PBF - Narodziny legendy

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 19 sierpnia 2013, 11:14

Rozglądam się za towarzyszami, jeśli uznam, że Irileth nic nie grozi.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 22 sierpnia 2013, 12:46

Barr'teh o ile to mozliwe zdrzemnie się chwilę w ciepłym miejscu, a potem ponowi leczenie magią.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 26 sierpnia 2013, 18:41

Fort Szarej Przystani, 14 dzień Ostatnich Siewów

Przywołani przez Irileth łucznicy wspięli się czym prędzej na dwie najwyższe baszty fortu, zajęli pozycje na blankach wypatrując z wysokości kilkudziesięciu metrów jakiegokolwiek śladu grożącego warowni niebezpieczeństwa. Wystawiwszy warty dunmerka pozwoliła reszcie oddziału w końcu odpocząć. Znużeni długim marszem i walką, ale jednocześnie wciąż podnieceni zwycięstwem hersirowie siadali bądź kładli się, gdzie popadło: na ziemi dziedzińca, na schodach pomostów bądź na snopkach słomy wrzuconych do kilku niewielkich drewnianych szop przylegających do murów. Niektórzy dokuczali siedzącym w kupie więźniom, ubliżając im bądź obrzucając kawałkami ziemi, inni pili łapczywie wodę i żuli wyciągnięte z sakw pszenne placki.

Neviers zbliżył się do siedzącego na pomoście Hastura, przekroczył ponad drzemiącym bez żenady Baar'tehem pozdrawiając Redgarda zdawkowym gestem dłoni. Bystre oczy Bretona taksowały sylwetki kilku hersirów przetrząsających dobytek zabitych górali, ale rysujące się na twarzy Dumasa zmęczenie wyraźnie zdradzało jego niechęć do jakichkolwiek działań innych niż spoczynek.

- Szybko poszło - powiedział Neviers siadając obok Hastura w taki sposób, by przypadkiem nie znaleźć się na ogonie khajiita - Chociaż przy odrobinie pecha mogli nas naszpikować jak jeże.

- Mara nad nami czuwała, Arkay widać też - odparł Redgard nie otwierając przymkniętych oczu i rozkoszując się dotykiem pieszczących twarz promieni słońca - Ale nie nad wszystkimi.

- Z góry więcej widać - stwierdził Breton opierając się wygodniej o chłodne kamienie parapetu - Straciliśmy czterech jarlowych, a kilku jest zdrowo poharatanych. Ale teraz nawet z gościńca widać, kto tutaj rządzi.

- Niby jak? - spytał Hastur otwierając lekko oczy. Dostrzegając jego spojrzenie Neviers wskazał kciukiem jedną z baszt fortu. Na jej blankach łopotała zatknięta tam pośpiesznie chorągiew w barwach Białej Grani, furkocząca z dziwnie przyjemnym dla uszu odgłosem.

- Balgruuf poczynił pierwszy krok w drodze do przywrócenia władzy w swej krainie - powiedział Breton ściszając nieznacznie głos - Jeśli wieść się rozniesie, że kupcy znów mogą spokojnie podróżować do Białej Grani, miasto odżyje, a sam władyka przysporzy sobie prestiżu. Kto wie, czy bardziej nie o prestiż tutaj idzie niźli bogactwo...

- W czym rzecz? - zapytał Redgard wyczuwając, że stwierdzenie Neviersa musiało kryć w sobie jakieś głębsze przesłanie - Chciałeś coś przesz to rzec?

- Nietrudno zauważyć, o co tu idzie - bretoński obieżyświat wciąż mówił ściszonym głosem, nie chcąc najwyraźniej, by ktoś postronny dosłyszał jego dywagacje - Spór o tron Skyrimu wciąż się nasila. W Samotni rządzi Elisif, która powołuje się na prawo dziedziczenia tronu po śmierci Torryga. Zachodnie włości stoją za nią murem, ale jest znienawidzona przez jarlów ze wschodu. Ci niemal otwarcie popierają Wichrowy Tron mimo, iż Cesarstwo uznało Ulfrika za zdrajcę stanu. Próbowałem ciągnąć wielu w Grani za języku, ale wielce to szło opornie. Z tego, co się dało wywiedzieć, Balgruuf nie opowiedział się jeszcze po żadnej stronie... albo jest ostrożny nie chcąc się narazić Elisif i Ulfrikowi albo też ma znacznie bardziej dalekosiężne plany...

- Sądzisz, że Balgruuf mógłby chcieć zostać królem Skyrimu? - Hastur ożywił się znienacka, otworzył szerzej oczy spoglądając w stronę swego rozmówcy - A co na to Cesarstwo?

- Skąd mi to wiedzieć? - Neviers wzruszył ramionami, ale jakiś błysk w żywych inteligentnych oczach Bretona podpowiadał redgardzkiemu wojownikowi, że cudzoziemiec miał swój pogląd i na ten temat.
Pozwoliłem sobie na małą wstawkę obyczajową, by ponownie nakreślić nieco szerszy obraz świata, w którym toczy się gra. Jeśli Hastur chce pociągnąć temat, poproszę o jakiś fabularyzowany kawałek, w przeciwnym razie może sobie dalej podrzemać.

namakemono
Reactions:
Posty: 1552
Rejestracja: 26 października 2012, 07:18

Post autor: namakemono » 27 sierpnia 2013, 18:05

Nie, raczej nie będę ciągnął rozmowy. Nie interesuję się polityką, gubię się w zawiłościach i niuansach.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 27 sierpnia 2013, 19:00

Barr'teh przeciągnął się ostrożnie, zbudzony ożywioną polityczną tyradą głoszoną przez Nieversa. Otworzył leniwie jedno oko, spoglądając na Bretona:

- Barr'teh myśli, że Jarlak lepiej dałby dziczyzny swoim człowiekom, a mleka i Księżycowego Cukru dobrym khajitom, a nie planował daleko o Wiatrowych Tronach. - Prychnął kotołak, znów przymykając oko.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 29 sierpnia 2013, 22:38

Fort Szarej Przystani, 14 dzień Ostatnich Siewów

Przechadzający się między ciałami zabitych Ahraveen pozdrowił siedzących na murze towarzyszy uniesioną ręką, poklepał znacząco przypasany do boku topór. Ugasiwszy pragnienie wodą z podanego mu przez jakiegoś hersira bukłaku, rozumny jaszczur pławił się w słanych ku sobie spojrzeniach norskich zbrojnych. W ostrożnych oczach żołnierzy jarla Balgruufa argonianin dostrzegał coś, czego wcześniej nie miał sposobności zobaczyć: rodzaj wyważonego szacunku zrodzonego z uznania dla męstwa jaszczura i jego wprawy w robieniu żelazem.

Uznanie ze strony podejrzliwych na co dzień górali mile łechtał próżność argonianina - w oczach Ahraveena była to niewątpliwie inwestycja w przyszłość, która już niebawem mogła się sowicie opłacić.

- Pani Irileth, pozwólcie tutaj! - do jaszczura dobiegł znienacka podniesiony głos jakiegoś przetrząsającego warownię hersira, dźwięczący jakąś niepokojącą nutą. Czując z miejsca przypływ ciekawości, Ahraveen zrównał krok z dunmerką i towarzyszącym jej Skarsim, wspinając się na murowane podwyższenie przed wrotami warowni.

Kilku zbrojnych jarla właśnie wywlekało na światło dzienne dwa bezwładne ludzkie ciała, przez wzgląd na liczne cięte i kłute rany bez wątpienia martwe.

- Co jest, Ulf? - spytała Irileth mrużąc swe szkarłatne oczy - Ach... już rozumiem...

Ahraveen rzecz jasna nie rozumiał, dlatego pochylił głowę świdrując trupy dwóch odzianych w skórzane kubraki mężczyzn bacznym spojrzeniem. W opinii argonianina obaj nie różnili się znacząco od innych zabitych w forcie górali, uwagę zwracały co najwyżej ich kościane naszyjniki i bransolety.

- Łowcy mamutów - oznajmił Skarsi, przeciągając znacząco słowa - Najpewniej z obozowiska na Wysokim Wrzosowisku. Więźniowie?

- Takiego! - jeden z hersirów posłał w kierunku zwłok obraźliwy gest - Bronili się jak dzicy! Żadni z nich więźniowie!

- To bardzo utrudnia pewne sprawy - Irileth przygryzła wargę posępniejąc po twarzy i mrużąc swe niepokojące oczy.
Pewnie jeszcze się okaże, o co tu chodzi. Co do całości przygody, chciałbym Was bardzo przeprosić za to, że bieg fabuły mocno siadł, trochę się w pewnej chwili przeliczyłem, jeśli o rozczworzenie jaźni idzie (w sensie mistrzowania). Zapewniam, że nie rezygnuję z tej sesji, o czym się bardzo szybko przekonacie na własnej skórze!

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 30 sierpnia 2013, 10:28

Ahraveen, po stwierdzeniu, że jego przyjaciele żyją, a ich rany nie są śmiertelne.
- Z zainteresowaniem spoglądał na pojmanych przez hersirów łowców mamutów, czemu byli ważni argonianin nie wiedział, ale Irileth nie była zachwycona widząc, że pokumali się z banitami.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 06 września 2013, 12:39

Fort Szarej Przystani, 14 dzień Ostatnich Siewów

Zauważając zainteresowanie Ahraveena Irileth trąciła czubkiem skórzanego buta jednego zabitych, odwracając w bok jego przesłoniętą skołtunionymi włosami twarz. Jaszczur obejrzał uważnie ziejącą w piersi mężczyzny ranę, poczynioną silnym pchnięciem miecza bądź włóczni.

- To łowcy mamutów - powtórzyła Irileth, oglądając się na argonianina - Powszechnie wiadomo, że największe stada tych zwierząt wypasają się na wyżynie wokół Białej Grani, a mamucia kość jest wiele warta. My nie polujemy na nie, bo nie chcemy zatargu z olbrzymami, ale ciągną tutaj inni, z Markartu, Gwiazdy Zarannej czy Pękniny. Rozbijają w ciepłych miesiącach obozowiska na ziemi jarla Balgruufa i łowią, ile wlezie. Czasami przychodzą do grodu, czasami wywożą kość i mięso do sąsiednich miast.

- A czasami kumają się z tutejszymi rzezimieszkami - wtrącił nienawistnym tonem Skarsi, a kilku towarzyszących mu hersirów wydało z siebie zbliżone w tonie pomruki - Jak ci tutaj.

- Mieliśmy pewne podejrzenia w tej mierze - przyznała dunmerka krzywiąc wąskie usta w nieprzyjemnym grymasie - Dochodziły do nas niepokojące słuchy o ludziach, którzy znikali w pobliżu Wysokich Wrzosowisk, o kradzieżach na okolicznych farmach, o gwałtach i morderstwach. Łatwo było zrzucić winę na górskich rabusiów... czy Gromowładnych, ale dzisiaj dano nam jasną odpowiedź.

- Musieli być tutaj z wizytą - uznał Skarsi okrążając dwa rozciągnięte na zewnątrz progu warowni ciała - Pewnie knuli razem, zmawiali się na następną grabież. Niedoczekanie!

- Obóz na Wysokich Wrzosowiskach wciąż stoi - powiedziała powoli Irileth, starannie ważąc każde słowo - Ilu ich tam zwykle bywało, Skarsi? Tuzin?

- Coś około tego - kiwnął głową wielki rębajło - Jak się zwiedzą, cośmy tu uczynili, dadzą drapaka w góry.

- Tedy trza się postarać o to, by się zawczasu nie wywiedzieli - Irileth przeniosła spojrzenie na wznoszące się ku przestworzom słońce. Blask wczesnego poranka wypełnił już wszystkie zakamarki zdobytego fortu, wypędził z podniszczonych baszt i spod drewnianych zadaszeń ostatnie cienie. Wystawiona na słoneczne promienie krew wysychała z każdą chwilą, przeistaczając się w czarną skorupę zalegającą wielkimi plamami na ziemi.

- Ktoś musi pójść na Wysokie Wrzosowiska i wziąć tę zgraję w łyki - oznajmiła Irileth wodząc spojrzeniem pomiędzy Skarskim i Ahraveenem - Jacyś ochotnicy?
Całonocny marsz, potem bitwa o fort. Jesteście zmęczeni, głodni i spragnieni i w niektórych przypadkach bolą Was świeże rany, ale widać to nie koniec pasma mąk i wyrzeczeń - Irileth szuka grupy ochotników gotowych spacyfikować obozowisko łowców mamutów, którzy najwyraźniej współpracowali z rabusiami z Szarej Przystani. Ktoś się zgłasza?

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 06 września 2013, 13:30

Strażnica nad Białą Rzeką, 14 dzień Ostatnich Siewów

Ostatnie iskry elektrycznych wyładowań wciąż skakały po metalowych płytkach, którymi nabita była skórznia krzyczącego z bólu Llorvasa, łącząc poszczególne z nich niewielkimi łukami energii. We wrażliwe nozdrza dunmera wdarł się charakterystyczny odór spalenizny, przerażający tym bardziej, że pochodzący z własnej skóry, dosłownie w kilku miejscach zwęglonej wskutek magicznego ataku. Macając nieporadnie dłonią w poszukiwaniu upuszczonego miecza dunmer dostrzegł zbliżającą się do siebie bandytkę o ciemnej skórze, bez wątpienia rodaczkę Hastura.

Zdrętwiałe palce sięgnęły w końcu miecza, oplotły jego rękojeść, ale porażone spazmami bólu kolana uparcie nie chciały unieść ciężaru ciała.
Llorvas wymacał swój miecz! Jeśli chce się poderwać z ziemi, nie ma problemu, ale nie zdąży wejść do akcji przed rozliczeniem zaklęcia Sivariaela.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 06 września 2013, 13:34

Kompani moi porąbani w wielu przypadkach, da radę ich podleczyć magią Pani Irileth? Wtedy byśmy tam skocyli zadanie wykonać. Jak nie ja mogę pójść.

namakemono
Reactions:
Posty: 1552
Rejestracja: 26 października 2012, 07:18

Post autor: namakemono » 07 września 2013, 09:55

Hastur oczywiście bardzo chętnie ruszy na Wysokie Wrzosowiska.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 08 września 2013, 12:01

Fort Szarej Przystani, 14 dzień Ostatnich Siewów

Irileth prychnęła cicho, w sposób pozbawiony ironii i złośliwości. Jej zwężone szkarłatne oczy skrzyżowały spojrzenie z oblizującym paszczękę jaszczurem.

- W niczym nie mogę wam pomóc - wzruszyła ramionami hersirka - Jedyni władający magią ludzie jarla, prócz was samych, znajdują się w Grani. Mogę was posłać do świątyni Kinaret albo kapłanów Arkaya, wszyscy oni władają uzdrowicielskimi zaklęciami. Jest też Farendal na dworze, równie odległy z tego miejsca, co kapłani.

- A po co wam oni? - wtrącił stojący obok Skarsi, pozwalając wkraść się w swój ton nucie szczerej ciekawości - Przecie wy sami czarownicy niepospolici, sam widziałem. Nie możecie się uleczyć?

- Magia to coś, czym nie powinno się szastać - oznajmił wspinający się po schodkach podwyższenia Neviers. Breton przemierzył dziedziniec fortu w towarzystwie Hastura, pozostawiając drzemiącego w promieniach słońca Barr'teha na belkach pomostu ogrodzenia.

- Nie mnie w tej kwestii doradzać - wzruszyła ramionami Irileth - Jam jest w mieczu biegła, nie w czarach. Tak czy owak, dobrze się sprawiliście, nikt wam tego nie odmówi. Zwycięstwo mogło nam przyjść znacznie droższym kosztem.

Wojowniczka uniosła głowę w górę spoglądając na zatkniętą wysoko na baszcie chorągiew Białej Grani.

- Kiedy wieści się rozejdą, w Grani zawrze - powiedziała z pewną nutą dumy w głosie - Nie myślcie sobie, ze górscy rabusie nie mają w grodzie swych oczu i uszu. Mają ich tam wiele, bo niektórzy z nich tam mieszkają, wilki w owczych skórach. Inni mają w mieście i na farmach swoich krewniaków, kochanice i dzieci. Wieść o zajęciu Szarej Przystani głęboko nimi wstrząśnie.

- Służba Białej Grani jest dla nas zaszczytem, pani - odpowiedział z lekkim ukłonem Neviers, śmiertelnie poważnie i bez cienia ironii w głosie.

- Rozmawiałam ze Skarsim i Ahraveenem o tych tutaj - Irileth ponownie trąciła butem jednego z martwych mężczyzn rozciągniętych przy jej nogach - To dwaj łowcy mamutów, poznać to od razu po ich naszyjnikach i bransoletach. Najpewniej z obozowiska na Wysokich Wrzosowiskach.

- Więźniowie rzezimieszków? - zapytał Neviers kucając przy zwłokach i przyglądając się im uważnie.

- Nie, walczyli do końca z bronią w rękach - zaprzeczył Skarsi - Kumotrzy tych tutaj, znajomkowie i pomagierzy.

- Potrzeba mi kilku ochotników, którzy pójdą do tego obozowiska - ciągnęła dalej Irileth - Może ci tutaj są od nich, a może nie, z gęby się tego nie wyczyta. Jeśli tak, nie wolno pozwolić, by czmychnęli, kara nie winna i ich ominąć.

- Co mussimy uccynić, pani? - zapytał argonianin.

- Weźmiecie w łyki i sprowadzicie do grodu - zdecydowała Irileth - Na dworze się nimi zajmą, rządca rozsądzi w imieniu jarla, czy są winni, z pomocą naszych kapłanów.
Mogę założyć, że Baar'teh też się dołączy czy raczej będzie grymasił, że "łapki bolą"? ;)

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 08 września 2013, 14:13

Kotołak oczywiście dołączy do polowania. Po przebudzeniu leczę sobie magią resztę ran.

Awatar użytkownika
mordimer00
Reactions:
Posty: 2226
Rejestracja: 07 stycznia 2011, 09:44

Post autor: mordimer00 » 09 września 2013, 10:32

Llorvas ocenia swoje szansę co uda mu się szybciej zrobić, podpalić biegnącą wojowniczkę czy raczej wstać na obolałych nogach i podjąć walkę jeszcze odczuwając skutki czaru??
"Stara?em si? tak ?y?, abym w godzinie ?mierci móg? si? raczej cieszy? ni? l?ka?..."

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 17 września 2013, 20:54

Strażnica nad Białą Rzeką, 14 dzień Ostatnich Siewów

Sivariael pojął w jednej chwili, co takiego szykował towarzyszący grasantom rzezimieszek. Rozpalający jego lewą dłoń jasnoniebieski blask wieścił splatanie magicznej tarczy: migotliwej przeźroczystej zasłony mogącej przyjąć na siebie impet uderzeń oręża bądź czarodziejskich pocisków, czyniący zaklinacza bezpiecznym przed większością ataków.

Połyskliwa zasłona jeszcze się nie rozścieliła w powietrzu, dając altmerowi ostatnią chwilę na zapobiegnięcie nieprzyjacielskiemu czarowi. Podrywając w górę rękę Sivariael wykrzyknął słowa inkantacji, rozpalił powietrze strumieniem jaskrawej energii wypełniającej cuchnący stęchlizną korytarz mocnym zapachem ozonu.

Czarodziejskie płomienie rozlały się po ramieniu i barku czarownika, poczerniły w kilku miejscach jego skórę. W czułe nozdrza obu elfów wdarł się charakterystyczny odór spalenizny. Mężczyzna wrzasnął pełnym boleści głosem uderzając po ciele obiema rękami w nadziei na zduszenie ogników. Skradająca się w stronę leżącego na twardym gruncie Llorvasa wojowniczka o ciemnej karnacji zamarła w jednej chwili, zdumiona objawionym znienacka talentem Sivariaela.

Ta chwila oszołomienia wystarczyła tłoczącym się w tyle hersirom. Przeskakując nad próbującym się niezgrabnie pozbierać Llorvasem, żołdacy jarla rzucili się w stronę czarownika i jego towarzyszki, wymachując z wielką wprawą swymi toporami i mieczami. Ciemnoskóra kobieta nie sprzedała tanio skóry, łamiąc uderzeniem tarczy czyjąś rękę i rozcinając innemu hersirowi policzek, ale dźgnięta umiejętnie w bok sztychem miecza, szybko uległa lawinie ciosów.

Pokryty tlącymi się ognikami czarownik o koźlej bródce zasłonił się w bezsilnej desperacji rękami, kiedy rosły hersir zamachnął się dzierżoną w prawicy włócznią - jakby te skrzyżowane na wysokości twarzy ręce mogły go w jakikolwiek sposób ochronić przed ciosem. Grot włóczni przebił na wylot splecione palcami dłonie i wniknął w gardło zaklinacza przerywając w jednej chwili jego przeraźliwe krzyki.

- Spozieraj na dunmera! - wrzasnął Ulf wskazując styliskiem topora na rozciągniętego na ziemi Llorvasa - Reszta za mną, na górę! Nie dać im odsapnąć!
Moc Sivariaela 15, bonus +1 do magii zniszczenia. Zwyczajowa kara do czarowania wynosi -2. Turlam kostki uzyskując wyniki: 9, 14, 12, 17. Trzy sukcesy oznaczają 16 obrażeń, co samo w sobie nie jest imponującym wynikiem (zaklęcia pierwszego kręgu w ogóle nie fascynują), ale osobnik z kozią bródką nie zaliczył testu Odporności na ból i tym samym przestał generować swą ochronną tarczę.

ODPOWIEDZ