Za ironię losu można uznać fakt, że jedne z najpiękniejszych istot pojawiających się u zachodniego wybrzeża Immorenu budzą zarazem wśród żeglarzy i mieszkańców nadmorskich wiosek największą trwogę. Zgrabnych, zwinnych i urodziwych, przybywających z archipelagu Scharde wojowniczek nie sposób pomylić ze zwyczajnymi kobietami, te bowiem nie posiadają budzących dreszcz kościanych narośli na głowach, do złudzenia przypominających rogi. Wielu mężczyzn mimo tej ewidentnej skazy nie potrafi się oprzeć hipnotycznemu wdziękowi morskich wiedźm, ku swej nieuchronnej zgubie.
Przekleństwo smoczej krwi
Satyxis nie zawsze uchodziły za bezgranicznie wierne służki Smoczego Ojca Toruka. Ich okryta wiecznymi mgłami i porośnięta dźungla wyspa była kiedyś siedliskiem dumnego i dzielnego ludu, słynącego z biegłych w wojaczce niewiast i ceniących wiedzę mężów. Historia tego wyspiarskiego narodu dobiegła końca w roku 1640 PR, kiedy polujący na swe zdradzieckie potomstwo Toruk zmierzył się w przestworzach ponad Scharde z Shazkzem, zabijając bestię zwaną Białym Smokiem nad ziemiami Satyxu. Deszcz smoczej krwi spadł na wyspę plamiąc białe piaski plaż, obracając w popiół listowie i nieodwracalnie skażając wodę. Szkody poczynione przez posokę Shazkza okazały się niszczycielskie w skutkach również dla wyspiarzy. Mężczyźni Satyxu zaczęli słabnąć i chorować, ulegając coraz dalej postępującej degeneracji. Ich kobietom pisany był inny los: kształtujące się na głowach wojowniczek rogi były tylko jedną z przemian zwieńczonych rzezią męskiej populacji wyspy. Skażone smoczą krwią, przeistoczone w niebywale okrutne istoty, rogate Satyxis wymordowały swoich ojców, mężów i synów składając ich w odrażającej ofierze, podczas której ściekająca z miejsca kaźni krew wyżłobiła w splugawionej posoką smoka ziemi Satyxu koryto nowej rzeki. Wieszcząc z rozwłóczonych wnętrzności ofiar kobiety ujrzały swą przyszłość pod sztandarami Koszmarnego Imperium. Chociaż żadna z zabójczyń nie miała dożyć tego pamiętnego dnia, ich potomkinie zaprzysięgły setki lat później wierność Torukowi, uznając smoka za swego prawdziwego ojca i czcząc go niczym boga.
Wina za okrutne przeistoczenie kobiet z Satyxu spoczywa na niemal zupełnie niezrozumiałej dla ludzi smoczej skazie. Splugawiona krwią bądź nawet samą tylko bliskością smoczego gatunku, śmiertelna istota zaczyna się bezwolnie przeistaczać w stworzenie będące czymś zupełnie innym – kiedy ulegające skazie ciało rośnie w wynaturzoną siłę, dusza umiera, a wraz z nią znika zdolność do odczuwania miłości i współczucia. Skaza przybiera w każdym przypadku nieco inną formę, u Satyxis zaś objawiła się pod postacią diabolicznego piękna, wiedźmiej magii krwi i daru postrzegania przyszłości.
Czarownice władające tym darem nie rodzą się powszechnie, toteż każdą z nich otacza wielki szacunek. Doskonaląc swój kunszt we władaniu magią krwi, wyspiarki te zdolne są zdobyć niebywałą potęgę, stając się niezrównanymi mistrzami w czerpaniu mocy z życiodanej posoki śmiertelnych istot. Ich przerażające rytualne ostrza budzą skrajną trwogę, ale to nie one, lecz inny rodzaj oręża stał się synonimem brutalności i okrucieństwa Satyxis. Owym orężem są szarpibaty, groteskowe bicze stworzone nie z rzemienia, lecz połączonych ze sobą kawałków ostrego jak brzytwa czarnego żelaza. Pokryte magicznymi runami, w rękach biegłych w posługiwaniu się nimi wojowniczek szarpibaty potrafią nie tylko rozczłonkowywać żywe ofiary, ale też żłobić głębokie bruzdy w pancerzach wojskowych parobotów, a drzemiąca w tej broni mroczna magia sprawia, że sprzęgnięci ze swoimi machinami kontrolerzy parobotów rażeni są przy każdym ciosie spazmami psychicznego bólu wypalającego ich magicznie uwrażliwione synapsy.
Poszukiwania Wybrańca
Unicestwiwszy męską część swego narodu Satyxis zmuszone zostały do mieszania krwi z mężczyznami spoza Wysp Scharde. Odpowiednia pora do zajścia w ciążę ustalana jest za pomocą wieszczeń, najczęściej z ludzkich wnętrzności. Oblubieńcy wybierani są zazwyczaj na polu boju, aczkolwiek rzadko okazują oni zrozumienie dla zaszczytu, jaki ich spotyka. Brani żywcem do niewoli, a następnie zmuszani do spółkowania z morskimi wiedźmami, przedłużają istnienie tego bluźnierczego gatunku. Chociaż w większości przypadków Satyxis wprawiają Wybrańców w stan wywołanego magią zauroczenia, w przypadku samych wojowniczek akty współżycia nigdy nie mają nic wspólnego z miłością bądź przynajmniej zbliżonymi uczuciami – jest to jedynie akt prokreacji, w którym Wybraniec pełni wyłącznie rolę dawcy nasienia. Natychmiast po zajściu w ciążę Satyxis opuszczają ojców swych dzieci, ale los więźniów pozostaje niepewny jeszcze przez kilka miesięcy.
Wszystko uzależnione jest od płci noworodka. Jeśli na świat przychodzi dziewczynka, jest ona przyjmowana w poczet przyszłych wojowniczek, a ojciec zostaje uwolniony i najczęściej hojnie na dodatek obdarowany. Jeśli owocem ciąży jest chłopiec, zarówno noworodek jak i mężczyzna, który go spłodził, składani są w krwawej rytualnej ofierze mającej stanowić zadośćuczynienie za splugawienie łona brzemiennej wojowniczki.
Postrach Strzaskanego Wybrzeża
Postrzegające Toruka za swego boskiego ojca, Satyxis służą w niemal wszystkich morskich armadach Cryxu, doskonale się odnajdując w roli bezlitosnych korsarzy, bezwzględnych oficerów pokładowych oraz nieomylnych nawigatorów. Ich biegłość w praktykowaniu magii krwi sprawia, że stanowią śmiertelne zagrożenie nie tylko dla wojennych okrętów Żelaznych Królestw, ale i wszelkich miast i miasteczek od wybrzeża dalekiej północy po ciepłe wody Zatoki Cygnaru. Chociaż statki Satyxis grasują najczęściej na Strzaskanym Wybrzeżu, nikt nie może się czuć bezpieczny od bolesnego pocałunku szarpibatów – najlepszym tego dowodem może być zuchwały rajd z roku 606 PR, kiedy wielka flota Cryxu uderzyła na największy morski port Khadoru, Vladovar, wiedziona przez niesławnego Owdowiacza, flagowy okręt Skarre Czarnogrzywej, samozwańczej królowej piratów Strzaskanego Wybrzeża.
Otaczane głębokim lękiem, a jednocześnie szczerze znienawidzone przez mieszkańców kontynentu, Satyxis muszą się liczyć ze śmiercią za każdym razem, kiedy rzucają kotwice u wybrzeży Żelaznych Królestw, ale wszystkie bez wyjątku gotowe są podjąć takie ryzyko. W swym własnym mniemaniu są wybranymi córami Smoczego Ojca, ostrzami jego sztyletów. Będąc świetnymi żeglarzami, stanowią też wyśmienite zabójczynie i chociaż tysiące tych okrutnych kobiet służą w Czarnej Flocie i na pokładach pirackich szkunerów, wiele strzeże brzegów Cryxu, osiadając najczęściej w niesławnym Blackwater, Porcie Potępionych Dusz. Na ich rodzimej wyspie, ukrytej wśród mgieł gdzieś w labiryncie Wysp Scharde, wciąż odprawiane są bluźniercze rytuały, a ponad dźwiękiem ceremonialnych bębnów niosą się agonalne wrzaski patroszonych żywcem ofiar. Imiona takie jak Skarre Czarnogrzywa czy Axiara Klingogniewna budzą ślepą trwogę w sercach ludzkich marynarzy, wolących już prędzej rzucić się zza relingu w morską toń albo strzelić sobie z krócicy między oczy niż spróbować skrzyżować z tymi wiedźmami ostrza.
Powyższy tekst powstał w oparciu o materiały pochodzące z podręcznika podstawowego Hordes, pierwszoedycyjnego suplementu Monsternomicon oraz magazynu No Quarter #30. Wszystkie prawa zastrzeżone przez Privateer Press.
W niektórych kwestiach przypomina driady z Brokilonu w "Wiedźminie". Bardzo ciekawy art.
Driady wydają się mimo wszystko dużo milsze – co nie zmienia faktu, że Amerykanie bezczelnie zwędzili Sapkowi ten motyw! 😉
Bardzo fajny artykuł.
Wiem, że nie to jest głównym jego tematem, ale od razu przyszła mi ochota na sesyjkę w klimatach steampunkowo-pirackich.
Keth, to taka niewielka sugestia… 🙂
Ostre babki, nie ma co. Widać z jednej strony fascynację Spartanami, ale z drugiej jakos kojarzą mi się z mrocznymi elfami z Młotka.
Pfff, miałem już nakreślony szkic artykułu do KC o Białych Wiedźmach 🙁 A teraz dupa, bo będzie zalatywało plagiatem. Trudno, zarzucę za pół roku.
Dawaj, dawaj my lubimy plagiaty. Podszlifuj i będzie lepsze od tych "pożal się boże wypocin" Ketha 😛
bardzo liczę, że jednak zdecydujesz się podzielić tymi Białymi Wiedźmami:D
Doprecyzuję najwcześniej po weekendzie, leżą u mnie już 2 miechy. Chociaż to dość długi tekst i muszę go przejrzeć pod kątem spójności, bo zabierałem się kilka razy już za niego.
I jak widzę z deczka zapomniałem, bo się zwą dziewczęta Białe Wdowy, a nie wiedźmy..
Jeszcze mam zaczęty tekścik o pewnym zakonie rycerskim..
no ale skoro jesteście ciekawi, to wkrótce zarzucę 😉