PBF - Dar Skorpiona
3 dzień miesiąca Księżyca, godzina Słońca, okolice Haikyo no Hiruma
Całe życie samuraja przemija w cieniu czychającej śmierci. -pozbawiona emocji twarz samuraja spoglądała w kierunku Haikyo no Hiruma. Upadła przed wiekami twierdza była niczym cierń w sercu każdego wojownika rodu Hiruma; szpetna blizna na honorze Klanu Kraba. Pohańbione "Ruiny Dnia" wciąż jednak trwały na straży Rokuganu, niczym okaleczony wojownik, który powierza swemu Panu ostatnie tchnienie. Kuni Naoki spoglądał teraz z zazdrością wojownika na zgliszcza, które przydały poległym tu samurajom sobie tak wiele chwały, odkąd Hiruma Yataro, syn wielkiego Daimyo Hirumy Yoshiego złożył przed niespełna rokiem przysięgę odzyskania utraconych ziem.
Yataro dotrzymał swej obietnicy, Hiruma Kyuden ponownie wszedł w posiadanie rodu.
Nie trwało to długo. Dziś w 3 dniu miesiąca Księżyca Kuni Naoki prowadzący niewielki oddział zwiadowców spodziewał sie zastać w ruinach zamku jedynie niespokojną śmierć, obawiając się jedynie smutku, jaki wypełni jego serce, jeśli przyjdzie mu stanąć w boju przeciw dawnym kompanom z oddziału, gdy zło drzemiące w tej ziemi upomni się o ich pozbawione życia ciała.
Wspomnienia poległych tu towarzyszy mąciły nieco spokój ducha Naokiego.
Ogromny Hida Kazuki, z którym odbył tak wiele partii w shogi... Hida Naganori, który wciąż zadziwiał wszystkich sztuką, jaką potrafił wydobyć z prostego sznura... Hida Ieyasu, który czerwieniał na twarzy podczas rozmów o gejszach, lecz niewzruszenie trwał w obliczu niezliczonych hord Fu Lenga... a także wielu innych, których nie znał zbyt dobrze.
Imiona poległych nie zostaną zapomniane! Ostrożnie podchodząc pod ruiny zamku, Kuni Naoki rozważał w sercu nauki starego sensei:
[center]Ten, kto jest samurajem,
musi przede wszystkim, dniem i nocą
pamiętać o tym, że umrze.
To jest najważniejsze.[/center]
Całe życie samuraja przemija w cieniu czychającej śmierci. -pozbawiona emocji twarz samuraja spoglądała w kierunku Haikyo no Hiruma. Upadła przed wiekami twierdza była niczym cierń w sercu każdego wojownika rodu Hiruma; szpetna blizna na honorze Klanu Kraba. Pohańbione "Ruiny Dnia" wciąż jednak trwały na straży Rokuganu, niczym okaleczony wojownik, który powierza swemu Panu ostatnie tchnienie. Kuni Naoki spoglądał teraz z zazdrością wojownika na zgliszcza, które przydały poległym tu samurajom sobie tak wiele chwały, odkąd Hiruma Yataro, syn wielkiego Daimyo Hirumy Yoshiego złożył przed niespełna rokiem przysięgę odzyskania utraconych ziem.
Yataro dotrzymał swej obietnicy, Hiruma Kyuden ponownie wszedł w posiadanie rodu.
Nie trwało to długo. Dziś w 3 dniu miesiąca Księżyca Kuni Naoki prowadzący niewielki oddział zwiadowców spodziewał sie zastać w ruinach zamku jedynie niespokojną śmierć, obawiając się jedynie smutku, jaki wypełni jego serce, jeśli przyjdzie mu stanąć w boju przeciw dawnym kompanom z oddziału, gdy zło drzemiące w tej ziemi upomni się o ich pozbawione życia ciała.
Wspomnienia poległych tu towarzyszy mąciły nieco spokój ducha Naokiego.
Ogromny Hida Kazuki, z którym odbył tak wiele partii w shogi... Hida Naganori, który wciąż zadziwiał wszystkich sztuką, jaką potrafił wydobyć z prostego sznura... Hida Ieyasu, który czerwieniał na twarzy podczas rozmów o gejszach, lecz niewzruszenie trwał w obliczu niezliczonych hord Fu Lenga... a także wielu innych, których nie znał zbyt dobrze.
Imiona poległych nie zostaną zapomniane! Ostrożnie podchodząc pod ruiny zamku, Kuni Naoki rozważał w sercu nauki starego sensei:
[center]Ten, kto jest samurajem,
musi przede wszystkim, dniem i nocą
pamiętać o tym, że umrze.
To jest najważniejsze.[/center]
Malauk winien mie? opisan? w bestiariuszu cech? specjaln?- Malauckie szcz??cie.
Opis- masz szcz??cie, jeste? Malaukiem.
Opis- masz szcz??cie, jeste? Malaukiem.
3 tygodnie wcześniej
10 dzień miesiąca Słońca, godzina Shinjo, dwa dni drogi na północ od Haikyo no Hiruma
Wszechobecny pył mieszał się z deszczem tworząc cuchnącą rozkładem papkę, która pokrywała już niemal wszystko. Przykucnięta postać zwiadowcy wydawała się w tej wrogiej zamieci rzeźbą ze spiżu. Wreszcie Hiruma Satoru wstał wskazując towarzyszom kierunek marszu. Wiatr wzmagał się na próżno usiłując wyrwać z uschniętej ziemi oznaki życia. Wszystko to było jednak codzienną miską ryżu dla wojowników Klanu Kraba. Zepsucie Krain Cienia, nieczystość duchów nawiedzających te ziemie towarzyszyły samurajom od gempukku, gdy przed laty wchodząc w wiek męski musieli samotnie wyruszyć na to pustkowie i zwycięsko powrócić z głową pomiotu Fu Lenga.
Hiruma Satoru prowadził zatem dziesięciosobowy oddział bez lęku, choć po raz pierwszy od wielu miesięcy przez moment stracił orientację w terenie. Będąc odpowiedzialnym za towarzyszy uznał, że lepiej będzie przeczekać tę nawałnicę, gdyż ledwie rozpoznawał oblepionych błotem towarzyszy, nie mówiąc już o rozpoznaniu drogi. Wreszcie natknąwszy się na skały odszukał w pamięci miejsce, w którym prawdopodobnie się znajdowali. Od wyznaczonego celu- posterunku dzieliło ich jeszcze pół dnia solidnego marszu.
10 dzień miesiąca Słońca, godzina Shinjo, dwa dni drogi na północ od Haikyo no Hiruma
Wszechobecny pył mieszał się z deszczem tworząc cuchnącą rozkładem papkę, która pokrywała już niemal wszystko. Przykucnięta postać zwiadowcy wydawała się w tej wrogiej zamieci rzeźbą ze spiżu. Wreszcie Hiruma Satoru wstał wskazując towarzyszom kierunek marszu. Wiatr wzmagał się na próżno usiłując wyrwać z uschniętej ziemi oznaki życia. Wszystko to było jednak codzienną miską ryżu dla wojowników Klanu Kraba. Zepsucie Krain Cienia, nieczystość duchów nawiedzających te ziemie towarzyszyły samurajom od gempukku, gdy przed laty wchodząc w wiek męski musieli samotnie wyruszyć na to pustkowie i zwycięsko powrócić z głową pomiotu Fu Lenga.
Hiruma Satoru prowadził zatem dziesięciosobowy oddział bez lęku, choć po raz pierwszy od wielu miesięcy przez moment stracił orientację w terenie. Będąc odpowiedzialnym za towarzyszy uznał, że lepiej będzie przeczekać tę nawałnicę, gdyż ledwie rozpoznawał oblepionych błotem towarzyszy, nie mówiąc już o rozpoznaniu drogi. Wreszcie natknąwszy się na skały odszukał w pamięci miejsce, w którym prawdopodobnie się znajdowali. Od wyznaczonego celu- posterunku dzieliło ich jeszcze pół dnia solidnego marszu.
Spoiler!
Zatem Hiruma Satoru wraz z Hirumą Ieyasu prowadzą oddział, w którym znaleźli się także Hida Ieyasu, Hida Naganori, Hida Amoro, oraz 5 ciu innych samurajów z rodu Hida. Zostaliście wysłani jako zmiana warty na wysuniętym posterunku, lecz warunki pogodowe zmuszają Was do przerwania marszu. Pora, by Hiruma wyjaśnili reszcie, dlaczego mają się zatrzymać, lecz zwykłe "boimy się zgubić drogę" będzie nadto nieodpowiednim sformułowaniem.
Ostatnio zmieniony 18 grudnia 2013, 14:19 przez koszal, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Reactions:
- Posty: 2226
- Rejestracja: 07 stycznia 2011, 09:44
Jestem Hiruma Satoru, (siedząc kłania się reszcie) niestety nie jest nam dane w tych warunkach dzisiaj dalej iść, znajdę schronienie i poczekamy dopóki pogoda się nie poprawi. Wtedy jak najszybciej ruszymy aby wypełnić rozkazy.
(prowadzeni przez niego samurajowie mogli usłyszeć głęboki i spokojny głos człowieka który przeszedł wiele w swoim życiu lub po prostu był zmęczony tym wszystkim, jego kilkudniowy zarost na twarzy jeszcze bardziej nadawał mu wygląd skrytego osobnika, sposób w jakim się poruszał zdradzał wiele godzin spędzonych na doskonaleniu się w sztuce cichego poruszania się)
"Stara?em si? tak ?y?, abym w godzinie ?mierci móg? si? raczej cieszy? ni? l?ka?..."
-
- Reactions:
- Posty: 8334
- Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 1 time
Uczynimy jak rzekłeś panie Satori, jam jest Hiruma Ieyasu.
Podobnie kłaniam się ceremonialnie pozostałym samurajom, ignorując brud i błoto jakie pokrywa tak mnie, jak i innych. Wszak członkowie klanu Kraba są tarczą Szmaragdowego Cesarstwa i byle przeszkoda, w postaci podłej pogody nimi nie zachwieje. Pomyślał bushi.
-
- Reactions:
- Posty: 1552
- Rejestracja: 26 października 2012, 07:18
Cierpienie znosić w milczeniu, trudy ze wzgardą, nie okazywać bólu ni strudzenia, oto jest codzienność wojownika. Nie pierwszyzna dla Hidy Naganoriego. Nie pierwszy, i nie ostatni raz (jeśli bogowie dopuszczą) marszowa rutyna nieustępliwie przemienia się w znużenie i wyczerpanie. Uczucie znane każdemu prawdziwemu wojownikowi. Kimono pod ciężką zbroją zdążyło już nasiąknąć wodą, nie ujmując bynajmniej wagi rynsztunku. Naganori nigdy by nie splamił honoru mówieniem o takich błahostkach, jak niedogodności podróży, ale komendę rozbicia obozu przyjął z wdzięcznością. Nareszcie będzie można ogrzać zmęczone członki przy ognisku, może nawet nieco wysuszyć ubranie. Oby udało się zjeść miskę podgrzanego ryżu i ogrzać duszę ciepłą sake. A jękliwe dźwięki shakuhachi pomogą towarzyszom zapomnieć o trudach podróży.
Ja zrozumiałem, że my już się znamy, wszak w drodze razem jesteśmy już od dłuższego czasu.
Znacie się, lecz jest część oddziału, która uzupełniła Wasze szeregi tuż przed wymarszem. Właściwie to element zapoznania dotyczył Was i ich.
Jako podkład proponuję http://www.youtube.com/watch?v=wY1EMwDeaBw
Hida Shingen, Hida Yasuiro, Hida Rinsai, Hida Shintaro, Hida Hiroto kolejno dopełnili etykiety przedstawiając się nowopoznanym kompanom. Śmierć, nieodzowny kompan samuraja często ubiegała się na tych ziemiach o obfitą ofiarę. Pragmatyzm nauczył Kraby tego typu uprzejmości, dzięki której w wypadku śmierci na tej przeklętej ziemi każdy z samurajów mógł liczyć, że jego poświęcenie nie będzie anonimowe. Jako podkład proponuję http://www.youtube.com/watch?v=wY1EMwDeaBw
Przeklętej ziemi, która była domem rodu Hiruma. I tylko przerywane wyciem wiatru dźwięki shakuhachi przypominały duchom tej krainy o jej prawowitych władcach. Nikt nie odważył się przerwać, jedynie twarz Satoru przybrała ponury, pełen przygnębienia wyraz, lecz jej oblicza nie skropiła ani jedna łza. Naganori zaintonował bowiem dawno niesłyszaną przezeń melodię, która przypominała Hirumie o poniesionej stracie, która wciąż paliła jego serce i niepokoiła duszę. Ukradkiem wsunął dłoń za obi* by wyjąć starą, pomiętą figurkę origami. Gdy Naganori ukończył pieśń Satoru stalowym, martwym głosem przytoczył z pamięci słowa, jakimi przed wiekami daimyo jego rodu odprawił obrażonego brakiem ogłady Krabów żurawiego posła:
Coś, co przybrało twarz mego ojca, coś, co płacze łzami mej matki, wynurza się z ciemności, zbrojne w pazury i krzyczy, bym się do niego dołączył. Czuję, jak jego szpony rozszarpują moją zbroję, rozdzierają skórę i metal, jak gdyby były z origami. Słyszę odrażajacy śmiech i sięgam po tetsubo, ale wiem, że zdołam zadać tylko jeden cios, nim demon oderwie moje mięśnie od kości.
a Ty zamykasz się w swoim pałacu i mówisz mi, czym jest odwaga.
Ciągnący się tysiące kilometrów Mur roi się od samurajów, przygotowanych do oblężenia. Przede mną kłębi się morze wywrzaskujących obelgi goblinów. Kiedy sługi Mrocznego Boga przeprawiają się przez rzekę, dochodzą mnie wieści o kolejnym najeździe Żurawi na nasze północne granice. A ja muszę walczyć tutaj, by mieć pewność, że żaden bakemono nie umknie i nie napadnie tych samych Żurawi, które rozkradają ziemie mojego Klanu.
A Ty leżysz w swoim ogrodzie i opowiadasz mi o poczuciu obowiązku.
Ponura woń Krain Cienia ogarnia nas. Górujący nad nami Oni* chwyta dwoje bushi i potrząsa nimi jak szmacianymi laleczkami. Słyszę trzask łamanych kości i błagania o pomoc, ale nie zwracam na to uwagi, choć wiem, że skazuję ich na los gorszy od śmierci. Mój daimyo wierzy we mnie, ufa, że stawię czoła otaczającej mnie grozie, bo inaczej setki ludzi zginą tak, jak zginęli moi towarzysze.
A Ty stajesz przede mną w swych jedwabnych szatach i wyjaśniasz, czym jest honor.
Jesteście dziećmi, które usiłują nadać sens swemu życiu, bawiąc się w wojnę. Jesteście jak maluchy szarpiące się o zabawkę, które udają, że w tym świecie nic innego nie ma znaczenia. Jesteście niczym stare kobiety, zgarbione nad ogniem, które wmawiają sobie, że cienie za ich plecami nie mogą ich zranić...
*obi- pas
*Oni- demon
... Jestem Krabem. Przeżyłem okropności, których wy nie jesteście w stanie sobie wyobrazić. Widziałem śmierć tylu samurajów, że wystarczyłoby ciał, by zapełnić setkę pól bitewnych. Wiem, co kryje się za ulotnymi granicami waszego urojonego królestwa i to ja muszę starać się, by wasz sen nie przerodził się w koszmar. Jestem jedynym strażnikiem waszego żałosnego istnienia.
Nienawistny wiatr zdawał się ustępować pod wpływem twardych słów Satoru, a każde kolejne zdanie toczyło ze złą aurą pojedynek woli. Wreszcie zamieć ustąpiła nieco i choć nie dawała jeszcze ostatecznie za wygraną w serca samurajów wstąpiła nowa siła dyktowana mocą słów odległego przodka.
Śmiej się więc ze mnie, jeśli chcesz. kpij sobie z mego braku ogłady i nieokrzesanego zachowania. Czuj się zgorszony moją pozbawioną subtelności mową. Ale nie opowiadaj mi o znaczeniu odwagi, człowieczku. Nie mów mi o obowiązku i honorze, bo nie masz pojęcia, czym one są.
Księżyc rzucił nieco blasku na okolicę, lecz zgromadzeni przy ognisku wojownicy wiedzieli, że chwilowe poprawienie pogody może być jedynie zwodniczą złośliwością. Jedyne co było pewne w tej Krainie, to wrogość drzemiąca w każdym ziarnku piasku, w cuchnącym, gryzącym oczy powietrzu i jęczącym wietrze. Zebrani ułożyli się do snu, a pierwszą wartę objęli Hida Yasuiro wraz z Hidą Kazuki.
Tymczasem dźwięki shakuhachi wciąż niepokoiły myśli Satoru, szarpiąc jego sen niespokojnym drżeniem. Twarze pomordowanych urągały mu i wołały o pomstę. Ręce bliskich oplatały i dusił i jego szyję zaciskając na niej coraz ciaśniejszą pętlę. Zdyszany samuraj otworzył oczy. Nie podnosząc się z maty spojrzał ku pilnującemu ognia Yasuiro. Odór gnijącego mięsa gwałtownie podrażnił jego zmysły lecz nim zdołał wykrzyknąć sylwetkę Yasuiro ogarnął cień, a potężna istota runęła nań z góry unosząc zaskoczonego Hidę w wysoko w powietrze.
Nienawistny wiatr zdawał się ustępować pod wpływem twardych słów Satoru, a każde kolejne zdanie toczyło ze złą aurą pojedynek woli. Wreszcie zamieć ustąpiła nieco i choć nie dawała jeszcze ostatecznie za wygraną w serca samurajów wstąpiła nowa siła dyktowana mocą słów odległego przodka.
Śmiej się więc ze mnie, jeśli chcesz. kpij sobie z mego braku ogłady i nieokrzesanego zachowania. Czuj się zgorszony moją pozbawioną subtelności mową. Ale nie opowiadaj mi o znaczeniu odwagi, człowieczku. Nie mów mi o obowiązku i honorze, bo nie masz pojęcia, czym one są.
Księżyc rzucił nieco blasku na okolicę, lecz zgromadzeni przy ognisku wojownicy wiedzieli, że chwilowe poprawienie pogody może być jedynie zwodniczą złośliwością. Jedyne co było pewne w tej Krainie, to wrogość drzemiąca w każdym ziarnku piasku, w cuchnącym, gryzącym oczy powietrzu i jęczącym wietrze. Zebrani ułożyli się do snu, a pierwszą wartę objęli Hida Yasuiro wraz z Hidą Kazuki.
Tymczasem dźwięki shakuhachi wciąż niepokoiły myśli Satoru, szarpiąc jego sen niespokojnym drżeniem. Twarze pomordowanych urągały mu i wołały o pomstę. Ręce bliskich oplatały i dusił i jego szyję zaciskając na niej coraz ciaśniejszą pętlę. Zdyszany samuraj otworzył oczy. Nie podnosząc się z maty spojrzał ku pilnującemu ognia Yasuiro. Odór gnijącego mięsa gwałtownie podrażnił jego zmysły lecz nim zdołał wykrzyknąć sylwetkę Yasuiro ogarnął cień, a potężna istota runęła nań z góry unosząc zaskoczonego Hidę w wysoko w powietrze.
Technicznie- o inicjatywce i jej rozstrzyganiu rozpiszę się szerzej nieco później. Na ten moment działają kolejno:
Satoru
Kazuki
Hiruma Ieyasu
Pozostała część oddziału, w tym Naganori oraz Hida Ieyasu niemal równocześnie.
Satoru
Kazuki
Hiruma Ieyasu
Pozostała część oddziału, w tym Naganori oraz Hida Ieyasu niemal równocześnie.
Podczas, gdy Naganori intonował pieśń, Kazuki zdjął hełm i rozwiązał kucyk, potrząsając przetłuszczonymi od marszu włosami. Następnie przeczesał się prawą ręką, wiążąc włosy, by nie zawadzały pod hełmem, nie zapominając o buntowniczym kosmyku, który zwisał z pewnym nieładem po prawej stronie twarzy. Na resztę melodii samuraj przysiadł, zamykając oczy, i wędrując myślami do ostatniej bitwy ojca sprzed dekady, kiedy to oddał życie w obronie cesarstwa, padając pod ciosami przeważających istot cienia.
Nagły atak istoty cienia wyrwał Kazukiego z rozmyślań i natychmiast wyciągnąwszy zza obi katanę, ruszył na przeciwnika porywającego Yasuiro. Widząc, że ten jest już poza zasięgiem, Kazuki zwinnie niczym kot, przeskoczył przez ognisko, w gotowości do zadania śmiertelnego ciosu, mającego pozbawić głowy najbliższego przeciwnika.
Nagły atak istoty cienia wyrwał Kazukiego z rozmyślań i natychmiast wyciągnąwszy zza obi katanę, ruszył na przeciwnika porywającego Yasuiro. Widząc, że ten jest już poza zasięgiem, Kazuki zwinnie niczym kot, przeskoczył przez ognisko, w gotowości do zadania śmiertelnego ciosu, mającego pozbawić głowy najbliższego przeciwnika.
Ostatnio zmieniony 11 lutego 2013, 19:52 przez Dobro, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Reactions:
- Posty: 2226
- Rejestracja: 07 stycznia 2011, 09:44
Satoru zareagował instynktownie wyciągając daisho już w biegu zlustrował szybko okolicę, przed sobą miał pomiot Fu Lenga jego odwieczni wrogowie zaatakowali, Hiruma był stworzony do tego celu więc z całą swoją zawziętością i w pełnym milczeniu ruszył do walki.
"Stara?em si? tak ?y?, abym w godzinie ?mierci móg? si? raczej cieszy? ni? l?ka?..."
-
- Reactions:
- Posty: 1552
- Rejestracja: 26 października 2012, 07:18
Naganori zakończył melodię, po czym powoli wstał, zatknął shakuhachi za obi, i równie leniwym ruchem dobył katany. Czując się gotowym do walki, głośno, lecz spokojnie rzekł:
- Formować okrąg wokół ogniska.
Nie miał zamiaru przejmować dowodzenia, ale nie doczekawszy się komend z ust dowódcy uznał, że wypowiedzenie takiej oczywistości nie zostanie uznane za zuchwalstwo.
Czekał na atak.
- Formować okrąg wokół ogniska.
Nie miał zamiaru przejmować dowodzenia, ale nie doczekawszy się komend z ust dowódcy uznał, że wypowiedzenie takiej oczywistości nie zostanie uznane za zuchwalstwo.
Czekał na atak.
Mordimer, daisho to KOMPLET mieczy. I tu pytanie: czy panowie gracze będą mieli za złe tego typu sprostowania? Jeśli mam zatrzymać tego typu uwagi dla siebie, to tak zrobię.
Edit: Poprawione!
Ostatnio zmieniony 11 lutego 2013, 20:25 przez namakemono, łącznie zmieniany 1 raz.
Mapputatsuni hiki sakuwayo!
Złowrogą ciszę wypełnił wściekły krzyk Yasuiro. Wysoko ponad zgromadzonymii wokół ognia samurajami dały się słyszeć odgłosy zbliżającej się szarpaniny. Trzask gruchotanych kości zlał się w czasie z kolejnym wykrzyczanym przez Kraba przekleństwem, a odsłonione spomiędzy chmur oblicze Onnotangu przesłonił obraz splecionych ciał samuraja usiłującego powstrzymać łapczywie zmierzające ku jego szyi kły monstrualnej, skrzydlatej bestii.
Zakkenayo!
Zakrzyknął Yasuiro wbijając wakizashi głęboko w trzewia potwora, lecz ucisk monstrum nie ustąpił, a blask Onnotangu ponownie przesłoniły chmury.
Mapputatsuni hiki sakuwayo! - rozedrę cię na strzępy!
Zakkenayo!- odpowiednik Kurwa mać!
Złowrogą ciszę wypełnił wściekły krzyk Yasuiro. Wysoko ponad zgromadzonymii wokół ognia samurajami dały się słyszeć odgłosy zbliżającej się szarpaniny. Trzask gruchotanych kości zlał się w czasie z kolejnym wykrzyczanym przez Kraba przekleństwem, a odsłonione spomiędzy chmur oblicze Onnotangu przesłonił obraz splecionych ciał samuraja usiłującego powstrzymać łapczywie zmierzające ku jego szyi kły monstrualnej, skrzydlatej bestii.
Zakkenayo!
Zakrzyknął Yasuiro wbijając wakizashi głęboko w trzewia potwora, lecz ucisk monstrum nie ustąpił, a blask Onnotangu ponownie przesłoniły chmury.
Scena rozgrywa się jakieś 12 metrów ponad Wami, bestia najwyraźniej siłuje się ze zbyt wielkim ciężarem, na który się porwała, gdyż unosi się i opada naprzemiennie. Niestety słaba widoczność znacznie utrudnia oddanie celnego strzału. Co do jednoczesnej możliwości trafienia w kompana zostawiam to waszej ocenie.
Onnotangu -Pan KsiężycMapputatsuni hiki sakuwayo! - rozedrę cię na strzępy!
Zakkenayo!- odpowiednik Kurwa mać!
Przywołanie Naganori skutecznie ostudziło zapał Kazuki'ego. Cofnął się do ogniska, stając plecami do niego, i pilnując, by mieć towarzyszy po swoich obu stronach. Nie ważył się pierwszy przerwać szyku; chce być zapamiętany jako wielki wojownik, a nie chłystek palący się do bitki.
Trzymając obiema rękami katanę przed sobą tak, że ostrze znajdowało się idealnie między oczami Kazukiego, wyciągnięte na odległość lekko ugiętych w łokciu rąk.
Trzymając obiema rękami katanę przed sobą tak, że ostrze znajdowało się idealnie między oczami Kazukiego, wyciągnięte na odległość lekko ugiętych w łokciu rąk.
Ostatnio zmieniony 11 lutego 2013, 21:31 przez Dobro, łącznie zmieniany 1 raz.