Hassosac

Hassosac to starożytna, reptilliońska technika walki kijem. Kij był bronią starszą od jakiejkolwiek orchiańskiej cywilizacji, jednak czas powstania hassosac znany jest całkiem dokładnie. Przypadał na moment uformowania się imperium reptillionów. Wraz z końcem podbojów i podporządkowaniem sobie wszystkich ras Ochrii państwo rozumnych gadów zaczęło krzepnąć i umacniać swoją wewnętrzną strukturę. Potężne armie straciły na znaczeniu, reptilliońskie imperium potrzebowało dynamicznego rozwoju handlu i rzemiosła. W gwałtownie rozbudowujących się miastach powstała nowa, bogata klasa średnia.

Mimo praworządnego charakteru reptillionów byłoby naiwnością sądzić że ci bogaci obywatele zawsze czuli się bezpiecznie na ulicach miast. Szczególnie że, paradoksalnie, w oczach społeczeństwa jaszczurów, posiadającego bardzo ścisłą hierarchię ich grupa była czymś nienaturalnym. Oczywiście dotąd, poza plebsem, arystokratycznym rycerstwem i władcami, istnieli bogaci reptillioni pochodzący z gminu. Była to jednak grupa bliskich i specjalistycznych sług arystokracji, których los był ściśle zależny od kaprysu panów. Nowa klasa średnia bogaciła się poza majątkami szlachty budząc ich nieufność. Nic więc dziwnego że pozwalali biedocie patrzeć na bogatych kupców i rzemieślników z zazdrością i niechęcią.

Ambitne mieszczaństwo reptillionów, wzorując się na klasach wyższych nie chciało używać pazurów. Dyskretny sztylet był pewnym rozwiązaniem, jednak pochodzący z biedoty przeciwnik w bliskim dystansie mógł wykorzystać większą silę i sprawność i załatwić sprawę bronią naturalną. Możliwość utrzymania na dystans pazurzastego wroga zapewniał miecz bądź toporomiecz. Jednak w miastach imperium reptillionów szkoły fechtunku była zastrzeżone dla rycerstwa, szczególnie w toporomieczu. Oczywiście mieszczanie mogli nauczyć się nim posługiwać w armii, nie było to jednak oczywiste. Ubogie mieszczaństwo trafiało do zaciągu wraz z biedota, ucząc się jedynie posługiwać bronią drzewcową. W razie rozbicia szyku i walki w rozproszeniu sięgali oni co najwyżej po sztylet albo walczyli pazurami – po prostu nie stać ich było na lepszą broń. Bogatsza cześć mieszczan w ogóle unikała służby, woląc wpłacić do kas państwa stosowną sumę i wrócić do swoich dochodowych interesów. Ci którzy mieli dość pieniędzy i czasu aby wyposażyć się i przejść szkolenie służyli jako jednostki pomocnicze rycerstwa, szybko przejmując ich sposób myślenia. Niewielu zdecydowałoby się szkolić potem kogoś z klasy niższej, traktując to jako nielojalność.

Podwaliny pod hassosac położył el Sargan Sac\’sarat. Zgodnie z jego ideą kij, który można było nosić jako ozdobą, elegancką laskę, miał przede wszystkim utrzymać przeciwnika na dystans poprzez kluczowe uderzenie w splot słoneczny oraz między oczy. Początkowo jego szkoła nie cieszyła się popularnością z uwagi na niewielką skuteczność – Sac’sarat mógł zachować dystans jednak nie mógł zakończyć walki. Przeciw grubej reptilliońskiej skórze kij był właściwe bezużyteczny a napastliwy przeciwnik w końcu przełamywał obronę, wchodził w zwarcie i do głosu dochodziły pazury. Te słabości były szczególnie widoczne w walce z kilkoma przeciwnikami – dosyć powszechnym scenariuszu ulicznego starcia.

Sac\’sarat z niebywałą wytrwałością rozwinął swój styl. Elementem kończącym walką nie miał być cios, lecz użycie kija aby założyć przeciwnikowi dźwignie lub duszenie. Użycie kija miało faworyzować słabszych fizycznie, pomagało także rozwiązać problem ulicznej walki poprzez kończenie dzwigni łamaniem. Takie brutalne zakończenie było naturalnym rozwinięciem dźwigni, jednak samo założenie dzwigni było niezwykle złożone. Wymagało perfekcyjnej techniki i ogromnego doświadczenia. Okrucieństwo hassosac mogli wykorzystać tylko jego wieloletni adepci, doskonale wiedzący jak obezwładnić przeciwnika bez robienia mu krzywdy. Sięgnięcie po łamanie uważano za ostateczność.

Będący już starcem Sargan i jego najlepsi uczniowie zaczyneli wygrywać sparingi z ulicznymi mistrzami oraz specjalistami Ssath-Sa, jednak osiągniecie takiej biegłości wiązało się z latami nauki. Nastawieni na szybsze rezultaty uczniowie Sac’sarata zaczęli sami nauczać uproszczonych, wulgarnych technik kończących się uderzeniem w krtań, oczy lub krocze, które szybko trafiły pomiędzy reptilliońską biedotę.

Po śmierci mistrza jego syn Tess Sac’sarat nadal usiłował nauczać „starej szkoły”. Spotykał się jednak z coraz mniejszym zrozumieniem ze strony szlachty rozumnych gadów. Jednak upadek hassosac spowodował genialny Dors Sac’sarat, wnuk Sargana. Będąc mistrzem starej szkoły dostrzegł użyteczność technik swego dziada w walce z uzbrojonym przeciwnikiem. Wypracował błyskotliwe i bardzo skuteczne metody utrzymywania na dystans, rozbrajania i obezwładniania przeciwnika, szczególnie walczącego toporomieczem, posiadającym niewielki zasięg.

Fakt że zwykły reptillion z gminu był teraz zdolny odebrać broń i rzucić na ziemię reptilliońskiego rycerza spowodował powszechne wzburzenie i chociaż nie powstał żaden edykt zakazujący nauki hassosac, szkoły pod wpływem nacisków szlachty i kościoła Reptilliona Wielkiego znikały z miast imperium jedne po drugich. Hassosac przetrwało jednak w miastach zdominowanych przez inne rasy. Reptilliońscy kupcy realizujący tam swoje interesy mogli łatwo wykorzystać podstawy stworzone przez Sargana Sac’sarata do obrony przed ulicznymi nożownikami, nie będąc zmuszonymi do uczenia się złożonych dźwigni ani agresywnych metod „uproszczonej szkoły”. Pojawiły się uzupełnienia o uderzenia w skroń i boki mogące pokonać posiadających miękkie skory przedstawicieli innych ras. Hassosac zaczęło żyć niejako na obrzeżach imperium reptillionów, przenikając powoli do innych społeczności. Ironią losu jest że przetrwało dłużej niż państwa rozumnych gadów, mimo że stara szkoła odeszła w niepamięć setki lat przed upadkiem Imperium Słońca.

Odrodzenie się technik walki kijem miało miejsce po podbojach Katana. W wielu miejscach na całe dziesięciolecia zabroniono sięgać reptillionom po toporomiecze. Rycerstwo musiało bezsilnie łykać swą hańbę. Mogło jednak przyjemniej zachować życie. Wszędzie tam gdzie sprowokowany reptillion wystąpił przeciwko orkom i ich podbratymcom zbierał żniwo Kodeks Katański. Za zabicie na nawet zranienie rasy Katana karą była w najlepszym przypadku śmierć a w najgorszym konfiskata majątku, niszcząca jedne po drugich ostatnie ocalałe, arystokratyczne rody rozumnych gadów.

Spopularyzowanie ówczesnej formy hassosac a następnie kompletne odtworzenie starej szkoły było zasługą tan Larsa Sacana, kapłana Reptilliona Wielkiego. Jego odlegli krewni, resztki niegdyś potężnej rodziny żyją do dzisiaj w Ostrogarze nie mają jednak już nic wspólnego z jego osiągnięciami. Lars wiedział że nie może czekać kolejne kilka pokoleń na ponowne opracowanie od podstaw starych technik. Szczególnie że przez wieki mógł nie nadejść nikt równie wizjonerski jak Dors Sac’sarat. Dlatego angażując ogromne środki odtworzył w całości starą szkołę w oparciu o badania i wizje astrologów. W ciągu jednego zaledwie pokolenia reptilliony przywróciły swoje pradawne umiejętności, będąc teraz zdolnymi powstrzymać uzbrojonych w szable gwałtownych orków bez rozlewu krwi.

W obecnych czasach hassosac nauczany jest na Ciągu Walgaru oraz wszędzie na Archipelagu Centralnym gdzie żyją reptilliony a jego okrojone formy znane są powszechnie.

Aby opanować reptilliońską technikę walki kijem należy posiadać biegłość w pałach. Podstawowych technik wypracowane przez Sargana Sac’sarata można nauczyć się przechodząc szkolenie na podwójnie biegłego. Zasady odbycia szkolenia są identyczne z normalnymi, za wyjątkiem szansy na znalezienie nauczyciela która poza Gastą i Walgarem jest dwukrotnie mniejsza, oraz ceną która jest dwukrotnie większa (minimum 20 + 10 sz. zł). Poza wzrostem biegłości oraz doświadczeniem szkolący się jest teraz w stanie użyć kija lub pały do utrzymania przeciwnika na dystans (normalnie można to robić tylko bronią zadającą obrażenia kłute, lub używając niektórych umiejętności profesjonalnych). Obowiązują tu normalne zasady z jednym wyjątkiem – przeciwnik utrzymany na dystans nie może skrócić dystansu narażając się na automatyczne trafienie. Ma do tego prawo jedynie jeżeli suma jego wagi w kg i 1/4 SF jest większa od sumy wagi i pełnej SF broniącej się kijem postaci.

Szkolenie na specjalistę wiąże się z kolejnym rozwinięciem umiejętności w hassosac. Poza Gastą i Walgarem szansa znalezienie nauczyciela jest dziesięciokrotnie mniejsza niż standardowo, koszty to minimum 150 + 30 sz. zł. Biegłość, doświadczenie oraz liczba ataków zmienia się jak podczas normalnego szkolenia, ponadto 1/10 TR powoduje unieruchomienie przeciwnika. Szansa wyrwania się z chwytu wnosi 50% +/- 1% za każde 5 pkt. różnicy między 1/2 SF postaci unieruchomionej, a dwukrotną SF postaci trzymającej chwyt. W każdej rundzie trwania chwytu postać walcząca kijem może zadać automatycznie k50 + 1/4 SF obrażeń bez wyparowań.

Podwójnego specjalistę w hassosac można zdobyć jedynie na Walgarze a i tam szansa znalezienia nauczyciela jest dwukrotnie mniejsza. Koszty szkolenia i uzyskane bonusy są takie same jak w typowym szkoleniu ponadto postać uzyskuje zdolność wyłuskanie analogiczną do zdolności wojownika. Jedynymi różnicami jest to, że rzut przeciwnika zmniejszany jest nie o bonus z POZ a o liczbę o którą biegłość w pałach postaci przewyższa 125 (nie ma modyfikatora ujemnego) oraz że można jej użyć wielokrotnie podczas rundy, zamiast każdego ataku.

Na całym Archipelagu Centralnym nie są znane osoby uczące hassosac na poziomie mistrzowskim, chociaż zapewne kilku wielkich mistrzów żyje w Archagaście.

About Oggy

Postacie PBSkype: Jargo Dragis Sesja: Kryształy Czasu „Spokojna przystań” i dalsze MG: ghasta - (...) Zobaczę jak Walgar płonie, Osmund pochłaniają fale, a Rozszczepione Góry pękają spowite popiołem. Orki wrócą na Trinom-can, a brudna krew mieszańców zakrzepnie w żyłach. Otrest! Hadarot! Kranta! Cztery złączone czaszki na połowie czasu! - Co tam szepczesz Jargo? - Nic. Ponury, krzepki, reptillioński górnik z Walgaru z nieprawdopodobnie szkaradną mordą. Jak na prostaka którego wyrzucili z nowicjatu Reptiliona Wielkiego dysponuję niespotykaną i niezrozumiałą mocą. el Grom Drumelgrad Sesja: Kryształy Czasu „Tajemnice Tagar Dur” i dalsze MG: avnar - (...) nikt z was nawet nie zastanowił się jak ja się poczułem, kiedy odebraliście mi możliwość wyboru! W sprawach dotyczących mojego życia! Jasne... teraz łaskawie możecie się zamienić na łózko pod oknem. Trzeba było myśleć o tym szybciej! (Wychodzi trzaskając drzwiami. Chwila ciszy.) - Co to kurwa było!? Choleryczny, krasnoludzki badacz historii i poszukiwacz pradawnych reliktów. Wyedukowany, szorstki złośliwiec, ze słabością do płci pięknej. Za sprawą pewnego kuriozalnego opętania znawca kobiecej psychiki z pierwszej ręki. Postacie PBF: Achille Moreau Sesja: Wampir Maskarada „Bournemouth after Midnight” MG: 8art (...) Przemył twarz zimną wodą, jednak jej chłód nie orzeźwił go nawet na chwilę. 16 stopni Celsjusza - pomyślał wpatrując się w swoje oczy - Moje ciało ma temperaturę nieużywanego pokoju hotelowego w zimie. Standardowe 16 stopni. Cytując samego MG: Toreador z bagażem doświadczeń lekarsko-awanturniczych z Jugosławii i Sri Lanki. Miłośnik dobrej prozy i wiersza, także matematyki i dużych karabinów! Szeregowy Marcin Dampc Sesja: X-Grom „Tarcza Wyklętych” MG: Keth (...) Przeciśnięty do ziemi Dampc, z głową wciśnięty w ramiona liczył zdumiewające monotonnie w myślach ... tysiąc dwieście jeden hipopotamów, tysiąc dwieście dwa hipopotamy... odliczając czas przeładowania strzelca i czekając na granat. Psiarz Wojsk Obrony Terytorialnej z bolesną historią. Aktualnie przechodzący stan depresyjny po rozpadzie jego ostatniego związku - jego ukochany pies rozpadł się na kawałki podczas akcji X-Grom w Mrągowie.
Bookmark the permalink.

9 Comments

  1. Bardzo fajne, w klimacie świata KC, napisane przyjemnym w odbiorze językiem. Powrót do "Żyjącej Orchii" sprzed paru lat, gdzie przede wszystkim staraliśmy się tworzyć takie właśnie małe kulturowe smaczki.

  2. Fajne. Dobrze napisane, jakkolwiek osobiście nie za bardzo lubiłem klimat Żyjącej Orchii, bo podobało mi się pseudo-sielankowy wizerunek jaki Katanowie promowali i utrzymywali w Ostrogarze. Dało się dostrzec w jakiej ciągłej dupie Orchia się znajduje gdy wystarczająco napakowani bohaterowie zasuwają od jednego kryzysu do drugiego. I jak często tymi bohaterami co nie wracają muszą zostać Katanowie (co łatwo wywnioskować z tego jak krótko panują poszczególni władcy Archipelagu Centralnego).

    Imperium nie musi być na krawędzi rozpadu by było interesujące. 99% innych systemów tak ma. Gdzie wyszystko się wali by bohaterowie mogli się popisać.

    W KC, jak się dotrwało do wystarczającej potęgi … ruchy bohatera naprawdę trzęsły światem a zarazem mogły być zapomniane jak tylko kopnął w kalendarz.

    Dlatego moi wojownicy zawsze albo umieli czarować, albo byli w dobrych stosunkach z Glidią jakąś co mu dostraczała te dwa Życzenia rocznie.

  3. Nie przebrnąłem jeszcze wnikliwie przez część mechaniczną (wtedy cyknę ocenę), ale jak dotąd świetne, klimatyczne, przemyślane.
    Hmmm… zauważyłem, że ta rasa i nekrotematy to powracające co jakiś, chętnie i świeżo podejmowane kwestie. Przyznam też, że zamieszczone niedawno przez Ketha zapytanie (z załączonymi obrazkami argonian) wzbudziło pokusę skrobnięcia czegoś o tej rasie. To z kolei sprawiło, że przejrzałem, ile już o niej napisaliśmy- jest tego sporo. Byłoby miło, gdyby utalentowani zebrali to w jakiś zbiór wiedzy o Repkach.

  4. Oggy jak zawsze kawał świetnej roboty. Bardzo klimatyczne, umotywowane historią i nawiązujące do innych artykułów. Ode mnie maksymalna ocena.

  5. Bardzo fajne. Szkoda ze tak mało jest tak dobrych i klimatycznych tekstów.

    Co do mechaniki. Nue bardzo się mogę z nią zgodzic. Na przyklad trzymanie na odległość. Automatyczne trafienie chyba ze przeciwnik ktorego waga plus 1/4 Sf hest wyższa niż… Wygląda na to ze mistrz gildi elfickich zabójców, o kosmucznej zręczności nie jest w stanie minąć kijaszka i otrzymuje automatycznego hita. Natomiast rycerz, którego jak pisales zatrzymuje ta techni j a, ze wzgledu na masę wladna plus zbroja mijają go z większą łatwością. Krótko mówiąc brak rozwiązań dla super zrecznych przeciwników.

  6. Suriel uwagi zasadne ale to wszystko już [i][b]jest[/b][/i] w mechanice. Zgodnie z zasadami po trafieniu bronią o dłuższym zasięgu przeciwnik nie może się zbliżyć. Jeżeli chce wymusić zwarcie po prostu nadziewa się na broń i dostaje automatyczne trafienie. To właśnie robi opancerzony rycerz – nie omija lecz nadziewa się ryzykując obrażenia. Właśnie na takich powstało hassosac, punkty i technika uderzeń jest taka że zablokuje przeciwnika. Zasada sum sił i wagi rozpatruje skrajny przypadek dysproporcji – hobbit nie zatrzyma ogra bo ten po prostu przepchnie go i przewróci. Nie ma bata.
    Z drugiej strony zręczność elfa powinna mieć wpływ i powinna być skonfrontowana z umiejętnościami adepta hassosac i jego zręcznością. I jest – na poziomie trafienia. Elf jest lepszy i nie daje się trafić, nie ma trafienia, nie ma utrzymania dystansu. Elf omija kij.

  7. Nie można się nie zgodzić że to składna i zasadna historia. Trochę przypomina mi walkę angielskim quarterstaff i pojedynek Robina z małym Johnem. Choć nie wiem czy to było Twym natchnieniem.

    Zasady techniczne budzą jednak pewne wątpliwości. "przeciwnik utrzymany na dystans nie może skrócić dystansu narażając się na automatyczne trafienie."
    Dlaczego automatyczne? Powinno być: ..naraża się na trafienie i test trafienia trzeba wykonać, wtedy zręczny niziołek może trafienia uniknąć, a opancerzony rycerz nic sobie z niego nie robi. Tego drugiego należałoby podciąć, a tu nic o podcięciu nie ma.
    Taki atak przy większym zasięgu broni traktuje się jako przedrundowy. Testuje się normalne trafienie, chyba że ten styl walki oferuje jakieś nadzwyczajne rozwiązania, które opisałeś w części z porównywaniem SF. Ale to rozwiązanie niesprawiedliwe dla postaci zręcznych i szybkich.

    "ponadto 1/10 TR powoduje unieruchomienie przeciwnika"- Ta 1/10 trafienia, która unieruchamia to artefakt edycji dyskietkowej, podobnie jest w opisie sieci. Tylko nie wiadomo czy trzeba deklarować chęć unieruchomienia, czy wynik poniżej 1/10TR unieruchamia. I druga ważna uwaga: Czy chodzi o 1/10Tr posiadanego przez postać, czy o RTR czyli rzeczywistą szansę trafienia. W pierwszym przypadku szansa na unieruchomienie może być wyższa od prawdziwej szansy trafienia, a w drugim będzie bardzo mała
    [Tr=150, obrona adwersarza 100 RTR 50, więc na 1/10 5%, nie liczyłbym na wykorzystanie w rozgrywce]

    Doprawdy nie pojmuję dlaczego wyłuskanie w hassosac miałoby być skuteczniejsze niż inne podobne techniki.

    Może czegoś nie zrozumiałem, jeśli tak jest, to proszę objaśnij.

    Teraz wypadałoby opisać specjalną Tagarska szkołę mieczA.
    Na specjaliście powinna być umiejętność- Zastawa– tylko bronią do walki szermierczej, zbicie ciosu innej broni % 1/2 Biegłości -10/różnice klasy broni, lub % 1/3 Biegłości -10/ różnice klasy broni jeśli zbijamy broń nie szermierczą. Zastawa nie jest zamiast ataku, ale potrzeba min 1seg Op na jej wykonanie, tyle musi upłynąć od ostatniej czynności, następny atak można wyprowadzić po zastawie(Op normalne). Żadna z broni nie dostaje uszkodzeń, poza oczywiście warunkami specjalnymi (duża różnica twardości, zastawa przed silnie magiczną Bronia itp. Decyduje MG). Tej umiejętności nie da się nabyć w inny sposób! Umiejętność ta jest zupełnie różna od "parowania bronią" wojownika.
    oraz Uderzanie rękojeścią miecza, zadaje 1/2 obrażeń, zamiast ataku, może zaskoczyć przeciwnika(decyzja MG), można walczyć ciężkimi mieczami w zasięgu 0.

  8. Jezeli ofiara jest zbyt głupia, ogarnięta furią lub świadomie tego pragnie może siła nacierać na posługującego się umiejętnością. W takim przypadku ofiara otrzyma od takiego ataku obrażenia o podwójnej skuteczności – po prostu nadzieję się na broń która przeciwnik wystawił do przodu. Cytat z vademecum walki MiM 6(11)94. Jak ktoś jest zręczny to nie daje się trafić uderzeniem utrzymującym na dystans. Może wyraziłem się nieprecyzyjnie pisząc o[i] automatycznym trafieniu[/i] ale też nie podawałem przepisów dotyczących utrzymania dystansu w ogóle, zaznaczałem tylko różnice pojawiające się przy hassosac.
    1/10 TR pojawia się też na MiM. Nie napisałem czy TR czy RTR jako że nie wiem jak interpretujecie przepisy.
    Skuteczność wyłuskania uzależniona jest od biegłości a nie od POZ jako że adeptami hassosac mogą być profesje nie związane z walką, dla których taki wzrost byłby dyskusyjny. Biegłość jest bardziej obiektywna.
    A samo wyłuskanie jest lepsze bp to takie super szkolenie i w ogóle siódme wtajemniczenie.

  9. Siódme wtajemniczenie mnie przekonało. Należałoby coś zrobić z tą 1/10 bo to zawsze bardzo mała szansa. I mnie też interesuje jak inni to interpretują.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *