Pierwszy- ryzykowny, gdyż mógł się skończyć po 5 minutach- wypadł rewelacyjnie, lecz dla dobra sesji nie mogę dosłownie nic napisać. Chętnie go poprowadzę tutaj, jeśli znajdę 2 chętne osoby. Ważnym elementem było tu jednak odgrywanie, więc trudno orzec, czy w warunkach PBF wypadnie to dobrze.
Drugi- typowy scenariusz wprowadzający do KC. Ponieważ większość nie pamiętała tworzenia postaci, a grupa liczyła 4 graczy plus ja, jako MG tworzenie postaci zajęło nam jakieś 3 godziny. Teraz kilka kwiatków..
Wszyscy mają zdolności nadnaturalne i wszyscy ułomności
W drużynie 2 krasnoludów- wojowników, 1 elf- mag, 1 półolbrzym. Żeby było ciekawiej powiedziałem, żeby ułomności rzucili sobie nawzajem, coby się bardziej zintegrować.
Pierwszy krasnolud wylosował 2 ułomności- okazując się karłem (74 cm wzrostu) obżartuchem. Wylosował też najniższy możliwy status społeczny. Od razu zrobiło się śmiesznie. Do tego niska inteligencja i mądrość, a jako nadnaturalka- odporność na sugestię i tutaj rzucił wysoko. Postać samoistnie wykreowała swój wizerunek.
Drugi krasnolud okazał się biseksualny, obdarzony niezwykłą regeneracją.
Elf wylosował homoseksualizm i jakoś nikt nie był zaskoczony, ponieważ wspólnie orzeklismy, że to bardzo pasuje do elfa. Nadnaturalka to jakaś odporność.
Półolbrzym okazał się zarozumialcem, z wyższej klasy, odpornym na coś tam.
Co do samej sesyjki- w zasadzie naprawdę niewiele się wydarzyło- wrzuciłem ekipę na dalekie zadupie, wiążąc od razu ich losy- Półolbrzym był synem właściciela kopalni srebra, w której pracowały oba krasnoludy, zaś czarodziej był stajennym, gdyż niedawno stracił mistrza i nie stać go było póki co na kontynuowanie nauk. Tak sobie stercząc na nabrzeżu w okolicy, w której raz na pół roku pojawiają się kupcy bohaterowie byli świadkami nadchodzącej inwazji- ujrzeli flotę sharanów, lecz nie mogli w zasadzie wiele z tym zrobić, tyle, że wywołało to pewne poruszenie- jak to na zadupiu mające właśnie ich zintegrować. Do najbliższej cywilizacji było 2 miesiące drogi, do druida- znachora- tydzień. Żeby się nie nudzili i złapali mechanikę jakiś latający zwiadowca się tam pojawił (a propo- skrzyżowałem na szybko harpię z sharanem tworząc latające cosik z łbem pajęczym i takowymi łapami zamiast górnej części ciała i dwoma jadowymi kolcami zamiast dolnych łap)- poleciało takich kilka sztuk na BG.
Rzuty na trafienia dla niedobrych bestyj były następujące- 100/100/100/96 !!! Okazało się, że zrobiły sobie większą krzywdę niż wyrządzili im kryjący się początkowo BG. Oczywiście utłukł wszystkich karłowaty krasnolud (który atakował do tego raz na dwie rundy, bo był bardzo wolny), sesyjkę przerwaliśmy niedługo po walce, chłopcy zastanawiają się, czy inwazję przesiedzieć na zadupiu- co nie jest złym pomysłem, czy też włączyć się do walki o Orcus.