego osoby.
Tym samym można ruszać ku Tarczowniczkom, z ubezpieczeniem ze strony Daffyda, chyba, że zmieniacie coś w ostatniej chwili?
Ostatnio zmieniony 11 grudnia 2018, 13:32 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 11 grudnia 2018, 13:17

[center]Jaskinia przy przełęczy[/center]
Słuchając wypowiedzi Galvata, Nehaher tylko zamknął oczy, modląc się bezgłośnie do Ojca Węży, aby Hroth pojął z niej niewiele, lub najlepiej nic zgoła. Ostatnie, czego potrzebowali to wściekły barbarzyńca, urażony na punkcie lokalnego patriotyzmu. Tym razem jednak Set wysłuchał swego wyznawcy i obyło się bez rozlewu krwi.

Wsłuchując się w mentalne wyjaśnienia druha, stygijczyk westchnął głęboko. W istocie bowiem, nikt nie był prorokiem we własnym kraju. Daffyd jednakże znajdował się daleko od ojczyzny, co najwyraźniej przebudziło jego wieszczbiarskie talenta i sprawiało, że oczywiście miał rację... Z drugiej strony jednak, to było do przewidzenia. Jeśli Galvat znalazł się w tej dziczy to zapewne tylko z kompanią podobnych mu szubrawców. A czarnoksiężnik wątpił w to, by takie grupy ukrywały się tutaj pod każdym kamieniem.

Choć może...?

Odpędził tę myśl i skupił się, by wyłuszczyć złodziejowi realia:

- Dobrze, że mi to rzekłeś. Przeto nie przyznawaj się do tego Daffydowi, bo gotów w szał wpaść jako i Hroth. Strasznie on cięty na tego rezuna i każdego, kto mu pomagał. Tuszę także, iż prócz mnie wiedzą o tym jedynie umarli? Jeśli bowiem ten sekret wyjdzie na jaw, to nie tylko ty, ale i ja zostanę naszpikowany strzałami. A jakoś mi ku temu nie spieszno...

Otworzył oczy, zdziwiony nieco faktem, iż wciąż posiada głowę. Po czym rzekł głośno:

- Jako wprzódy rzekłem, lepiej gdy nas więcej, niż mniej. Zwłaszcza, gdy wrogowie krążą wkoło jako wilcy. Wysłuchawszy wszakże twej wypowiedzi, Galvacie, muszę przyznać, iż wolałbym byś wspierał nas zgodnie ze swymi talentami. Szkoda byłaby bowiem zaiste, gdybyś je zmarnował... A to znaczy, iż ja będę mówił, Hroth będzie stał obok mnie i wyglądał godnie. A ty z Daffydem możecie nas ubezpieczać cichcem z dystansu - Jeśli wypuści na tarczowniczki swój niewyparzony ozór, wszystkie wpadną w szał, bez ochyby - przemknęło mu przez głowę. Tym razem wizja rozjuszonych niewiast nie wydała mu się już tak ponętna. Być może dlatego, że z Galvatem u boku stawała się aż nazbyt prawdopodobna...
Jako że zdolności Galvata do zjednywania sobie ludzi pozostawiają wiele do życzenia, jestem za tym bym poszedł do Tarczowniczek z Hrothem. A Galvat z Daffydem moga nas ubezpieczać.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 11 grudnia 2018, 13:55

[center]Jaskinia przy przełęczy[/center]
- Dobra... Ja idę z Daffydem szukając najlepszego miejsca na obserwację. Zobaczymy czy wygląda na takiego co potrafi się skradać... - zakończył wypowiedź patrząc na Bossończyka.

- Idziemy Bossończyku? Idę pierwszy, a ty starasz się nie narobić pierdolonego hałasu drepcząc po moich śladach. Mniej mówimy, więcej pokazujemy gestem palców i dłoni. To podstawa podstaw - zakończył wypowiedź, narzucił kaptur na głowę i ruszył w stronę jaskini.
Galvat szuka dobrego miejsca do obserwacji. Poproszę o testy krycia się i cichego chodu.
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 11 grudnia 2018, 15:05

[center]Wysłannicy pokoju ...[/center]

Galvat sprawnie zmierzał do upatrzonej kryjówki, kilka metrów za nim bezgłośnie poruszał się Bossończyk. Zajęli oni oddalone od siebie o około 30 metrów punkty obserwacyjne, mając widok na jaskinię. Pada śnieg i wieje coraz silniejszy wiatr, tym samym także i Was trudno wypatrzeć. Zamorańczyk zaczyna żałować, iż ma tylko miotane noże, a brak mu np. kuszy czy też łuku. Ale jak wiatr się utrzyma to i łuk Bossończyka na nic się nie zda.

Szaman i Hroth zbierają się do wyruszenia na negocjacje, Nehaher nieco w głębi ducha zazdrości barbarzyńcy swobody. Vanir wygląda jakby miał pójść na ucztę, na którą go zaproszono jako honorowego gościa. Sługa Seta ma nadzieję, że dotrą do Tarczowniczek nim te ich rozstrzelają z dystansu.
Mechanika:
Testy ukrywania wyszły świetnie tak u Łucznika jak i Złodzieja, jednakże ponieważ nikt Was nie obserwował, to jedynie posłużyły temu, iż obaj uznaliście, że ten drugi wie jak się skradać i kryć.
Poczekam na deklarację Fobetora. Może i on woli jednak zostać?
Ostatnio zmieniony 11 grudnia 2018, 22:27 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

profes79
Reactions:
Posty: 32
Rejestracja: 11 listopada 2018, 20:28

Post autor: profes79 » 11 grudnia 2018, 22:13

Daffyd zacisnął zęby. Kimże był ten opryszek że slumsów Zamory, żeby uczyć go skradania się? Po kilku krokach gniew jednak z niego opadł - opryszek bez wątpienia wiedział, jak się skrycie poruszać, co tłumaczyło jakim cudem tak niespostrzeżenie pojawił się wśród nich. Daffyd obiecał sobie zwrócić na niego baczną uwagę zwłaszcza, że nadal nie wiedział, skąd wziął się on w tej głuszy.Po chwili parsknal w duchu szyderczo widząc, że jedyna broń przybysza to noże do rzucania - bez wątpienia mordercze ale na dystansie krótszym przynajmniej trzykrotnie od tego, z jakim mieli do czynienia.
Odetchnął głęboko, przejechał palcami po lotkach strzał i skupił się wyłącznie na wejściu do jaskini obserwując i czekając na pojawienie się Morethila z Hrothem...

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 13 grudnia 2018, 07:56

[center]Negocjacje z Tarczowniczkami[/center]

Hroth i Morethil ruszyli ku wejściu do jaskini. Szaman przełykał głośno ślinę, oczekując ataku. Takowy jednak nie nastąpił.

Daffyd i Galvat mają dziwne uczucie jakby ktoś ich obserwował spoza ich pleców.

Przed wejściem jest obecnie pięć wojowniczek, dwie na Waszych oczach spokojnie weszły do jaskini.
Jedna z pozostałych na miejscu mówi:

- Witajcie jestem Sigrun, długo kazaliście na siebie czekać, zwiadowcy już dawno donieśli mi o czterech mężczyznach w pobliżu Naszej jaskini, co tu robicie i czego chcecie?, jeśli chodzi Wam o odpoczynek w jaskini to ta jak widać jest już zajęta.

Widzicie, że wojowniczki są jakby znużone, wszystkie poza Sigrun są ranne, raczej lekko. Nie wiecie ile ich dokładnie jest i jak wygląda reszta, na pewno są nieufne.

Hroth nie kojarzy żadnej z widzianych Tarczowniczek, ale na dźwięk imienia Sigrun coś mu świta, ale na razie bardzo mgliście.
Ostatnio zmieniony 13 grudnia 2018, 12:32 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 14 grudnia 2018, 13:55

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]
Reakcja wojowniczek uspokoiła nieco czarnoksiężnika. Najwyraźniej Tarczowniczki nie szukały zwady, co zdecydowanie upraszczało wiele spraw. Nehaher nie wątpił, iż w razie turbulencji dałby radę znaleźć wspólny język z dzikimi kobietami. Martwiła go jednak obecność Hrotha. Porywczy berserker mógłby komuś uciąć głowę w ogniu walki, a wtedy wszelka okazja do rozmów przepadłaby ostatecznie... Poza tym Tarczowniczki miały przewagę liczebną. A jak głosiło pewne modne od niedawna przysłowie z Aquilonii: "I król Conan dupa, kiedy wrogów kupa"...

Nie czekając więc, aż temperament tych dzikich ludzi odmieni się na gorsze, niczym pogoda w górach, wsparł się na lasce i przemówił w te słowa:

- Witajcie, dzielne niewiasty, nie znające strachu! Jam jest Morethil, mówca duchów, szaman i uzdrowiciel. A ten potężny wojownik, po mej prawicy, to nikt inny jak sam Hroth Skrwawiony! On to ubił onego niedźwiedzia ludojada, którego ciało odnalazłyście. Ślady szponów bestii wciąż znaczą jego ciało. A, że ranny był po walce i sam z mięsem do wsi przejść by nie zdołał, przeto wróciliśmy dziś samoczwart, by mu z ciężarami pomóc. Widząc jednak, iż ktoś nas ubiegł, pospieszyliśmy śladami sań i tak oto jesteśmy tutaj.

Mówiąc uważał, by brzmieć godnie i spokojnie, jak na mędrca przystało. Nie chciał bowiem, by tłumaczenia jego zabrzmiały jak pretensje do łupu, co mogłoby skończyć się rozlewem krwi. Ot, zagadnięty wyjaśniał po prostu niefortunną sytuację, która przecież mogła zdarzyć się każdemu...

- Wszak obok truchła niedźwiedzia leżał także trup kupca, któren do wsi zmierzał. Przewoził on dla mnie i druha mego istotne przedmioty. Tedy odżałować możemy mięso bestii, ale radzi byśmy byli gdybyście zechciały nam oddać to, co do nas należy... - dodał, spoglądając spokojnie zbrojne niewiasty.
Poprzez Myślomowę streszczam krótko to co się dzieje Galvatowi i Daffydowi, żeby orientowali się w sytuacji.
Spoiler!
Używam czaru Zauroczenie, by sprawiać odpowiednio godne i pokojowe wrażenie, a jednocześnie chcę by Tarczowniczkom zdawało się, że jestem mądrym szamanem, którego nie honor atakować i który nie chce im zaszkodzić.

Dodatkowo oczywiście używam Charyzmy, aby dobrze wypaść.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 14 grudnia 2018, 17:35

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]

Daffyd i Galvat zalegli w śniegu, co jakiś czas koso na siebie spoglądając, żaden jednak nie mógł pozbyć się uczucia bycia obserwowanym, a może nawet celem. Pewnie to nerwy, lub podświadome ostrzeżenie. Obaj otrzymali mentalną informację od Nehahera, jak idą rozmowy. Okazało się, że ukrywanie nie bardzo ma sens, bo Przywódczyni Tarczowniczek wie, ilu Was jest.

Nehaher w towarzystwie Hrotha rozmawiają z Sigrun. Nehaher dyskretnie użył Mocy. Zarówno Hroth jak i Tarczowniczki uznały Szamana za niezwykle mądrego i doświadczonego.

Obrazek

Sigrun rzekła:

- Zawołajcie tu swoich towarzyszy, chcę Was wszystkich obejrzeć z bliska. Co do niedźwiedzia, widziałyśmy go, jeden wojownik by go nie ubił, chyba, że jakowyś Wielki Heros wybraniec Morrigan albo Ymira. Naprawdę Hrocie samojeden niedźwiedzia ubiłeś?, skoro został porzucony to właścicielem jego jest znalazca, a My tam byłyśmy pierwsze. Ostatecznie moje Wojowniczki musiały zostawić skórę przy jego truchle.

- Co do ciała człeka z przełęczy, owszem mamy je, ale jest nam potrzebne, on nie miał nic cennego.
Po co Wam jego ciało? Zginął od pazurów, nie od miecza czy topora.
Nawet jeśli oddamy Wam ciało to co dostaniemy w zamian?
Spoiler!
Czar rzucony świetnie wynik na +4. Przemowa na +1 generalnie bardzo znaczny wpływ. Poprawa ich relacji z Nieufnej na Ostrożną
Ostatnio zmieniony 15 grudnia 2018, 18:38 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Fobetor
Reactions:
Posty: 106
Rejestracja: 24 marca 2016, 11:03

Post autor: Fobetor » 15 grudnia 2018, 15:33

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]

Barbarzyńca słuchał w spokoju wymianę zdań.

Szaman ma gadane niema co... . Ta łucznik mi pomógł, a widać od razu takie ślad, zwłaszcza na futrze które próbowały zabrać.

- Miałem drobną pomoc. Jednak w zwarciu z bestią byłem sam. Jestem wyznawcą Ymira, sam nie wiem czy jego wybrańcem. Choć śmierć wielokrotnie ominąłem za pomocą mego męstwa i gniewu. Być może jest w tym i łaska mego boga. Powiedz mi na cóż wam zwłoki tego kupca? Może uda nam się jakoś dogadać.

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 16 grudnia 2018, 16:31

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]
- Takoż i widzielim - pokiwał głową "szaman" w zamyśleniu. - Ładna skóra się zmarnowała. Czemuż to musiałyście ją pozostawić? Wszak siła was, a serca w was mężne, przeto trudno mi przyjąć, byście przed czymś w pośpiechu uchodzić musiały.

Skrycie zaś posłał myśl ku Daffydowi:

- Zasadzka nasza tyle warta, co umowy z Piktami. Tarczowniczki wiedzą, że jesteście nieopodal, przeto nie ma się co ukrywać. Lepiej wyjdźcie, a przywitajcie się, co by podejrzliwie na nas nie spoglądały. I powiedz Galvatowi by trzymał język za zębami. jeszcze on gotów na nas wszystkich nieszczęście jakie sprowadzić tą swoją gębą niewyparzoną.

- A co do tego człeka, co legł tam, przez niedźwiedzia niechybnie powalon - odezwał się znowu w głos do Tarczowniczki. - Tak jak mówiłem, miał on mieć coś dla mnie i druha mego. Cennym się to wam nie wyda wcale, od drobiazg taki. Przeto chętnie obejrzę jego trupa. A zabierać go przecie wam nie będę. Choć dziwna to rzecz, by niewiasty Północy dbały o ciało obcego. Wszak pomnijcie, że duch jego, nie pogrzebany uczciwie może was nachodzić w snach, albo i jakąś chorobę, nieszczęście lub hańbę na wasze głowy ściągnąć. Tak to już z tymi Południowcami bywa... Same z nimi po śmierci kłopoty... Wszakże chętnie odprawię nad nim ceremonię stosowną, by cień jego od was odwrócić. Wiem bowiem, iż mógł mieć on także przy sobie przedmiot pełen złych duchów. Miałem sam go bezpiecznie zniszczyć, coby nie szkodził nikomu... Lepiej więc, by żadna z Was go nie dotykała, nim sam na to okiem nie rzucę...

- Potem ciało zabrać możecie i uczynić z nim co się wam spodoba - machnął ręką, jakby los trupa w ogóle go nie obchodził. Zresztą, mówiąc prawdę, tak było w istocie. - Wszak jeśli i inszej pomocy duchowej potrzebujecie, chętnie was wspomogę, czy to by uleczyć kogoś, czy to by poradę duchową dać. Pomoc taka na pustkowiu więcej warta niźli dobra wszelakie, przeto ufam, iż docenicie ofertę moją.
Staram się przekonać Sigrun, że mogę im pomóc, i że mogą mieć problemy jeśli nie odprawię stosownych modłów nad ciałem obcego. Poprosiłbym tu o jakiś test. Mam też nadzieję, że opinia mądrego i doświadczonego szamana, którą sobie zapewniłem, pomoże mi tutaj. ;)
Spoiler!
Poproszę o test Empatii względem Sigrun i innych Tarczowniczek, które widzę. Chciałbym wiedzieć, w jakim są nastroju i czego się mniej więcej po nich spodziewać.

Używam teżProstej Sugestii by Sigrun przyjęła moją propozycję i pozwoliła nam zobaczyć trupa. Nie powinno być to jakieś sprzeczne z jej naturą - w końcu powiedziałem, że nie chcę go zabrać tylko obejrzeć, więc sądzę, że Prosta Sugestia wystarczy.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 16 grudnia 2018, 17:39

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]


Sigrun rzekła:

- Skórę porzucić nakazałam bo zwiadowczynie obcych czyli Was dostrzegły. Kazałam tedy Naszym wracać ciało jeno zabrawszy, jak to na odległość uczyniłam moja to rzecz.

Sądziłam, że możecie być od tych z którymi walczyłyśmy niedawno, ale na Wasze szczęście ich nie przypominacie.

Duchów się Szamanie nie boimy, co do ciała możesz je obejrzeć, każe je tu przywieźć na saniach.

(Jedna z Tarczowniczek, ruszyła wykonać polecenie).

Jako rzekłam on nie miał nic przy sobie poza poszarpanym ubraniem.

Po chwili dwie wojowniczki przywiozły na saniach całkowicie nagie i obmyte ciało "kupca" z przełęczy, którego ścigał Daffyd i któremu Hroth zabrał amulet.

- Co do leczenia Szamanie, to na ile jesteś biegły w leczeniu ran bitewnych? nie tylko od broni, ale takoż i od magii?. Nie wiem czy Nas stać na Twoje usługi...
Spoiler!
Są podenerwowane i pobudzone niedawną walką, wypatrują zagrożenia, nieco się martwią, że Ci z którymi walczyły mogą na nie uderzyć w większej sile. Tyle udało Ci się wyczytać dzięki bardzo udanemu testowi Empatii.
Ostatnio zmieniony 16 grudnia 2018, 17:48 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ