Wichry wojny – kalendarium

Kalendarium projektu „Żyjąca Orchia” – lata 9454-9457.

Koniec roku 9454

Miesiąc świąteczny roku 9454 okazuje się dla Ostrogaru wydarzeniem bez precedensu w skali ostatnich kilku dekad, ponieważ tym razem obchody noworoczne zaszczyca swą obecnością również przybyła z Balarionu delegacja tamtejszego Katana, reprezentowana przez tana Borgana Hughura, jednego z najbardziej wpływowych doradców władcy Archipelagu Wschodniego. Dostając się do Kartarii za pomocą powietrznego środka transportu pod postacią latającego miasta dżinów znamienici goście przez kilka tygodni korzystają z przepychów ostrogarskiego pałacu, stanowiąc egzotyczną atrakcję dla przybyłych do stolicy Imperium Środka delegatów ludzkich królestw oraz imperialnych wasali.

Przeludniony na co dzień Ostrogar tym razem dosłownie pęka w szwach. Ceremonie oddające cześć By-Rygynowi uświetnione zostają aktami odnowienia ślubów lennych przez wysłanników Walgaru, natomiast przedstawiciele Osmundu, Tabadanu i Gutum-guru prześcigają się w kosztownych darach, których wartość idzie w dziesiątki tysięcy sztuk złota. Imperialna stolica pławi się w zbytku i przepychu, wystawnych ucztach, występach artystów i religijnych obrzędach ku czci Katana, a przybyli do niej goście utrwalają się w przekonaniu, że mocarstwo Uruk-hai pozostaje wciąż największą potęgą cywilizowanej części Orchii. Zaszczyceni audiencjami ambasadorowie zabiegają gorliwie o względy boskiego władcy Archipelagu Centralnego, wnosząc niezliczone petycje i prośby w nadziei na to, że w przypływie dobrego samopoczucia kapryśny By-Rygyn zechce wejrzeć na ich posłannictwa łaskawym wzrokiem.

Gry polityczne są kwintesencją świątecznych obchodów, ale ich reguły bywają czasami brutalniejsze od otwartego krzyżowania ostrzy. Specjalny wysłannik Tabadanu, książę Reegan Brugar, podczas jednego z bankietów z udziałem boskiego By-Rygyna zostaje w zręczny sposób sprowokowany przez ambasadora Osmundu do kłótni w temacie spornych łowisk na Morzu Perłowym, akwenie morskim oddzielającym od siebie wschodnie wyspy Osmundu i Orkus Tabadan. Osmundzki dyplomata, będący wytrawnym politycznym graczem tan Jarez Materhaz, obraca bieg rozmowy w sposób, który w finale dysputy z udziałem wielu wybitnych ostrogarskich osobistości głęboko ośmiesza roszczenia księcia Brugara. Tabadański arystokrata opuszcza stolicę Imperium z poczuciem niezasłużonego pohańbienia i gorącym postanowieniem wywarcia na politycznym przeciwniku pomsty.

Rok 9455

Na początku 9455 następuje eskalacja pozornie błahego sporu o łowiska morskie pomiędzy Osmundem i Tabadanem, po części podsycanego przez gildie rybackie, po części przez animozje religijne – przeważająca większość osmundzkich rybaków oddaje boską cześć Asteriuszowi i Gothmedaowi, w przeciwieństwie do Tabadańczyków skupionych wokół kultu El-Amarny. Upokorzony w Ostrogarze książę Reegan gromadzi wokół siebie wielu równie wzburzonych dyplomatycznym incydentem arystokratów, wywierając na króla Tabarda II naciski zmierzające do zaostrzenia poprawnych dotąd stosunków z Osmundem. Ulegając apelom swych poddanych tabadański władca nakazuje prowadzić dalsze odłowy na spornych wodach, dając jednocześnie jastrzębiom w dowództwie floty prawo do bronienia rybackich flotylli siłą. W kolejnych dwóch miesiącach sporów do akcji wchodzą chroniące swych ziomków okręty wojenne i tym samym w nieunikniony sposób dochodzi do pierwszych incydentów zbrojnych. Toną rybackie łodzie, giną ludzie. Wojskowi po obu stronach (w przypadku Tabadanu skupieni wokół księcia Reegana, w Osmundzie zaś przewodzeni przez księcia Abelerta) traktują działania antagonistów za rzucone im wyzwanie i arogancką demonstrację siły. Wieloletni i pozornie lity sojusz obu królestw kruszeje w zastraszającym tempie, pękając pod wpływem urażonej dumy, błędnie pojmowanego patriotyzmu i zwyczajnego upodobania do rozlewu krwi. Tak właśnie wybucha bratobójczy konflikt ochrzczony szybko mianem Wojny Rybnej.

Latem 9455 dochodzi do pierwszych poważniejszych starć z użyciem okrętów i sił powietrznych ludzkich królestw. Imperium Katańskie przygląda się tym wydarzeniom z ubocza, mimo uporczywych petycji Osmundu i Tabadanu nie opowiadając się za żadną stroną i grając na zwłokę w ewidentnej nadziei na to, że ludzcy suzereni osłabią się wzajemnie wojną i staną się w ten sposób jeszcze bardziej zależni od Imperium. Jednocześnie wysiłki na rzecz powstrzymania ruszającej wojennej machiny podejmują członkowie wielu gildii oraz duchowni niektórych kultów i wspierający ich paladyni, początkowo jednak zabiegi te nie przynoszą żadnego skutku.

Imperium zajęte jest w tym czasie własnymi sprawami wewnętrznymi: wprowadzeniem reformy monetarnej oraz przygotowaniami do kolejnej ofensywy przeciwko Czerwonym Piratom w nadziei na uchwycenie przyczółka na ich terytorium mogącego posłużyć następnie za punkt wypadowy do ataków na odnogę Archipelagu Pajęczego oddzielającego Imperium Środka od Balarionu. Balariońska delegacja tana Borgana Hughura pozostawiła w trakcie noworocznej wizyty pewne znane tylko ścisłemu otoczeniu Katana deklaracje, których treść podsyciła zdecydowanie By-Rygyna w kwestii ostatecznego rozwiązania problemu Czerwonych Piratów. Stratedzy Uruk-hai przystępują zatem do przygotowywania pilnie strzeżonych planów kampanii na wschodnich obrzeżach Archipelagu, definiując w efekcie zaciekłych sporów kierunki i siłę uderzenia na terytorium korsarzy i Archipelag Pajęczy. Ambicja i duma własna wielu najwyższych rangą dowódców katańskiej armii szybko przeistaczają projekt planistyczny w osobiste wojny, gdzie antagoniści nie szczędzą wysiłków, funduszy i zatrutych sztyletów, aby tylko przeforsować w sztabie swoją wizję i zyskać tym samym daleko idącą przychylność żyjącego boga.

Działający w całej Kartarii ze wzmożoną intensywnością szpiedzy Uruk-hai natrafiają na sekretne wieści o istnieniu pewnej potężnej magicznej broni opracowywanej w tajemnicy przez elfickich czarodziejów z Elmanalu. Mając na względzie praktyczne zastosowanie tego wynalazku, zwanego przez jej twórców fugasą, urukowie dokładają wszelkich starań, aby przejąć – dobrowolnie lub siłą – tajemniczy artefakt i zbadać możliwości jego wykorzystania w ofensywie przeciwko Czerwonym Piratom. Elmanalczycy przeciwstawiają się nieskutecznie zakusom swych potężnych sojuszników zgadzając się w końcu pod wpływem brutalnego szantażu na wysłanie prototypowej fugasy do Ostrogaru, ale i z premedytacją zatajając przed urukami istnienie pewnej wady swego dzieła, stanowiącej śmiertelne zagrożenie dla użytkowników.

Rozbudowana siatka szpiegowska uruków natrafia niejako przy okazji na ślad innego zagrożenia, zupełnie dotąd Imperium nieznanego. Katańscy agenci natrafiają na wrogich szpiegów, doskonale zorganizowanych i sprawnie działających, których tożsamość początkowo pozostaje zupełną zagadką. Opłacając wyniki śledztwa ciężkimi stratami imperialni wywiadowcy zdobywają w końcu dowody na istnienie we wschodniej Kartarii siatki szpiegowskiej sterowanej spoza Archipelagu Centralnego. Chociaż zdrowy rozsądek wydaje się przeczyć szokującym wnioskom katańskich szpiegów, wiele wskazuje na to, że siatka ta stworzona została przez wysłanników z Archipelagu Pajęczego, będących całkowicie lojalnymi wobec swych diabolicznych panów i realizujących nieznane na razie plany sharanów z nieludzką logiką i skutecznością.

Wzmożony popyt na niewolników w Imperium staje się siłą napędową istnego polowania na niewolną siłę roboczą, prowadzonego na niespotykaną dotąd skalę, mającego charakter rabunkowy i zwalczanego w miarę upływu czasu coraz zacieklej przez południowe królestwa, z Osmundem na czele. Powiązane z tym procederem niepokoje społeczne i religijne wywołują kilka poważnych konsekwencji, wśród nich rozłam w szeregach kultu Oriaka poprzedzony niesławnymi ordaliami w Get-warr-garze. Łowcy żywego towaru i poszukiwacze złota wdzierają się na dziewicze dotąd obszary północnej Kartarii, wchodząc w zatarg ze społecznościami druidów i plemionami nie uznających władzy Katana barbarzyńców. Lokalne wojny na Orkusach przybierają na sile, podsycane dodatkowo przez wielu oportunistycznych możnowładców, którzy pod osłoną miejscowych konfliktów próbują rozwiązać definitywnie wieloletnie sąsiedzkie spory i zatargi, dokonując ochoczo zajazdów na swych antagonistów pod pozorem zaprowadzania ładu i porządku oraz dbałości o przestrzeganie katańskiego prawa.

Koniec roku 9455 to obraz wyładowanych żywym towarem niewolniczych statków zmierzających z każdego zakątka Kartarii do portów Orkusa Wielkiego; to podpalane świątynie oriakan i religijne utarczki na ulicach miast ludzkich królestw; to tonące okręty wojenne Osmundu i Tabadanu i spadające z przestworzy nadpalone pióra gryfów i pegazów. Potężny dotąd kult Oriaka zmaga się w tym czasie z kryzysem na niespotykaną w historii tego wyznania skalę, a pretendujący do kolejnej boskiej próby kandydaci nie szczędzą wysiłków, aby zgromadzić po swej stronie jak największą liczbę wiernych. Na Walgarze po dziesiątkach lat względnego spokoju ponownie narastają nastroje wrogie reżimowi króla Sartara, marionetkowego władcy reptilliońskiego państwa. Uciskani przez łowców niewolników reptillioni, pozbawieni prawa do posiadania własnej armii i floty, coraz częściej wychodzą na ulice jaszczurzych miast cierpiąc w efekcie z tytułu zaostrzonych represji. Wydarzenia te w zauważalny sposób wpływają na pozycję Sahry, odszczepieńczej enklawy rozumnych gadów położonej na zachodnich obrzeżach Walgaru, odżegnującej się od wiary w Reptilliona Wielkiego i deklarującej monoteistyczny katanizm. Otaczana od blisko trzystu lat nienawiścią ziomków enklawa, wielokrotnie zagrożona atakami pod postacią przemian półboskich oraz potężnych klątw i wbrew wszystkiemu prosperująca dzięki protekcji Katana, zaczyna sprawiać wrażenie nowej siły politycznej na Walgarze, ponieważ przychylni jej władcom namiestnicy Imperium rozważają udzielenie Sahrze prawa do posiadania ograniczonych sił zbrojnych. Korzystając z łaskawości uruków władze enklawy postanawiają posunąć się o krok dalej i wprowadzić do użytku własną walutę na wzór reformy imperialnej, ten jednak projekt kończy się całkowitym fiaskiem.

Rok 9456

Pierwsza połowa roku 9456 to już pełne działania wojenne na morzach otaczających Osmund i Tabadan, w przypadku drugiego królestwa utrudniane na dodatek koniecznością walki na dwóch frontach (również przeciwko Czerwonym Piratom). Sytuacja ta wydaje się doskonałym dla korsarzy momentem, aby pomimo silnej obecności wojskowej Imperium na wodach wschodniej Kartarii zadać uwikłanym w bratobójczą wojnę Tabadańczykom druzgoczący cios w plecy, ale mimo obaw zarówno samych Tabadańczyków jak i uruków nigdy do takiej operacji nie dochodzi. Szpiedzy działający na terytorium Czerwonych Piratów przynoszą w zamian niepokojące wieści o kłopotach korsarzy uwikłanych w nieoczekiwane i intensywniejsze niż zazwyczaj utarczki morskie z sharanami.

Reforma monetarna Imperium trwa w najlepsze, popyt na niewolników nie słabnie, wydobycie szlachetnych metali idzie w zamian w ilości dotąd na Orkusach nie notowane. Niepokoje społeczne dalej przybierają na sile, a dysponujący pewnymi rezerwami floty Osmund wypowiada łowcom niewolników otwartą wojnę na swych wodach terytorialnych. Zwolennicy rozejmu pomiędzy ludzkimi królestwami zdwajają wysiłki zmierzające ku pojednaniu, chcąc za wszelką cenę wykorzystać fakt, że jak dotąd cała wojna rozgrywa się na morzu i nie przeniosła się ani razu na ziemie któregokolwiek z państw eskalując do poziomu, gdzie rokowania rozjemcze nie byłyby już możliwe. Stan wojenny, drożyna, głód i straty w ludziach powodują, że pospólstwo coraz przychylniej słucha askabadańskich i asteriańskich oratorów, ale wojskowe jastrzębie po obu stronach nie chcą jeszcze słyszeć o rozejmie, kładąc nacisk na kwestie dumy narodowej, prestiżu i wojennej chwały. Przegrana Tabadanu w słynnej Bitwie Tysiąca Piór zmusza Tabarda II do wycofania się na pozycje obronne, Osmund zaś ogranicza się do uzupełniania strat w ludziach i okrętach planując kolejną ofensywę (i być może zbrojne lądowanie na ziemiach Tabadańczyków).

Pod koniec lata 9456 dochodzi do ponownej eskalacji działań wojennych, pierwsze silne morskie uderzenia Osmundczyków zostają zatrzymane przez flotę Tabadanu, sam Osmund wchodzi zaś w zatarg dyplomatyczny z namiestnikami Orkusa Czerwonego nie życzącymi sobie naruszania ich wód terytorialnych przez ludzkie okręty. Czerwoni Piraci zaprzestają w tym czasie niemal całkowicie wypadów na wody wschodniej Kartarii, koncentrując się na odpieraniu coraz silniejszych najazdów sharanów oraz tropieniu tajemniczego źródła zagrożenia, jakie jakoby sukcesywnie eksterminuje ich flotę. Informacje zdobywane przez imperialnych szpiegów są w tej kwestii nadal szczątkowe, ale pozwalają domniemywać, że chodzi tu o rodzaj renegackiego okrętu lub okrętów obsadzonych przez demoniczne i rzekomo nieśmiertelne załogi.

By-Rygyn postanawia nie zwlekać z rozpoczęciem ofensywy przeciwko swym odwiecznym wrogom i zarządza jesienią 9456 roku mobilizację większości wojsk przerzucając silne liczebnie korpusy na Orkus Wschodni i Czerwony. Wojna pomiędzy Osmundem i Tabadanem paradoksalnie chroni jego zaplecze, ponieważ ludzkie królestwa poprzez wzmożoną militarną obecność u południowych wybrzeży Orkusów strzegą ich niejako przy okazji przed najazdami trytonów i malauków. Ufny w potęgę militarną Imperium, Katan umiejętnie podsyca konflikt pomiędzy Osmundem i Tabadanem, kontrując zaciekle wszelkie próby zażegnania walk i blokując pokojowe inicjatywy kongregacji askabadańskiej w Ostrogarze.

Do uderzenia na Wyspy Czerwonych Piratów jednak nie dochodzi, a przedostatni miesiąc roku 9456 staje się sceną dramatycznych wydarzeń, których wbrew logice nie przewidzieli najwybitniejsi astrologowie Imperium. Na wschodnią Kartarię spada potężne uderzenie sharanów, wymierzone w Orkusy Wschodni, Czerwony i Święty oraz w Tabadan. Najeźdźcy niejako przy okazji zahaczają o terytorium Czerwonych Piratów, zdobywając niemal wszystkie ich wyspy i zmuszając korsarzy do ucieczki w morze. Pozbawieni kryjówek i zapasów, legendarnie bitni renegaci zawierają tymczasowe przymierze z Imperium, znienacka stojącym przed wizją przełamania wschodniego frontu przez pozornie nieprzeliczone hordy pajęczaków. By-Rygyn wymusza jednocześnie natychmiastowe zawieszenie broni między Osmundem i Tabadanem, pod groźbą ekstremalnych kar domagając się udziału obu sojuszników w działaniach obronnych. Atak wymierzony w Orkus Święty kończy się cakowitą klęską sharanów skonfrontowanych z gigantyczną armią umarłych pod wodzą tamtejszych czarnych rycerzy, ale na pozostałych odcinkach frontu Imperium i jego sojusznicy ponoszą klęskę za klęską, tracąc kolejne okręty i nadmorskie twierdze. Orkus Wschodni płonie, Tabadan trzyma się resztkami sił. Na Czerwonym uruki cofają się spychane krok po kroku w stronę zachodniego wybrzeża, uśmiercając setki tysięcy najeźdźców stalą, magią i boskimi manifestacjami gniewu. Armiom Imperium przewodzi tam sam boski By-Rygyn we własnej osobie, unicestwiając całe hordy sharanów mocą nadprzyrodzonej magii. Groźbę całkowitego przełamania linii zażegnuje przybycie pełnej armii Gutum-guru, zjednoczonej na czas wojny pod sztandarem Żółwiego Królestwa. Wyparci z Tabadanu najeźdźcy koncentrują swe siły na wybrzeżach Orkusów Czerwonego i Wschodniego, obracając w perzynę ziemię Imperium i wywożąc za ocean dziesiątki tysięcy skazanych na straszną śmierć brańców.

Rok 9457

W pierwszym kwartale 9457 roku w zagrożony obszar docierają rezerwy militarne Imperium, Osmundu, Tabadanu i Gutum-guru oraz silne kontyngenty morskie Elmanalu, dotąd przez wzgląd na pamiętny spór o fugasę opierającego się udziałowi w wojnie. Elficka flota zadaje armadom sharanów ciężkie straty, a wyborne oddziały łuczników wspierane przyjaznymi elfom smokami dziesiątkują pająkoludzi na lądzie. Szala zwycięstwa w przerażającym skalą strat i zniszczeń konflikcie zaczyna się w końcu przechylać na stronę rdzennych ludów Kartarii. W decydującej bitwie morskiej urukowie wykorzystują po raz pierwszy w praktyczny sposób fugasę, co kończy się spektakularnym wybuchem o niszczycielskich skutkach i wywołanym wskutek tej detonacji tsunami. Potęga wojskowa najeźdźców zostaje złamana, ale sprzemierzeni ponoszą ciężkie straty, które na długie lata eliminują wszystkie frakcje z ambitnych planów ekspansji. Dorzynanie niedobitków sharanów przebywających wciąż jeszcze na Orkusach trwa aż do końca roku 9457, wtedy też Czerwoni Piraci zrywają rozejm z By-Rygynem uchodząc w ostatniej chwili przed sojusznikiem, który korzystając z okazji już im szykował krwawą zdradę. Pirackie państwo zostaje złamane, ale przewodzący dumnym korsarzom wielki mag Rezazel Gromowładny ślubuje na imię Gothmeda, że przywróci bractwu dawną chwałę i potęgę.

Floty ekspedycyjne południowych królestw wracają w swe ojczyste strony, ale ich wojskowe obsady nie zdają jeszcze broni, zmuszone do ponownego przywrócenia porządku w macierzystych krainach. Południe Kartarii jest stosunkowo nietknięte katastrofalnym w skutkach dla Imperium najazdem, ale rok nieobecności garnizonów w południowych miastach wystarcza, aby na gościńcach i w puszczach ponownie rozplenili się rozbójnicy wszelkiej maści oraz dzikie bestie. Nastaje czas przywracania porządku i podnoszenia z gruzów miast, w szczególności tych na Orkusach, ale niespokojne oczy Kartarian wciąż zwrócone są ku wschodowi. Ścigający niedobitki sharanów kapitanowie katańskiej floty meldują z przerażeniem, że lądy Archipelagu Pajęczego na północ i południe od akwenu dzielącego Kartarię i Balarion wciąż pełne są ich ziomków, a płynące do Ostrogaru raporty pozwalają mniemać, iż niszczycielska inwazja mogła być zaledwie operacją wstępnego rozpoznania bojem. By-Rygyn wie już, że musi pozostać czujny i dokłada starań, aby jak najszybciej odbudować zdziesiątkowaną w wojnie armię. Wykorzystując chwilową słabość Imperium do głosu dochodzą ośmielone kłopotami Ostrogaru frakcje, które w latach świetności Uruk-hai nigdy by się na to nie poważyły. W ludzkich królestwach nasila się propagowane przez asterian i dagonitów przekonanie, że coraz bliższy jest czas, kiedy Orchię przejmą we władanie ludzie. Sahra rzuca otwarte wyzwanie królowi Sartarowi wikłając reptilliony w wyniszczającą wojnę domową, do której katańscy hyrtanowie się nie wtrącają. Wyklęta przez większość rozumnych jaszczurów enklawa zostaje oblężona, lecz stawia zaciekły opór czcicielom Reptilliona Wielkiego przez następnych kilka lat, zaopatrywana od strony morza przez imperialne konwoje. Bractwo Białych Piratów łupiące przez rok bez większych przeszkód szlaki handlowe Gutum-guru staje dla odmiany w obliczu powracającej na południe morskiej armady Żółwiego Księstwa, a krasnoludzcy królowie południa postanawiają zgotować swym wiecznym antagonistom los podobny do los Czerwonych Piratów wdając się z korsarzami w wielomiesięczne krwawe walki morskie i lądowe.

Ziemie Archipelagu Centralnego ponownie ogarnia wojenny tumult, ale oportunistyczni herosi mogą w tym zamieszaniu zdobyć władzę, wpływy i bogactwo. Wiele społeczności wręcz woła o ochronę gotowe oddać się w ręce panów mogących zapewnić im bezpieczeństwo i odpłacając się w zamian pracą własnych rąk. Handlowe statki coraz śmielej forsują nitkę Archipelagu Pajęczego oddzielającą Kartarię od Balarionu, korzystając z chwilowego osłabienia zamieszkującej ten wąs populacji sharanów i zawijając do bajecznie zasobnych portów kupieckich Archipelagu Wschodniego z ładowniami gotowymi do zapełnienia korzennymi przyprawami, dziełami sztuki i rzadkimi rudami metali. Odbudowywana naprędce armia katańska zaciąga pod swe sztandary wszystkich śmiałków gotowych w imię By-Rygyna przywracać porządek i ład na wyspach Kartarii, a patenty oficerskie wydają się teraz na wyciągnięcie ręki każdego zdolnego taktyka, a nie jak dotąd wyłącznie uruka.

Nadchodzi czas wielu obiecujących możliwości i chociaż cień wojny wciąż wydaje się unosić tuż nad linią widnokręgu, przedsiębiorczy bohaterowie mogą się na jej powtórne nadejście dobrze przygotować.

Bookmark the permalink.

7 Comments

  1. Mam nadzieję, że nie wywróciłem Wam spokojnego Archipelagu do góry nogami – ja tylko chciałem, żeby tu i ówdzie coś się zaczęło dziać 🙂

    Cały czas się pocieszam, że w stosunku do założeń Apokalipsy to i tak tylko przejściowy drugorzędny kryzys mocarstwa uruków 😛

  2. Mnie oczywiście najbardziej intryguje wątek sharanów. Ciekaw jestem dwóch rzeczy – kto stoi za siatką szpiegowską i po co był ten atak, skoro nie został wspierany przez zauważoną dużą liczebność populacji pajęczej? Czyżby jednak barbarzyńskie sharany cywilizowały się? Jeśli tak to jestem bardzo zadowolony. Dla mnie ta społeczność już dawno powinna być siłą mocno widoczną na Orkusie, zwłaszcza, że jest ona już w jakiś sposób wykreowana.
    Ogólnie muszę powiedzieć, że jak na tak długi spokój serwowany nam przez A.S. to teraz Orchia znacznie przyspieszyła. Ciekawe gdzie będzie za 1000 lat?:P

  3. Wykorzystania sharanowych szpiegów to dobre rozwiązanie.

    Odgłupia tę rasę, zmienia z bezkształtnej masy pająkoludzi w ciekawy byt.

  4. Sharany i trytony były wzmiankowane w jednej z forumowych dyskusji jako główne siły trzymające w ryzach Imperium Katańskie. Zamierzam to uwidoczność w linii fabularnej ŻO. Co więcej, nigdy nie postrzegałem ich jako bezmyślnej hordy barbarzyńców, chociaż ich sposób prowadzenia wojen może stwarzać taki pozór. Odpwiedzi na pytania Czegoja za jakiś czas, nie chcę wyciągać od razu wszystkich niespodzianek z rękawa.

  5. Dobra robota Keth.
    Jeżeli chodzi o sharany w bardzo dobrym stylu pozostawiłeś watki otwarte i utrzymujesz napięcie. Mam tylko nadzieję, że rozwinie się to w odpowiednią stronę. Nie jestem zwolennikiem sharanów – barbarzyńców ale też zupełnie nie chcę ich widzieć jako "normalne" społeczeństwo. To coś bardzo odmiennego od ssaków i ich filozofia powinna być diametralne inna. No i dopiero teraz widać że pająki to prawdziwy "bicz boży" Ochrii.
    Ważna kwestia – pytanie: gdzie piracą piraci?? Przecież cały handel w obrębie archipelagu może iść po morzach wewnętrznych, chronionych przez barierę zewnętrznych wysp, na przykład ciąg orkusów. Jakim cudem jakikolwiek piracki statek miałby przemknąć się południowa cieśniną Orkusa Wschodniego? Pod mostem? Blokada pozostałych przesmyków jest wykonalna przez relatywnie małe siły morskie. A na ciasnych morzach wewnętrznych piraci mieliby ciężko. Głównie z uwagi na brak baz z których mogliby operować.

  6. Gdzie piracą piraci spod znaku Czerwonych? Dobre pytanie. Ja bym obstawiał nie tyle klasyczną korsarkę, co łupieżcze wypady na ląd od wschodu Archipelagu i łupienie pomniejszych nadbrzeżnych grodów na Orkusach. Jako dzielni śmiałkowie mogliby też zasadzać się na wojenne orkęty Imperium i Tabadanu oraz te cywilne jednostki, które śmiałyby zapuszczać się na wschodnie wody do tamtejszych mało w związku z zagrożeniem uczęszczanych portów.

    Ktoś ma może inną koncepcję?

  7. Tekst wyśmienity. Właśnie go analizuję, by wykorzystać zawarte w nim treści do zupełnie odrębnej kocepcji, w której jednak korzystam z terenów królestwa Osmundu w roku 9456, stąd chętnie zespolę swój pomysł z nazwami i miejscami opisywanymi tutaj, co ożywi ponownie Orchię.

    Rok 9457, w połowie pierwszego akapitu
    .."korzystając z okazji już im szykował zdradziecką krwawą"- podejrzewam że chodzi o krwawą zdradę? Tak dobry tekst nie może mieć błędów. :/uklon

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *