Tajemnica Wodnej Wyspy

Powszechnie rozważanym zagadnieniem na Archipelagu Centralnym jest kusząca dla wielu możliwość żeglowania poza obejmujące go wyspy, ku innym Archipelagom. Sięgająca tak daleko wymiana handlowa jest bardzo intratna, zaś same wyprawy umożliwiają nie tylko zbicie fortuny na kupiectwie, ale i wymianę idei i zdobyczy kulturowych. Istnieje jednak odwrotny temat, poruszany przez strategów na wszystkich Ciągach: odpowiedź na pytanie, jaka jest możliwość przedostawania się zewnętrznych zagrożeń ku wyspom Archipelagu.

Chociaż ciągłość zapisów historycznych Imperium Katańskiego nie jest zawsze zachowana i wiele dokumentów przepadło w pożodze wojen domowych i innych niepokojów, to jednak dziesięć tysięcy lat obserwacji najazdów przybywających spoza Centralnego pozwala wyciągać pewne daleko idące wnioski. W okresie tym odnotowano setki podjazdów oraz pełnoprawnych inwazji będących dziełem przerażających sharanów. Istoty te atakowały Archipelag Centralny od zamierzchłej przeszłości, na przestrzeni dziejów wyprowadzając uderzenia ze wszystkich bez mała części Archipelagu Pajęczego i obierając za swój cele niemal wszystkie składające się na Centralny wyspy zewnętrzne. Zgłębiający historię i przebieg tych najazdów stratedzy uruk-hai odkryli bez większego trudu zależność pomiędzy warunkami nautycznymi występującymi na morzach otaczających Centralny oraz kierunkami, z których najczęściej uderzali pajęczy najeźdźcy – północy oraz zachodu. Flotom sharanów nadpływającym od północy sprzyjały srogie arktyczne wiatry przemieszczające się w pewnych porach roku ku Orkusom. Występujący na zachodzie Dryf Wiatrów Zachodnich – częściej znany pod nazwą Zachodniego Tchu Sharami – unosił statki pajęczaków w kierunku wschodnich obrzeży Archipelagu Centralnego, ułatwiając przedostawanie się na zachodnie krańce Walgaru, Elmanalu oraz Gutum-guru.

Odkrycie tej zależności wyznaczyło na długie tysiąclecia kierunek strategii obronnej dla Archipelagu Centralnego, opierającej się na wymuszonych przez Ostrogar morskich sojuszach militarnych strzegących wody terytorialne Żółwiego Królestwa i Wysp Korsarskich. Do wojennych flot utrzymywanych na tych morzach należą okręty możnowładców z Wysp Korsarskich, krasnoludzkie bastioniki oraz klipry pływające pod banderą Imperium Katanów. Jednostki te nie pozostawały bynajmniej na wodach przybrzeżnych Centralnego, ich dowódcy przyjęli zupełnie inną taktykę patrolując okolice wysp Archipelagu Pajęczego. Szybkie i zwrotne szebeki i klipry stacjonujące w akwenie kotwicowiska Torl-garu regularnie dokonywały wypadów na budzące grozę wody pajęczaków, wypatrując na ich wybrzeżach śladu aktywności mogącej świadczyć o przygotowaniach do inwazji, przede wszystkim wyrębu lasów.

Nieoczekiwana inwazja sharanów w 9456 KI zaskoczyła Ostrogar i jego państwa satelickie, albowiem żaden astrolog nie przewidział kierunku, z którego nadeszła: z północnego wschodu, przetaczając się wpierw niczym pajęczy walec przez Wyspy Czerwonych Piratów. Krwawe i niebywale kosztowne wielomiesięczne zmagania pozwoliły odeprzeć najeźdźców poza wody przybrzeżne Centralnego, chociaż zwycięstwo okupione zostało srogą daniną krwi. Wyczerpane siły sprzymierzonych pod sztandarem Ostrogaru cywilizowanych królestw przystąpiły do reorganizacji struktur armijnych i ich odbudowy łudząc się nadzieją, że złamanie kręgosłupa sharańskiej armii da ludom Archipelagu Centralnego dość czasu na złapanie oddechu.

Wszystko zaczyna jednak wskazywać na to, że katastrofalna w skutkach inwazja ze wschodu bynajmniej nie zakończyła udręki mieszkańców Kartarii…

W kepon-ranie 9457 KI na kotwicowisko Torl-garu powróciły dwa z czterech okrętów monitorujących południową część zachodniej nitki Archipelagu Pajęczego, zwanej Sharansilem. Przyniesione przez załogi kliprów wieści wstrząsnęły oficerami katańskiej floty stacjonującymi w morskiej twierdzy Torlgastoru, sugerowały bowiem wzmożoną aktywność pajęczaków na Sharansilu mogącą być zapowiedzią kolejnej inwazji na Centralny. Wysłani na Orkusy za pomocą magicznych portali posłańcy zanieśli mrożące krew w żyłach ostrzeżenie na dwór ostrogarski, ale dowódcy floty w Torlgastorze nie zamierzali czekać bezczynnie na polecenie boskiego władcy całego świata.

Powołując się na zapisy stosownych traktatów, Torlgastor zażądał od Żółwiego Królestwa asysty dwunastu bastioników przebywających na kotwicowisku twierdzy, dołączając do nich cztery klipry przebywające na wodach przybrzeżnych Walgaru oraz trzynaście imperialnych kliprów operujących z Get-warr-garu, wspieranych przez dwa szkunery pełniące rolę statków zaopatrzeniowych. Skoordynowanie tej operacji nie byłoby możliwe bez użycia magicznych projekcji dalekiego zasięgu, magicznych kul, teleportów osobistych oraz szeregu szykan i gróźb kierowanych pod adresem mniej skorych do współpracy sojuszników, ale zaledwie półtora tygodnia po powrocie zwiadowczej flotylli do Torl-garu cała armada już znajdowała się na zachód od najbardziej wysuniętego w morze lądu Archipelagu Centralnego, zmierzając ku Sharansilowi.

Zadaniem floty było zebranie pełniejszych informacji na temat sił i zamiarów pajęczaków z Sharansilu. Pośpiech w formowaniu rozpoznawczej flotylli wynikał nie tylko z raportowanego na Gutum-guru zaawansowania wyrębu, ale też z powodu czegoś, co zaobserwowała załoga szebeki „Granit”. Żeglarze przynieśli wieść o pojawieniu się w ujściu jednej z nadmorskich dolin wyspy Quasar-can czegoś na kształt obronnego muru, rozciągającego się na prawie kilometr i zamykającego dolinę od strony morza. Obserwacja była krotka i dokonano jej w złych warunkach atmosferycznych, zaś kontratak sharanów uniemożliwił wysadzenie desantu, który mógłby zbadać ową strukturę bliżej. Kapitan „Granitu” uważał, ze mur wykonano ze zwalonych drzew splecionych ogromną ilością pajęczyn.

Oficerowie garnizonu w Torl-garze poczuli zimny dreszcz na plecach. Działo się coś, czego nikt nie potrafił wyjaśnić. Druga wyprawa zwiadowcza szybko potwierdziła aktywność pająkoludzi na wyspach Archipelagu Pajęczego najbliższych Centralnemu, ale żeglarzom nie udało się zbadać tajemniczego muru odkrytego przez załogę „Granitu”. Wskazaną przez nich lokalizację osiągnęły trzy jednostki, dolina jednak była pusta. Tylko pływająca pod banderą Imperium Katana szebeka „Edhrew” informowała o znalezieniu na mieliznach i łachach piaskowych u ujścia przepływającej przez dolinę rzeki masywnych zwałów drzew, splecionych pajęczynami. Były one szybko pochłaniane przez ruchome piaski delty uniemożliwiały jednoznaczne stwierdzenie, czy były pozostałościami po spostrzeżonym miesiąc wcześniej gigantycznym murze. Co więcej, jeden z bastionowców Żółwiego Królestwa odkrył podobne pozostałości po pracach sharanów na niewielkiej wysepce u ujścia rzeki na wyspie Ragan-can, nieco dalej na południu nitki Sharansilu.

Poddane analizie raporty zwiadowczej flotylli uznano za pomyślne dla mieszkańców wykrwawionej niedawnym najazdem Kartarii. Pomimo śladów wyrębu w pasie przybrzeżnym na Sharansilu nie zauważono niczego, co mogło sugerować przygotowania do najazdu sharanów z zachodu. Pajęczaki zwykły gromadzić budulce niezbędne do stworzenia floty w jednym miejscu, niemal zawsze najbliższemu w stosunku do docelowego miejsca inwazji. Ponieważ żeglarze takiego punktu zbornego nie odnaleźli, wysłane do Ostrogaru raporty sugerowały, że przygotowujące się do opuszczenia swej nitki pajęczaki przemieszczały budulec na zachodnią część Sharansilu, zapewne w zamiarze uderzenia na położony daleko za widnokręgiem mityczny Archipelag Zachodni bądź nawet Południowo-Zachodni. Liczebność sharańskiego roju oszacowano z grubsza na siedemdziesiąt pięć tysięcy, co dawało w rozrachunku bardzo jak na sharany skromne siły inwazyjne. Ostrogar oraz stolice państw satelickich przyjęły płynące z twierdzy w Torl-garze wnioski ze zrozumiałą ulgą, chociaż do chwili sporządzenia meldunku na kotwicowisko powróciło zaledwie 16 z 31 biorących udział w zwiadzie okrętów. Wysokie straty podczas monitorowania wybrzeży Archipelagu Pajęczego był codziennością i nie budziły w Torlgastorze większych emocji. Liczba ta wzrosłą w następnych dniach ostatecznie do 19, Ostatnia z ocalałych jednostek, wzmiankowana już szebeka \”Granit\”, dotarła do kotwicowiska z trzytygodniowym opóźnieniem przynosząc zdumiewające wieści mogące podważyć tezy przyjęte w raporcie dowództwa twierdzy.

Raport Ashartona

„Granit” docierając do Wysp Kupieckich miał na pokładzie zaledwie jedną trzecią stanu załogi. Na przechwyconej przez sharański pościg szebece zginął kapitan oraz wszyscy oficerowie, toteż wchodzącym na kotwicowisko okrętem dowodził z zastępstwie poległych katański bosman el Gurbul Asharton, liczący sobie ponad pół wieku doświadczony żeglarz służący na „Granicie” pod kilkoma różnymi kapitanami. To właśnie on dzięki swej wiedzy i talentowi zdołał doprowadzić okręt z Archipelagu Pajęczego do Gutum-guru, on też złożył raport uzupełniony o fragmentaryczne notatki kapitana.

Po obserwacjach na wschodniej stronie nici Archipelagu Pajęczego kapitan „Granitu” również doszedł do wniosku, że sharany gromadzą siły na zachodniej stronie Archipelagu. Żeby to potwierdzić jako jedyny z dowódców flotylli rozpoznawczej zdecydował się na szaleńczą przeprawę poprzez wody sharanów na przeciwną stronę nitki Sharansilu. Wbrew obawom reszty załogi podołał temu wyzwaniu, lecz ku swemu zaskoczeniu nie odkrył tam śladów koncentracji pająkoludzi. Zbity z tropu zawrócił więc z powrotem na wschód, w głąb Archipelagu Pajęczego. Przez dwa tygodnie balansując na granicy rozsądku i ryzyka zagłady śledził kierunki przesyłanych przez pajęczaki transportów drewna i odkrył, że transportują one budulec na Pulus-can, największą z wysp południowego krańca Sharansilu. Gdy „Granit” dotarł do wyspy pięć dni później, odkrył tam duże skupisko sharanów, ale najmniejszego śladu inwazyjnej armady w ujściu największej miejscowej rzeki, Rzeki Majaczeń. W pierwszej chwili żeglarze uznali zresztą, że pobłądzili i przybili do brzegu niewłaściwego lądu. Wygląd ujścia rzeki odbiegał znacząco od tego naniesionego na mapy przez kartografów z Torlgastoru dziesięć lat wcześniej, podczas niesławnej wyprawy Rumburaka Szczodrego. W miejscu pojedynczego rzecznego koryta pojawiły się trzy, tworzące rozległe rozlewisko.

„Granit” przebywał w delcie Rzeki Majaczeń pół dnia, po czym odszedł na otwarte morze ścigany zawzięcie przez sharany. Rewelacje przyniesione przez jego zdziesiątkowaną załogę bardzo szybko odrzucono jako mało wiarygodne, chociaż wszystkich marynarzy poddano wcześniej przesłuchaniom z udziałem kleryków sprawdzających zaklęciami ich prawdomówność. Asharton był w gruncie rzeczy zwykłym żeglarzem, a ocalone notatki kapitana okazały się fragmentaryczne i pełne niedomówień. W podobnych przypadkach władze zwykły uciekać się do nekromancji przywołując duszę zmarłego w celu jego przesłuchania już po śmierci, ale ciało kapitana przepadło w czasie nieudanego abordażu sharanów na szebekę. Uspokajający raport zdążył już dotrzeć do stolic wszystkich państw Archipelagu Centralnego, kupieckie statki ponownie pojawiły się na morskich szlakach. Nie chcąc doprowadzać do ponownego wybuchu paniki, raport „Granita” utajniono pozostawiając go do wiadomości wyższych rangą strategów Imperium.

Nie znaczy to jednak wcale, że wieści przyniesione przez załogę „Granita” nie wzbudziły niczyjego zaniepokojenia. Wysocy rangą wojskowi Imperium ustawicznie zadawali sobie pytanie, co właściwie stało się na Pulus-can. Sharany na przestrzeni wielu wieków stały się przeciwnikiem wciąż niebezpiecznym, ale jednocześnie dobrze poznanym od strony strategii i taktyki, koncepcji prowadzenia wojen i częstotliwości ekspansji.

Każda niewiadoma wkradająca się w utarty schemat niosła ze sobą zatrważające konsekwencje…

Tajemnica Wodnej Wyspy

Na Pulus-can sharany przygotowują się do diametralnej zmiany swojej strategii morskiej. Dotychczas transport pomiędzy wyspami bądź archipelagami odbywał się przy użyciu tratw wykonanych z drzew. Wiązało się to z wielka ilością problemów, z których największym byłą niemożność rojów ze Sharansilu do posługiwania się narzędziami. Przez wzgląd na kiepsko wykształcone chwytne kończyny sharany z tej nitki Archipelagu Pajęczego skazane były dotąd na wykopanie drzew i ich obalenie, a następnie przesunięciem mrowiem odnóży w miejsce budowy morskich statków. Ogrom wysiłku wkładanego w tak prymitywną formę szkutnictwa zmuszał pajęczaki do prowadzenia wyrębu jedynie w bezpośrednim sąsiedztwie wybrzeża lub w pobliżu spławnych rzek. Nie oznaczało to bynajmniej, że sharany zupełnie pozbawione były możliwości wyrębu w odległych częściach swoich wysp, wówczas jednak musiały korzystać z człekokształtnych robotników, a tych w okresie poprzedzającym każdą inwazję pozostawało do dyspozycji bardzo niewielu – z prozaicznego powodu, jakim było skonsumowanie niewolników wskutek eksplozji populacji sharańskiego gatunku i wizji wywołanego przeludnieniem głodu. Kłopotem samym w sobie jest też wodowanie ogromnych tratew inwazyjnych, ciężkich i pozbawionych sterowności, powolnych i zdanych na łaskę prądów morskich.

Lecz na Pulus-can sharany nie gromadzą drewna na budowę prowizorycznych statków. Rzeka Majaczeń przepływa przez centralną nizinną część wyspy, z północy na południowy zachód. Jej ogromne dorzecze obejmuje właściwie większą część lądu. Około stu mil od ujścia rzeki w głębi wyspy sharany wzniosły pierwszą z kilku zapór przegradzających nurt Gen-nute. To właśnie pierwsze próby wzniesienia tych konstrukcji miała okazję obserwować załoga „Granitu” na Quasar-can, potem zaś na kolejnych wyspach Sharansilu. Szybko ucząc się na błędach, pajęczaki odniosły w końcu pierwszy sukces, bo zapora na Rzece Majaczeń ma już milę długości. Chociaż codziennie ulega uszkodzeniom i ciągle pojawiają się na niej ogromne ilości przecieków, wielka rzesza pająkoludzi swą mrówczą pracą utrzymuje ją w całości. Budowla po ukończeniu spowolniła nurt i zmieniła po części bieg samej rzeki. Kolejną zaporę wzniesiono trzydzieści mil w dole rzeki, teraz zaś sharany przygotowują się do zbudowania ostatniej, położonej dwanaście mil od ujścia Rzeki Majaczeń. Cały zdumiewający projekt powinien zostać ukończony najdalej za osiem, może dziesięć miesięcy, pod koniec roku 9457 KI. Powstały w efekcie budowy zapór system płytkich rozlewisk obejmuje w posiadanie coraz większej połacie lądu. Sharany w pełni świadomie zmieniają środowisko wyspy przygotowując ją na przyjęcie zupełnie nieznanego na Archipelagu Centralnego gatunku cibory, czyli specyficznej odmiany trzciny. Ta szybko rosnąca roślina dostarczy pajęczakom materiałów na budowę tratew inwazyjnych. Co zdumiewające – choć obecnie zupełnie nieznane cywilizowanym ludom – budowane przez rój z Sharansilu tratwy nie są chaotyczną konstrukcją uzyskaną w efekcie ciągu prób i błędów, w zamian oparto je na dopracowanym i wyrafinowanym projekcie. Tratwę zaczyna się budować od centralnego rdzenia, wokół którego oplata się dwa kolejne, masywniejsze elementy. Końce tratwy odgina się ku górze w celu sformowania dziobu i rufy jednostki. Długość poszczególnych rdzeni, ich średnica czy kąt odgięcia początku i końca tratwy nie są przypadkowe i chociaż różnią się one pomiędzy sobą poszczególnymi elementami, wynika to raczej z niedokładności szkutniczej sztuki niż losowości projektu.

Tak zbudowana tratwa posiada niezwykłą wytrzymałość i dzielność morską – jest lekka, spoista, a przy tym bardzo elastyczna i właściwie nie grozi jej ryzyko przełamania się. Doskonała pływalność wynika z kolejnej subtelności jej konstrukcji: wykorzystana w budowie trzcina zbierana jest w ściśle określonym momencie jej wzrostu, kiedy w środku łodygi zaczyna postępować proces zdrewnienia, ale przed jego zakończeniem owocującym utratą elastyczności. Wewnątrz łodyg powstają wówczas szczelnie zamknięte komory wypełnione powietrzem zapewniającym praktyczną niezatapialność budulca. Sama konstrukcja bardziej przypomina łódź niż tratwę, przez co zyskuje na sterowności i szybkości pozostawiając daleko w tyle dotychczasowe prymitywne jednostki morskie sharanów. Co więcej, wszystkie te cechy nie zanikają w miarę wzrostu rozmiarów tratwy, przez co konstrukcje te mogą osiągać rozmiary przeciętnych szkunerów.

Właściwości nautyczne są tylko jedną z zalet statków budowanych z cibory. Poprzez zaprzestanie wyrębu przybrzeżnych lasów sharany mogą maskować swe poczynania, ukrywając zbliżającą się migrację przed krążącymi w pobliżu okrętami zwiadowczymi Imperium i jego sojuszników. Jeśli prawda o przełomowym wynalazku sharanów wyjdzie na jaw, zmusi ich nieprzyjaciół do działania bezpośrednio na terytorium Archipelagu Pajęczego, narażając intruzów na ogromne niebezpieczeństwo. Nadto każdorazowy wyręb drzewostanu wymaga od jednej do pięciu dekad przestoju w celu odtworzenia zniszczonych lasów, w czasie tym zaś sharany są praktycznie przykute do swych rodzimych ziem. Umiejętnie hodowana cibora daje plon dwa razy w roku. Można ją zbierać i obrabiać bez wykorzystania narzędzi, jest też banalnie prosta w transporcie. Opierając swe szkutnictwo na tej właśnie roślinie sharany będą mogły wyruszać ku terytorium zamieszkanym przez rozumną karmę być może nawet dziesięciokrotnie częściej niż obecnie, rozpoczynając z Imperium Katańskim ustawiczną i potencjalnie śmiertelną wojnę na wyczerpanie w kategoriach samej liczebności.

Znaj swojego wroga

Raport załogi „Granita” bez wątpienia zaowocuje kolejnymi utajnionymi ekspedycjami zwiadowczymi. BG przebywający we wschodniej części Centralnego mogą zyskać okazję do włączenia się w taką wyprawę. Świadome poczynań rozumnej karmy, pajęczaki najpewniej przygotują się na przybycie kolejnego zwiadu, w międzyczasie finalizując swe prace nad przekształcaniem wyspy. W zależności od POZ bohaterów oraz stylu gry mogą być szeregowymi członkami ekspedycji bądź zorganizować własną, zajmując się rekrutacją podwładnych, logistyką i współpracą z władzami. BG muszą starannie przemyśleć i zaplanować swe poczynania, w przeciwnym razie mogą utknąć bezowocnie w ujściu zatarasowanej Rzeki Majaczeń. Czy odkrywając istnienie zapór zechcą zbadać ich tajemnicę? Czy sporządzą mapy, pobiorą próbki cibory, przyjrzą się konstrukcji budowanych tratew? Ten rodzaj przygody pozostawia graczom właściwie nieograniczoną inwencję. Z drugiej strony, postacie mogą po prostu wykonywać rozkazy i nic więcej.

Kiedy wyniki drugiego rozpoznania dotrą na Archipelag Centralny, Katan z pewnością zdecyduje się na akcję zbrojną. Może ona przybrać postać od wyprawy wojennej począwszy, a na dywersyjnej akcji specjalistów kończąc. Doświadczenie uzyskane przez postacie podczas misji zwiadowczej z pewnością zapewni im miejsce w takiej operacji. Będą pełnili funkcje przewodników lub konsultantów, aż po członkostwo w siłach uderzeniowych. Ostatnią kwestią jest odpowiedź na pytanie, w jaki sposób sharany wpadły na swój innowacyjny pomysł. Nie jest to bynajmniej działanie przypadkowe: tratwy są wyraźnie dojrzałą konstrukcją. Jak duże istnieje ryzyko, że lokalna wiedza przedostanie się na inne nitki Archipelagu Pajęczego? Zlokalizowanie pomysłodawcy budowy floty poprzez hodowlę cibory może się stać dużo ważniejsze od chwilowego zneutralizowania zagrożenia rosnącego na Pulus-can. BG mogą stanąć w obliczu konieczności ruszenia po Archipelagu Pajęczym w misji tropienia migracji sharanów, być może na pokładzie własnego okrętu, być może trzymając komendę nad całą flotyllą, w zależności od dotychczasowych zasług graczy.

BG mogą też próbować zdobyć informacje infiltrując samą społeczność pająkoludzi – dać się pojmać i jako niewolnicy uzyskać stosowną wiedzę. To akuratnie wyjątkowo niebezpieczna i grożąca popadnięciem w obłęd misja, gdzie bohaterowie będą zdani wyłącznie na siebie, swój spryt, determinację i wszechstronne talenty. Może to być zaskakująca odmiana, kiedy znienacka trzeba sobie będzie poradzić bez magicznych przedmiotów, eliksirów i wielkich zasobów PM, a każdy błąd może się skończyć potworną śmiercią.

About Oggy

Postacie PBSkype: Jargo Dragis Sesja: Kryształy Czasu „Spokojna przystań” i dalsze MG: ghasta - (...) Zobaczę jak Walgar płonie, Osmund pochłaniają fale, a Rozszczepione Góry pękają spowite popiołem. Orki wrócą na Trinom-can, a brudna krew mieszańców zakrzepnie w żyłach. Otrest! Hadarot! Kranta! Cztery złączone czaszki na połowie czasu! - Co tam szepczesz Jargo? - Nic. Ponury, krzepki, reptillioński górnik z Walgaru z nieprawdopodobnie szkaradną mordą. Jak na prostaka którego wyrzucili z nowicjatu Reptiliona Wielkiego dysponuję niespotykaną i niezrozumiałą mocą. el Grom Drumelgrad Sesja: Kryształy Czasu „Tajemnice Tagar Dur” i dalsze MG: avnar - (...) nikt z was nawet nie zastanowił się jak ja się poczułem, kiedy odebraliście mi możliwość wyboru! W sprawach dotyczących mojego życia! Jasne... teraz łaskawie możecie się zamienić na łózko pod oknem. Trzeba było myśleć o tym szybciej! (Wychodzi trzaskając drzwiami. Chwila ciszy.) - Co to kurwa było!? Choleryczny, krasnoludzki badacz historii i poszukiwacz pradawnych reliktów. Wyedukowany, szorstki złośliwiec, ze słabością do płci pięknej. Za sprawą pewnego kuriozalnego opętania znawca kobiecej psychiki z pierwszej ręki. Postacie PBF: Achille Moreau Sesja: Wampir Maskarada „Bournemouth after Midnight” MG: 8art (...) Przemył twarz zimną wodą, jednak jej chłód nie orzeźwił go nawet na chwilę. 16 stopni Celsjusza - pomyślał wpatrując się w swoje oczy - Moje ciało ma temperaturę nieużywanego pokoju hotelowego w zimie. Standardowe 16 stopni. Cytując samego MG: Toreador z bagażem doświadczeń lekarsko-awanturniczych z Jugosławii i Sri Lanki. Miłośnik dobrej prozy i wiersza, także matematyki i dużych karabinów! Szeregowy Marcin Dampc Sesja: X-Grom „Tarcza Wyklętych” MG: Keth (...) Przeciśnięty do ziemi Dampc, z głową wciśnięty w ramiona liczył zdumiewające monotonnie w myślach ... tysiąc dwieście jeden hipopotamów, tysiąc dwieście dwa hipopotamy... odliczając czas przeładowania strzelca i czekając na granat. Psiarz Wojsk Obrony Terytorialnej z bolesną historią. Aktualnie przechodzący stan depresyjny po rozpadzie jego ostatniego związku - jego ukochany pies rozpadł się na kawałki podczas akcji X-Grom w Mrągowie.
Bookmark the permalink.

19 Comments

  1. Świetny koncept, który spełnia kilka założeń: wkomponowuje się doskonale w oś przewodnią kampanii "Wichry wojny"; przedstawia sharany jako gatunek ulegający szybkiej ewolucji, a jednocześnie wciąż bardzo enigmatyczny; zapewnia co najmniej pół setki pomysłów na scenariusze bądź dodatkowe rozwinięcia już po pierwszym przeczytaniu.

    Kawał dobrej roboty, a na dodatek pozwala wierzyć, że to wcale nie koniec tej historii!

  2. Wiarygodny i ciekawy sposób na prowadzenie nowych inwazji, na ulepszonych i łatwiejszych do budowy tratwach. Nie muszą latać by być coraz bardziej groźni. Dobra robota.

  3. Trochę ciężko mi się czytało, nie wiem czemu, choć bardzo ciekawe. Ot wyjaśniło się i niech będzie wiadome wszem wobec i każdemu z osobna że niejaki Thor Heyerdahl też był sharanem! A kon-tiki to była li tylko mała próbka, eksperyment przedinwazyjny.

  4. Świetnie napisane, dużo przydatnych informacji. Tylko jedna uwaga dotycząca pomysłów na przygody. Jeśli BG dadzą się pojmać w sharańską niewolę dla zdobycia informacji muszą znać język sharanów, a to, jak pamiętam z materiałów w MiM, język o b. wysokim stopniu trudności.

  5. Oby tak dalej, kolejny świetny tekst!

  6. Oggy. Super tekst idealnie wpasowywujący się w klimaty ŻO. Świetne pomysły przybliżające enigmatyczną cywilizację sharanów. Tak trzymaj!

  7. Na tym pomyśle mogłaby być spokojnie oparta jakaś książkowa pozycja z universum KC. I taka literatura byłaby świetną promocją RPG.

  8. Ulubiony cytat z tekstu: [b]rozumna karma[/b]

    😀

  9. Oggy pisać umie. Całość jest świetnie przedstawiona. Niezwykle rzeczowo przedstawione detale dotyczące konstrukcji tratw. Niby nie ma się czego przyczepić .. ale ja przyczepię do koncepcji. Od tysięcy lub dziesiątek tysięcy lat sharany pływały na "zwykłych" tratwach. Splecionych siecią i rzucanych przez fale. Gdy docierają do brzegów cywilizowanych lądów napadają , pożerają i płyną dalej. Od tylu tysięcy lat ich strategia się nie zmieniła aż tu nagle .. trach.. w ramach ŻO dowiadujemy się, że od tylu set tysięcy lat tylko udawali że się nie rozwijają. Ich pajęcza, krwiożercza natura to tylko przykrywka bo są świetnymi wynalazcami z dużym analitycznym potencjałem? Zamiast napadać i niszczyć wszystko na swojej drodze mogli przecież przez tyle tysięcy lat wszystkie technologie pokonanych ras przejąć, rozwijać, dostosować do swoich potrzeb i wykorzystywać. Tym czasem zachowywały się jak drapieżna pająki. Niczym katastrofa naturalna niszczyły całe rejony świata. Nie obchodziły ich żadne nowinki dotyczące żeglugi i statków, budowy umocnień czy budowy nowych rodzajów broni. Po prostu pożerały i brały do niewoli wszystko żywe co stanęło na ich drodze. Gdyby były to zainteresowane rozwojem umiejętności żeglarskich to już dawno pływały by na tych wszystkich statkach które zaginęły na archipelagu pajęczym. Nie wiem czemu właśnie od teraz ta rasa ma się zachowywać jak rasa inteligentna, skoro od tak długiego czasu były to drapieżniki?

  10. No wiesz Mastug… To jest fantasy. Archipelag Centralny też przez 10k lat nie wyszedł ze zbroi płytowych odlewanych…

  11. Właśnie o to mi chodzi, czemu nie jest to przygotowanie do "typowej" dla szaranów działalności? Czemu [u]nagle[/u] jest inaczej?

  12. I to wlasnie jest [i]twist[/i] calego artykulu mastugu.

  13. Ok 🙂 w takim razie czekam na ciąg dalszy opowieści

  14. Istnieje świetny pomysł na fuzję wizji Oggy'ego z unikalnym konceptem Autora – katalizator ewolucji w postaci zagadkowej Gildii Szatkownicy! W jej ręce (macki/chwytaki/odnóża) wpada zwyczajny sharan, który zostaje poszatkowany, a następnie złożony w kupę i uzupełniony przy okazji o łapska półolbrzyma i głowę elfa. Głowa elfa zastanawia się, co takie wielkie łapska mogą zrobić dla sharanów i z tego myślenia rodzi się nowy typ tratwy wyplatanej (nie-)zręcznie łapskami najnowszego cudaka wypuszczonego żywcem z Szatkownicy!

    Musimy tylko pomyśleć jak to ładnie rozpisać i dzięki temu chytrze wkraść się w łaski Autora! 😛

  15. Myślę jak Mastug, wstrzymuję się zatem z końcowym komentarzem do kolejnej części. Jednakże sam początek trzymał w napięciu, aż do tratw. Przyznam się, że myślałem że sharany wybudowały taką wielką pływającą kulę drewna. Odporną na sztormy i burze. No bo ile takich inwazji skończyło się przez sztormy na dnie oceanu zanim na dobre się rozpoczęły? Jakbym był strategiem imperium tak bym robił; wodą, wodą Panowie. Czekam na dalsze części gdzie się wyjaśni co za pokrętny umysł za tym stoi.

  16. Uzupełniłem tekst o rysunek autorstwa żony Oggy'ego – proszę komplementować, bo bardzo potrzeba nam uzdolnionych rysowniczek Jej pokroju, gotowych zadbać o graficzną oprawę artykułów.

  17. Nie [i]żony Oggiego[/i] tylko [b]Therion [/b]jak dobrze pamiętam 😀

  18. "Sharany były tez profesjonalnymi budowniczymi statków morskich, ale, co dziwne, rzadko używały ich nie chcąc narazić się na ryzyko ich zniszczenia lub utraty".
    Oggy miałeś rację sharany to jednak coś więcej niż tylko drapieżniki :/uklon

  19. To też jest takie trochę… zrobię tort ale go nie zjem bo mi go szkoda

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *