Widywani w każdym miejscu menickiego kultu i na każdym polu boju, świątynni żołnierze Straży Płomienia stanowią ucieleśnienie idei wieczystego charakteru wiary w Stworzyciela. Ogień jest niezwykle ważnym elementem menickiego kultu, ponieważ czciciele Praworządcy uważają, że to właśnie ogień był mitycznym pierwszym darem przekazanym pierwotnym ludziom przez Boga. Od tamtych czasów przetrwała tradycja podtrzymywania wiecznego płomienia w menickich świątyniach, albowiem dopóki istnieje chociaż jedna świątynia, w której płonie święty płomień, póki kult Menotha będzie trwał bez szwanku.
Świątynni żołnierze od dawna pełnili rolę służb porządkowych oraz strażników przybytków kultu. Od podobnych do fortec świątyń Starej Wiary w Khadorze do monumentalnych kamiennych budowli zarządzanych przez południowych wizygotów, wszystkie te miejsca strzeżone są bacznie przez wyjątkowo pobożnych obrońców. W starożytnych czasach należący do świątynnej straży mężczyźni i kobiety nosili przy sobie ciężkie i nabite kolcami pochodnie, służące w razie potrzeby za płomieniste maczugi. Ta archaiczna forma uzbrojenia widywana jest ciągle jeszcze w niektórych świątyniach położonych poza granicami Protektoratu Menotha.
Podwaliny pod Straż Płomienia położył w czasach Cygnarskiej Wojny Domowej (482-484 OR) hierarch Sulon. Po niebywale krwawym religijnym konflikcie meniccy secesjoniści uzyskali drogą negocjacji prawo do zasiedlenia surowych ziem położonych na wschód od Czarnej Rzeki, uważanych przez władców Cygnaru za zbyt jałowe i pozbawione zasobów, by można je było wykorzystać dla celów osadniczych. Odwołując się do zapisanego w rozjemczych traktatach prawa do ochrony miejsc kultu, następcy Sulona sukcesywnie rozbudowywali struktury Straży Płomienia, ale dopiero za rządów hieracha Garricka Voyle rola świątynnych strażników uległa drastycznym zmianom. Pozostawiając za sobą zwyczajną rolę protektorów sakralnych miejsc, Straż Płomienia zajęła znaczące miejsce w szeregach armii Sulmenitów. Strzegąca granic nieformalnego państwa, Straż zaczęła je w ostatnich czasach przekraczać rozpoczynając bardziej ekspansywne działania wojenne, mające na celu zarówno zdobywanie nowych ziem jak i sianie postrachu wśród innowierców. Tym samym Strażnicy Płomienia stali się rdzeniem regularnej armii Protektoratu, forpocztą świętej krucjaty.
Przez wiele dziesięcioleci Straż Płomienia rekrutowała się spośród społeczności uczęszczających do poszczególnych świątyń, ćwicząc w nich i wzmacniając swą wiarę. Kiedy w ramach skrytej militarnej reformy ich szeregi zaczęły rosnąć w siłę, wizygoci rozpoczęli formowanie nowych oddziałów Straży w miasteczkach i osadach oddalonych od ośrodków kultu. Zgłaszający się do prowizorycznych obozowisk rekruci po wstępnej selekcji wysyłani byli do świątyń mogących zapewnić im bardziej specjalistyczne szkolenie. Większość trafiała prosto do Imeru, do ogromnej Świątyni Płomienia będącej spiritualistycznym sercem członków tej formacji. Z dala od wścibskich oczu Caspian, rozległy kompleks w Imerze stał się prawdziwą kuźnią nowej Straży, przeznaczonej do działań na polach bitew, a nie na obronnych murach świątyń. Nowe scentralizowane podejście Konwentu do rekrutacji i szkolenia Straży Płomienia związane było nieodłącznie ze zmianą sposobu postrzegania tej formacji; nie będącej już dłużej służbą pomocniczą, a regularną armią. Zmiany te nie obyły się od pewnych oporów wśród starej kadry Straży Płomienia, ale poczucie obowiązku i głęboka wiara szybko scaliła świątynnych weteranów i nowych rekrutów.
Stojąca w zwartym szyku Straż Płomienia stanowi imponujący widok. Rzędy doskonale wypolerowanych hełmów lśnią wówczas w promieniach słońca, a odlane z brązu ciężkie tarcze zwieńczone wielkimi menofiksami tworzą niemal litą ścianę metalu. Elementy płytowego półpancerza noszone pod powłóczystymi tunikami są tak trwałe, że w wielu przypadkach potrafią powstrzymać pociski z lekkiej broni palnej, znane są też przypadki, kiedy ściana ustawionych w murze tarcz potrafiła wytrzymać lżejsze uderzenie kończyny armibota.
Spoglądając na wersety świętej księgi wygrawerowane po wewnętrznej stronie tarcz, żołnierze Straży Płomienia stają bez słowa zwątpienia przeciwko wszystkim wrogom kapłańskiej kasty Protektoratu. Ich gładkie hełmy stały się synonimem teokratycznego państwa – zimnego, surowego i bezimiennego, a noszące je ludzie walczą od kilku ostatnich lat wzdłuż brzegów Czarnej Rzeki, na ulicach Caspii i Sulu, na obrzeżach Krwistych Bezkresów oraz we wschodnim Llaelu. Ikonicznym orężem tej formacji jest płomienista włócznia, licząca siedem stóp brązu i żelaza broń skrywająca w swym wnętrzu podłużny miedziany zbiornik. Na jednym jej końcu znajduje się ciężki ołowiany obciążnik, na drugim masywny stalowy grot. Obciążnik przeznaczony jest do wbicia w razie potrzeby w piasek bądź ziemię, potęgując siłę strażnika przyjmującego na siebie impet nieprzyjacielskiej szarży. Płomienista włócznia wciąż pozostaje wyjątkowo ciężką i nieporęczną broń, wymagającą wielu miesięcy żmudnych ćwiczeń. Podstawą szkolenia w posługiwaniu się włócznią jest umiejętność operowania nią w sytuacji, kiedy poprzez wnętrze broni przelewają się umieszczone tam trzy litry nieoczyszczonego skalnego oleju, niesławnej dla innowierców Furii Menotha, powodując ustawiczne zmiany punktu ciężkości oręża. Stalowy grot jest naznaczony podłużnymi szczelinami umożliwiającymi przelanie płynu na zewnątrz ostrza i podpalenie go za pomocą sprężynowej zapalniczki wbudowanej w podstawę grotu. Po momencie zapłonu wypełniający wnętrze grotu olej płonie w wyjątkowo oszczędny sposób, buchając płomieniami poprzez szczeliny grotu.
Nieoczyszczony skalny olej używany w płomienistych włóczniach nie zapala się w bezpośrednim kontakcie z powietrzem, co wydatnie zmniejsza ryzyko związane z ponownym napełnieniem zbiornika. Po odkręceniu podstawy włóczni odsłonięty zbiornik można napełnić bez większego trudu, trzymając włócznię ściśniętą pomiędzy metalowymi nagolennikami Strażnika. Dobrze wyszkolony świątynny żołnierz potrafi ożywić płomienny grot jednym ruchem rąk, zakręcając napełnioną olejem bronią ponad głową w taki sposób, by ruch odśrodkowy przepompował łatwopalną ciecz w kierunku szczelin stalowej szpicy. Przedostające się poprzez szpary grotu powietrze przeistacza się w zawodzący upiorny odgłos zwany potocznie Skowytem Stworzyciela.
Nieoczyszczona Furia Menotha stanowi cenny zasób i nie może być niepotrzebnie marnotrawiona. Każdy kapitan Straży Płomienia otrzymuje przed rozpoczęciem misji pewien zapas tego błogosławionego płynu i to w jego gestii leży rozdział oleju pomiędzy żołnierzy w zależności od stopnia doskonałości ich bitewnego kunsztu. Kiedy zapas łatwopalnego oleju ulega wyczerpaniu, Strażnicy walczą włóczniami niczym zwykłym orężem, w najmniejszym stopniu nie tracąc zawziętości i niezbitego przekonania o słuszności swej sprawy.
Tarcze i pancerze Straży Płomienia wykonane są z grubego brązu i żelaza, skrywanych pod wełnianymi tunikami. Zarówno tarcze jak i zbroje są częstokroć pokryte misternymi grawerunkami przybierającymi postać ulubionych fragmentów świętej księgi ich właściciela. Zakrywający całą twarz hełm, bezcielesny i budzący niepokój przez wzgląd na wizjery wycięte w metalu na podobieństwo menofiksu, zachodzi wprost na gorget półpancerza. Przedramiona i golenie Strażników chronione są płytkami grubego metalu przynitowanymi bezpośrednio do grubej skóry rękawic i butów. Proste w swej konstrukcji tarcze słyną z wytrzymałości na uszkodzenia. Wykonane z grubego brązu i twardej skóry, niemal zawsze pokryte są inskrypcjami o religijnej treści oraz sakralnymi rysunkami. Członkowie Straży Płomienia niezwykle troszczą się o swój ekwipunek, czyszcząc, konserwując i wzbogacając elementy pancerza i broni o nowe religijne grawerunki.
Ponieważ siła woli jest dla sulmenickich żołnierzy równie ważna jak krzepa i zwinność, wojskowe ćwiczenia przeplata się w ich przypadku z religijnymi praktykami, medytacjami i aktami umartwienia. Sprawujący pieczę na Strażą Płomienia kapłani wpajają świątynnym żołnierzom, że pobożny menita nigdy nie winien okazywać lęku w obliczu śmierci, ale też nie winien lekkomyślnie jej kusić, gotów walczyć z oddaniem i poświęceniem do chwili, w której Stworzyciel ostatecznie zechce posiąść jego duszę. Idea programu szkoleniowego Straży Płomienia opiera się na wyniesionym z Kanonu Jedynego Prawa przeświadczeniu, że egzystencja śmiertelnika jest ciągłym pasmem bólu i wyrzeczeń, zwieńczonym zaszczytem oddania duszy za Boga. Ćwicząc każdy możliwy scenariusz bitewnego pola, świątynni żołnierze mierzą się ze sobą wzajemnie, a także ze schwytanymi okazjonalnie poganami bądź więźniami oczekującymi na wykonanie kary śmierci.
W efekcie tego treningu rodzą się zdeterminowani żołnierze o niezwykłej lojalności, gotowi wykonać każdy bez mała rozkaz kapłańskiej kasty. Chociaż na co dzień strzeżenie porządku publicznego w Protektoracie spoczywa na barkach mnichów z Zakonu Pięści, często zadanie podobnego rodzaju spada na Straż Płomienia stacjonującą w obrębie granic teokratycznego państwa. Patrolując ulice Sulu czy Imeru Strażnicy bacznie wypatrują śladu podejrzanych poczynań ludu. Mieszkańcy gromadzący się bez pozwolenia bądź łamiący poślednie nakazy obyczajności mogą się spodziewać, że zostaną bezceremonialnie przegnani do domów. Gdy słowo nie wystarcza do zaprowadzenia porządku, Strażnicy zwykli zapalać na chwilę swe włócznie po to, by rozgrzać groty, a następnie przypalić nimi skórę niepokornych współwyznawców naznaczając ich wstydliwymi znamionami.
Na palcach obu rak można zliczyć obywateli sulmenickiego państwa, którzy gotowi są wystawić na próbę cierpliwość członków Straży Płomienia, niewielu też znajdzie się cudzoziemskich żołnierzy, którzy bez zmrużenia oka runą do szarży na lite szeregi niewzruszonych obrońców prawdziwej wiary.
Powyższy artykuł został przygotowany w oparciu o materiały autorstwa Douga Seacata opublikowane w No Quarter #3 (listopad 2005). Wszystkie prawa autorskie zastrzeżone dla Privateer Press. Tłumaczenie autorskie.
Protektorat Menotha to ultraortodoksyjny reżim religijny i Straż Płomienia doskonale się w tę wizję komponuje. Wkleiłem w tekst jedyną dostępną mi ilustrację, na której można ujrzeć Straż Płomienia, ale myślę, że jest wystarczająco czytelna, by móc sobie bez trudu wyobrazić świątynnych żołnierzy Stworzyciela w akcji!
Fajnie opisana, fanatyczna jednostka. Doskonale wkomponowana w realia świata IK.
I wygląda na to, że jest to jednostka, którą można spotkać także poza granicami Protektoratu. Aż dziwne, że nie została opisana w dodatku Kings, Nations and Gods.
Jak zawsze świetna robota Keth:D, jedyne nad czym bym się zastanawiał to czy nie powinni być nazwani Świątynną Strażą Płomienia ale to szczegół ledwo zasługujący na drobną wzmiankę ;).