Kuźnia scenariuszy
Z czystej ciekawości zrobiłem pewne ćwiczenie - pozamieniałem znaki specjalne z pliku tekstowego zrobionego z taga na znaki odpowiednie dla tablicy ASCII. I nagle mapy zaczęły fajnie wyglądać
Poniżej zrzut ekranowy z mapki do przygody Świątynia Nata-Kranty.
Oto jak wygląda mapa po przeróbce błędów spowodowanych zmianą kodowania plików z *.tag na *.txt i do formatu UTF-8. Podmieniłem krzaczki na prawidłowe znaki
tablicy ASCII. Nie da się jednak odzyskać całej zawartości plików ze względu na błędy w samych plikach *.tag.
[center][/center]
Tak robiło się mapy w sławetnym Tagu. Mielibyście tyle cierpliwości?
Co ciekawe jest to mapa dla BG. Mapa dla MG jest bardziej skomplikowana i zawiera dodatkowe informacje na temat poszczególnych pomieszczeń.
Poniżej zrzut ekranowy z mapki do przygody Świątynia Nata-Kranty.
Oto jak wygląda mapa po przeróbce błędów spowodowanych zmianą kodowania plików z *.tag na *.txt i do formatu UTF-8. Podmieniłem krzaczki na prawidłowe znaki
tablicy ASCII. Nie da się jednak odzyskać całej zawartości plików ze względu na błędy w samych plikach *.tag.
[center][/center]
Tak robiło się mapy w sławetnym Tagu. Mielibyście tyle cierpliwości?
Co ciekawe jest to mapa dla BG. Mapa dla MG jest bardziej skomplikowana i zawiera dodatkowe informacje na temat poszczególnych pomieszczeń.
Ostatnio zmieniony 20 września 2012, 16:45 przez ghasta, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Reactions:
- Posty: 12615
- Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
- Has thanked: 138 times
- Been thanked: 84 times
- Kontakt:
Dobra, postanowiłem wziąć się za bary z pierwszą oryginalną przygodą z lat dziewięćdziesiątych, Świątynią Morglitha. Przepiszę ją na nowo zmieniając pewne elementy nie rzutujące na całokształt, ale jednocześnie dołożę starań, żeby nadal było w niej czuć klimat oryginalnego pióra Autora! Wypatrujcie wrzutki na portalu, ciekaw jestem już teraz Waszej opinii co do tej reedycji!
Wygląda zatem na to, że Autor otrzyma jednak jakąś pomoc, tylko czy zechce z tych poprawionych scenariuszy skorzystać?
Mój skromny dorobek jako gracza w PBF: http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=35
-
- Reactions:
- Posty: 12615
- Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
- Has thanked: 138 times
- Been thanked: 84 times
- Kontakt:
Ja tego bynajmniej nie robię dla Autora, nawet tego z nim nie konsultowałem - robię tę konwersję wyłącznie dla siebie oraz innych portalistów, żeby przybliżyć im treść oryginalnych scenariuszy (często, zgodnie ze słusznymi słowami Mastuga, przemycającymi jakieś smaczki orchiańskiego świata schowane w głębi trywialnych opisów).
Nie oczekuję, że AS zrobi z konwersji jakikolwiek użytek...
Nie oczekuję, że AS zrobi z konwersji jakikolwiek użytek...
I to jest właśnie sedno problemu - mam wrażenie, że Autor potrzebuje biernych pochlebców, a nie pomysłowych kontestatorów.Keth napisał(a):
Nie oczekuję, że AS zrobi z konwersji jakikolwiek użytek...
Mój skromny dorobek jako gracza w PBF: http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=35
-
- Reactions:
- Posty: 12615
- Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
- Has thanked: 138 times
- Been thanked: 84 times
- Kontakt:
Prace nad konwersją szyndlerowskiego scenariusza posuwają się kroczek po kroczku, bo walczę jednocześnie z niedostatkiem czasu oraz zamiarem dokonania w oryginale jak najmniejszych zmian własnych, ale bynajmniej nie stanęła w miejscu - poniżej niewielki dowód w postaci fragmentu scenara.
3-1
Przybyłych na miejsce spotkania najmitów przywita znajomy im już kapłan, czekający po zewnętrznej stronie ogrodzenia świątyni. Wymieniwszy stosowne pozdrowienia (mile będzie tu widziany jakikolwiek przejaw szacunku ze strony BG okazanego osobie duchownej) goście zostaną zaprowadzeni za odlaną z ciemnego żelaza furtę osadzoną w murze ogrodzenia i chwilę później znajdą się na wyłożonym kamiennymi płytami dziedzińcu, przylegającym od wschodu do monumentalnego gmachu świątyni Pana Umarłych. Wzdłuż ogrodzenia ciągną się różnego rodzaju budynki gospodarcze, chociaż przeznaczenie większości z nich pozostaje dla BG tajemnicą. Służący za przewodnika kleryk klaskaniem w dłonie przywoła do siebie dwóch służbitów w skromnych czarnych szatach bez kapturów, o ogolonych gładko czaszkach naznaczonych pojedynczym tatuażem w postaci trupiej czaszki na prawych skroniach. Poinstruowani władczym tonem, służbici skierują gości do wystawionego na kamienne płyty stołu i ław, po czym przyniosą dzban źródlanej wody i misternie grawerowany srebrny półmisek pełen pieczonych na słodko liści agawy.
Obyczaj nakazuje, by uczestniczący w ceremonialnym posiłku osobnicy obmyli dłonie spłukując je wodą z dzbana, toteż pominięcie aktu symbolicznego oczyszczenia bądź - co gorsza - próba napicia się wody wprost z dzbana, spotkają się z pełną politowania reakcją morglithańskiego kapłana i słusznie byłoby, gdyby sprawca tego konsternującego wybryku poczuł się głęboko zawstydzony (lekcja obyczaju warta jest 5 PD).
Ceremonialny poczęstunek jest naturalnie zwyczajowym wstępem do poważniejszej rozmowy, toteż po krótkiej chwili kapłan wyłuszczy przybyszom powód wynajęcia ich usług.
3-1
Przybyłych na miejsce spotkania najmitów przywita znajomy im już kapłan, czekający po zewnętrznej stronie ogrodzenia świątyni. Wymieniwszy stosowne pozdrowienia (mile będzie tu widziany jakikolwiek przejaw szacunku ze strony BG okazanego osobie duchownej) goście zostaną zaprowadzeni za odlaną z ciemnego żelaza furtę osadzoną w murze ogrodzenia i chwilę później znajdą się na wyłożonym kamiennymi płytami dziedzińcu, przylegającym od wschodu do monumentalnego gmachu świątyni Pana Umarłych. Wzdłuż ogrodzenia ciągną się różnego rodzaju budynki gospodarcze, chociaż przeznaczenie większości z nich pozostaje dla BG tajemnicą. Służący za przewodnika kleryk klaskaniem w dłonie przywoła do siebie dwóch służbitów w skromnych czarnych szatach bez kapturów, o ogolonych gładko czaszkach naznaczonych pojedynczym tatuażem w postaci trupiej czaszki na prawych skroniach. Poinstruowani władczym tonem, służbici skierują gości do wystawionego na kamienne płyty stołu i ław, po czym przyniosą dzban źródlanej wody i misternie grawerowany srebrny półmisek pełen pieczonych na słodko liści agawy.
Obyczaj nakazuje, by uczestniczący w ceremonialnym posiłku osobnicy obmyli dłonie spłukując je wodą z dzbana, toteż pominięcie aktu symbolicznego oczyszczenia bądź - co gorsza - próba napicia się wody wprost z dzbana, spotkają się z pełną politowania reakcją morglithańskiego kapłana i słusznie byłoby, gdyby sprawca tego konsternującego wybryku poczuł się głęboko zawstydzony (lekcja obyczaju warta jest 5 PD).
Ceremonialny poczęstunek jest naturalnie zwyczajowym wstępem do poważniejszej rozmowy, toteż po krótkiej chwili kapłan wyłuszczy przybyszom powód wynajęcia ich usług.