Klątwa Nienasyconych Oczu

Tan Gudbruk nawet nie próbował skrywać swego poruszenia i zdenerwowania zaistniałą sytuacją. Jego szyte ze skóry górskiego gnolla buty ubrudzone były po zdobne sznurowadła mieszaniną zaschłych odchodów i resztek ogryzionego, gnijącego mięsa. Pozornie niedbałym, ale w rzeczywistości pełnym wzburzenia gestem ręki odesłał nieumarłego strażnika do Dominium Śmierci. Pozbawiony spajającej go magicznej mocy, kościotrup rozpadł się w jednej chwili, zaklekotał uderzającymi o kamienną posadzkę kośćmi.

Przesłuchanie trzeciego ożywionego wartownika nie przyniosło niczego, co zbliżyłoby Gudbruka do rozwiązania makabrycznej zagadki. Namiastka umysłów ukrytych w czaszkach kościotrupów nie wystarczyła, by wysączone z nich wspomnienia wyjaśniły namiestnikowi cokolwiek.

Zaścielająca posadzkę kleista papka zmielonych tkanek pająkoludzi i setek chrzęszczących pod podeszwami niewielkich owadów dawała czarnoksiężnikowi wiele do myślenia, ale nie oferowała prostych odpowiedzi.

Wedle wiedzy namiestnika więziennej fortecy – ogromnie ograniczonej, aczkolwiek i tak zdumiewająco obszernej w porównaniu z innymi badaczami sharanów – żaden z pojmanych ogromnym kosztem pająkoludzi nie władał czarodziejskimi mocami. Gudbruk wiedział, że sharany nie zostały obdarzone przez swych bezimiennych bogów takimi talentami, a mimo to pewien był, że sprawca incydentu – śmiertelnik czy nie – ukrywał swą tożsamość w tej właśnie celi. Śmierć trzech doświadczonych i lojalnych strażników oraz blisko dwudziestu pojmanych z wielkim trudem sharanów wstrząsnęła namiestnikiem. Przetrzymywane w fortecy sharany były w opinii katańskich oficerów osobnikami przewodzącymi reszcie, przywódcami zgrai przygotowanymi do magicznego drenażu wynaturzonych umysłów.

Ich zgon wystawiał na szwank reputację namiestnika, dowodził nieskutecznego zarządzania fortecą i groził dalekosiężnymi konsekwencjami. Wściekły Gudbruk nie wykluczał co prawda aktu samobójczego kanibalizmu więźniów, ale przeczucie podpowiadało mu, że za całą sprawą ukrywał się Halik, uparcie podkopujący pozycję czarnoksiężnika.

Zagadką pozostawało też mrowie obcego Gudbrukowi robactwa, nigdy wcześniej nie widzianego na brzegach więziennej wyspy.

– Sprowadźcie tu parę niewolników – polecił oschle namiestnik, odwracając się w stronę grupki wyprostowanych sprężyście zbrojnych w zmatowionych kirysach – Złóżcie ich w ofierze Katanowi, a serca spopielcie na całopalnym ołtarzu. Potem niech ktoś tu wszystko posprząta!

Informacja dla Mistrzów Gry

Znana sharanom od czasów Wielkiej Zarazy choroba – zwana jakoby w ich niezrozumiałej mowie Plagą Nienasyconych Oczu – pojawia się sporadycznie wśród kilku pajęczych rojów pochodzących bezpośrednio od panującego gniazdowiska. Chociaż śmiertelnicy wywodzący się spoza sharańskiej rasy nie wiedzą praktycznie nic na temat owej choroby, istnieje pewne podanie mówiące o dręczącym sharany pradawnym demonie o imieniu Sengha Thaer.

Prawdopodobnie to w chwili wyniesienia do roli przywódcy roju sharana zwycięskiego w boju z Sengha Thaerem klątwa objawiła się po raz pierwszy. Chociaż przez setki lat pająkoludzie zdołali odkryć przynajmniej po części jej tajemnicę, nie odnaleźli jak dotąd skutecznej przed nią ochrony. Obarczony klątwą sharan pozostaje nieświadomy magicznego przekleństwa do ostatniej chwili, do momentu, w którym ożywia ją którykolwiek z wielu pozornie ze sobą niepowiązanych czynników aktywujących, wśród nich chociażby silna emanacja nekromantycznej magii, nadmierne zagęszczenie populacji czy nawet pełnia księżyca.

Powtarzające się nieregularnie przypadki klątwy pozwalały domniemywać, że odesłany do Otchłani demon obarczył nią większość członków dominującego roju, ale szybko wyszło na jaw, że transformacja występowała raz na kilka tysięcy potencjalnych przypadków – reszta pająkoludzi była jedynie nieświadomymi tego faktu nosicielami przekazującymi klątwę swemu potomstwu.

Sama klątwa ma charakter gwałtowny i niszczycielski. Kiedy uderza, wszystkie oczy nosiciela przybierają lśniącą czerwonawą poświatę, a jego dygoczące konwulsyjnie ciało rozpada się po kilku chwilach na tysiące małych, jadowitych i niezwykle żarłocznych owadów, które w szaleńczym pędzie pożerają wszystkie żywe istoty w swym otoczeniu, również rośliny. Dokonując krótkotrwałego, ale makabrycznego spustoszenia robactwo wymiera. Nosiciel nie odzyskuje już swej pierwotnej postaci, nadto zaś podejrzewa się, że jego dusza – o ile w przypadku sharanów można mówić o pojmowanej w klasyczny sposób duszy – ulega unicestwieniu w równym stopniu, co śmiertelna powłoka.

Mechanika

Owady należy traktować jak rój. Można je zwalczać jedynie bronią o działaniu obszarowym. Ofiara ataku roju otrzymuje k50 obrażeń na rundę, dopóki przebywa w zasięgu oddziaływania robactwa, przy czym nie ochroni jej żaden pancerz ani naturalne wyparowania skóry. Jedynie pełne zbroje magiczne, roztaczające aurę, bądź czary ochronne zapewniają bezpieczeństwo. TR, UM, ZR, SZ postaci są redukowane podczas ataku demonicznego roju do 1/4 swej wartości.

Czas działania efektów klątwy wynosi 1 turę/POZ nosiciela. W wypadku użycia przeciw rojowi ognia bądź wody oraz energii działających obszarowo uznać należy, że dysponuje on ŻYW równą 10x pierwotna ŻYW nosiciela. Jeśli ŻYW roju spadnie do 1/10 swej wartości, należy zmniejszyć zadawane przez niego obrażenia do 3k10 na rundę, zaś ograniczenia spowodowane aktywnością roju do 1/2.

Bookmark the permalink.

8 Comments

  1. A czy stopę półolbrzyma można uznać za broń o działaniu obszarowym? 😛

  2. Cóż to za robactwo, które ma w nosie grubość skóry swojej ofiary? Na szczęście większości golemów nie będzie konsumować 🙂

  3. Oczy i uszy to wszystko ma się podobnie grube, czyś Pan człek, czy jeżozwierz.

  4. Fajny pomysł ubarwiający sharany.

    Jedynie wydaje mi się że ma znacznie zawyżoną ŻYW. Przyjmując że tylko z sharanów się robi to dla [i]zwkłego[/i] 0POZ sharana będzie to ponad 1350 pkt…

  5. Koszalu, pomysł zacny, a wykonanie też świetne! Byle więcej takich smaczków dawać.
    Jedyne o co można się przyczepić to ta Żyw, o której wspomniał już Ghasta.

  6. To trzeba zmienić tę żywotoność wedle upodobania 😀

  7. Dobry pomysł. Ubarwia nieco życie Sharanów :). Uwzględnił bym jednak wyparowania ze skóry. Co do naturalnych otworów ciała, to większość z nich jest dobrze ukryta, a w uszu i nosa naraz zbyt wiele nie wejdzie. Te robaki latają, czy tylko radośnie biegają?

  8. Raczej biegają, choć byłoby ciekawiej jakby to była masa niejednorodna. To jest luźny pomysł, raczej jako inspiracja. Inaczej mówiąc poszukiwałem specyficznych chorób/klątw, które dotyczą innych ras niż ludzka (bo ludzie mają wampiry, wilkołaki… inne łaki).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *