PBF - Bezsłoneczna Cytadela
-
- Reactions:
- Posty: 3638
- Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
- Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
- Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 52 times
Gragiem miotała wściekłość, ale nie mógł odmówić racji rycerzowi. Aby się trochę wyładować ruszył do lasu narąbać, znalezionym w łupach toporkiem, drwa na ognisko. Gdy płomień już trzaskał sięgnął po podawaną przez rycerza gorzałkę, i pociągnął spory łyk. Ogrzany od wewnątrz zewnątrz przekazał flaszkę elfowi.
-Masz pij, bo ci tak zębiska szczękają, że zaraz powylatują.
Półolbrzym podjadł nieco i zarzucił na plecy grube futro, umocował je rzemieniem i gdy pochówek się zakończył powiedział.
- Czas zapolować!
-Masz pij, bo ci tak zębiska szczękają, że zaraz powylatują.
Półolbrzym podjadł nieco i zarzucił na plecy grube futro, umocował je rzemieniem i gdy pochówek się zakończył powiedział.
- Czas zapolować!
Do rozstajnych dróg droga była mozolna i ciężka. Rany i ziąb robiły swoje-mimo futer wojownicy ledwo trzymali się na nogach. Chłopi zostawali nieco z tyłu,ciągnąc na zaimprowizowanych z tarczy saniach zgromadzony dobytek. Nim jednak ujrzano rozstaje,elfa trzeba było nieść. Drobna budowa jak i trudy całej wyprawy przerosły jego możliwości i szermierz padł nagle twarzą w śnieg. Grag z Bergharem niesli go zatem na zmianę.
Na skrzyżowaniu szlaku,który przysypany sporą warstwą śniegu,nie przypominał nic innego jak spory wąwóz,nie znaleziono żadnych sladów,wskazujących którędy mogli iść bandyci. Chłopi jednak odradzali drogę do miasta gdyż-''panie,z temi ranami i bez zapasów pieszo?-stukali się wymownie w głowę,nalegając by do wsi iść.
Na skrzyżowaniu szlaku,który przysypany sporą warstwą śniegu,nie przypominał nic innego jak spory wąwóz,nie znaleziono żadnych sladów,wskazujących którędy mogli iść bandyci. Chłopi jednak odradzali drogę do miasta gdyż-''panie,z temi ranami i bez zapasów pieszo?-stukali się wymownie w głowę,nalegając by do wsi iść.
"Mieli do wyboru wojn? lub ha?b?, wybrali ha?b?, a wojn? b?d? mieli tak?e"
-
- Reactions:
- Posty: 3638
- Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
- Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
- Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 52 times
Grag patrzał to w jedną to w drugą stronę. Nie miał pojęcie gdzie by poszedł jakby był zbójem. Choć po zastanowieniu to w zasadzie wiedział. Zbóje pierwej splądrują wioskę, a później pójdą przechlać łupy do miasta. On na ich miejscu właśnie tak by zrobił. Podrzucił niesionego na plecach elf, Araven był blady jak śmierć i trząsł się jak galareta z dzikiej świni.
- Nosz do stu demonów! Z elfami większy problem niż z tymi małymi kudłatymi pieskami. Taka piękna sanna, a ten ino szczęka zębami i się trzęsie jak w bagiennej gorączce. Trza nam do wsi iść, bo jeszcze gotów zamarznąć. Zresztą bez raków i nart to się po śniegu nie łazi. Pokaże ja wam jak się szusuje po stokach. Ej, chłopy, macie w we wsi jakoweś nary?
- Nosz do stu demonów! Z elfami większy problem niż z tymi małymi kudłatymi pieskami. Taka piękna sanna, a ten ino szczęka zębami i się trzęsie jak w bagiennej gorączce. Trza nam do wsi iść, bo jeszcze gotów zamarznąć. Zresztą bez raków i nart to się po śniegu nie łazi. Pokaże ja wam jak się szusuje po stokach. Ej, chłopy, macie w we wsi jakoweś nary?
-Nie mamy-Geradil (chłop którego uratowaliście) wzruszył ramionami.
-Jeno sanie,takie do koniów...o,takie duże-rozłożył szeroko ręce.
-A te,jak wy to mówicie panie,raki,to we wsi bendom. Nam się nie ostały,bo zbóje zabrali. Ale od rozstajów z dzień drogi został do wsi. Dojdziem.
-Jeno sanie,takie do koniów...o,takie duże-rozłożył szeroko ręce.
-A te,jak wy to mówicie panie,raki,to we wsi bendom. Nam się nie ostały,bo zbóje zabrali. Ale od rozstajów z dzień drogi został do wsi. Dojdziem.
"Mieli do wyboru wojn? lub ha?b?, wybrali ha?b?, a wojn? b?d? mieli tak?e"
-
- Reactions:
- Posty: 3638
- Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
- Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
- Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 52 times
Droga do wsi była długa i mozolna. Zaczął padać gęsty śnieg i wiać silny wiatr. Chłopskie rodzeństwo ciągnęło dobytek w milczeniu,wspomagani czasem przez obu wielkoludów,ktorzy w swej wielkoduszności podrzucili na pokaźny pakunek nieprzytomnego elfa.
Kiedy dzień zmierzał ku końcowi,strudzona grupka wedrowców ujrzała na brzegu morza niewielką osadę rybacką otoczoną palisadą. Wieś opuszczona nie była,swiadczyło o tym światło bijące z największego domostwa,stojącego posrodku
Kiedy dzień zmierzał ku końcowi,strudzona grupka wedrowców ujrzała na brzegu morza niewielką osadę rybacką otoczoną palisadą. Wieś opuszczona nie była,swiadczyło o tym światło bijące z największego domostwa,stojącego posrodku
"Mieli do wyboru wojn? lub ha?b?, wybrali ha?b?, a wojn? b?d? mieli tak?e"
Chłopskie rodzeństwo skierowało się do największego we wsi domu,w którego oknach widać było światło,z komina zaś bił dym. Przez zawarte okiennice nie było widać wnetrza,jednak slychać było stamtąd smiechy i dziwne odgłosy przypominające różne zwierzęta.
Drzwi otwarły się na oścież,ukazując opatuloną w futra postać która skierowała swe kroki do pobliskiego wychodka. Kiedy jednak miejscowy ujrzał nadchodzącą w zamieci grupkę postaci,z krzykiem wbiegł z powrotem do środka. Zapadła cisza,przerwana okrzykami radosci kiedy okazało się ze wraca pojmane przez zbójów rodzeństwo. Miejscowi rybacy i górale pomogli wejśc utrudzonym wojom i natychmiast podano grzany miód oraz zrobiono miejsce rannym przy kominku. Uwaga wszystkich skupiła się teraz na was i na tajemniczym,zwalistym człowieku,który na tunice wyszyte miał symbole przedstawiające herb,symbol Dagonina Białego oraz znak Bractwa Białych Mieczy.
Ten,przyjrzawszy się uważnie waszej grupce,z poważną miną rzekł.
-Witajcie,z dawna oczekiwani przybysze. Ścieżki przeznaczenia w końcu umożliwiły nam to spotkanie. Zaiste,dziekuję dobrym Bóstwom.-skłonił głowę w pokorze,jednocześnie zbliżając się do was.
Drzwi otwarły się na oścież,ukazując opatuloną w futra postać która skierowała swe kroki do pobliskiego wychodka. Kiedy jednak miejscowy ujrzał nadchodzącą w zamieci grupkę postaci,z krzykiem wbiegł z powrotem do środka. Zapadła cisza,przerwana okrzykami radosci kiedy okazało się ze wraca pojmane przez zbójów rodzeństwo. Miejscowi rybacy i górale pomogli wejśc utrudzonym wojom i natychmiast podano grzany miód oraz zrobiono miejsce rannym przy kominku. Uwaga wszystkich skupiła się teraz na was i na tajemniczym,zwalistym człowieku,który na tunice wyszyte miał symbole przedstawiające herb,symbol Dagonina Białego oraz znak Bractwa Białych Mieczy.
Ten,przyjrzawszy się uważnie waszej grupce,z poważną miną rzekł.
-Witajcie,z dawna oczekiwani przybysze. Ścieżki przeznaczenia w końcu umożliwiły nam to spotkanie. Zaiste,dziekuję dobrym Bóstwom.-skłonił głowę w pokorze,jednocześnie zbliżając się do was.
"Mieli do wyboru wojn? lub ha?b?, wybrali ha?b?, a wojn? b?d? mieli tak?e"
-
- Reactions:
- Posty: 3638
- Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
- Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
- Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 52 times
- Przeznaczenie ? Taa, jasne! Ojciec zawsze mówił mi, żeby unikać ludzi bredzących o przeznaczeniu. Większość zgonów w naszej rodzinie wynika z tajemnych misji na które skierowało ich gadanie o przeznaczeniu i bóstwach. W twoim przypadku trafiłeś od razu w dwie rzeczy naraz - wyjechał niezbyt uprzejmie Grag, ściągając rękawice i kaptur. Zaczął energicznie zacierać ręce i przytupywać dla rozgrzewki.
-Ponoć jak rozmowa zaczyna się od pojęcia "przeznaczenie" i "z polecenia bogów" znaczy się, że zadanie jest pieruńsko trudne, a na dodatek pieruńsko kiepsko płatne. Jak jest w tym przypadku? - gderał dalej półolbrzym przenosząc elfa w pobliże paleniska.
-Ponoć jak rozmowa zaczyna się od pojęcia "przeznaczenie" i "z polecenia bogów" znaczy się, że zadanie jest pieruńsko trudne, a na dodatek pieruńsko kiepsko płatne. Jak jest w tym przypadku? - gderał dalej półolbrzym przenosząc elfa w pobliże paleniska.
Taaak - wtrącił się równie grzecznie rycerz - może i należy podziękować Dobrym Bóstwom. Za tą parkę zratowaną, co nas tu doprowadziła... - Berghar przepił toast do zdziwionych chłopów - Bez nich mogło być krucho. Ale to chyba jedyny powód do podziękowań. Straciliśmy paru kamratów, prawie cały sprzęt i sami ledwo zipiemy. Tak że, tajemniczy przybyszu, co to nas oczekujesz, ale przedstawić się nie raczysz, ostaw nas póki co w pokoju. Bo się mój przyjaciel gotów zezłościć...
"Wikingowie dzielili rany na ?miertelne i nieistotne i znaj?c ich do?wiadczenie pewnie mieli racj?. " Oggy
-Tan Farmazon me imię-rzekł wyznawca Dagonina,wyciągając do rycerza dłoń w powitalnym geście. Widząc jednak obojętność obu półolbrzymów,człowiek powrócił do swego stołu by w spokoju dokończyć skromny posiłek.
Tymczasem tutejszy znachor zajął się nieprzytomnym Aravenem,smarując go smrodliwymi maściami i pojąc jakimś lokalnym wynalazkiem który Gragowi przypominał mocno zaśmierdłą beczkę śledzi.
Przaśna karczmareczka podeszła do obu wielkoludów,niosąc na tacy gomułkę sera,dzban piwa oraz świeżutki bochen chleba. Obok leżało kilka sporych porcji smażonej ryby,suto okraszonej cebulą i ziołami.
Tymczasem tutejszy znachor zajął się nieprzytomnym Aravenem,smarując go smrodliwymi maściami i pojąc jakimś lokalnym wynalazkiem który Gragowi przypominał mocno zaśmierdłą beczkę śledzi.
Przaśna karczmareczka podeszła do obu wielkoludów,niosąc na tacy gomułkę sera,dzban piwa oraz świeżutki bochen chleba. Obok leżało kilka sporych porcji smażonej ryby,suto okraszonej cebulą i ziołami.
"Mieli do wyboru wojn? lub ha?b?, wybrali ha?b?, a wojn? b?d? mieli tak?e"
Posiłek przy stole bohaterów,mimo ogólnej wesołości w sali gościnnej,przebiegał w ponurym milczeniu. Nie wiadomym pozostawał los Gruumshy,żywot Gonzora pozostawał niepomszczony i zbóje odpowiedzialni za smierć giermka uszli karzącej ręce sprawiedliwości a także Gragowi i Bergharowi. Elf rozgrzewał zdrętwiałe ciało pod czujnym okiem miejscowego znachora.
Nad okolicą szalała zamieć snieżna. Dziwny nieznajomy,zdający się być nawiedzonym wróżbitą zapowiedział że skoro rycerz ze swymi towarzyszami wzgardzili jego propozycją obiecał że jak tylko pogoda się poprawi,zabierze ich drogą morską do Inchra-garu. Zaoszczędzi im to czasu i środków na lądową podróż.
Nad okolicą szalała zamieć snieżna. Dziwny nieznajomy,zdający się być nawiedzonym wróżbitą zapowiedział że skoro rycerz ze swymi towarzyszami wzgardzili jego propozycją obiecał że jak tylko pogoda się poprawi,zabierze ich drogą morską do Inchra-garu. Zaoszczędzi im to czasu i środków na lądową podróż.
Dziękuję,chłopaki. Druga część przygody za nami,przepraszam za lagi i wszelkie inne niedogodności. Jak tylko przygotuję ciąg dalszy dam znać,nie chciałbym kontynuować dwóm bohaterom.
Postacie awansowały na 4 POZIOM.
Postacie awansowały na 4 POZIOM.
Co dalej z Grumshą oraz bandziorami,dowiecie się w części 3
"Mieli do wyboru wojn? lub ha?b?, wybrali ha?b?, a wojn? b?d? mieli tak?e"